Kto wygra wybory na Litwie

Na Litwie rozpoczęły się w wybory prezydenckie, w których startuje ośmioro kandydatów, w tym urzędujący szef państwa Gitanas Nauseda i premier Ingrida Szimonyte. Trwa też głosowanie w referendum w sprawie ustanowienia podwójnego obywatelstwa.
Litwini wybiorą swojego prezydenta
.Lokale wyborcze będą czynne w godzinach 7-20 (6-19 czasu polskiego). Jak podała Główna Komisja Wyborcza, wstępne wyniki głosowania będą znane 12 maja około północy. Na Litwie wybory nie wiążą się z organizowaniem badań exit poll.
Zakończyło się pięciodniowe głosowanie przedterminowe. Wzięło w nim udział blisko 10 proc. obywateli uprawnionych do oddania głosu, przede wszystkim osoby starsze, niepełnosprawne, przebywające w szpitalach czy zakładach karnych.
Uprawnionych do głosowania jest blisko 2,4 mln obywateli, o 4 proc. (prawie 100 tys. osób) mniej niż w poprzednich wyborach prezydenckich w 2019 roku. Ok. 57,6 tys. obywateli zgłosiło chęć głosowania w litewskich placówkach dyplomatycznych za granicą.
Zgodnie z przepisami jeśli w wyborach prezydenckich żaden z kandydatów nie uzyska ponad 50 proc. głosów przy ponad 50-procentowej frekwencji, dwa tygodnie później – w tym roku będzie to 26 maja – zorganizowana zostanie druga tura głosowania.
Wybory prezydenckie na Litwie są najpopularniejszym głosowaniem – frekwencja bywa w nich najwyższa i wynosi zazwyczaj około 60 proc.
Wybory prezydenckie i referendum
.Litwini głosują także w sprawie ustanowienia podwójnego obywatelstwa. Wymaga to zmiany artykułu 12. litewskiej konstytucji, a to z kolei – zgody ponad połowy obywateli uprawnionych do głosowania (ok. 1,2 mln). Referendum w tej sprawie zostało zorganizowane już przed pięciu laty, ale frekwencja była wówczas zbyt niska (38 proc.), by wynik był wiążący.
Obecnie podwójne obywatelstwo na Litwie mogą mieć tylko te osoby, które opuściły kraj przed odzyskaniem przez niego niepodległości w 1990 roku oraz ich potomkowie. Takie prawo nie przysługuje osobom, które wyjechały z Litwy po 11 marca 1990 roku.
Litewskie obywatelstwo może uzyskać też obcokrajowiec będący w związku małżeńskich z obywatelem lub obywatelką Litwy, jeżeli mieszka na Litwie od co najmniej siedmiu lat i spełnia inne warunki, na przykład złożył egzamin z języka litewskiego i z podstaw wiedzy o konstytucji. Automatycznie obywatelstwo otrzymuje też dziecko, gdy co najmniej jedno z rodziców jest obywatelem Litwy.
Obecnie Litwa jest jednym z pięciu państw Unii Europejskiej, które nie pozwalają swoim obywatelom na posiadanie paszportu innego kraju.
Litwa daje przykład dla Polski, w jaki sposób świętować niepodległość
.Michał KŁOSOWSKI, zastępca Redaktora Naczelnego „Wszystko co Najważniejsze”, szef działu projektów międzynarodowych Instytutu Nowych Mediów pisze w swoim artykule, że polityką w regionie Europy Środkowo-Wschodniej rządzą demony historii, do tego jakże często podgrzewane przez złe, zewnętrzne moce. A kwestii wspólnych wbrew temu, co może się wydawać, jest całkiem sporo.
„Jedną z najważniejszych jest bezpieczeństwo. Tożsamość tej części Starego Kontynentu uformowało w końcu doświadczenie dwóch totalitaryzmów – nazizmu i komunizmu. Aby nie powtórzyła się tragiczna historia, konieczne jest zbudowanie silnego partnerstwa militarnego, opartego na obecności wojsk NATO. Jednak aby zbudować partnerstwo, konieczne jest zaufanie. W lutym mówiła o tym prezydent Litwy Dalia Grybauskaitė: Najważniejsze, żeby inni nam ufali. Zdanie to wybrzmiało w ciszy na placu przed Pałacem Prezydenckim w Wilnie w obecności zgromadzonych tu na obchodach wilnian i zaproszonych przywódców państw” – dodaje dziennikarz.
Co więcej, strach przed formami imperializmu – również polskiego, historycznie przez niektórych porównywanego do rosyjskiego – jest na Litwie, Łotwie, w Estonii czy na Ukrainie wciąż silny. Nierozliczone animozje historyczne raz po raz dochodzą do głosu z jednej i drugiej strony. Jednak siła przekonywania, którą region – jako całość – mógłby dysponować w rozmowach z partnerami będącymi głównymi graczami na arenie międzynarodowej (Chinami, Rosją czy Unią Europejską), jest wartością, którą trudno zbagatelizować.
„Choćby dlatego warto postarać się, by szukać konsensusu rozumieniu w historii. A liczbę wspólnych interesów, tego, co łączy, można mnożyć. Na przeszkodzie temu, by je dostrzec, stoi właśnie nierozliczona historia” – pisze Michał KŁOSOWSKI.
Choć narody bałtyckie lubią współświętować ważne wydarzenia, to Dalia Grybauskaitė, odbierając salut przed trzema flagami państw bałtyckich, dała sygnał do innego sposobu podejścia do zagadnienia niepodległości – wspólnotowego nie tylko w ramach narodowych, ale także ponadnarodowych. Poszukiwanie regionalnych sojuszy, tworzenie inicjatyw, które mogą działać na rzecz wzajemnego porozumienia, takich jak wspólne szkoły czy uczelnie oraz wzmożona współpraca regionalna, to tylko przykłady. A co, gdyby na 100. rocznicę polskiej niepodległości zainicjować 100 działań na rzecz współpracy regionalnej? Program taki mógłby nazywać się nawet „100 pomysłów na wspólną przyszłość Europy Środkowo-Wschodniej”. Stworzony mógłby zostać na wspólnym uniwersytecie środkowo-europejskim, którego różne instytuty mogłyby istnieć w miastach państw regionu. Pracujący na nich akademicy byliby forpocztą dialogu.
Agdyby dodać do tego ideę, by wspomniany we wstępie dzień niepodległości Europy Środkowo-Wschodniej zorganizować w Warszawie, dzień po 11 listopada, rozpoczynając w ten sposób nowy rozdział w relacjach w regionie? Wobec wciąż nasilających się działań dezinformacyjnych Rosji, rosnącego podziału na Europę dwóch prędkości, dzień taki byłby dużo czytelniejszym symbolem niż rozpalenie 100 ognisk na 100. rocznicę litewskiej państwowości czy budowa 100 dzwonów z okazji polskiej niepodległości. Czytelniejszy, widoczny bowiem z poziomu przywódców państw, dostrzegany także z poziomu społeczności Europy Środkowo-Wschodniej. Byłby to krok w przyszłość w odróżnieniu od dotychczasowego analizowania i świętowania rocznic historycznych – ważnych, ale często bardziej dzielących niż łączących. Do takiego podejścia potrzeba jednak nie tylko politycznej sprawności, ale i wybaczenia. Bo historii pewnie jednak nie da się zapomnieć, ale można ją przyjąć, traktując ją jako fundament przyszłości.