Maria Skłodowska-Curie - miłośniczka Mickiewicza i Słowackiego

Przed 90 laty 4 lipca 1934 r. w wieku zaledwie 67 lat z powodu anemii złośliwej zmarła Maria Skłodowska-Curie, jedyna kobieta, która otrzymała Nagrodę Nobla dwukrotnie. Jej życie – jak napisała we wspomnieniach – nie było łatwe.
Jak odkryto nowe pierwiastki
O swoim życiu dwukrotna laureatka Nagrody Nobla napisała w autobiografii po raz pierwszy wydanej w języku angielskim w Nowym Jorku w 1923 r. Polskie wydanie „O swoim życiu i pracach” ukazało się dopiero w 1935 r., bo życzeniem noblistki było, by polskie tłumaczenie opublikowano dopiero po jej śmierci. Niedawno wznowiono tę cenną publikację (nakładem Wydawnictwa SBM), w którym zamieszczone autobiografię oraz wspomnienia dotyczące Piotra Curie, męża noblistki.
We wspomnieniach Maria Skłodowska-Curie zwraca uwagę na to, jak trudne było jej życie, o czym zwykle mniej się mówi we wszelkich o niej wspomnieniach. „Z życia mojego, które na ogół nie było łatwe, wybrałam tylko nurt główny i rysy zasadnicze, mniemając, że wystarczy to do zrozumienia stanu ducha, w jakim żyłam i w jakim pracowałam” – napisała.
Urodziła się 7 listopada 1867 r. w Warszawie jako ostania z pięciorga rodzeństwa. Jej najstarsza siostra zmarła wieku 15 lat, a wkrótce zmarła jej matka, na co się złożyła choroba płuc, jak i przeżycia po śmierci córki. „Cios ten – wspomina noblistka – był pierwszym ciężkim zmartwieniem mego życia i pogrążył mnie w głębokiej rozpaczy. Matka nasza była osobą niezwykłą. Obok wybitnej inteligencji miała wielkie serce i niezłomne poczucie obowiązku” – wspominała noblistka. To bardzo ważne wyznanie, gdyż „wielkie serce i niezłomne poczucie obowiązku” będzie się też przebijać przez całe życie Marii Skłodowskiej-Curie. Zarówno w jej życiu rodzinnym, jak i zawodowym, podczas pobytu we Francji.
Uwielbiała poezję i na pamięć uczyła się fragmentów utworów Adama Mickiewicza, Zygmunta Krasińskiego i Juliusza Słowackiego. Zainteresowania te jeszcze bardziej się u niej rozwinęły, gdy zaczęła się uczyć języków obcych. Była poliglotką. Najpierw nauczyła się języka francuskiego, niemieckiego i rosyjskiego, a potem również języka angielskiego.
Miała zaledwie piętnaście lat, gdy ukończyła gimnazjum, zawsze zajmując pierwsze miejsce w klasie. Ale przyznała, że zawsze też była wyczerpana nauką, a żeby wypocząć – wakacje spędzała na wsi. Niezależne życie, jak pisze, rozpoczęła w wieku 17 lat, opuszczając dom ojcowski. „To rozstanie należy do najżywszych wspomnień mej młodości” – wspomina. Z powodu sytuacji materialnej rodziny została nauczycielką domową w majątku Szczuki, należącym do Krasińskich, gdzie uczyła dzieci właścicieli majątku, państwa Żórawskich.
W tym okresie zainteresowała się matematyką oraz fizyką i postanowiła podjąć w tym zakresie studia w Paryżu. Początkowo nie było to możliwe, gdyż na studia medyczne do stolicy Francji postanowiła wyjechać jej starsza siostra. Ten czas wykorzystała na lepsze przygotowanie się do studiów za granicą. A stało się to możliwe, kiedy siostra wyszła za mąż i mogła u niej przez pewien czas zamieszkać.
„Tak więc w listopadzie 1891 r., kiedy miałam lat dwadzieścia cztery, spełniły się marzenia, od dawna dojrzałe w moim umyśle” – wspominała po latach. Całkowicie skupiła się na nauce, tym bardziej, że jak się okazało – wciąż nie była do tego wystarczająco przygotowana. „W istocie bowiem słabo byłam przygotowana do słuchania wykładów fizyki w Sorbonie, ponieważ mimo wszelkich wysiłków nie udało mi się w Polsce osiągnąć tego poziomu, od jakiego rozpoczynali moi koledzy francuscy” – wyznała Skłodowska.
Przyszła noblistka szybko jednak nadrabiała zaległości, do egzaminów przystąpiła w tym samym czasie co inni, i znowu zaczęła przodować wśród studiujących, zarówno w fizyce, jak i matematyce – w 1893 r. i 1894 r. Jej szwagier stwierdził, że to był „okres heroiczny w życiu siostry żony”. Ona sama tak o tym pisze: „Dla mnie ten szereg lat samotnych, poświęconych całkowicie studiom, a zakończonych osiągnięciem celu, do którego dążyłam, pozostanie jednym najlepszych wspomnień”.
W następnych latach wszystko zaczęło się zmieniać w życiu Marii Skłodowskiej. W 1894 r. poznała Piotra Curie, który był kawalerem i miał wtedy prawie 36 lat. Od razu zaproponował jej „ażeby podzieliła jego los”, lecz ona jeszcze się wahała. Ale w końcu powiedziała – „Tak”. „Praca zbliżała nas coraz bardziej, dopóki oboje nie doszliśmy do wniosku, że żadne z nas nie znajdzie lepszego towarzystwa” – napisała po latach.
Ślub odbył się w lipcu 1895 r. „Nie miałam na sobie żadnej sukni niezwykłej w dniu mego ślubu i tylko garstka przyjaciół obecna była na ceremonii. Wielką dla mnie radością był przyjazd z Polski ojca i drugiej siostry” – wspominała Maria.
Dwa lata później w 1897 r. Maria Skłodowska-Curie urodziła pierwszą córkę, Irenę. Zainteresowania naukowe skupiła na badaniu soli rzadkiego metalu o nazwie uran, który – jak wykazał Henri Becquerel – wysyła promienie różniące się od zwykłych promieni świetlnych, ponieważ mogą przenikać przez czarny papier. Tak doszło do odkrycia promieniotwórczości, która okazała się własnością atomu, w tym przypadku – uranu. Za te badania Maria Skłodowska-Curie wraz z mężem Pierre’rem Curie i Henri Becquerelem w 1903 r. otrzymała Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki.
Gdy wydawało się, że przed Marią i Piotrem nastały najlepsze lata ich życia osobistego i pracy naukowej, noblistka przeżyła kolejne nieszczęście. W wieku zaledwie 47 lat tragicznie zmarł jej mąż. Piotr Curie dopiero co został doceniony, o co nigdy nie zabiegał, był bowiem nad wyraz skromny i zamknięty w sobie. Sława pomogła mu w zbieraniu środków na badania, ale jednocześnie „natychmiast zaciążyła na człowieku, który nie był do niej przyzwyczajony ani przygotowany”.
Dwukrotna noblistka – Maria Skłodowska-Curie
.Do tragedii doszło 19 kwietnia 1906 r. Piotr Curie wracał z zebrania Zrzeszenie Profesorów Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego. Gdy przechodził przez ulicę na jednym z najbardziej ruchliwych skrzyżowań Paryża, wpadł pod koła wozu konnego. „Wskutek zgniecenia czaszki nastąpiła śmierć natychmiastowa” – napisała Maria.
„Tak zniszczone zostały nadzieje pokładane w tym bezcennym, nagle przerwanym istnieniu – wspominała. – W jego pokoju, dokąd już nie miał wrócić, pęki jaskrów, które przywiózł ze wsi, jeszcze nie zwiędły!”.
Maria Skłodowska-Curie po raz kolejny otrzymała Nagrodę Nobla w 1911 r. w dziedzinie chemii za odkrycie i wydzielenie polonu i radu. Należy do elitarnej grupy zaledwie czterech osób, które otrzymały Nagrodę Nobla więcej niż jeden raz. Wciąż jest też jedyną kobietą, która dwa razy otrzyma to najbardziej prestiżowe w nauce wyróżnienie. To również pierwsza kobieta, która spoczęło w paryskim Panteonie, pełniącym rolę mauzoleum wybitnych Francuzów.
Noblistka zmarła w 1934 r. wieku 67 lat z powodu złośliwej anemii. To był rok, kiedy czuła się coraz gorzej: była osłabiona, miała gorączkę i dreszcze. Lekarze jednak nie kojarzyli tych objawów z nadmiernymi dawkami promieniowania radiacyjnego, na które przez wiele lat była narażona. Zdiagnozowali grypę, później twierdzili, że ma gruźlicze zmiany w płucach. I zaproponowali, żeby wyjechała do sanatorium.
Udała się do sanatorium Sancellemoz w Passy. Dopiero tamtejsi lekarze stwierdzili, że wcale nie ma gruźlicy. W następstwie choroby popromiennej cierpi na złośliwą anemię o przebiegu piorunującym.
We wspomnieniach napisała, że ludzkość potrzebuje ludzi praktycznych, jak również marzycieli, „których bezinteresowne dążenie do celu jest tak potężne, że nie potrafią oni zwracać uwagi na własną korzyść materialna”.
„Można by wprawdzie powiedzieć, że ci idealiści nie zasługują na bogactwo, bo go nie pragną. Zdaje się jednak, że dobrze zorganizowane społeczeństwo powinno zapewnić tym marzycielom środki dla skutecznej pracy, uwalniając ich od trosk materialnych, ażeby mogli oddać się całkowicie służbie nauki” – przekonywała Maria Skłodowska-Curie.
Niespodziewany dorobek Marii Skłodowskiej-Curie
.„Maria Curie, w swojej słynnej pracy na temat wyizolowania radu, wpisywała się w działania o charakterze naukowym, a nie technicznym czy technologicznym. Dlatego proponuję, by nie uważać Marii Curie za chemiczkę, ale raczej za naukowca w dziedzinie chemii. Od kilkudziesięciu już lat walczę o to, by przestano mieszać te trzy pola: techniczne, technologiczne i naukowe.
Teraz kilka słów o relacjach między naukami (przyrodniczymi) i ich zastosowaniem w praktyce. Po raz kolejny wracam do tego, że wykorzystanie nauki w praktyce nie jest nauką, tak samo, jak owoc nie jest drzewem. Ponadto, nie powinniśmy hierarchizować, co jest ważniejsze, czy nauka, czy jej zastosowanie. Tu posłużę się przykładem Louisa Pasteura, który doskonale rozróżniał badania naukowe od badań związanych z zastosowaniem odkryć naukowych w praktyce (na przykład w swoich badaniach nad szczepionkami). Podobnie Maria Curie, która, przy udziale męża Piotra, wyizolowała rad, a potem zastosowała promieniotwórczość w terapiach medycznych.
Błędem jest również twierdzenie, że badania naukowe są użyteczne tylko wtedy, gdy przynoszą postęp technologiczny. Postęp bowiem w zakresie wiedzy samej w sobie również ma kapitalne znaczenie” – pisze w swoim artykule Hervé THIS, fizykochemik, pracownik INRA (Państwowy Instytut Badań Agronomicznych, Grupa Gastronomii Molekularnej, Laboratorium chemii analitycznej).
Paryż, jakim widziało go wybitna polska chemik
.Gdy młoda Polka odkrywa „Miasto Światła” w 1891 roku, przemiany, do których doszło z woli cesarza Napoleona III i barona Haussmanna, a które miały na celu „przewietrzenie” Paryża, dobiegają końca. W Dzielnicy Łacińskiej, gdzie Maria mieszka, aby „być jak najbliższej Sorbony”, poszczególne odcinki bulwaru Saint-Germain zostają w końcu połączone. Jeszcze trzeba dokończyć poszerzanie ulicy Saint-Jacques. Maria (Marie, po przyjęciu francuskiej wersji imienia) uczęszcza tam na niektóre zajęcia na studiach licencjackich z fizyki. Odbywają się one w średniowiecznym budynku, który wkrótce zostanie wyburzony, by zrobić miejsce Nowej Sorbonie. Maria przechodzi tą wąską ulicą wzdłuż surowej fasady klasztoru świętego Michała na ćwiczenia praktyczne z chemii. W żadnym z najbardziej szalonych marzeń nie wyobraża sobie wtedy, że dwadzieścia lat później kierować będzie laboratorium noszącym nazwisko jej męża. Nie może również wiedzieć, że wniesie swój wkład w powstanie nowoczesnej wspólnoty naukowców i stworzenie nowej dzielnicy poświęconej nauczaniu, badaniom i terapiom medycznym, zaledwie o kilka kroków od Panteonu.
„Nie ma pewności, czy studentka Skłodowska zwiedziła Panteon, który na nowo stał się republikańską nekropolią sześć lat wcześniej, po śmierci Victora Hugo. Na początku lata 1894, przechodząc ze stancji na Sorbonę, nie może jednak nie zauważyć czarnych udrapowań na Panteonie, dokąd ma zostać odprowadzona trumna prezydenta Sadiego Carnota, zabitego przez anarchistę” – pisze Ginette GABLOT, założycielka i prezes stowarzyszenia Parcours des Sciences, które organizuje wiele działań (zwiedzanie z przewodnikiem, warsztaty, konferencje) wokół Marii Curie-Skłodowskiej.
Później, gdy stanie się już Paryżanką, nie pozostawi jej obojętnej hołd złożony w 1908 Emilowi Zoli i w 1924 Jeanowi Jaurèsowi. Dwa listy świadczą o znaczeniu, jakie dla małżeństwa Curie miały te dwie wielkie postaci ówczesnego francuskiego życia intelektualnego i politycznego. Pierwszy list datowany jest na lato 1894 roku. Maria przebywa w Warszawie u rodziny. Piotr Curie myśli często o niej, odnajdując opinie młodej kobiety w czytanych przez siebie książkach. „Czytałam Lourdes Zoli. Gdy moi rodzice skończą czytać tę powieść to wyślę ją Pani. Odnalazłem w niej Pani własne poglądy na kwestię religii”. W drugim liście Maria pisze do córki spędzającej wakacje w Bretanii, kończąc tymi słowami: „Słyszałaś, ten biedny Jaurès został zamordowany. To smutne i odrażające”. Było to 1 sierpnia 1914 roku.
PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB