Mateusz MORAWIECKI o stratach wojennych. Pełna treść wystąpienia

Mateusz MORAWIECKI o raporcie o stratach wojennych

Bez prawdy, bez zadośćuczynienia, bez odszkodowania nie może być normalnych stosunków między ludźmi, a tym bardziej między państwami – powiedział premier Mateusz MORAWIECKI o stratach wojennych.

Mateusz MORAWIECKI o stratach wojennych. Pełna treść wystąpienia z publikacji raportu o stratach wojennych Polski w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w latach 1939 – 1945:

Panie przewodniczący, pani marszałek, premierzy, szanowni weterani, świadkowie tamtych dni, tamtych wydarzeń, posłowie do Parlamentu, wszyscy państwo.

.Druga wojna światowa była być może najkrwawszym konfliktem zbrojnym w historii ludzkości – w wartościach, w liczbach bezwzględnych. Użyłem sformułowania „być może”, ponieważ trzeba również spojrzeć na proporcje ludności świata, kontynentu w innych epokach. Na pewno jednak była to wojna, która charakteryzowała się innym podejściem, które wyraził Adolf Hitler na tajnym spotkaniu ze swoim sztabem generalnym tuż przed wojną. Powiedział on bardzo prosto: celem tej wojny, celem naszego ataku nie jest jakaś linia, jest nim całkowite unicestwienie wroga. Vernichtung, czyli zniszczenie, unicestwienie, zagłada, to był cel III Rzeszy Niemieckiej i cała Rzesza Niemiecka przystąpiła do jego realizacji, przy wsparciu milionów zwykłych Niemców z wielkim zaangażowaniem. Generalplan Ost bardzo dokładnie określał, co ma się stać z Polakami.

Polacy mieli być eksterminowani, eksterminowani w ogromnej większości, a ta niewielka mniejszość, która miała pozostać przy życiu, miała być niewolnikami narodu panującego i ten plan, Generalplan Ost, był realizowany z żelazną konsekwencją od pierwszych dni wojny.

Pierwsze minuty wojny to oprócz Westerplatte także Wieluń, godzina 4:40 i pierwsze bomby: na to śpiące miasto, 46 ton tych bomb. W wojnie obronnej było 158 miast, miasteczek, które zostały zniszczone jak Wieluń w co najmniej połowie lub trzech czwartych całej swojej substancji materialnej. Zamordowano 1200 osób: dzieci, kobiety, także chorych w szpitalu oznaczonym na dachu znakiem czerwonego krzyża.

Ta akcja była prowadzona z wielką konsekwencją, dzień po dniu, tydzień po tygodniu, akcja AB, Außerordentliche Befriedungsaktion, czyli akcja, która obejmowała całe Generalne Gubernatorstwo i zniszczenie nie tylko inteligencji, jak to dzisiaj rozumiemy, ale zniszczenie wszystkich tych, którzy przyczyniają się, można powiedzieć, do utrzymania funkcji państwowych, samorządowych, publicznych. I tak elity, oczywiście, były obiektem szczególnego ataku – szczególnej nienawiści. Na listach utworzonych jeszcze przed wojną z Niemcami, volksdeutschami i Niemcami mieszkającymi w II RP było ponad 60000 nazwisk. Wszyscy oni byli poszukiwani i większość z nich zginęła; większość została rozstrzelana w tych pierwszych miesiącach wojny.

Akcja Tannenberg dotyczyła wymordowania elity. Sonderaktion Krakau, Intelligenzaktion, to są wszystko nazwy akcji specjalnych prowadzonych przeciwko Polakom, które doprowadziły już w pierwszych miesiącach wojny do ogromnych, potwornych, zupełnie niewyobrażalnych zbrodni: zbrodni przeciwko narodowi, zbrodni przeciwko zupełnie niewinnym ludziom i oczywiście także zbrodni wojennych. I kiedy myślimy o nich, o tych wszystkich wydarzeniach, warto zastanowić się nad tym bardzo częstym, nawet dzisiaj, tłumaczeniem ze strony Niemców: to tylko rządzący, ewentualnie jakaś inna grupa ludzi uczestniczyła w tych zbrodniach, ale na zasadzie wykonywania rozkazów, „ja tylko wykonywałem rozkazy”.

Ile razy po wojnie zbrodniarze używali takiego zwrotu i jak powszechne było – jak zauważył wcześniej prezes Jarosław Kaczyński – traktowanie ich, jakby nic się nie stało. Można by podać nie tysiące, nie setki tysięcy, ale miliony przykładów. Ja podam tylko dwa, trzy przykłady. Profesor Eugen Fischer, który był antropologiem, prowadził badania na więźniach i traktował ich jak zwierzęta doświadczalne. Dzisiaj chyba nikt w ogóle nie odważyłby się przeprowadzić takich eksperymentów na zwierzętach, jakie ten profesor przeprowadzał na ludziach. W końcu wszyscy zginęli, wielu cierpiało. Możemy sobie wyobrazić, jak wyglądały te eksperymenty. Ich ciała zostały skremowane i powieszone w najbardziej nieludzkim muzeum, muzeum rasy w Strasburgu. Heinz Reinefarth, kat Woli, Ochoty, był po wojnie burmistrzem kurortu Westerland na wyspie Sylt i poza tym szanowanym członkiem miejscowego Landtagu. To kolejny straszny zbrodniarz, który uniknął kary.

Chcę wspomnieć jeszcze o jednej postaci, bo jej postawa jest szczególnie charakterystyczna. Jest to baron Otto von Fircks. Brał on udział w przygotowaniach do deportacji Polaków w Kraju Warty. Przeprowadził tę deportację w sposób szczególnie okrutny i oczywiście zginęło przy tym wiele osób. Niektóre szacunki mówią o 20 000 polskich dzieci, które zostały porwane, wywiezione na zawsze do Niemiec. Ale to nie było tylko 20 tysięcy – to było znacznie więcej. Z samej Zamojszczyzny co najmniej ponad 110 tysięcy dzieci, a z całego Generalnego Gubernatorstwa i całej Rzeczypospolitej było to dużo, dużo więcej.

Więc te deportacje barona były szczególnie okrutne, bardzo dotkliwe dla rodzin. Baron Otto von Fircks był po wojnie członkiem CDU w Bundestagu i oczywiście nie miał z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia. Przeprowadzono z nim wywiad, podczas którego miał czelność, nie wiem, czy to było w latach 60. czy na początku 70. ubiegłego wieku, oskarżać Polaków o zbrodnie na Niemcach. I chciałbym to dobitnie podkreślić, bo ta śmiałość czy nieprawdopodobna bezczelność ze strony niektórych Niemców i wielu innych komentatorów z całego świata była swoistym szokiem. Szokiem, myślę, dla wielu osób na tej sali i dla zdecydowanej większości Polaków.

To temu pomieszaniu pojęć, tej nieprawdzie, temu fałszowi, temu kłamstwu musimy się przeciwstawić, co z pewnością czyni ten raport i w różnych meandrach tego tematu, które są tak dramatyczne, tak strasznie tragiczne dla losów narodu polskiego. Warto wspomnieć jeszcze o kilku aspektach, które były poruszane w niektórych dzisiejszych wystąpieniach, ale ja chciałbym spojrzeć na to z innej perspektywy.

Otóż oprócz tych bezpośrednich strat, co jest oczywiste, Polska straciła szanse rozwojowe.

Mateusz MORAWIECKI o stratach wojennych

Jak je zmierzyć? Zajrzałem do pewnego raportu Angusa Maddisona, jednego z najbardziej znanych ekonomistów historycznych, który jednocześnie mierzył produkt krajowy brutto w dolarach międzynarodowych, bo taką miarę zastosowano dla Hiszpanii i Polski w 1951 i 1991 roku. Otóż w 1951 roku, według tego raportu, Polska, wyniszczona wojną, miała średni dochód na mieszkańca 113% w porównaniu z dochodem na mieszkańca Hiszpanii. 40 lat później było to 38%. A więc niesamowita strata wielkich możliwości rozwoju, które oczywiście do dzisiaj są tak mocno odczuwane.

Elity, które straciliśmy, inżynierowie, którzy nie wymyślili swoich wspaniałych wynalazków, naukowcy, którzy nie byli w stanie wypracować talentów, którymi zostali obdarzeni, którzy nie byli w stanie przekuć swoich myśli w czyn, bo zostali zamordowani, ale także cała gospodarka, całe państwo polskie, które nie mogło się normalnie rozwijać. Musimy to wiedzieć, bo przecież ta strata ponad 5 milionów ludzi jest ponad wszelką wątpliwość rodzajem straty, której nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Przecież nikt nigdy nie będzie w stanie zrekompensować rodzinom tych ludzi takiej straty. Nikt ich nigdy nie przywróci do życia, a więc jest to problem egzystencjalny, wręcz metafizyczny. Ale jesteśmy dzisiaj zobowiązani do tego, żeby jak najdokładniej wyliczyć te straty i na podstawie tych wyliczeń przedstawić odpowiedni rachunek; Odpowiednie rozliczenie z tymi, którzy są temu winni.

A dlaczego jeszcze jest to ważne oprócz tych myśli, które tutaj dzisiaj padły. Otóż historia się nie kończy, a różni zbrodniarze mogą chcieć popełniać kolejne zbrodnie. I tak właśnie się dzieje.

Brak karania zbrodniarzy, brak odszkodowań, brak odpowiedzialności sprzyja kolejnym zbrodniom, sprzyja tym, którzy myślą, że pozostaną bezkarni, bo przecież największa zbrodnia w historii ludzkości, druga wojna światowa, nigdy nie została właściwie osądzona. Nigdy nie została właściwie przedstawiona z punktu widzenia strat i zadośćuczynienia za te straty. A więc przestrogą, upamiętnieniem i ostrzeżeniem, przestrogą także na przyszłość, jest niezwykle ważna praca, którą podjął zespół pod kierownictwem pana przewodniczącego Arkadiusza Mularczyka, za którą chciałbym bardzo podziękować. Jest to wielki krok w kierunku wyjaśnienia tych zbrodni. Jestem przekonany, że tak właśnie będzie ze strony Niemiec, nazistowskich Niemiec, Niemiec, które ponoszą odpowiedzialność za II wojnę światową jako całe społeczeństwo, praktycznie jako cały naród.

My myślimy o tych stratach jako o stratach wojennych, ale w Polsce doszło do rabunku monstrualnych rozmiarów przez zwykłych Niemców, zwykłe niemieckie rodziny, zwykłych mężczyzn, kobiety. Zachowało się bardzo mało dokumentacji tego, ale w bardzo wielu pamiętnikach, dziennikach Polaków znajdujemy właśnie taki fakt. A więc pamiętajmy, że zwykli Niemcy, jeżeli możemy użyć tego określenia w odniesieniu do tych zbrodniarzy czy bandytów-gwałcicieli, dokonywali grabieży na własną rękę, a państwo niemieckie dokonywało grabieży w sposób systematyczny i systematyczny.

Mając na uwadze wszystkie te kwestie warto zastanowić się głębiej nad tym, jak te relacje polsko-niemieckie powinny wyglądać. Myślę, że ten raport jest bardzo ważnym raportem dla Niemiec również dlatego, że jest to raport, który może służyć prawdziwemu pojednaniu polsko-niemieckiemu, prawdziwej naprawie szkód, relacji, które zostały tak okrutnie zniszczone w czasie II wojny światowej. Przecież bez prawdy, bez zadośćuczynienia, bez odszkodowania nie może być normalnych stosunków między ludźmi, a tym bardziej między państwami, między narodami.

Udawanie, że nic lub bardzo niewiele się stało, jest drogą donikąd i dlatego ten raport jest szansą dla Niemiec i jest dobry dla stosunków polsko-niemieckich w przyszłości, pod warunkiem, że Niemcy zrozumieją jego głęboki sens polityczny, materialny, metafizyczny i po prostu ludzki.

Jeszcze jedna myśl, która przychodzi mi do głowy, gdy myślę o tym sprawozdaniu i o tej sprawie, to myśl naszego współczesnego wieszcza, Zbigniewa Herberta, który myśląc o niesprawiedliwości wojny i o braku odpowiedzialności za straszne czyny, z jakimi mieliśmy do czynienia, woła: „i nie przebaczaj, bo nie jest to w twojej mocy, przebaczyć w imieniu tych, którzy zostali zdradzeni o świcie”.

Myślę, że jest to bardzo głęboka refleksja, którą również powinniśmy nosić w naszych sercach. Jak wyglądałby świat, gdyby ofiara przepraszała kata? Ofiara prosząca kata o przebaczenie? Polacy nie proszą o przebaczenie, bo nie mają o co prosić. Jakie przebaczenie?  Polacy są ofiarami potwornych niemieckich zbrodni.

Panie i panowie! Jestem głęboko przekonany, że ten raport pokaże tę zbrodnię nie tylko w liczbach. W momencie, kiedy mówimy o tych milionach, coś się we mnie gotuje, bo za każdą indywidualną osobistą tragedią, za każdą ofiarą kryje się osobisty dramat, jak na przykład zdjęcie uwiecznione we wrześniu w Warszawie przez Briana Jonesa, kiedy dwunastoletnia dziewczynka opłakuje swoją siostrę, która właśnie została zabita przez niemieckiego strzelca. Albo chłopiec, który również patrzy tym dziwnym, nieobecnym wzrokiem na swoją matkę, która nie żyje. Indywidualne, osobiste tragedie to wszystko, o czym powinniśmy pamiętać.

Jeden z największych poetów niemieckiego obszaru językowego, Paul Celan, powiedział, że „Śmierć jest panem z Niemiec”. Dzisiaj właśnie z tą śmiercią mamy do czynienia, ze śmiercią przyniesioną naszemu krajowi przez niemieckich barbarzyńców, którzy zniszczyli tę teraźniejszość, ale w jakimś stopniu i na zawsze zniszczyli także przyszłość.

.Chcemy patrzeć w przyszłość i iść ku lepszemu jutru, ale to można zrobić tylko na fundamencie prawdy i na fundamencie zadośćuczynienia. I właśnie z tą myślą zabieramy dziś ze sobą naszych bohaterów i naszych zmarłych i idziemy z nimi ku lepszej przyszłości.

Mateusz Morawieck
Warszawa, 1 września 2022 r.

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 1 września 2022