„Miasto Zwycięstwa" Salmana Rushdiego
W każdym zwycięstwie jest ziarno klęski, w każdej klęsce – zapowiedź triumfu – taki morał płynie z historii opisanej w najnowszej książce Salmana Rushdiego „Miasto Zwycięstwa”.
„Miasto Zwycięstwa”
.Opowieść jest osadzona w wiekach średnich, w scenerii południowych Indii. Książka jest – zgodnie ze stosowaną często przez Rushdiego konstrukcją powieści w powieści – streszczeniem średniowiecznego poematu epickiego napisanego przez Pampę Kampanę, charyzmatyczną przywódczynię tytułowego Miasta Zwycięstwa. Poemat przedstawia powstanie i rozwój miasta Bisnaga – wspaniałej stolicy przyszłego imperium, okolonego siedmioma murami, pełnego wspaniałych świątyń, zaludnionego przez szczęśliwych obywateli, opływających w dostatki. Jest to też historia upadku, a właściwie wielokrotnego upadania tego miasta i ponownego się jego odradzania, zgodnie zresztą z tytułem poematu, który tłumaczyć należy jako „Zwycięstwo i porażka”.
W historii miasta władza przechodzi z rąk do rąk, twórcy ruchu Remonstracja zarzucają kapłanom korupcję, sojusz z tronem, a także to, że asceza i celibat to tylko zasłony sodomii. Ludzie Remonstracji przekonując, że powinna kwitnąć wolna miłość oraz swoboda sztuki, zmieniając świątynie w miejsce erotycznego kultu – tracą władzę na rzecz Senatu Boskiej Dominacji. Kiedy zaś wydaje się, że Senat nigdy nie odda władzy – wygrywa Nowa Remonstracja. W każdym zwycięstwie jest ziarno klęski, w każdej klęsce – nadzieja przyszłego zwycięstwa.
Kiedy Rushdie jesienią 1988 r. opublikował „Szatańskie wersety”, był cenionym autorem trzech innych powieści, w tym dyptyku „Dzieci Północy” i „Wstydu”. Mijało sześć lat odkąd uhonorowany został Bookerem, ale właściwie nadal szukał swojego miejsca w literackim świecie. Jego pozycję miała ugruntować właśnie czwarta powieść – „Szatańskie wersety” – w której zawarł swoje doświadczenia człowieka żyjącego na styku kultur – muzułmańskiego Hindusa, wychowywanego od 13. roku życia w brytyjskich szkołach.
Jak pisze Rushdie w książce „Joseph Anton”, w „Szatańskich wersetach” próbował opisać pasjonującą go od dzieciństwa historię powstania najmłodszej z wielkich monoteistycznych religii – islamu. Wychowany w muzułmańskiej, choć niespecjalnie religijnej rodzinie, Rushdie przedstawił w „Szatańskich wersetach” Mahometa jako zwykłego człowieka, podlegającego wahaniom i emocjom. Tytułowe „szatańskie wersety” to apokryficzny fragment Koranu, dopuszczający oddawanie czci lokalnym boginiom z Mekki, który Prorok miał wykreślić z pierwotnej wersji tekstu, jako podyktowany przez kuszącego go diabła.
Przez kilka miesięcy po publikacji „Szatańskich wersetów” w Wielkiej Brytanii doszło do kilku muzułmańskich demonstracji przeciwko powieści, ale nic nie zapowiadało tego, co stało się w Walentynki 1989 r. 14 lutego przywódca irańskiej rewolucji ajatollah Chomeini nakazał wiernym zabicie autora „Szatańskich wersetów” oraz wszystkich, którzy przyczynili się do wydania książki „obrażającej islam”. O fatwie poinformowała Rushdiego telefonicznie reporterka BBC, pytając, co to za uczucie dowiedzieć się, że ciąży na nim wyrok śmierci. „Nie jest przyjemnie” – odpowiedział pisarz, nie zdając sobie jeszcze sprawy, że jego życie właśnie nieodwracalnie się zmieniło.
Salman Rushdie i ciążący na nim wyrok
.Pierwszą noc po ogłoszeniu wyroku Rushdie spędził jeszcze we własnym domu, ale następnego ranka wraz z żoną rozpoczęli wielomiesięczną tułaczkę po wynajętych domach kryjówkach. Kontakty z byłą żoną, ukochanym synem i resztą rodziny zostały drastycznie ograniczone, podobnie jak spotkania z przyjaciółmi. Ochraniający go pracownicy Scotland Yardu stali się na dziesięć lat nieodłącznymi towarzyszami samotności pisarza. Wożono go pancernym samochodem, nie miał prawa samodzielnie zrobić kroku, wykonać telefonu. Już drugiego dnia musiał wymyślić nazwisko, pod którym zameldują go w przydrożnym motelu. Tytułowy Joseph Anton to kombinacja imion i nazwisk jego ulubionych pisarzy – Josepha Conrada i Antoniego Czechowa, i pseudonim, pod którym Rushdie żył przez ponad 10 lat.
Pisarz nie czuł się winny – uważał, że w swojej książce opisał powszechnie znane fakty historyczne. Nie liczył na sprawiedliwą ocenę w Indiach i świecie islamskim, gdzie książka została zakazana i czytelnicy nie mogli się z nią zapoznać, ale był przekonany, że sekularystyczny świat Zachodu stanie po jego stronie, w obronie wolności słowa.
Wszyscy przeciwko niemu
.Po latach wspomina, że trafił ze swoimi oczekiwaniami w moment najgorszy z możliwych, apogeum poprawności politycznej wobec świata islamu, czas zabiegania o głosy rosnącej w siłę muzułmańskiej społeczności w Europie. Wielka Brytania, której był obywatelem, nie podjęła w jego obronie żadnych kroków dyplomatycznych, choć zapewniała mu ochronę, której koszty wypominały mu co jakiś czas brukowce. Rushdie przeciwko sobie miał nie tylko bulwarową prasę, ale też niektórych kolegów pisarzy.
Przez wiele krajów przewaliły się islamskie demonstracje, których uczestnicy domagali się głowy pisarza, „Szatańskie wersety” palono na stosie, zastraszano wydawców powieści listami z pogróżkami. Włoskiego tłumacza „Szatańskich wersetów” Ettore Capriolo kilkukrotnie pchnięto nożem, japoński tłumacz książki – Hitoshi Igarashi – został zamordowany, w budynkach kilku wydawnictw podłożono bomby.
Życie w ukryciu okazało się ciężką próbą, rozpadło się małżeństwo Rushdiego, on sam popadł w głęboką depresję, z której podniósł się dopiero w związku z kolejną partnerką, a potem żoną i matką jego drugiego syna – Elisabeth. Stopniowo, w miarę upływu lat, brytyjscy ochroniarze uznali, że zagrożenie się zmniejsza, możliwe stały się podróże, niezapowiedziane wystąpienia publiczne.
Rushdie wydał kolejne książki: „Harun i morze opowieści”, „Ostatnie westchnienie Maura”, „Ziemia pod jej stopami”, które przyniosły mu nagrody i uznanie. Nowojorska promocja powieści „Furia” zaplanowana była na 11 września 2001 r. „Zawsze powtarzałem, że to co mnie spotykało, jest zaledwie prologiem, wstępem do nieszczęść, które dotkną wielu, wielu ludzi” – podsumował Rushdie dzień ataku na WTC w rozmowie z „Daily Telegraph”.
Ataki na pisarza
.W lutym 2002 r. brytyjskie służby uznały, że pisarzowi nie jest już potrzebna stała obecność ochroniarzy. Od tamtej pory Rushdie nadal unika wystąpień publicznych, stara się jednak prowadzić tak normalne życie, jak to w jego sytuacji możliwe. Jednak fatwa to edykt, którego nie da się odwołać, nagroda za głowę pisarza wciąż oficjalnie obowiązuje. W zeszłym roku 75-letni Rushdie, 33 lata po tym jak ówczesny przywódca Iranu ajatollah Ruhollah Chomeini wydał na niego fatwę, został zaatakowany przez nożownika 12 sierpnia podczas spotkania w Chautauqua Institution, niedaleko Buffalo, w stanie Nowy Jork, gdzie miał wygłosić wykład. Pisarz przeżył, ale stracił wzrok w jedym oku.
Plik z „Miastem Zwycięstwa” wydawca Rushdiego otrzymał kilka tygodni przed atakiem, a krytycy zauważyli, że nowa książka autora „Dzieci Północy” zaskakuje profetycznością – główna bohaterka zostaje na koniec oślepiona przez wrogów.
Znaczenie literatury
.Na temat znaczenia literatury na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze Michel HOUELLEBECQ w tekście „Literatura jest najważniejsza„.
„Zawsze mnie dziwiło, że pisarze są honorowani. Z godnym pożałowania uporem najlepsi autorzy starają się opisać świat bez nadziei, spustoszony przez nieszczęście, przepełniony w większości miernymi, a czasem otwarcie złymi ludźmi. W tymże świecie nie ma miejsca na szczęście, cnotę i miłość. One już nie są tu u siebie. Występują jedynie jako zadziwiające, niemal cudowne wysepki na oceanie cierpienia, obojętności i zła”.
„Co gorsza, sami autorzy są dosyć często maniakami seksualnymi, czasem – rzadziej – pedofilami, a prawie zawsze są uzależnieni od alkoholu lub innych dużo bardziej niebezpiecznych używek. Ja na przykład od ponad czterdziestu lat zmagam się z głębokim uzależnieniem od tytoniu. Skoro pisarze potrzebują tego, aby uczynić swoje życie bardziej znośnym, oznacza to, że ich wizja świata, którą starają się nam przekazać, jest wizją rozpaczy i grozy. Czy w tej sytuacji zasadne jest zatem wyróżnianie tych ludzi i wskazywanie ich jako godnych podziwu? Moim zdaniem tak, mimo wszystko”.
”Literatura nie przyczynia się do rozwoju wiedzy, jeszcze mniej do moralnego postępu ludzkości, natomiast znacząco poprawia ludziom poczucie dobrostanu. I czyni to w sposób, którym nie może się posłużyć żadna inna forma sztuki. Aby wyjaśnić, jak doszedłem do tego przekonania, muszę poczynić najpierw kilka dość luźnych i raczej niezwiązanych ze sobą uwag, po czym wrócę do głównego tematu. Jak większość ludzi odkryłem przyjemność, zanim odkryłem cierpienie. Dla dzieci najczęstszą przyjemnością jest łakomstwo. Nie byłem przesadnie żarłocznym dzieckiem. Nieco później odkryłem seksualność, co bardzo szybko polubiłem. I to wszystko, potem nie doświadczyłem już żadnych większych odkryć” – pisze Michel HOUELLEBECQ.
„Kultura Najważniejsza” to newsletter, w którym podpowiadamy, co warto obejrzeć, co przeczytać, czego posłuchać, ale i czego – posmakować. Odrywając się od codzienności, wspólnie z Państwem chcemy przypomnieć o fascynującym świecie kultury i sztuki, na który warto znaleźć czas.
Zachęcamy do zapisania się do specjalnego, darmowego newslettera „Kultura Najważniejsza”, który pozwoli Państwu zaplanować kulturalny weekend [LINK DO ZAPISÓW].
PAP/ Agata Szwedowicz/ Wszystko co Najważniejsze/ LW