Nie słabną nadzieje związane z prezydenturą Karola Nawrockiego [United Surveys]

48,1 proc. uważa, że Karol Nawrocki będzie lepszym prezydentem niż Andrzej Duda – wynika z sondażu pracowni United Surveys dla Wirtualnej Polski. Przeciwnego zdania jest 25,2 proc. ankietowanych.
Najmocniej wierzą w Karola Nawrockiego wyborcy PiS i Konfederacji [United Surveys]
.Sondażownia zapytała respondentów, „Czy Karol Nawrocki będzie lepszym prezydentem RP niż Andrzej Duda?”.
Na tak postawione pytanie – 14,3 proc. ankietowanych odpowiedziało „zdecydowanie tak”, a 33,8 proc. – „raczej tak”. Odpowiedź „raczej nie” i „zdecydowanie nie” wybrało po 12,6 proc. badanych co daje łącznie 25,2 proc. osób, które nie wierzą, że Karol Nawrocki będzie lepszym prezydentem. Z kolei 26,7 proc. badanych wybrało odpowiedź „nie wiem/trudno powiedzieć”.
Z sondażu [United Surveys] wynika, że najmocniej wierzą w Karola Nawrockiego wyborcy PiS i Konfederacji – 23 proc. z nich odpowiedziało „zdecydowanie tak”, a 49 proc. „raczej tak”. Odpowiedź „raczej nie” wskazało 2 proc., a zdecydowanie nie” – 3 proc. Brak opinii deklaruje 23 proc.
Z kolei, wyborcy koalicji rządzącej są innego zdania. Na odpowiedź „zdecydowanie tak” wskazało 1 proc. respondentów, a „raczej tak” – 16 proc. Przeciwnego zdania jest ponad połowa z nich, 30 proc. wybrało odpowiedź „raczej nie”, a 32 proc. „zdecydowanie nie”. Zdania w sondażu [United Surveys] nie ma natomiast – 21 proc.
Badanie United Surveys dla Wirtualnej Polski zostało przeprowadzone metodą CATI/CAWI w dniach 13-16 sierpnia 2025 r. na próbie 1000 osób.
Jakim prezydentem będzie Karol Nawrocki?
.Pora zdać sobie sprawę, że geopolityczne interesy Polski i europejskich mocarstw są często bardzo rozbieżne, a Francji, Niemcom czy tym bardziej Rosji wcale nie zależy na silnej Polsce. Niemcy z pewnością wolą widzieć w Polsce swoje „gospodarstwo pomocnicze” i blokować nasze możliwości rozwojowe, wykorzystując różnorakie mechanizmy, czego przykładów ostatnio mamy aż nadto. Silny prezydent Polski może być im nie na rękę – pisze prof. Piotr CZAUDERNA.
Myślę, że orędzie prezydenta po jego zaprzysiężeniu przed polskim Zgromadzeniem Narodowym pozwala rzucić nieco światła na pytanie: jakim prezydentem będzie Karol Nawrocki. Już w pierwszych słowach prezydent odwołał się do narodu jako władzy zwierzchniej w Rzeczypospolitej, stanowiącej dobro wspólne, a więc przytoczył wprost artykuły pierwszy i czwarty Konstytucji RP. To bardzo symptomatyczne. Orędzia poprzednich prezydentów zaczynały się na ogół od osobistych odczuć: podziękowań oraz wyrazów radości i wzruszenia (Aleksander Kwaśniewski, Bronisław Komorowski czy Andrzej Duda w I kadencji). Natomiast w swojej II kadencji prezydent Andrzej Duda zaczął nieco podobnie, od przywołania woli narodu, która stanowi prapoczątek każdej władzy.
Warto zastanowić się w tym miejscu, z czego wypływa bardzo mocny mandat Prezydenta RP i jakie są źródła jego prerogatyw. Są nimi nie tylko zapisy konstytucji, ale i składana przed Zgromadzeniem Narodowym przysięga, w której prezydent zobowiązuje się do dochowania wierności postanowieniom konstytucji, strzeżenia niezłomnie godności narodu, niepodległości i bezpieczeństwa państwa oraz kierowania się dobrem ojczyzny i pomyślnością obywateli. Przy okazji warto przypomnieć, że zarówno Aleksander Kwaśniewski, jak i Bronisław Komorowski popełnili błędy w czasie składania przysięgi prezydenckiej, zmieniając jej słowa czy nawet używając słowa, którego nie ma w polskim języku – chodzi o „dobrość”.
Źródłem tego wyjątkowo silnego mandatu Prezydenta RP jest także fakt, że jest to jedyna funkcja w polskim systemie politycznym, która pochodzi z publicznego wyboru, a prezydent Karol Nawrocki uzyskał drugi w historii III RP wynik pod względem liczby głosów wyborców: ponad 10,6 miliona. Nieco więcej (o 16 000) uzyskał jedynie Lech Wałęsa w roku 1990, kiedy to pokonał w II turze Stana Tymińskiego.
Prezydent Karol Nawrocki w kolejnych słowach podziękował tym, którzy mimo że głosowali na jego kontrkandydata, wzięli udział w demokratycznym akcie wyborczym. Jako chrześcijanin ze spokojem i z głębi serca wybaczył swoim politycznym przeciwnikom całą pogardę i wszystko to, co działo się w czasie wyborów. Te słowa cieszą, ponieważ do istotnych zadań prezydenta musi należeć podjęcie próby zażegnania wyniszczającego Polskę konfliktu politycznego. Pisałem o tym wielokrotnie, przywołując słowa św. Jana Pawła II, wzywające do pracy nad uspokojeniem umysłów, zmniejszeniem napięć, przezwyciężeniem podziałów oraz uzdrowieniem ran zadawanych sobie wzajemnie.
Niestety, obserwacja niedawnych zachowań premiera polskiego rządu, Donalda Tuska, jego reakcji w trakcie orędzia, nie wskazuje, aby było to łatwe zadanie. Wystarczy przywołać komentarz Jana Rokity (który zna Tuska jak mało kto) dotyczący wiecu premiera w Pabianicach. Premier określił tam swoich zwolenników jako armię, która ma założyć pancerze, wziąć tarcze i miecze i bić się przeciw wrogom, którzy gdzieś tam są, jest ich wielu i nie zostali pokonani, a stanowią samo zło. Problem w tym, że ci niedookreśleni wrogowie to ponad 50 procent wyborców. Takie stawianie sprawy z użyciem wielkich kwantyfikatorów oraz sprowadzanie normalnej w demokracji różnicy zdań i odmiennych politycznych wizji do wielkiej bitwy dobra ze złem jest moralnym nadużyciem i budzi mój głęboki sprzeciw.
Prezydent Karol Nawrocki wskazywał też na konieczność wytężonej pracy dla dobra wspólnego i na potrzebę realizacji wielkich planów, wielkich inwestycji. Jak trafnie powiedział, należy obudzić aspiracje narodu polskiego, bo nie możemy już być „gospodarstwem pomocniczym” naszych zachodnich sąsiadów czy całej Unii Europejskiej. Myślę, że realizacji tego planu oczekuje większość Polaków, na co wskazują sondaże opinii publicznej na temat budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego oraz elektrowni jądrowej. Zresztą odczucie to potwierdził w pewien sposób rząd Donalda Tuska, gdyż już następnego dnia po zaprzysiężeniu pojawiły się wypowiedzi jego ministrów i jego samego, że rząd jest może trochę słabszy od przeciwników politycznych w opowiadaniu o tym, co zamierza zrobić, ale za to ludzie, zespoły, firmy i wszyscy zaangażowani w projekty są za to dużo, dużo lepsi w robocie. Premier stwierdził wręcz, że „można szprychy namalować na papierze, a można modernizować i budować nowe linie kolejowe z takim rozmachem, z jakim my to robimy”. Moje wiadomości z kręgu wielu osób powiązanych z budową CPK pokazują, że wypowiedzi te jednak mijają się z prawdą.
Oprócz tego prezydent Karol Nawrocki mówił o polskiej praworządności, której kryzys systematycznie się pogłębia, co zresztą dobitnie uwidoczniło zamieszanie wokół zaprzysiężenia prezydenta (w czym miało swój udział wielu znanych prawników) i próby podważenia wyników wyborów podjęte przez niektóre środowiska. Bardzo mocno podkreślił, że dzisiejsza Polska nie jest na drodze praworządności. Nic dziwnego, że ta część wypowiedzi spotkała się z okrzykami „Konstytucja! Konstytucja!”, wznoszonymi tym razem przez prawą połowę sali sejmowej. Przypomniał również, że władza sądownicza jest tylko jedną z trzech władz w polskim systemie demokratycznym. W polskim dyskursie politycznym bardzo często, i wielu przypadkach celowo, pomija się monteskiuszowską zasadę trójpodziału władz i to, że to władza ustawodawcza, a nie sami sędziowie, odpowiada za stanowienie prawa. Właśnie to gwarantuje wzajemną równowagę pomiędzy władzą wykonawczą, ustawodawczą i sądowniczą. Jak to opisał w traktacie O duchu praw sam Monteskiusz, dopiero taki podział zapobiega pojawieniu się władzy despotycznej, gdyż te trzy ośrodki wzajemnie się kontrolują.
Reakcja polskiego premiera, która pojawiła się następnego dnia, nie budzi specjalnego optymizmu. Jak powiedział Donald Tusk: „Wszędzie tam, gdzie prezydent będzie chciał przeszkadzać, zobaczy, na czym polega reguła konstytucyjna, kto rządzi w kraju”, i zapowiedział, że będzie w tej kwestii bezwzględny. Tymczasem artykuł 7. konstytucji, mówiący o tym, że władze muszą działać na podstawie i w granicach prawa, jest regularnie łamany, co prezydent dobitnie podkreślił w swoim orędziu. Oby zapowiedź powołania rady do spraw naprawy ustroju państwa z udziałem przedstawicieli wszystkich środowisk politycznych i akademików doprowadziła do koniecznego dialogu i stała się zaczątkiem naprawy ustroju Rzeczypospolitej. Nowy prezydent wskazał na konieczność naprawy polskiego państwa i wezwał do rozpoczęcia prac nad nową konstytucją.
Na koniec swojego przemówienia prezydent przypomniał całość polskiej tradycji Ojców Niepodległości, odwołując się do Józefa Piłsudskiego, Romana Dmowskiego, Wincentego Witosa, Wojciecha Korfantego oraz Ignacego Daszyńskiego, łącząc w ten sposób różne wątki polskiej polityki i tradycji. Końcowe słowa orędzia wybrzmiały bardzo mocno: „Największy wirtuoz z puli Ojców Niepodległości, Ignacy Paderewski, z właściwą sobie gracją dodawał, że walczyć trzeba z tymi, którzy naród pchają do upadku i upodlenia. Niech Bóg błogosławi Polsce, niech żyje Polska”.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-piotr-czauderna-jakim-prezydentem-bedzie-karol-nawrocki
PAP/MB