Niemieckie służby namierzyły kilkuset pracowników bezpieczeństwa sprzyjających prawicowemu ekstremizmowi

Zgodnie z nowym raportem, przygotowanym przez federalny Urząd Ochrony Konstytucji oraz służby, 364 pracowników organów bezpieczeństwa jest podejrzanych o prawicowy ekstremizm. Chodzi m.in. o wypowiedzi w mediach społecznościowych lub powiązania z organizacjami ekstremistycznymi.
Skrajna prawica w urzędach
.W ciągu półtora roku Urząd Ochrony Konstytucji i służby zajmowały się łącznie 739 sprawami pracowników organów bezpieczeństwa, w których pojawiły się oznaki możliwych prawicowo-ekstremistycznych postaw i działań, pisze portal tagesschau.
Mniej więcej w co drugim przypadku (49 procent) istniały faktyczne przesłanki wskazujące na działania przeciwko demokratycznemu porządkowi, stwierdza Urząd Ochrony Konstytucji w swoim bieżącym raporcie dotyczącym prawicowych ekstremistów w organach bezpieczeństwa.
Raport, przygotowany przez służby uwzględnia okres od 1 lipca 2021 r. do 31 grudnia 2022 r.
Służby namierzyły sympatyków ekstremizmu w resorcie bezpieczeństwa
.Według danych najczęściej stwierdzano ekstremistyczne wypowiedzi w mediach społecznościowych lub na czatach, politycznie motywowane zniewagi oraz kontakty z ekstremistycznymi organizacjami i partiami, członkostwo w nich lub ich wspieranie. Zidentyfikowano tylko kilka przypadków brutalnych zachowań.
„Nawet jeśli mówimy tu tylko o absolutnej mniejszości pracowników, całą naszą uwagę skupiamy na zwalczaniu wrogów konstytucji w naszych organach bezpieczeństwa w każdym indywidualnym przypadku”, podkreślił szef Urzędu Ochrony Konstytucji Thomas Haldenwang, cytowany przez tagesschau.
Polityczny radykalizm coraz częstszy
.Agata KAŁABUNOWSKA, politolog, doktor nauk społecznych w dyscyplinie nauk o polityce i administracji pisze na łamach Wszystko co Najważniejsze, że w Niemczech pojawiły się nowe „małe partie” (Kleinparteien) o charakterze skrajnie prawicowym, np. Der III. Weg czy Die Rechte, zachęcające nietypowymi formami przekazu grupy młodzieżowe, jak identytaryści, ruchy społeczne o charakterze stricte antyimigracyjnym, jak PEGIDA, ruch „Obywateli Rzeszy” i ruch „Samorządowców”, no i najgłośniejszy przypadek – Alternatywa dla Niemiec (AfD). Pomimo licznych sporów co do stopnia skrajności wspomnianych grup ich oferta ideowa jest spójna, przynajmniej w odniesieniu do zasadniczych dla skrajnej prawicy spraw tożsamości narodowej, suwerenności, tradycyjnych wartości, identyfikowania zagrożeń czy stosunku wobec wszystkiego, co obce. Różnice tkwią w formie ekspresji oraz zawoalowaniu przekazu – koniecznym z uwagi na system formalnej, ale i społecznej kontroli.
W związku z tym mniejsze i mające mniej do stracenia grupy skrajne krzyczą na proteście po prostu „Obcokrajowcy, won!”, podczas gdy „zatroskani obywatele” demonstrujący pod szyldem PEGID-y stwierdzą, że jako patriotyczni Europejczycy obawiają się o los swoich dzieci i wnuków. Wychowani na ideach Nowej Prawicy i w duchu etnopluralizmu identytaryści wyjaśnią z kolei, że ponieważ kultura decyduje o tym, kim jesteśmy, niekorzystne i dla migrantów, i dla społeczeństwa przyjmującego jest to, aby ich kultury się mieszały. Odnosząc się do idei homogenizacji narodu, NPD zapisze w programie, że „Niemcy są krajem dla Niemców”, AfD zaś, lawirując, zaznaczy, że to „Islam nie należy do Niemiec”. Ale przy okazji nie należą do narodu niemieckiego także ci, którzy preferują inne modele rodziny aniżeli małżeństwo heteroseksualne, propagatorzy gender mainstreamingu, alkoholicy i narkomani, no i może jeszcze reprezentanci mediów, nie wspominając już o zaprzedanych Brukseli i idei poprawności politycznej politykach partii mainstreamowych. W polityce historycznej Die Rechte na dystrybuowanych przez siebie wlepkach oznajmi, że „Niemcy są większe niż RFN”, a prominentni działacze AfD przy każdej możliwej okazji wytkną rządzącym, że propagują politykę wstydu i że zanadto kajają się za wybory swoich przodków.
Nie obywa się to bez przeinaczeń historii. Za przykład niech posłuży tutaj wypowiedź Björna Höckego, który odnosząc się do pomnika Pomordowanych Żydów Europy, stwierdził, że Niemcy są jedynym krajem na świecie, który w sercu własnej stolicy postawił pomnik wstydu. Prym wiedzie jednak Alexander Gauland, który m.in. podważył zasadność obchodzenia 8 maja jako Dnia Zwycięstwa, ponieważ był to też dzień absolutnej porażki i utraty ogromnych połaci Niemiec. Niedawno na forum Bundestagu stwierdził natomiast, że pakt Ribbentrop-Mołotow był słuszną decyzją, a do jego zawarcia przyczyniła się też poniekąd Polska, która „nie chciała tolerować wojsk sowieckich na swoim terytorium”.
Jeśli zaś chodzi o politykę europejską, wachlarza inwektyw, które w stronę UE kierują w zasadzie wszystkie grupy skrajnie prawicowe bez wyjątku, nie sposób tu streścić. Zatem dla obywatela Niemiec o poglądach politycznych plasujących się bardziej na prawo od chadecji – do wyboru, do koloru.