Okopy Świętej Trójcy – symbol walki Polaków o wolność

Okopy Świętej Trójcy

8 marca 1769 r. wojska rosyjskie zdobyły Okopy Świętej Trójcy. Dowodzona przez Kazimierza Pułaskiego nieliczna załoga, przez kilka godzin stawiała opór przeważającym siłom wroga. Obrona stała się jednym z symboli konfederacji barskiej. Twierdzę utożsamiano z ostatnim przyczółkiem wiary i wolności.

Konfederacja barska – najdłuższe polskie powstanie

.„Nigdy z królami nie będziem w aliansach, nigdy przed mocą nie ugniemy szyi. Bo u Chrystusa my na ordynansach, słudzy Maryi” – brzmią słowa „Pieśni Konfederatów”, wiersza napisanego przez Juliusza Słowackiego, znajdującego się w pierwszym akcie dramatu „Ksiądz Marek”. Pieśń uznaje się dzisiaj za hymn Konfederacji Barskiej – nazywanej przez część historyków pierwszym polskim powstaniem narodowym i ostatnim zrywem Polski sarmackiej.

Konfederacja została zawiązana 29 lutego 1768 r. w miejscowości Bar na Podolu (obecnie Ukraina). Powołano ją zaprzysiężeniem aktu założycielskiego w obronie wiary katolickiej i niepodległości Rzeczypospolitej, rozpoczynającego się słowami: „My prawowierni chrześcijanie katolicy rzymscy, naród polski, wierny Bogu i Kościołowi, wolnym królom i kochanej ojczyźnie”. Mianem konfederacji barskiej określa się de facto 66 konfederacji zawiązanych wówczas na terenach Polski (Korony) i Liwy. Ich przedstawiciele utworzyli Radę Generalną Stanów Skonfederowanych Konfederacji Barskiej, czyli tzw. Generalność – naczelny organ władz, działający w latach 1767-1772.

„Była zawiązana w imieniu wiary i wolności. Nawet najbardziej tolerancyjni książęta Czartoryscy i król Stanisław August Poniatowski starali się wyjaśnić carycy Katarzynie, że całkowita równość polityczna dla innowierców jest nie do pomyślenia dla narodu szlacheckiego” – ocenił w 2018 r. prof. Richard Butterwick-Pawlikowski, badacz osiemnastowiecznych dziejów Polski i Litwy.

Konfederacja barska trwała najdłużej ze wszystkich powstań narodowych, obejmując przy tym największy obszar Rzeczypospolitej. W walkach po jej stronie wzięło udział ponad 100 tys. osób. Stoczono kilkaset bitew i potyczek. Po upadku działań zbrojnych, część jej przywódców udała się na emigrację. Dobrym przykładem jest tu jest tu dowodzący obroną Okopów Świętej Trójcy Kazimierz Pułaski. Był on jednym z czołowych dowódców i sygnatariuszy aktu konfederacji. 31 maja 1772 r. wyjechał z Częstochowy, aby nigdy już nie wrócić do Polski. Pułaski w 1777 r. przybył do Stanów Zjednoczonych, gdzie walczył o wolność narodu amerykańskiego. Podczas walk rewolucji amerykańskiej wsławił się uratowaniem życia Jerzemu Waszyngtonowi, czyli późniejszemu pierwszemu prezydentowi USA.

„Hrabia Pułaski z Polski, oficer znany w całej Europie z odwagi i walki o wolność swojego kraju z przeważającymi siłami Rosji, Austrii i Prus, może być bardzo użyteczny w naszej służbie” – pisał w liście do Jerzego Waszyngtona Benjamin Franklin, podaje Witold Michałowski w książce „Teki Sarmatów”.

Nie każdy z walczących w skierowanym przeciwko Rosji i królowi Stanisławowi Augustowi zrywie miał tyle szczęścia, by przejść do historii, jako bohater dwóch narodów. Kilkanaście tysięcy pojmanych w boju jeńców zesłano na Syberię. Duża część konfederatów została wcielona do armii carskiej, choć formalnie Rzeczpospolita wciąż przecież była jeszcze niepodległa.

„Sami konfederaci deklarowali, że za nic mają sobie śmierć, bo w słusznej sprawie da ona tylko asumpt do życia wiecznego. Przekonanie o Bożym błogosławieństwie dla rycerstwa Maryi, które walczy o ojczyznę, jest wyjątkowo silne w sprawie polskiej. Ta niezamącona niczym wiara w Boga – choć charakteryzuje wielu naszych bojowników wcześniej i później – została tak wyraźnie zaakcentowana właśnie po raz pierwszy przez konfederację barską” – czytamy w publikacji „Historyczne tło konfederacji barskiej” autorstwa Piotra Boronia.

Okopy Świętej Trójcy i polska tradycja walki o wolność

.Pierwszego rozbioru dokonano 5 sierpnia 1772 r., 23 lata przed wymazującym kraj z map Europy trzecim rozbiorem. Mimo to uczestnicy powstania zostali wcieleni do obcej armii, co pokazuje skalę patologii, jakie toczyły już wówczas nieuchronnie chylącą się ku upadkowi Rzeczpospolitą. Warto też wspomnieć, że propaganda sąsiednich państw, starała się wykorzystać konfederację, jako jeden z pretekstów usprawiedliwiających I rozbiór.

Pomimo upadku konfederacja stworzyła pewien mit, którym żyły i z którego czerpały kolejne pokolenia. „Do konfederacji barskiej znajdujemy jakże wiele podobieństw w powstaniu styczniowym i walkach żołnierzy niezłomnych, a zatem możemy mówić nawet o stworzeniu przez nią określonego typu tożsamości narodowej” – ocenił Piotr Boroń.

Nie inaczej było w kulturze. Do konfederacji odnosi się przecież wspomniany na początku dramat Słowackiego „Ksiądz Marek”. Akcja wydanego w 1843 r. w Paryżu utworu porusza wątek upadku Baru, 20 czerwca 1768 r. a więc już w pierwszych miesiącach walk. Tytułowym bohaterem jest autentyczna postać księdza Marka Jandołowicza. Karmelita był jednym z duchowych przywódców powstańców.

„Autor rozpoczyna akcję »in media res«, w przeddzień upadku Baru – siedziby oddziałów konfederacji barskiej – kiedy Regimentarz oraz Marszałek postanawiają opuścić miasto, nie wierząc w możliwość jego obrony. Sprzeciwia się temu charyzmatyczny karmelita ks. Marek Jandołowicz – tytułowy ksiądz Marek. Niedługo potem Bar pada pod naporem połączonych wojsk rosyjskich pod wodzą generała Kreczetnikowa z oddziałami polskiego magnata Branickiego” – czytamy na stronie internetowej Instytutu Teatralnego.

Innym sztandarowym utworem traktującym o tematyce konfederacji jest „Nie-Boska komedia”. Tytuł jest nawiązaniem do „Boskiej Komedii” będącej syntezą średniowiecznej myśli oraz panoramą świata. Dramat Zygmunta Krasińskiego został zaliczony przez Adama Mickiewicza do arcydzieł literatury słowiańskiej i światowej. Podzielony jest na cztery części. Centralną postacią utworu jest Hrabia Henryk. „Arystokraci i bogaci bankierzy prowadzą walkę z rewolucjonistami. Arystokratami dowodzi Hrabia Henryk, na czele obozu rewolucji stoi Pankracy. Arystokracja – hrabiowie, różnej narodowości książęta – to ludzie tchórzliwi, myślący jedynie o ratowaniu własnego życia, nawet za cenę honoru, pozbawieni godności osobistej” – czytamy w opisie utworu na stronie „Encyklopedii Teatru Polskiego”.

Spór między Henrykiem i Pankracym pokazuje, że nie ma możliwości pogodzenia świata starego z nowym. Obydwaj w skrytości pogardzają zarówno swoimi przeciwnikami, jak i własnymi stronnikami. Obydwaj też finalnie ponoszą klęskę.

„Okopy św. Trójcy otacza zbrojny motłoch. W katedrze uroczystość namaszczenia przez arcybiskupa Henryka na ostatniego wodza obozu tradycji. »Panować będę – walczyć będę – żyć będę – to moja pieśń ostatnia!« (…) Henryk walczy dalej z garścią żołnierzy. Popełnia samobójstwo z okrzykiem: »Poezjo, bądź mi przeklęta, jako ja sam będę na wieki!«” – pisze Hanna Baltyn-Karpińska w „Iskier leksykonie dramatu”. Na kartach dramatu Krasińskiego zwycięscy rewolucjoniści dokonują masakry arystokratów. Poeta przedstawia Okopy Świętej Trójcy, jako bastion obrońców dawnego, szlacheckiego porządku i ostatni przyczółek arystokracji.

Wizja artysty miesza się oczywiście częściowo z literacką fikcją, choć obrona zbudowanej na rozkaz króla Jana III Sobieskiego twierdzy w rzeczywistości faktycznie urosła do rangi symbolu. 8 marca 1769 r. licząca 300 żołnierzy załoga Okopów Świętej Trójcy, pod dowództwem Kazimierza Pułaskiego, przez kilka godzin stawiała opór nacierającym siłom rosyjskim. W walkach śmierć poniosło 200 polskich obrońców. Reszta załogi wraz z Pułaskim postanowiła się wycofać i przeprawić przez Dniestr, zachowując życie w celu dalszej walki.

„Rosjanie rozpoczęli szturm na Okopy Świętej Trójcy, zdobyli twierdzę po trzech godzinach walk. Nieznany człowiek wskazał Pułaskiemu drogę ucieczki, przez co uratował życie dowódcy i jego żołnierzom. Po tym wydarzeniu Pułaski z oddziałami udał się do Barwinka (obecnie gmina Dukla, woj. podkarpackie), gdzie sprzymierzył się z księciem Jerzym Marcinem Lubomirskim i Adamem Parysem otrzymując funkcję regimentarza, a więc dowódcy wojsk krakowskich i sandomierskich” – podaje Mariusz Jabłoński w artykule „Kazimierz Pułaski – człowiek, który walczył o niepodległość”.

Twierdza została wówczas zniszczona. Obecnie zachowane są jedynie jej fragmenty. Jej obrona stała się jednym z symboli konfederacji barskiej. Twierdzę utożsamiano z ostatnim przyczółkiem wiary i wolności.

„Trzy wielkie imiona jaśnieją na ponurym widnokręgu tonącej Rzeczpospolitej: konfederacja barska, (…) ustawa rządowa 3 maja 1791 r. i insurekcja kościuszkowska. Pierwsza stanowi symbol odradzającego się uczucia narodowego, druga symbolizuje odrodzenie myśli politycznej, trzecia – odrodzenie woli i czynu. Każdy wzlot ukarany niezwłocznie mściwym, nieubłaganym rozdarciem Kraju” – podsumował historyk prof. Władysław Konopczyński.

Polskie umiłowanie wolności do szaleństwa

.„Królestwo Polskie, po ośmiu wiekach istnienia, zostało w roku 1795 ostatecznie rozebrane, podzielone na części przez swoich sąsiadów: Rosję, Prusy oraz imperium Habsburgów. W istocie niepodległość utraciło już wcześniej, na początku XVIII wieku, kiedy Rosja Piotra I wykorzystała kryzys wewnętrzny Rzeczypospolitej, niezwykłej formy politycznej, która z Królestwa Polskiego rozwinęła się od czasu unii z Litwą (1385). (…) Utrata niepodległości w XVIII wieku to był właśnie upadek. Część obywateli Rzeczypospolitej zaakceptowała ten stan. Inni uznali, że trzeba na upadek zareagować inaczej, zgodnie z tradycją wolności, w której byli od pokoleń wychowywani” – pisze we „Wszystko co Najważniejsze” prof. Andrzej NOWAK, historyk i publicysta, autor m.in. monumentalnej serii „Dzieje Polski”.

Jak podkreśla, „ten moment nadszedł w roku 1733, kiedy obywatele mieli, po śmierci starego króla, wybrać nowego. Wybrali, niemal jednomyślnie, Stanisława Leszczyńskiego. Wybór nie spodobał się sąsiadom, zwłaszcza Rosji, która obawiała się, że nowy król może być sojusznikiem Francji i odbudować w ten sposób niezależność Rzeczypospolitej od Petersburga. Caryca Anna, w porozumieniu z cesarzem Austrii, wysłała do Polski trzy korpusy wojska, by narzuciły Rzeczypospolitej takiego władcę, jaki podoba się obcym dworom. I wtedy właśnie wybuchło pierwsze powstanie, nazwane konfederacją dzikowską. Skupiła się ona wokół słów rzuconych wtedy przez prymasa Teodora Potockiego: Gens libera sumus et nemini servimus unquam [narodem wolnym jesteśmy, który nigdy nikomu nie jest niewolnikiem]. Za nimi poszło co najmniej kilkanaście tysięcy czynnych uczestników, w ogromnej większości szlachty, ale także mieszczan, a nawet chłopów – Kurpiów, na północnym Mazowszu. Spotkało ich gorzkie doświadczenie walki przegranej – w starciu z silniejszą, lepiej zorganizowaną armią sąsiedzkich interwentów – a po tej walce emigracji politycznej (w Królewcu i Paryżu) lub niewoli rosyjskiej. Doświadczenie własnej bezsiły, ale zarazem determinacji, by nie poddać się bez oporu zewnętrznemu zniewoleniu. Walka trwała do 1736 roku. Część wziętych przez Rosjan do niewoli powstańców została przez carycę zesłana na Syberię. I tak będzie odtąd w każdym niemal powstaniu przeciwko władzy Rosji nad Polską, aż do czasów Stalina”.

„Wobec kolejnych objawów opresji wybuchają kolejne powstania: konfederacja barska (1768–1772), insurekcja kościuszkowska (1794), a następnie – już po trzecim rozbiorze – te najbardziej znane: listopadowe (1830–1831) i styczniowe (1863–1864). Do nich dodaje się niekiedy jeszcze rewolucję 1905–1907, na ziemiach polskich zaboru rosyjskiego traktowaną przez część badaczy jako kolejne »narodowe« powstanie. Są także w tych granicach czasowych inne, mniej „klasyczne” powstania, przeciwko pozostałym dwóm zaborcom, Prusom albo Austrii: m.in. wielkopolskie (1806), krakowskie (1846), znów wielkopolskie/poznańskie (1848), krakowskie i lwowskie (Wiosna Ludów 1848), raz jeszcze wielkopolskie (1918–1919) i trzy śląskie (1919, 1920, 1921), jeśli przedłużyć umowny „wiek XIX” aż do ustalenia granic odrodzonej Rzeczypospolitej” – pisze prof. Andrzej NOWAK.

Dodaje, że „niektórzy jeszcze dorzucają do tej liczby czyn legionowy skupiony wokół Józefa Piłsudskiego w czasie I wojny: od sierpnia 1914 aż do rozbrajania wojsk niemieckich i austro-węgierskich na ziemiach polskich w październiku-listopadzie 1918 roku. Piłsudski traktował listopad 1918 roku jako zwycięskie dokończenie powstania styczniowego, z którego wyrastała cała jego i dużej części jego pokolenia patriotyczna edukacja”.

Prof. Andrzej NOWAK zwraca uwagę, że „niestety, jak wiemy, sąsiedzkie imperia, w najstraszliwszej totalitarnej formie Związku Sowieckiego Stalina i III Rzeszy Hitlera, porozumiały się raz jeszcze, by zniszczyć odrodzone w 1918 roku polskie państwo. I dokonały tego w 1939 roku, a gdy Stalin wyszedł zwycięsko z zapasów o panowanie nad wschodnią połową Europy, stworzył znów Polskę – podległą, w pewnym sensie jak w XVIII wieku. Dlatego też znów odżywa powstańcza tradycja. W jej centrum jest oczywiście Powstanie Warszawskie (1944), ale także przecież z niej wynika wcześniejsze powstanie żydowskie w getcie warszawskim (1943) – powstanie przeciwko ostatecznemu upodleniu przez niemieckich okupantów. Włącza się do tej tradycji także epizod powstańczego zrywu młodzieży w Czortkowie (22 stycznia 1940) – jedyne powstanie pod okupacją sowiecką po najeździe 17 września 1939 roku. Zdobyła sobie współcześnie częściową akceptację pamięć o »żołnierzach wyklętych«, czyli uczestnikach antykomunistycznego podziemia zbrojnego po II wojnie – jako kolejnych polskich powstańcach walczących o niepodległość. Potem mamy jednak cały nowy ciąg wystąpień ocenianych często wprost jako przedłużenie powstańczej tradycji. Wymieńmy je: Czerwiec 1956, nazywany inaczej powstaniem robotników w Poznaniu, następnie Marzec 1968 (»powstanie studenckie« – choć na pewno nie tylko), Grudzień 1970 (powstanie robotnicze na Wybrzeżu), Czerwiec 1976 (robotnicze protesty z ośrodkami w Radomiu i Ursusie), swoista »rewolucja moralna« (na wzór tej z lat 1861–1862) od założenia Komitetu Obrony Robotników (KOR) i Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela w latach 1976–1977, a już na pewno od momentu wyboru Jana Pawła II w październiku 1978 i jego pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny (czerwiec 1979), a dalej »powstanie bezkrwawe« – »Solidarność«, a zwłaszcza jej »wybuch« w Sierpniu 1980 roku – i wreszcie krwawe stłumienie tego »powstania« przez wprowadzony przez Jaruzelskiego stan wojenny (od 13 grudnia 1981 roku przynajmniej po moment śmierci księdza Jerzego Popiełuszki w październiku 1984). Co najmniej zatem do roku 1981 tradycja powstańcza jest w Polsce żywa. Jest przeżywana jako wciąż odnawiająca swoją aktualność”.

PAP/Mateusz Wyderka/WszystloConajważniejsze/SN

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 8 marca 2024
Fot. Kazimierz Pułaski pod Częstochową podczas konfederacji barskiej, Józef Chełmoński, domena publiczna, Wikimedia