Prof. Piotr CZAUDERNA we „Wszystko co Najważniejsze”
Dnia 11 sierpnia 1962 r. urodził się Piotr CZAUDERNA, profesor nauk medycznych, chirurg dziecięcy, kierownik Katedry i Kliniki Chirurgii i Urologii Dzieci i Młodzieży Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego oraz prezydent Sekcji Chirurgii Dziecięcej Unii Europejskich Specjalistów Medycznych, w 2019 r. Prezes Agencji Badań Medycznych, członek Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP. Redakcja przypomina z tej okazji wybrane teksty autorstwa prof. Piotra CZAUDERNY, które ukazały się we „Wszystko co Najważniejsze”.
Zabijanie nienarodzonych. Aborcja czy zdrowie reprodukcyjne kobiet?
.„Pracuję na co dzień jako chirurg dziecięcy i mam stale do czynienia z pacjentami z wadami wrodzonymi, niekiedy bardzo ciężkimi i kreującymi stygmat na całe życie. Widzę dramaty ludzkie i rodzinne, które się z tym wiążą, oraz podziwiam upór, determinację i miłość wielu rodziców” – pisze prof. Piotr CZAUDERNA w tekście „Zabijanie nienarodzonych. Aborcja czy zdrowie reprodukcyjne kobiet?”.
Jak podkreśla, „jeśli pozbawiamy człowieka jego przyrodzonej godności, to usuwamy przeszkodę, tak dla aborcji, jak i dla eutanazji. Jeśli możemy stosować aborcję eugeniczną, to dlaczego nie możemy stosować eutanazji dzieci z ciężkimi wadami po ich urodzeniu? I to w niektórych krajach już się dzieje”.
„Chantal Delsol zauważa, że dążenie do zalegalizowania samobójstwa wspomaganego i eutanazji zahacza o kwestie indywidualnego sumienia, które jest pozostałością dawnego świata. Człowiek współczesny obawia się jednak najbardziej tego, że w chwili dramatycznego wyboru będzie musiał odwołać się do swojego sumienia. I choć oczywiście zapewnia się społeczeństwo, że decyzje powyższe będą podejmowane wyłącznie przez osoby w pełni świadome tego, co robią, to jednak z czasem regulacje te rozciąga się także na dzieci i osoby niepełnosprawne (vide: Belgia, Holandia czy Hiszpania). Już dziś w Holandii najczęstszą przyczyną zgonów noworodków jest eutanazja. Czyż nie zaczyna to nam przypominać praktyk znanych ze starożytnej Sparty, związanych ze skałą tarpejską? W Kanadzie zaczyna się oficjalnie mówić o eutanazji ze wskazań społecznych ze względu na bardzo trudną sytuację materialną, a w Holandii – o samobójstwie wspomaganym osób w podeszłym wieku bez żadnych chorób. Jak zauważa Chantal Delsol, zmierzamy stopniowo w stronę tego, co Habermas nazywał „liberalną eugeniką”, czyli eliminacją ludzi, których utrzymanie kosztuje za dużo” – pisze prof. Piotr CZAUDERNA.
Dodaje, że „manipulacja dotyczy również samego pojęcia »lekarz«, w którego powołaniu nie mieści się przecież »zabijanie« chorych. Tak jak »medyczna pomoc w umieraniu« nie jest leczeniem, tak samo eutanazja czy aborcja eugeniczna nie są aktami miłosierdzia, przynajmniej w odniesieniu do dotykających ich osób, lecz jedynie prostymi oraz relatywnie nisko kosztowymi interwencjami nakierowanymi na szybkie rozwiązanie pewnych kłopotliwych społecznie i ekonomicznie problemów. Chantal Delsol pisze jeszcze, że skoro nie możemy zabronić naszym społeczeństwom promowania praktyk, które odpowiadają ich nowym wierzeniom, to powinniśmy przynajmniej ochronić prawdziwe znaczenie słów i symboli. Gorąco popieram ten apel – nawet jeśli nie pozostaje nam już nic innego, to chociaż chrońmy się przed zmianą znaczeń słów, gdyż słowa mają moc zmiany rzeczywistości. I choć człowiek współczesny nie może już znieść sytuacji moralnej niepewności, to nie wolno nam zapominać, że to ona właśnie stanowi zasadniczą część naszej kondycji, niejednokrotnie stanowi o tragizmie naszego losu, ale też i pozwalającej go przezwyciężyć ludzkiej wielkości”.
Uprowadzenie Europy
.W tekście „Uprowadzenie Europy” prof. Piotr CZAUDERNA pisze, że „dziś mamy do czynienia z uprowadzeniem społeczeństw przez ich elity, tyle tylko że projekt ten realizowany jest na zdecydowanie większą skalę, a na dodatek w bardziej zawoalowany sposób. Ma przez to znacznie większy, choć pozornie cichy dramatyzm i niesie nieporównywalnie większe konsekwencje. W miejsce Europy narodów i ojczyzn, szanującej dorobek i odmienne tradycje swoich krajów członkowskich, usiłuje się forsować koncepcję europejskiego scentralizowanego superpaństwa. Jednak o wiele większe znaczenie dla przebudowy świata ma wdrażana odgórnie koncepcja antykultury oparta na negacji wartości, które od wieków konstytuowały ludzkie człowieczeństwo. Co gorsza, na pierwszy rzut oka nie tak łatwo dostrzec jej odległe konsekwencje. Dlatego właśnie realizowany projekt jest tak niebezpieczny i tak skuteczny”.
Autor stoi na stanowisku, że „mamy do czynienia z animalizacją ludzkiej kultury oraz schlebianiem najniższym ludzkim popędom i instynktom, nieco podobnie jak w przypadku przemiany Zeusa w byka, a więc w zwierzę, aby uwieść królewnę Europę i dać upust swoim popędom. Szerzy się bezładna i nieuporządkowana samorealizacja, stawiająca na wszelkiego rodzaju zachcianki i emocje oparte na źle pojętej idei wolności. Zapomnieliśmy, o czym mówi wprost jeden z bohaterów powieści Aldousa Huxleya, że fizyczne niezaspokojenie może powodować rozrost aktywności umysłowej. Rezygnacja z sublimacji popędów i porzucenie tradycyjnych wartości odróżniających nas od świata zwierząt na rzecz zrównywania świata ludzkiego ze światem zwierzęcym, a nawet światem przyrody nieożywionej (np. w postaci panteistycznej koncepcji Matki Ziemi) prowadzi do takich absurdów, jak propozycje karania za zabicie szczura, który wtargnął do czyjegoś domu, przy jednoczesnym przyzwoleniu na zabijanie dzieci nienarodzonych. Nową powszechną religią stały się zmiana klimatu i ekologia, które zostały przyjęte jako twardy dogmat, niepodlegający żadnym naukowym dyskusjom”.
„Do lamusa odesłano tradycyjnie rozumiane pojęcia dobra, piękna, miłości i poświęcenia na rzecz szerzenia antywartości, w których te same słowa oznaczają zupełnie co innego. Cała klasyczno-chrześcijańska tradycja została w ten sposób niejako przekreślona, jakby to dziś powiedziano – skancelowana. Współczesne dzieła sztuki, poza nielicznymi wyjątkami, które są piętnowane i środowiskowo pogardzane (vide historia z podmianą wystawy w polskim pawilonie na tegorocznym Biennale Sztuki w Wenecji po zmianie rządu), nie niosą w sobie żadnych pozytywnych wartości i nie wywołują w nas wyższych uczuć i emocji. Zalewają nas brzydota, zło i nieustanna pogoń za nowością napędzana przez marszandów kreujących dla zysku fałszywe mody i trendy” – pisze prof. Piotr CZAUDERNA.
Dodaje, że „zaczynają powszechnie dominować pojęcia wolności, tolerancji, otwartości, inkluzywności i pluralizmu (ale tylko wobec wybranych grup społecznych) oraz nieszkodzenia innym, jednocześnie uzupełnione o walkę z grupami niewłaściwymi społecznie, np. katolikami, w oparciu o zasadę wywiedzioną z Wielkiej Rewolucji Francuskiej, iż nie ma wolności dla wrogów wolności. Sprzyja temu odrzucenie istnienia prawdy obiektywnej i absolutnej na rzecz istnienia wielu równoprawnych postprawd, które są kwestią subiektywnego wyboru i jako takie nie podlegają weryfikacji. Jednocześnie promuje się nienormalność oraz zachowania, które niegdyś uchodziły za ewidentne dewiacje”.
Pokolenie nihilistów?
.„Młode pokolenie zostało pozbawione niezbędnych bodźców rozwojowych i kształtowania się poczucia odpowiedzialności za własne wybory i decyzje” – pisze prof. Piotr CZAUDERNA w tekście „Pokolenie nihilistów?”.
Autor zauważa, że „w porównaniu z generacją ich rodziców i dziadków sytuacja młodzieży uległa zasadniczej zmianie. Jak mówią młodzi, zmienił się nie tylko świat pracy, ale zmieniło się także społeczeństwo. Wszystko stało się bardziej nieprzewidywalne. Czymś normalnym jest fakt, że ludzie nie mają pracy na całe życie ani nie mieszkają przez całe życie w jednym miejscu. Skutkuje to ogromnym poczuciem niepewności. Powyższe dane podkreślają trudną sytuację pokolenia Y (zwanego milenialsami), które choć jest lepiej wykształcone niż ich poprzednicy, to skazane jest na gorsze perspektywy. Według większości źródeł pokolenie Y to osoby urodzone między 1980 a 2000 rokiem; dzieli się je na młodszych (osoby urodzone między 1990 a 2000 rokiem) i starszych (osoby urodzone między 1980 a 1989 rokiem)”.
„Jak się uważa, przedstawiciele tego pokolenia aktywnie korzystają z technologii cyfrowych i są niejako stale »podpięci« do internetu i mediów społecznościowych, co według niektórych pozostawia im mało czasu na myślenie autonomiczne i wyrobienie sobie własnych poglądów, jednocześnie zaś umożliwia sprawdzanie wiedzy w różnych, choć nie zawsze wiarygodnych źródłach. Milenialsi nie doświadczyli ani czasów zimnej wojny, ani komunizmu, wychowali się w realiach wolnego rynku. Według badań przeprowadzonych w University of New Hampshire w 2010 r. cechują ich: wysokie mniemanie o swoich umiejętnościach, przekonanie o własnej wyjątkowości, nadmierne oczekiwania oraz silna awersja wobec krytyki” – pisze prof. Piotr CZAUDERNA.
Jak podkreśla, „prof. Paul Harvey pisze, że »pracownicy wywodzący się z generacji Y mają nierealistyczne oczekiwania i silny opór przed przyjmowaniem negatywnej informacji zwrotnej. Zasadniczo mają zawyżone mniemanie o sobie, a menedżerowie odkrywają, że młodsi pracownicy są często bardzo oporni na wszystko, co nie wiąże się z pochwałami i nagrodami. […] I choć postrzegają siebie poprzez nieuzasadnione poczucie wyższości i silne poczucie własnej wyjątkowości, to często brakuje im prawdziwego uzasadnienia dla tego przekonania«. Niemniej oczekują elastycznego i dopasowanego do własnych potrzeb czasu pracy, co wynika z niechęci do wszelkich ograniczeń. Choć posługują się niezwykle biegle klawiaturą, zwłaszcza telefonów komórkowych, to miewają kłopoty z pismem odręcznym i popełniają błędy gramatyczne. Stąd pojawiają się tak egzotyczne pomysły, jak na przykład ten z USA, by zaprzestać w ogóle nauczania pisma ręcznego. Brakuje im też umiejętności interpersonalnych i prowadzenia konwersacji, dlatego trudniej przychodzi im rozwiązywanie codziennych konfliktów. Żyją w przekonaniu, że wszystko jest w ich rękach, nikt nie może im niczego narzucić i że niepotrzebne są im żadne autorytety. Co gorsza, w generacji tej dochodzi do stopniowej alienacji pokoleniowej, a nawet międzyrówieśniczej, a kontakty międzyludzkie stają się głównie cyfrowe”.
WszystkoCoNajważniejsze/SN