Prof. Piotr CZAUDERNA: Pokolenie nihilistów?

Pokolenie nihilistów?

Photo of Prof. Piotr CZAUDERNA

Prof. Piotr CZAUDERNA

Lekarz, chirurg dziecięcy, profesor nauk medycznych, w 2019 prezes Agencji Badań Medycznych. W 2015 r. powołany w skład Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP.

ryc. Fabien CLAIREFOND

zobacz inne teksty Autora

Młode pokolenie zostało pozbawione niezbędnych bodźców rozwojowych i kształtowania się poczucia odpowiedzialności za własne wybory i decyzje – pisze prof. Piotr CZAUDERNA

.Ostatnie dane Eurostatu pokazują, że blisko pięć milionów młodych mieszkańców Unii Europejskiej jest bez pracy. Utworzono dla określenia tej grupy nawet specjalny termin NEET (ang. not in employment, education or training), co oznacza, że są to młode osoby przedwcześnie kończące edukację, świadomie rezygnujące z poszukiwania pracy i pozostające z wyboru lub z konieczności na utrzymaniu innych. Ponad 17 proc. młodych dorosłych w Unii Europejskiej w wieku od 20 do 34 lat ani nie kształci się, ani nie pracuje. Odsetek ten wzrósł w porównaniu z 2019 rokiem. W niektórych krajach UE sytuacja jest prawdziwie alarmująca, na przykład we Włoszech, w Grecji czy Hiszpanii, w której nie pracuje połowa obywateli poniżej 25 roku życia. Ale i w Niemczech bez pracy pozostaje 6,4 proc. osób poniżej 24 roku życia. Nawet jeśli przyjmiemy, jak niektórzy, że dane Eurostatu są źle przeliczone i zinterpretowane, to i tak są one niepokojące.

We Włoszech, w których bezrobocie wśród młodzieży sięgnęło ostatnio 44 proc., wręcz wykształcił się model młodych mieszkających z rodzicami i pozostających na ich utrzymaniu. W 2018 roku 2/3 młodych Włochów (w wieku pomiędzy 18 a 34 lat) wciąż mieszkało ze swoimi rodzicami. Zjawisko to jest tak powszechne, że były premier Mario Monti nadał takim osobom przydomek „bamboccioni”, co oznacza „duże dzieci”. Prawie 1 na 3 młodych Włochów (poniżej 34 roku życia) nic nie robi, a włoska ekonomia zatrzymała się z dochodem per capita podobnym jak 20 lat temu.

Wielu ekonomistów wini za to wejście do strefy euro, które spowodowało, że włoskie towary przestały być konkurencyjne, tym bardziej że nie można już było zdewaluować wartości lira, aby obniżyć ich ceny. Naturalnie za kryzys odpowiadały i inne przyczyny: nadmiernie rozrośnięta biurokracja i korupcja, niewydolny system sądownictwa, unikanie płacenia podatków, emigracja zarobkowa (od 2008 r. z kraju wyjechało ponad 2 mln młodych, dobrze wykształconych Włochów) oraz niski odsetek urodzeń. Czy nie brzmi to jak pewna przestroga dla Polski? Oczywiście włoską specyfiką jest także społeczne i ekonomiczne pęknięcie pomiędzy północą i południem kraju.

Sytuacja ta ma bardzo głębokie konsekwencje społeczne, psychologiczne, ale i polityczne.

W 2020 roku we Włoszech doszło nawet do kuriozalnego procesu przed tamtejszym Sądem Najwyższym, wytoczonego przez 35-letniego nauczyciela muzyki zatrudnionego na pół etatu, który wciąż oczekiwał wsparcia finansowego od rodziców, twierdząc, że jego roczny dochód w wysokości 20 tys. euro nie był wystarczający. Sąd orzekł, że włoscy młodzi dorośli nie mają automatycznego prawa do wsparcia finansowego od swoich rodziców, nawet jeśli nie są niezależni finansowo. Przewodnicząca składu sędziowskiego Maria Cristina Giancola musiała przypomnieć oczywistość, że „zmniejszając swoje nastoletnie ambicje”, dorosłe dziecko „z pewnością znajdzie sposób na samodzielność”.

Podobnie jest w Hiszpanii, gdzie 80 proc. młodych poniżej 30 roku życia mieszka ze swoimi rodzicami. W części odpowiadają za to wysokie bezrobocie i wysokie ceny wynajmu i kupna mieszkań, których spłata pochłania nawet 60 proc. płacy. Tylko 6,8 proc. młodych Hiszpanów opuszcza dom rodzinny przed ukończeniem 24 roku życia. Dane z 2018 r. (zgromadzone przez Eurofound) pokazują, że prawie połowa młodych dorosłych Europejczyków mieszkała z rodzicami, przy czym odsetek ten rósł nie tylko w krajach śródziemnomorskich, ale prawie w całej Europie.

Narastające zjawisko dorosłych, którzy utknęli w swoich sypialniach z dzieciństwa, wzbudza ogromne obawy dotyczące wskaźników urodzeń i danych demograficznych na naszym starzejącym się kontynencie. Co więcej, wiara młodych w rządy, system prawny i tradycyjne media jest coraz mniejsza. Być może dlatego są oni bardziej podatni na manipulację i teorie spiskowe. Status ekonomiczny i pochodzenie społeczne stają się czynnikami wpływającymi w bardzo istotny sposób na sukces w późniejszym życiu. Osoby z rodzin lepiej sytuowanych lub z wyższych klas społecznych są znacznie lepiej przygotowane do radzenia sobie z narastającą presją.

W porównaniu z generacją ich rodziców i dziadków sytuacja młodzieży uległa zasadniczej zmianie. Jak mówią młodzi, zmienił się nie tylko świat pracy, ale zmieniło się także społeczeństwo. Wszystko stało się bardziej nieprzewidywalne. Czymś normalnym jest fakt, że ludzie nie mają pracy na całe życie ani nie mieszkają przez całe życie w jednym miejscu. Skutkuje to ogromnym poczuciem niepewności. Powyższe dane podkreślają trudną sytuację pokolenia Y (zwanego milenialsami), które choć jest lepiej wykształcone niż ich poprzednicy, to skazane jest na gorsze perspektywy. Według większości źródeł pokolenie Y to osoby urodzone między 1980 a 2000 rokiem; dzieli się je na młodszych (osoby urodzone między 1990 a 2000 rokiem) i starszych (osoby urodzone między 1980 a 1989 rokiem).

Jak się uważa, przedstawiciele tego pokolenia aktywnie korzystają z technologii cyfrowych i są niejako stale „podpięci” do internetu i mediów społecznościowych, co według niektórych pozostawia im mało czasu na myślenie autonomiczne i wyrobienie sobie własnych poglądów, jednocześnie zaś umożliwia sprawdzanie wiedzy w różnych, choć nie zawsze wiarygodnych źródłach. Milenialsi nie doświadczyli ani czasów zimnej wojny, ani komunizmu, wychowali się w realiach wolnego rynku. Według badań przeprowadzonych w University of New Hampshire w 2010 r. cechują ich: wysokie mniemanie o swoich umiejętnościach, przekonanie o własnej wyjątkowości, nadmierne oczekiwania oraz silna awersja wobec krytyki.

Jak pisze prof. Paul Harvey, który przeprowadził powyższe badania: „Pracownicy wywodzący się z generacji Y mają nierealistyczne oczekiwania i silny opór przed przyjmowaniem negatywnej informacji zwrotnej. Zasadniczo mają zawyżone mniemanie o sobie, a menedżerowie odkrywają, że młodsi pracownicy są często bardzo oporni na wszystko, co nie wiąże się z pochwałami i nagrodami. […] I choć postrzegają siebie poprzez nieuzasadnione poczucie wyższości i silne poczucie własnej wyjątkowości, to często brakuje im prawdziwego uzasadnienia dla tego przekonania”. Niemniej oczekują elastycznego i dopasowanego do własnych potrzeb czasu pracy, co wynika z niechęci do wszelkich ograniczeń. Choć posługują się niezwykle biegle klawiaturą, zwłaszcza telefonów komórkowych, to miewają kłopoty z pismem odręcznym i popełniają błędy gramatyczne. Stąd pojawiają się tak egzotyczne pomysły, jak na przykład ten z USA, by zaprzestać w ogóle nauczania pisma ręcznego. Brakuje im też umiejętności interpersonalnych i prowadzenia konwersacji, dlatego trudniej przychodzi im rozwiązywanie codziennych konfliktów. Żyją w przekonaniu, że wszystko jest w ich rękach, nikt nie może im niczego narzucić i że niepotrzebne są im żadne autorytety. Co gorsza, w generacji tej dochodzi do stopniowej alienacji pokoleniowej, a nawet międzyrówieśniczej, a kontakty międzyludzkie stają się głównie cyfrowe.

Przy niecierpliwości i pozornej pewności siebie milenialsom brakuje umiejętności samodzielnego podejmowania decyzji, co wynika być może z niechęci do wzięcia odpowiedzialności za własne czyny i własne życie. Wychowali się na grach komputerowych, gdzie każdy ruch jest natychmiast wynagradzany. Tylko 6 na 10 z nich było wychowywanych przez obydwoje rodziców – liczba ta jest mniejsza niż w przypadku starszych pokoleń. I choć według badań przedkładają rodzicielstwo i małżeństwo daleko ponad karierę i sukces finansowy, to nie spieszą się do ołtarza. Tylko jeden na pięciu milenialsów (21 proc.) jest obecnie w związku małżeńskim, co stanowi połowę pokolenia ich rodziców na tym samym etapie życia. Być może odpowiada za to właśnie niechęć do brania odpowiedzialności za własne decyzje. Według badania Pew Research jedna trzecia z nich ma własne dzieci. Jednak w 2006 roku ponad jedna trzecia rodzących kobiet w wieku od 18 do 29 lat była niezamężna, to znacznie więcej niż we wcześniejszych pokoleniach.

Znany amerykański psycholog Jonathan Haidt, wywodzący się ze środowiska lewicowego, zwrócił uwagę na szerzące się na amerykańskich (choć nie tylko) uczelniach zjawisko studenckich protestów prowadzących do odwoływania zajęć niepoprawnych politycznie gości czy konieczność umieszczania tzw. trigger warning w książkach (ostrzeżeń przed treściami, które mogą urazić czytelników czy naruszyć sferę ich osobistego komfortu). W przeszłości studenci popierali wolność słowa czy wręcz się jej domagali. Po 2010 roku coś się zmieniło. Na niektórych uniwersytetach słowa zaczęły być postrzegane jako źródło zagrożenia. Według Haidta jest to część składowa tzw. sejfizmu, czyli doktryny chronienia młodego pokolenia przed wszystkim, co jest uznawane arbitralnie za niekomfortowe. W ten sposób wychowuje się jednak ludzi, którzy nie umieją radzić sobie ze stresem, będącym przecież nieodłączną częścią ludzkiego życia i istotnym elementem fizjologii ludzkiego organizmu.

Młode pokolenie zostaje w ten sposób pozbawione niezbędnych bodźców rozwojowych i kształtowania się poczucia odpowiedzialności za własne wybory i decyzje. Skutkuje to niespotykaną wcześniej epidemią zaburzeń psychicznych, w tym powszechnej depresji. Młodzi ludzie nie tylko wyolbrzymiają zagrożenia i stosują myślenie dychotomiczne, co prowadzi do postrzegania zjawisk w ich skrajnie przeciwstawnych aspektach i do licznych zniekształceń poznawczych. Co gorsza, dają oni pierwszeństwo reakcjom sterowanym przez emocje, które ulegają wówczas silnemu wzmocnieniu. Mark Bauerlein, profesor języka angielskiego z Emory University, twierdzi, że to internet sprawia, iż młodzi ludzie stają się coraz bardziej ignoranccy w prawie wszystkich kwestiach poza grami komputerowymi i narcystycznym podejściem do kreowanych przez siebie treści. Im bardziej młodzi potrafią posługiwać się narzędziami cyfrowej rewolucji, tym bardziej są ignorantami w odniesieniu do otaczającego ich obiektywnego świata. Wydaje mi się, że opinię tę można rozciągnąć także na faworyzowane obecnie idee społeczne.

Wybitna współczesna francuska filozof Chantal Delsol idee mające ambicję kształtowania dzisiejszego świata określiła w swej książce Nienawiść do świata jako wandalizm oparty na przekonaniu, że ma się lepsze pomysły, że wie się lepiej, co jest dla świata dobre, a co złe, że ma się prawa i przywileje, „bo tak się chce”. Te przekonania wydają się bardzo bliskie generacji Y.

Prof. Chantal Delsol mówi wprost, że we współczesnej kulturze bardzo silny jest nurt nihilistyczny, kwestionujący istnienie wartości absolutnych i istnienie obiektywnych prawd, prowadzący ostatecznie do zakwestionowania ludzkiej godności, która nabiera czysto przygodnego charakteru. Zaczyna dominować utylitarne spojrzenie na wartość ludzkiej osoby, co z kolei prowadzi do takich zjawisk, jak propagowanie aborcji czy eutanazji. W efekcie zaczynają zanikać zasady, które konstytuują wspólnotę i pozwalają na jej przetrwanie, a społeczeństwa ulegają atomizacji.

Niezależnie od tego, czy stoimy na gruncie antropologii chrześcijańskiej czy egzystencjalnej, musimy dostrzec, jak opisuje to Agnieszka Tarnowska w recenzji książki francuskiej filozof Kamienie węgielne. Na czym nam zależy?, że obserwowane współcześnie dążenie do absolutnego wyzwolenia jednostki z jakichkolwiek odniesień kulturowych, rodzinnych i transcendentnych sprawia, że w istocie podcinane są korzenie tego, co stanowi o rzeczywistej wolności człowieka.

Dla pokolenia Y niezwykle ważne są chronienie przyrody oraz walka z przyjmowanymi jako niezbywalny pewnik zmianami klimatu, oparte na nieświadomej sakralizacji natury, jak nazwała to Chantal Delsol. Jak powiedziała w jednym ze swoich wywiadów, „człowiek postmodernizmu chce pozbyć się rozróżnień – jego ulubiony przymiotnik to »inkluzywny«. Dziś ekologia jest religią, wierzeniem. »Wierzeniem« nie dlatego, że obecny problem związany z ekologią powinien być postrzegany jako niedowiedziony naukowo, ale dlatego, że naukowe ustalenia dotyczące klimatu i ekologii produkują nieracjonalne przekonania i pewniki, de facto wierzenia religijne, obdarzone wszelkimi zewnętrznymi manifestacjami religii. Stanowi katechizm: ekologii naucza się dziś dzieci od przedszkola i wciąż od nowa, by ułatwić im nabycie dobrych zwyczajów w myśleniu i działaniu. To wprowadzany za zgodą wszystkich stron dogmat – ktokolwiek w jakikolwiek sposób go kwestionuje, kto rozsiewa najdrobniejszą wątpliwość, uznawany jest za szalonego lub nikczemnego. Nade wszystko jednak, co z całą pewnością jest oznaką żywej wiary, a nie racjonalnej nauki: umiłowanie przyrody sprawia, że ponownie przyjmujemy wszystko to, co podważył wszechmocny indywidualizm – osobistą odpowiedzialność, dług narzucany potomkom, obowiązki względem społeczności. […] Ta nowa ekologiczna religia jest formą postmodernistycznego panteizmu. Przyroda staje się przedmiotem kultu, mniej lub bardziej dowiedzionego. Matka Ziemia staje się swego rodzaju pogańską boginią i to nie tylko wśród rdzennych mieszkańców Boliwii, ale też wśród Europejczyków. Sprawy zaszły tak daleko, że papież Franciszek mówi dziś o »naszej matce ziemi«, rzecz jasna, w sensie chrześcijańskim, pozostawiając jednak lukę wieloznaczności, która umożliwia powiązanie jej ze współczesnymi przekonaniami”.

Dlatego w opinii Chantal Delsol natura w całości stanowi dziś jedyną instancję, która przerasta nie tylko indywidualnego człowieka, lecz także rozliczne konstrukcje, których chce się on pozbyć. Nowoczesność odwróciła się od Boga, aby sakralizować człowieka, podczas gdy postnowoczesność poddała sakralizacji zbiory globalne, takie jak społeczność międzynarodowa, ludzkość czy wreszcie natura. W ten sposób próbuje się przełamać nieusuwalne w gruncie rzeczy problemy ludzkiej skończoności i ograniczoności.

To właśnie milenialsi są w awangardzie obrony przyrody, lasów, zwierząt, ale nie chcą już dostrzegać powinności dbałości o kulturę i wytwory ludzkiego ducha oraz obowiązku ich ubogacania i przekazywania przyszłym pokoleniom. Stąd pewnie wynikają popularne w ostatnim czasie akcje nakierowane na zniszczenie czy uszkodzenie wybitnych dzieł sztuki w imię walki o obronę klimatu. Idee te oparte są ponadto na przekonaniu o cyklicznym rozwoju świata w miejsce linearnej chrześcijańskiej wizji historii, w której obecne są czytelny początek i koniec dziejów świata.

Jak uważa prof. Chantal Delsol, nasze społeczeństwa nie dbają o prawo naturalne; panuje w nich powszechne przekonanie, że nic takiego nie istnieje, że to my sami jesteśmy prawodawcami dla natury. Bez względu na kolejne wydarzenia stare reguły krok po kroku ustępują, czasem szybko, kiedy indziej powoli, ale systematycznie i niechybnie, co jest typowe dla fazy schyłku cywilizacji. Każda kultura czy cywilizacja w początkowym i decydującym momencie swojej historii dokonuje pierwotnych wyborów ontologicznych, na których opiera się wszystko inne: moralność, obyczaje, prawa. Tymczasem we współczesnym świecie to nie Bóg czy parlamenty, tylko jednostka staje się źródłem samostanowienia i suwerenności oraz, co więcej, samoafirmacji.

Warto zauważyć, że nie ustają, a wręcz gwałtownie narastają polityczne wysiłki w celu szybkiej zmiany znanego nam świata. Wybory europejskie w 2024 r. będą wprawdzie wciąż regulowane przez europejski akt wyborczy z 1976 r., jednak w maju 2022 r. Parlament Europejski przedłożył wniosek dotyczący rozporządzenia Rady w sprawie wyborów posłów do Parlamentu Europejskiego (posłów do PE) w powszechnych wyborach bezpośrednich, które zastąpiłoby wymieniony europejski akt wyborczy z 1976 r. Celem wniosku jest harmonizacja szeregu przepisów mających zastosowanie do wyborów europejskich, w tym wieku uprawniającego do głosowania. Jak się proponuje, „w całej Unii należy wprowadzić jednolity, zharmonizowany wiek uprawniający do głosowania… w celu zapewnienia równości i uniknięcia dyskryminacji” (sic!). Art. 4 ust. 1 wniosku określa ten wiek na 16 lat, ale dopuszcza wyjątki w przypadku „istniejących nakazów konstytucyjnych ustanawiających minimalny wiek uprawniający do głosowania na 18 lub 17 lat”. Aby rozporządzenie mogło wejść w życie, trzeba jednomyślnej zgody Rady oraz zgody wszystkich państw członkowskich, zgodnie z ich wymogami konstytucyjnymi. Nietrudno się domyślić, dla jakich partii politycznych byłoby korzystne obniżenie wieku uprawniającego do głosowania. Już dziś w czterech krajach UE obowiązują regulacje, które umożliwiają głosowanie obywatelom poniżej 18 roku życia. W Belgii ustawa przyjęta w 2022 r. umożliwia głosowanie w wyborach europejskich obywatelom w wieku 16–18 lat po złożeniu wniosku w gminie zamieszkania. W Grecji ten wiek wynosi 17 lat, w Niemczech na początku 2023 r. obniżono go do 16 lat, podobnie postąpiła w 2018 r. Malta, a Austria ustaliła standardowy wiek uprawniający do głosowania na 16 lat już w 2007 r.

Dokąd to wszystko nas zaprowadzi? Nie możemy nie zauważać tego, że w miejsce obiektywnie istniejącej prawdy, postrzeganej jak u św. Tomasza z Akwinu jako zgodność sądów z rzeczywistością, pojawiły się niewyłączne wierzenia i synkretyzm, jak nazywa to Chantal Delsol. Przy czym wcale nie chcemy porzucić uniwersalizmu i większość z nas wcale nie dostrzega sprzeczności pomiędzy wszechobecnie przywoływanymi i wciąż modyfikowanymi prawami człowieka, które przecież utraciły status obiektywnej prawdy i stały się rodzajem mitu, a tym, że chcemy im nadać status uniwersalności i wyłączności.

Francuska filozof zauważa, że opisane powyżej normatywne odwrócenie jawi się znacznej części młodzieży jako coś całkiem naturalnego, ponieważ dzieci zawsze wychowywane są bardziej przez czasy, w których żyją, niż przez swoich rodziców. Niewątpliwie jest to powodem zmartwienia dla ludzi starszych, ale czyż odwieczną ich udręką nie jest upływ czasu? Dlatego zapewne niektórzy wręcz negują próby pokoleniowej identyfikacji i nadania kolejnym pokoleniom określonych cech, uważając to za uproszczenie i nieuzasadnioną generalizację opartą na ignorowaniu odwiecznego konfliktu pokoleń, o czym pisali już greccy filozofowie, narzekając na ówczesną młodzież.

Arystoteles napisał w Retoryce, że młodzi myślą, iż wiedzą wszystko, i zawsze są tego pewni. Niektórzy uważają również, że próby określenia cech charakterystycznych dla danej generacji stanowią redukujące stereotypy, które przeszkadzają w postrzeganiu ludzi takimi, jakimi naprawdę są. Problemem jest także to, że badania, na których opierają się powyższe opisy, bywają sprzeczne, ich wyniki nie zawsze są jasne, a wzmiankowane uproszczenia pokoleniowe nie pozwalają na uwzględnienie naturalnego procesu wzrostu i rozwoju człowieka. Opinie na temat cech charakterystycznych dla danego pokolenia mogą być zatem budowane na fundamencie sprzeczności i stereotypów. Jednakże każdy z nas z pewnością ma osobiste doświadczenia w obcowaniu z przedstawicielami generacji Y – czy to własnymi dziećmi, czy współpracownikami – może więc wyrobić sobie zdanie na ten temat.

Na kanwie jednej z sesji kongresu Polska Wielki Projekt z 2023 r. jako kluczowe jawi się pytanie, czy dzisiejsze społeczeństwa znajdą siłę, by opisane zmiany i tendencje zauważyć, właściwie zinterpretować, przewidzieć ich odległe skutki, a co za tym idzie – skutecznie się im oprzeć. I czy jesteśmy w stanie ukazać groteskowość czy wręcz głupotę dominujących dziś w publicznym dyskursie idei? Czy w ogóle potrafimy ożywić konserwatywną tradycję i przeciwstawić ją współczesnej ortodoksji i konformizmowi w sposób, który byłby atrakcyjny dla młodego pokolenia? I wreszcie – czy mamy potencjał, aby przekonać młodych, że to w dobrowolnym i świadomym samoograniczeniu się (tzw. self-restraint) i ofierze leży prawdziwe źródło ludzkiej wolności i wielkości człowieka, a wszechobecny konsumpcjonizm i materializm prowadzą do zła, zarówno w wymiarze indywidualnym, jak i zbiorowym?

.Zastanawiam się jednak, czy w ogóle jesteśmy w stanie przekonać milczącą większość, że cesarz jest nagi, a jego nowe szaty to jedynie mit i pozór? Czy na to wszystko nie jest już za późno?

Piotr Czauderna

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 20 czerwca 2023
Fot. Alto Press via ZUMA Press