Program konklawe godzina po godzinie

7 maja 2025 roku rozpocznie się konklawe, które wybierze 267. papieża. Weźmie w nim udział rekordowa liczba 133 kardynałów elektorów. Drzwi Kaplicy Sykstyńskiej zostaną zamknięte po południu i tego samego dnia odbędzie się jedno głosowanie. Pierwsze wybory papieża w Kaplicy Sykstyńskiej odbyły się w 1492 roku. Poniżej przedstawiony został program konklawe, godzina po godzinie.
Program konklawe
.Od 1878 roku, gdy wybrany został papież Leon XIII, kaplica z freskami Michała Anioła jest stałym miejscem konklawe. Od ponad 200 lat tradycją jest, że wyborowi papieża towarzyszy dym z komina na dachu Kaplicy Sykstyńskiej. Dopiero od 1914 roku kolor dymu różni się w zależności od wyniku głosowania: czarny, gdy papież nie został wybrany, i biały jako znak dokonania wyboru. Do wyboru potrzebna jest większość dwóch trzecich głosów. Przy 133 elektorach wynosi ona 89 głosów. Program konklawe wygląda następująco. W środę (7 maja 2025 roku) ma odbyć się pierwsze głosowanie na konklawe. Jak powiedział rzecznik Watykanu Matteo Bruni, dym nad kaplicą pojawi się po nim nie wcześniej niż po godz. 19.
Począwszy od czwartku, dwa głosowania odbywać się będą rano i dwa po południu. Jeśli papież zostanie wybrany w pierwszym porannym głosowaniu, biały dym pojawi się około godz. 10.30. Jeśli dojdzie do drugiego głosowania, dymu białego lub czarnego należy spodziewać się około południa.
W przypadku głosowań popołudniowych od czwartku biały dym po pierwszym głosowaniu pojawi się około godz. 17.30, a po drugim – około godz. 19.
W Kaplicy Sykstyńskiej ustawiono dwa piece: jeden do palenia kart, używany od 1939 roku, czyli od wyboru Piusa XII, i drugi, nowoczesny, do którego dodaje się substancje chemiczne, aby zabarwić dym unoszący się z komina na dachu Kaplicy Sykstyńskiej.
Biały dym nad placem Świętego Piotra
.Gdy wybór zostanie dokonany, związki chemiczne dołożone do pieca zabarwią dym na biało i w ten sposób tłumy zebrane na placu Świętego Piotra dowiedzą się, że jest nowy papież. Białemu dymowi będzie towarzyszyć bicie w dzwony, aby rozwiać ewentualne wątpliwości dotyczące koloru. W przeszłości zdarzało się, że osoby zgromadzone na placu Świętego Piotra nie były w stanie jednoznacznie go określić.
Zgodnie z przepisami jeśli po 13 głosowaniach papież nadal nie zostanie wybrany, przewidziana jest 24- godzinna przerwa w głosowaniach.
Benedykt XVI w liście apostolskim z 2013 roku zarządził, że jeśli do wyboru nie dojdzie po 34 głosowaniach, elektorzy będą musieli zagłosować na jednego z dwóch kardynałów, którzy otrzymali najwięcej głosów. Także w tym przypadku konieczna będzie większość dwóch trzecich głosów. Wyboru papieża dokonają kardynałowie z 71 krajów, którzy nie ukończyli 80 lat. Będzie wśród nich czterech Polaków: kardynałowie Stanisław Ryłko, Kazimierz Nycz, Konrad Krajewski i Grzegorz Ryś.
To konklawe będzie wyjątkowe ze względu na najwyższą w historii liczbę uczestników – co wiązało się z dodatkowymi wyzwaniami logistycznymi. W Domu Świętej Marty, w którym mieszkają elektorzy w czasie wyboru papieża, zabrakło miejsc i dlatego konieczne było znalezienie dodatkowych pokojów i ich odpowiednie przygotowanie także w sąsiednim budynku. Wszystkie przepisy dotyczące przygotowania, organizacji i przebiegu konklawe znajdują się w Konstytucji Apostolskiej „Universi dominici gregis” Jana Pawła II z 1996 roku. Stanowi ona, że od chwili rozpoczęcia wszystkich czynności związanych z wyborem papieża aż do jego publicznego ogłoszenia miejsce zamieszkania kardynałów, a w sposób szczególny Kaplica Sykstyńska i miejsca odbywających się wówczas celebracji liturgicznych, muszą być niedostępne dla osób nieupoważnionych.
Przepisy, których należy przestrzegać – program konklawe, którego należy się trzymać
.Zgodnie z jednym z wymogów nikt nie może zbliżyć się do elektorów na drodze między Domem Świętej Marty a Pałacem Apostolskim, gdzie znajduje się Kaplica Sykstyńska. Jedni pokonywać będą tę krótką trasę samochodami, inni na piechotę. Kardynałowie mają zakaz prowadzenia korespondencji i kontaktów telefonicznych oraz innych, czyli internetowych, z osobami z zewnątrz. Nie mogą oglądać telewizji, słuchać radia, czytać gazet, korzystać z mediów w sieci.
Do zachowania tajemnicy konklawe oraz wszystkiego, co zobaczą i usłyszą w jego trakcie, zobowiązane są również osoby zaangażowane w jego organizację i przebieg. To między innymi ceremoniarze oraz inni duchowni, lekarze i pielęgniarze, technicy, kucharze, sprzątacze, woźni z obsługi wind, funkcjonariusze ochrony i kierowcy. Wszyscy oni złożyli w poniedziałek przysięgę dochowania sekretu. Za jej złamanie grozi ekskomunika.
O godz. 10 w środę w bazylice Świętego Piotra rozpocznie się uroczysta msza Pro eligendo Papa, czyli w intencji wyboru papieża. Przewodniczyć jej będzie 91-letni dziekan Kolegium Kardynalskiego kardynał Giovanni Battista Re. Następnie o godz. 16.30 z Kaplicy Paulińskiej w Pałacu Apostolskim wyruszy do Kaplicy Sykstyńskiej procesja elektorów wraz z osobami uczestniczącymi w pierwszej części inauguracji konklawe.
Elektorzy złożą przysięgę, przyrzekając dochować tajemnicy wyboru i skrupulatnie przestrzegać wszystkich przepisów. Są w niej też następujące słowa: „Równocześnie przyrzekamy, zobowiązujemy się i przysięgamy, że jeśli ktokolwiek z nas, z Boskiego postanowienia, zostanie wybrany na Biskupa Rzymskiego, dołoży starań, by wiernie wypełniać posługę Pasterza Kościoła powszechnego i nie ustanie w wysiłku zapewnienia i bronienia wytrwale praw duchowych i doczesnych oraz wolności Stolicy Świętej”.
W przysiędze jest również zobowiązanie, „aby nie dawać żadnego poparcia ani nie sprzyjać jakiemukolwiek oddziaływaniu, sprzeciwianiu lub jakiejkolwiek innej formie interwencji, przez które władze świeckie jakiegokolwiek porządku i stopnia lub jakakolwiek grupa osób czy jednostki chciałyby ingerować w wybór Biskupa Rzymskiego”. Następnie każdy kardynał złoży przysięgę, kładąc dłoń na Ewangelii.
Po zakończeniu tej części inauguracji Mistrz Papieski Ceremonii Liturgicznych arcybiskup Diego Ravelli wyda polecenie „extra omnes”, sygnalizujące, że w Kaplicy Sykstyńskiej pozostają elektorzy, a inne osoby muszą ją opuścić. Miejsce wyboru papieża zostaje wtedy zamknięte. W środku zostanie jeszcze mistrz ceremonii i były kaznodzieja Domu Papieskiego, 90-letni kardynał Raniero Cantalamessa, który wygłosi rozważania na temat znaczenia wyboru papieża.
Po wygłoszeniu rozważań włoski kardynał opuści kaplicę z mistrzem ceremonii. Drzwi zamknie za nimi od środka kardynał z Indii George Jacob Koovakad, który w ostatnich latach był organizatorem podróży Franciszka, a od stycznia tego roku jest prefektem Dykasterii do spraw dialogu międzyreligijnego. Pracom konklawe będzie przewodniczyć dotychczasowy sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kardynał Pietro Parolin jako najstarszy pod względem nominacji kardynał-biskup uprawniony do udziału w wyborze papieża.
Jan Paweł II napisał w Konstytucji Apostolskiej: „Aby kardynałowie elektorzy mogli uchronić się przed niedyskrecją innych osób oraz przed ewentualnymi podstępnymi próbami naruszenia niezależności ich sądu lub wolności decyzji, absolutnie zabraniam, aby pod jakimkolwiek pretekstem wnoszono do miejsc, gdzie przebiegają czynności wyboru, lub by były używane – jeśli już się tam znajdują – jakiekolwiek urządzenia techniczne służące do nagrywania, odtwarzania oraz przekazywania głosu, obrazu albo tekstu”. Karty do głosowania są prostokątne. Na górze wydrukowane są słowa: „Eligo in Summum Pontificem” (wybieram na papieża). W dolnej połowie znajdzie się miejsce na wpisanie nazwiska elekta. Konstytucja Apostolska zaleca, by wpisywać je charakterem pisma możliwie nierozpoznawalnym, a kartę przed włożeniem do urny złożyć. Gdy wybór zostanie dokonany i z komina uniesie się biały dym, francuski kardynał protodiakon Dominique Mamberti pojawi się na balkonie bazyliki watykańskiej i oznajmi światu „Habemus Papam” („Mamy papieża”), poda imię i nazwisko elekta oraz imię, jakie przyjął jako papież. Następnie nowy papież pokaże się na balkonie i po raz pierwszy pozdrowi wiernych.
Karty do głosowania, liczenie głosów, dym z komina
.Karty do głosowania na konklawe należy wypełnić nierozpoznawalnym charakterem pisma, następnie każdy kardynał zanosi ją, trzymając w górze, do urny, po czym karty nawlekane są na nitkę – to elementy ceremoniału wyboru papieża w Kaplicy Sykstyńskiej.
Karty do głosowania są prostokątne. Na górze wydrukowane są słowa: „Eligo in Summum Pontificem” (wybieram na papieża). W dolnej połowie karty znajdzie się miejsce na wpisanie nazwiska elekta. Kardynałom zaleca się, aby pisali możliwie nierozpoznawalnym charakterem pisma, a kartę złożyli.
Zgodnie z ceremoniałem głosowania, opisanym dokładnie przez Jana Pawła II w Konstytucji Apostolskiej, każdy elektor, trzymając podniesioną złożoną kartę, przynosi ją do ołtarza, przy którym są skrutatorzy, i stojąc przed urną, wypowiada głośno następującą formułę przysięgi: „Powołuję na świadka Chrystusa Pana, który mnie osądzi, że mój głos jest dany na tego, który – według woli Bożej – powinien być, moim zdaniem, wybrany”. Wtedy kładzie kartę na talerzu i za jego pomocą wprowadza ją do urny.
Kiedy zrobią to wszyscy elektorzy, skrutator kilka razy potrząsa urną, by wymieszać oddane głosy. Rozpoczyna się liczenie głosów przez trzech skrutatorów i zapisywanie nazwisk na arkuszu oraz ich sumowanie. Ostatni ze skrutatorów, w miarę, jak odczytuje kolejne karty, przebija je igłą w miejscu, w którym znajduje się słowo „Eligo”, i nawleka karty na nitkę, by mogły być w pewniejszy sposób zachowane. Po odczytaniu wszystkich imion końce nitki wiąże się ze sobą i w ten sposób karty zostają złożone w naczyniu lub na skraju stołu.
Potem skrutatorzy sumują wszystkie głosy oddane na poszczególne osoby i jeśli nikt nie osiągnął dwóch trzecich głosów, papież nie został wybrany w tym głosowaniu. Gdy okaże się, że ktoś otrzymał dwie trzecie głosów, dokonano kanonicznie ważnego wyboru Biskupa Rzymskiego. W obu przypadkach rewizorzy muszą przystąpić do kontroli zarówno kart do głosowania, jak i obliczeń dokonanych przez skrutatorów. Natychmiast po kontroli, zanim kardynałowie elektorzy opuszczą Kaplicę Sykstyńską, wszystkie karty muszą zostać spalone przez skrutatorów. Jeśli natomiast przystępuje się bezpośrednio do drugiego głosowania, karty z pierwszego głosowania zostają spalone dopiero na końcu, razem z kartami z drugiego.
Jan Paweł II w swojej konstytucji napisał: „Ustalam ponadto, aby po zakończeniu wyboru Kardynał Kamerling Świętego Kościoła Rzymskiego zredagował sprawozdanie, zaaprobowane także przez trzech kardynałów asystentów, w którym zapisze wynik głosowania każdej sesji. To sprawozdanie zostanie wręczone papieżowi i następnie zachowane w stosownym archiwum, zamknięte w opieczętowanej kopercie, która nie będzie mogła być otwarta przez nikogo, jeśli papież nie udzieli wyraźnego pozwolenia”.
20 lat temu w Rzymie…
.”Gdy niedawno z dwudziestokilkuletnią redakcyjną koleżanką analizowałam nadchodzące rocznice pod kątem materiałów dziennikarskich, w kontekście 2 kwietnia rzuciłam mimochodem: Pamiętam, jak spontanicznie pojechałam wtedy do Rzymu na pogrzeb papieża. Koleżanka popatrzyła na mnie szczerze zdziwiona i zapytała: Ale dlaczego ci się chciało? Przecież pogrzeb papieża to nie jest wydarzenie ekscytujące dla dwudziestoparolatki” – pisze w swoim artykule Anna DRUŚ.
Ta krótka wymiana zdań uświadomiła mi, że to, co było oczywiste 20 lat temu, dziś już oczywiste nie jest. „To jakby dziś umarł ktoś o rozpoznawalności Lady Gagi, publicznym autorytecie Dalajlamy i wywołujący ciepłe uczucia, jak ukochany dziadek”. Musiałam posłużyć się tym porównaniem, ponieważ koleżanka rzeczywiście nie umiała wyobrazić sobie tego, jakie emocje budził Jan Paweł II za życia nie tylko wśród Polaków, ale i u innych narodowości. I zdałam sobie sprawę, że odkąd umarł Jan Paweł II, w zasadzie nikt ani w Polsce, ani na świecie nie zajął miejsca, które on wcześniej zajmował. Nie ma kogoś jednocześnie budzącego szacunek, zdziwienie, zaufanie, czułość.
Dla mnie dwudziestoparoletniej papież był Polakiem od zawsze – urodziłam się w roku jego wyboru na Stolicę Piotrową. Nie byłam klasycznym przykładem pokolenia JP2, ponieważ jako nastolatka nie pojmowałam fenomenu tego człowieka: pokolenie moich rodziców patrzyło na niego z uwielbieniem i nabożnością, a ja na homiliach papieskich raczej się nudziłam.
Oni, pamiętający pielgrzymkę z 1979 r., ciągle jeszcze ekscytowali się tym, że Polak piastuje tak eksponowane na świecie stanowisko. Dla mnie była to już oczywistość. Pielgrzymki papieża do Polski były zwykłym, powtarzającym się co kilka lat rytuałem. Gdy przejeżdżał przez Warszawę, nie czułam potrzeby, by ustawiać się na drodze tego przejazdu, by choć raz na mnie spojrzał.
Jak osobistego dziadka zaczęłam traktować go dopiero wtedy, gdy na początku swojej pełnoletniości przeczytałam jego młodzieńcze poezje, a potem, gdy ktoś mi polecił lekturę wywiadu z papieżem w postaci książki Przekroczyć próg nadziei, zaczął mi imponować jako pisarz i jako intelektualista.
Dużo się zmieniło, gdy na drugim roku studiów zaczęłam praktyki dziennikarskie w KAI-u. Właśnie wtedy wypadła bodaj najdłuższa z pielgrzymek Jana Pawła II do Polski, czyli ta z czerwca 1999 r. Ponieważ musiałam już baczniej wszystkiemu się przyglądać, pamiętam, jak zauważyłam zmianę atmosfery na ulicach w dniu mszy papieskiej na placu Piłsudskiego; pamiętam, jak szokowały mnie swoboda papieża podczas jego spotkań z młodzieżą krakowską pod oknem na Franciszkańskiej oraz jego humor z przemówienia w Wadowicach. Katolicy nie oburzali się wtedy na to, że papieża słuchają też ci z lewicy. Po komentarz do jakiegoś papieskiego kazania dzwoniłam do prof. Lwa-Starowicza.
Ale tak naprawdę najmocniej pamiętam jego śmierć i to, co działo się chwilę potem. Było to wydarzenie o randze tych, o których wszyscy pamiętają, gdzie ich ta informacja zastała i co wtedy robili. W życiu osobistym zdarza się tak tylko wtedy, gdy umiera ktoś bardzo bliski i ważny (mama, tata, ukochana babcia, ukochany dziadek). W życiu społecznym dzieje się to bardzo rzadko. Bo też rzadko pojawia się wśród nas ktoś w pewnym sensie wszystkim bliski i dla wszystkich rozpoznawalny.
Mnie wiadomość o śmierci Jana Pawła II zastała podczas warsztatów muzycznych, na których byłam z chórem dominikańskim, w którym wtedy śpiewałam. Spontanicznie zaczęliśmy śpiewać Barkę – wtedy zwykłą, niemodną już pieśń kościelną, która nam się z nim skojarzyła. Przez kilka pierwszych lat po śmierci Papy często śpiewano ją spontanicznie jako jego ulubioną pieśń, ale potem, niestety, podobnie jak godzina jego śmierci, stała się ona memem, czymś, co się obśmiewa.
W zasadzie już następnego dnia wraz z kuzynką spontanicznie wpadłam na pomysł, by pojechać do Rzymu na pogrzeb Jana Pawła II. Podobnie myśli się, gdy umrze dziadek albo babcia bliskich przyjaciół. Stało za tym naprawdę szczere pragnienie podziękowania Janowi Pawłowi II, oddania mu hołdu, zamanifestowania prawdziwych, niewymuszonych uczuć. O szczerości tych emocji niech świadczy fakt, że na myśl, by pojechać na pogrzeb papieża, wpadłyśmy, jeszcze zanim stało się to narodowym pomysłem, zanim pojawiły się dodatkowe pociągi, zanim na ten pogrzeb zaczęło się wybierać pół świata.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/anna-drus-dwadziescia-lat-temu-w-rzymie/
PAP/ Sylwia Wysocka/ WszystkocoNajważniejsze/ LW