Robot potrafiący czytać Braille’a szybciej niż człowiek

Brytyjscy naukowcy stworzyli urządzenie, które z pomocą kamery i sztucznej inteligencji czyta teksty napisane alfabetem Braille’a dwa razy szybciej i z podobną dokładnością, jak człowiek. Na razie ten robot to tylko eksperyment, ale kiedyś podobny system mógłby działać np. w niektórych protezach czy robotach.

Robot odczyta 315 słowa w minutę

.Zespół z University of Cambridge na łamach pisma „IEEE Robotics and Automation Letters” przedstawił nowego typu urządzenie, którego zadanie polega na czytaniu tekstu pisanego alfabetem Braille’a. Odczytuje ono 315 słów na minutę, z 87-procentową dokładnością. Prędkość ma więc dwa razy większą, niż człowiek, a precyzję podobną.

„Istniejące na rynku czytniki alfabetu Braille’a czytają tylko jedną literę za jednym razem, a ludzie robią to inaczej. Obecne urządzenia działają statycznie – dotykają jednego wzoru litery, unoszą czujnik, przesuwają go, opuszczają na kolejny wzór itd. Chcieliśmy stworzyć coś bardziej realistycznego i wydajniejszego” – mówi jeden z badaczy, David Hardman.

Nowego typu głowica, czytająca wypukłe znaki, ma wbudowaną kamerę. Pochodzący z niej obraz jest przetwarzany przez sztuczną inteligencję.

Robot, przynajmniej w obecnej postaci, nie był projektowany z myślą o pomocy niewidomym osobom, ale jako eksperyment.

Nauka stara się odtworzyć zmysły człowieka

.”Test prędkości czytania alfabetu Braille’a to doskonały sposób mierzenia sprawności systemów dotykowych. Nasze wyniki mogą więc znaleźć zastosowanie także w innych dziedzinach. Można wymienić takie zastosowania, jak analiza różnych tekstur czy badania pewności uchwytu w manipulatorach robotów” – mówi Parth Potdar.

Jak wyjaśniają badacze, ludzkie palce są niezwykle wrażliwe na bodźce dotykowe i potrafią wykryć minimalne zmiany w teksturze różnych powierzchni. To dzięki temu możemy np. wyjąć z lodówki jajko bez obawy, że zgnieciemy je w palcach, ani że nam spadnie.

Odtworzenie takiego zmysłu w maszynach jest niezmiernie trudne. „Wrażliwość ludzkich opuszków palców to jeden powodów, dla którego chwytamy różne przedmioty z właściwym naciskiem. Dla robotów też byłaby bardzo użyteczna. Jednak do tego potrzeba wielu danych z odpowiednich sensorów. Trudno to połączyć, szczególnie, jeśli ma się do czynienia z giętkimi powierzchniami” – twórca robota, Parth Potdar.

Naukowcy twierdzą, że w przyszłości opracowana przez nich technologia mogłaby zostać zastosowana również w specyficznych protezach czy robotach. W dalszej perspektywie chcą oni zintegrować tę technologię z humanoidalną syntetyczną dłonią.

Wtargnięcie sztucznej inteligencji i robotów na rynek pracy zmieni wszystko

.Roboty potrafiące czytać alfabet Braille’a to zapowiedź tego, jak może wyglądać przyszłość naszego świata. Czy technologia pozwalająca tworzyć automatycznych pracowników zrewolucjonizuje rzeczywistość? Na łamach Wszystko co Najważniejsza pisze o tym Krzysztof TYSZKA-DROZDOWSKI.

Jego zdaniem kapitalne znaczenie nowych technologii polega na tym, że nie dostarczają już tylko narzędzi, którymi będą posługiwać się ludzie. Samochód wyparł dorożkę i dorożkarze stracili pracę, ale stworzył też nowe zajęcie dla kierowców. Nowa technika potrafi obejść się bez ludzi – autonomiczne auta nie potrzebują człowieka. To przełom, z którego niewiele osób zdaje sobie sprawę.

„Pierwszy w dziejach strajk przeciw robotom miał miejsce w Las Vegas w maju 2018 roku. Wzięło w nim udział ponad 50 000 osób. Związek zawodowy pracowników gastronomii zażądał nie tylko wyższych płac i pewności zatrudnienia, lecz przede wszystkim domagał się osłon przed automatyzacją. Ich obawy są słuszne. Restauracje szybkiej obsługi stawiają coraz śmielej na robota skonstruowanego przez firmę Momentum Machines, zdolnego przygotować 400 hamburgerów na godzinę, znacznie przebijającego ludzką wydajność” – opisuje autor artykułu.

Przypomina on, że olbrzymia rzesza ludzi – w USA prawie połowa mężczyzn – żyje z prowadzenia samochodu. Zarabiają, kierując uberem, taksówką, tirem albo ciężarówką, i wszystkie te zajęcia, na to się zanosi, przepadną. Przyjęło się mówić, że to niezadowoleni, ci, którzy stracili źródło utrzymania na skutek przenoszenia fabryk do Azji, wybrali Trumpa. Co się wydarzy, gdy wyartykułuje się gniew i rozpacz masy mężczyzn bez zatrudnienia z winy maszyn? Myśliciel z Izraela, Yuval Noah Harari, ostrzega, że ta klasa ludzi zbędnych będzie stanowić największy problem XXI wieku.

„Pracy na pewno nie zabraknie dla inżynierów informatyków, których wyszarpują sobie z rąk Chińczycy i Amerykanie. Zapotrzebowanie jest wielkie, tak wielkie, że na niedobór specjalistów od sztucznej inteligencji cierpi korporacja tego formatu co IBM. Zarobki, na jakie może liczyć data scientist w Facebooku, sięgają sumy 400 000 dolarów rocznie. Największy problem ma Japonia, która nie jest w stanie zaproponować podobnych kontraktów ekspertom od AI, przez co traci najzdolniejszych studentów, którzy wolą robić karierę w Kalifornii” – dodaje ekspert.

Jego zdaniem badania, choćby te przeprowadzone przez firmę doradczą McKinsey & Company, nie napawa optymizmem. Wynika z nich, że już dziś, biorąc w rachubę technologię, jaką rozporządzamy, maszyny mogłyby przejąć 45 proc. stanowisk zajmowanych przez ludzi. Dwie trzecie Amerykanów trzeźwo ocenia, że już niebawem większość zajęć będą wykonywać roboty, ale aż 80 proc. jest przeświadczone, że nie będzie to dotyczyć ich samych.

„Większość ludzi, gdy spytać ich, jakie zagrożenia wiążą się z rozwojem technologii, wyobraża sobie bunt uzbrojonych robotów, które unicestwią ludzki gatunek. To nie tak. Roboty nie dokonają ludobójstwa, lecz pozbawią nas pracy na wielką skalę. Przemyślało to dotąd niewielu. Jedno jest pewne – technologia zmieni nasze życie w każdym calu, i to szybciej, niż nam się wydaje” – pisze Krzysztof TYSZKA-DROZDOWSKI.

Ekspert dodaje, że postępowi, jak zwykle bywa z technologią, kibicuje masa optymistów. Wśród nich Jerry Kaplan, futurolog, w którym szczerą radość budzi wizja robotów i sztucznej inteligencji usuwającej długi szereg zawodów. Jego zdaniem, jeśli roboty będą mogły tworzyć prasę i wykonywać operacje na otwartym sercu, to tym lepiej, czas poszukać innej pracy. W jego ocenie raptowny postęp technologiczny, który nas czeka, oznacza 90-procentowe bezrobocie. Jak zaznaczyłem, to optymista, który uważa, że wyzwoli to w ludziach pokłady kreatywności, o jakich wcześniej nie śnili. Staną się pomysłowi, a gdy już wymyślą, co ze sobą zrobić – Kaplan ciągnie swoją wizję – otrzymają „kredyt na pracę”, pożyczkę niezbędną do tego, aby zdobyć nowe kwalifikacje. Poza tym, pociesza futurolog, będą posady, których technologia nie zmiecie. Wymienia tu tenisistów, osoby planujące przyjęcia (moim zdaniem wątpliwy przykład) i grabarzy.

Są też tacy, którzy zapowiadają bardziej ponurą przyszłość. Jeden z nich to Peter Frase, który w swojej książce Four Futures daje szkic czterech wariantów naszej przyszłości. Najbardziej pesymistyczny scenariusz zakłada, że trwale bezrobotne masy, bez żadnych widoków na poprawę, będą stanowić beczkę prochu i bogaci, z lęku przed wybuchem, postanowią ograniczyć zasadniczo ich liczbę. Ten scenariusz Frase nazywa „eksterminacyjnym”. I nieważne, jak bardzo życzylibyśmy sobie, aby się nie ziścił, jest to ekstremalny obrót zdarzeń, którego nie możemy wykluczyć. 

Za to polityk to zawód, któremu w tych przepowiedniach nic nie grozi. Łatwiej wyobrazić sobie roboty przeprowadzające operację na otwartym sercu niż sztuczną inteligencję, na którą głosujemy, która zgłasza interpelacje poselskie albo występuje w telewizji. Może dlatego ta kwestia pozostaje politykom tak obca.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB
Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 31 stycznia 2024