Rosyjska gospodarka zaczyna się pogrążać - "Le Monde"

Rosyjska gospodarka

Gospodarka Rosji zaczyna się pogrążać, inflacja przekracza 9 proc., bank centralny podniósł główną stopę do 21 proc., oprocentowanie kredytów w bankach sięga niemal 30 proc. Kurs rubla spadł do poziomu z pierwszych miesięcy wojny – pisze lewicowo-liberalny francuski dziennik „Le Monde”, opisujący kryzys, który odczuwa rosyjska gospodarka.

Fasada jest krucha…

.Mnożą się sygnały gwałtownego pogorszenia, które odczuwa Rosyjska gospodarka, co przyznają szefowie rosyjskich firm, nawet tych szczególnie bliskich Kremlowi – relacjonuje dziennik. Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) prognozuje, że wzrost gospodarczy Rosji spadnie w 2025 roku do 1,3 proc. PKB.

„Stopa banku centralnego jest 2,5 razy wyższa niż inflacja, a ona i tak nie spada. Wygląda na to, że lekarstwo jest bardziej szkodliwe niż choroba” – ocenił szef przedsiębiorstwa górniczo-hutniczego Severstal Aleksiej Mordaszow. „Sytuacja jest trudna. Gospodarka nie wytrzyma długo. Widzimy wyraźne oznaki spowolnienia” – oznajmił szef Sbierbanku German Graf.

Siergiej Czemiezow, szef holdingu Rostiech, firmy będącej – jak pisze „Le Monde” – „sercem kompleksu przemysłowo-zbrojeniowego”, uważa, że „podwyżka stóp procentowych jest poważnym hamulcem wzrostu w sektorze przemysłowym”. „Jeśli będziemy kontynuować (taką politykę), to praktycznie większość naszych przedsiębiorstw zbankrutuje” – dodaje.

Przedstawiciel rosyjskiego biznesu, pragnący zachować anonimowość, mówi „Le Monde”, że „środowisko wysyła Kremlowi sygnały: gospodarka jeszcze się trzyma, ale to nie potrwa długo. Trzeba jak najszybciej zakończyć konflikt w Ukrainie”.

Gdyby jednak doszło do rozejmu, to „elita polityczna zrozumiałaby, że jest to rozwiązanie dalekie od wyjściowego celu (Kremla) i dla reżimu mogłoby to oznaczać problemy. Fasada jest krucha! Zobaczyliśmy to podczas buntu Jewgienija Prigożyna” – kontynuuje rozmówca dziennika.

Prezydent elekt USA Donald Trump pozwolił, by w mediach pojawiły się doniesienia o tym, że wybierze się szybko do Moskwy, by podpisać porozumienie, które de facto zmuszałoby Kijów do ustępstw terytorialnych, lecz zamroziłoby konflikt. Kreml nie odpowiedział żadnym sygnałem wskazującym na to, że jest zainteresowany rozejmem – przypomina „Le Monde”.

Czy rosyjska gospodarka podźwignie się z kryzysu?

.Europejski dyplomata mówi w Moskwie dziennikowi, że na razie Władimir Putin „trzyma się swoich fundamentalnych założeń” i daje do zrozumienia, że pokój zostanie zawarty tylko na jego warunkach.

„W najbliższych tygodniach (Putin) będzie obserwował Trumpa i przyglądał się temu, co zostanie z amerykańskiej pomocy dla Ukrainy w sferze militarnej. Ale na swym własnym terenie gospodarczym w Rosji poddany jest próbie, sankcjom i ich groźnym konsekwencjom, które są coraz bardziej niepokojące” – dodaje dyplomata.

Prezes organizacji World Policy Conference Thierry de Montbrial prognozuje, że rosyjski przywódca będzie przez kilka miesięcy obserwował Trumpa. W interesie Kremla byłoby uniknąć mobilizacji i załamania gospodarki, ale „Putin się nie spieszy”.

Rosyjska machina wojenna nie poprzestanie na Ukrainie

.Dzięki znakomitej pracy śledczej wykonanej przez polskich, litewskich i estońskich dziennikarzy znacznie lepiej rozumiemy dziś, co się naprawdę dzieje. Dziennikarze wykorzystali dostępne zdjęcia satelitarne do stworzenia obrazu rosyjskich baz wojskowych w regionie i poprosili obecnych i byłych dowódców wojskowych o interpretację uzyskanych wyników.

Nic nie wydarzy się od razu. Siły Rosji są skrajnie osłabione. Wydolność desantowa Floty Bałtyckiej została wyczerpana. Koszary, poligony i parkingi są puste. Ogromne ilości sprzętu i części zamiennych trafiły na front Ukraiński. Dzięki temu mamy jeszcze czas. Ale nie jest go dużo. Rosja jest jednak w stanie szybko odbudować swoje zasoby wojskowe. Prawdopodobnie też nie będzie już stawiać na taktykę „maszynki do mięsa”, którą zastosowała w Ukrainie. Jej celem nie będzie zajęcie nowych połaci terytorium, ale zniszczenie wiarygodności NATO.

Ważną rolę odgrywa tu Królewiec. Logika wojskowa nakazuje, by w przypadku konfliktu Sojusz natychmiast zaatakował rosyjską eksklawę, neutralizując jej obronę powietrzną, wyrzutnie rakiet, infrastrukturę nuklearną, porty okrętów podwodnych i inne zasoby, zanim zostaną one wykorzystane do blokowania sił wsparcia, odizolowania państw bałtyckich lub zastraszania innych krajów. Ale zachodni decydenci mogą wzbraniać się przed takimi działaniami i głębokim atakiem na terytorium wroga. Ich strach przed eskalacją okaleczył Ukrainę. To samo podejście w przypadku regionu Bałtyku sprowadzi się do działania wedle dewizy: „Ograniczony atak wymaga ograniczonej odpowiedzi”. Ponadto istnieje obawa, że Stany Zjednoczone będą skupione na konflikcie z Chinami, tam kierując swoje skromne środki ochrony powietrznej i precyzyjnych ataków.

„Kluczem do zwycięstwa Rosji są udane ataki poniżej progu otwartej wojny. Już teraz zdarzają się one niemal codziennie w krajach NATO, na przykład w postaci podpaleń, ingerencji w przestrzeń powietrzną i wojny elektronicznej. Ponadto dziennikarskie dochodzenie ujawniło niepokojące informacje dotyczące regionu Morza Bałtyckiego, w szczególności rozwoju „infrastruktury wywiadowczej, sabotażowej i atakującej” w kilku miejscach w Królewcu. Zwrócono uwagę na Punkt Rozpoznawczy Specjalnego Przeznaczenia Floty Bałtyckiej nr 561 w rejonie Parusnoje, gdzie rosyjskie siły specjalne są szkolone do prowadzenia operacji na wybrzeżu Morza Bałtyckiego. Niepokojąca, dobrze udokumentowana część raportu litewskich dziennikarzy sugeruje, że w 2015 roku jednostka ta mogła przeprowadzić niewykrytą dotąd misję na litewskiej ziemi” – pisze w swoim artykule Edward LUCAS, brytyjski dziennikarz, europejski korespondent tygodnika „The Economist”.

Artykuł dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/edward-lucas-kraje-baltyckie/

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 2 stycznia 2025
Fot. Reuters/Forum