Rosyjska policja usuwa przejawy pamięci po Borysie Niemcowie

W Rosji, gdzie 27 lutego przypadała dziewiąta rocznica zabójstwa Borysa Niemcowa, jednego z przywódców opozycji antykremlowskiej, kwiaty i znicze pojawiały się, jako znak pamięci o nim, pod pomnikami ofiar represji politycznych. W wielu miastach policja natychmiast je usuwała – podało Radio Swoboda. Borys Niemcow zginął kilka godzin po tym, jak wystąpił na wiecu przeciwko wojnie na Ukrainie.

Reżim Putina zwalcza dziedzictwo zmarłego opozycjonisty

.We Władywostoku za każdym razem, gdy ktoś składał kwiaty pod pomnikiem ofiar represji, policjant usuwał wiązankę. W Samarze, mieście nad Wołgą, miejscowi aktywiści przynieśli kwiaty, znicze i fotografię Niemcowa pod fontannę w centrum miasta. Jeszcze przed ich przyjściem na miejscu dyżurowała policja.

Kilka osób zebrało się późnym wieczorem we wtorek na Wielkim Moście Moskworeckim w Moskwie, w miejscu, gdzie Borys Niemcow zginął 27 lutego 2015 roku, zabity strzałami w plecy. Pamięć opozycjonisty uczczono minutą ciszy. W miejscu zabójstwa, gdzie od dziewięciu lat aktywiści starają się utrzymać nieformalne miejsce pamięci, złożone ze zdjęć i zniczy, pojawiła się wspólna fotografia Niemcowa i zmarłego w łagrze Aleksieja Nawalnego. Podpis pod nią głosił: „Przyjaciele znów są razem” – podał niezależny portal SOTA.

Borys Niemcow – zbrodnia nierozliczona

.Wcześniej w lutym policja dwukrotnie usuwała kwiaty złożone w miejscu zabójstwa Niemcowa.

O dziewiątej rocznicy zabójstwa Niemcowa, w latach 90. wicepremiera Rosji, przypomniano za granicą, przynosząc kwiaty i świece pod ambasady i konsulaty Rosji. Zgromadzenia takie odbyły się wieczorem we wtorek w Pradze, Rydze i Wilnie.

Niemcow, jeden z najbliższych współpracowników pierwszego prezydenta Rosji Borysa Jelcyna, został zastrzelony późnym wieczorem 27 lutego 2015 roku na Wielkim Moście Moskworeckim w ścisłym centrum Moskwy, nieopodal Kremla. W lipcu 2017 r. sąd wojskowy w Moskwie skazał na 20 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze Zaura Dadajewa, który według ławy przysięgłych był sprawcą zabójstwa. Czterech współoskarżonych z Dadajewem otrzymało kary od 11 do 19 lat kolonii karnej. Prawnicy rodziny Niemcowa uważali, że śledztwo nie wskazało prawdziwych zleceniodawców zabójstwa.

Wszyscy, którzy marzyli o innej Rosji, mogą się z tą wizją pożegnać

.Borys Niemcow i jego zabójstwo miała być tylko jedną z szeregu zbrodni reżimu Putina. Każde kolejne morderstwo aktywisty dziennikarza czy polityka coraz bardziej oddalało sen o wolnej Rosji, a smierć Aleksieja Nawalnego w rosyjskim więzieniu kładzie ostateczny kres snom – w putinowskiej Rosji nie pozostał nikt, kto może sprzeciwić się carowi.

„Wszyscy rozmówcy wspominali organizowane przez rosyjskiego opozycjonistę i jego zwolenników protesty w Moskwie, na które Aleksiej Nawalny był w stanie ściągnąć wielu tzw. zwykłych Rosjan. Bo to chyba było w Aleksieju Nawalnym najważniejsze – jego umiejętność przyciągania ludzi poprzez zdolność rzucenia wyzwania putinowskiemu reżimowi. Nieważne, czy podczas protestów, czy podczas odsiadywania kary więzienia. I przyznać trzeba, że odwaga Nawalnego podszyta była czymś jeszcze – pomysłem na inną Rosję, bardziej demokratyczną i prozachodnią – choć w tym wszystkim niestety, wciąż imperialną” – pisze Michał KŁOSOWSKI, zastępca redaktora naczelnego Wszystko co Najważniejsze.

W jego opinii, Nawalny był nadzieją zwłaszcza dla tych, których dzisiaj w Rosji już nie ma – dysydentów, takich jak Giennadij Gudkow i inni – czy dla dużej liczby rosyjskich dysydentów zgromadzonych w europejskich stolicach, marzących o kraju wolnym od putinowskiego upiora. Podobnie jak przywódczyni białoruskiego oporu Swiatłana Cichanouska, stanowił Aleksiej Nawalny punkt odniesienia. Niestety, teraz ten punkt zniknął. Oczywiście, można było to przewidzieć.

„Nic nowego, ktoś powie. Po sprawie Litwinienki, po zamordowaniu Anny Politkowskiej, po historii morderstw, gwałtów i agresji, Czeczenii i Syrii, po Buczy i Irpieniu nic nie powinno nas już dziwić. Bo Rosja nie jest krajem z tego świata. Tylko czy to coś zmienia? Niestety, nie” – pisze Michał KŁOSOWSKI.

„Czas bowiem nie jest przypadkowy. W Rosji zbliżają się wybory prezydenckie, których wyniku naturalnie nic nie zmieni, wygra je Władimir Putin, ale śmierć Aleksieja Nawalnego na miesiąc przed tym referendum to czytelny znak – Rosja się nie zmieni. A ktokolwiek chciałby zabrać głos, interweniować, choćby podnieść rękę – umrze. Tak jak umarł Aleksiej Nawalny” – zaznacza autor artykułu.

Jakiekolwiek nadzieje na wewnętrzną zmianę w Rosji trzeba więc włożyć między bajki. Głośne jeszcze niedawno nawoływania, aby państwo podzielić na republiki, zamilkły. Zdaje się, że zamilkli sami Rosjanie. Państwo rządzone za pomocą aparatu siłowego, z którego szeregów Władimir Putin sam pochodzi, nie może się zmienić.

„Nie miejmy też złudzeń. Czy koincydencja wypadków jest tu przypadkowa? Najpierw wywiad z Tuckerem Carlsonem, potem wystrzelenie przez Rosję jakiegoś typu broni na orbitę okołoziemską, a teraz informacja o śmierci Aleksieja Nawalnego. Rosyjska polityka zagraniczna, poza jej imperialnością, zawsze w końcu jest skierowana na użytek wewnętrzny. Czy władza Władimira Putina wkracza właśnie w nową fazę? Trudno powiedzieć, ale w historii wszystkich dyktatur i wszystkich imperiów jest moment, kiedy władza pozbywa się ostatnich głosów sprzeciwu. Niestety, potem jest już tylko gorzej” – dodaje autor.

Jego zdaniem śmierć najbardziej znanego rosyjskiego opozycjonisty w zasadzie w przededniu kolejnej rocznicy agresji Rosji na Ukrainę ma wymiar symboliczny. Powinna uświadomić Zachodowi i nam wszystkim, że Rosja się nie zmieni – Rosję trzeba pokonać. Dla jej własnego dobra i dla bezpieczeństwa Europy.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB
Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 28 lutego 2024