Rozwój AI. Nowy technologiczny podział świata

Odchodząc, Joe Biden podzielił świat, rozdając karty w technologicznej grze o władzę. Niestety, Polska nie znalazła się wśród najbliższych sojuszników jego administracji i jedyne co dostaliśmy, to fanga w nos. Bo walka o rozwój AI to walka o nowy, technologiczny podział świata — komentuje Michał KŁOSOWSKI

W globalnym wyścigu o rozwój sztucznej inteligencji (AI) kluczową rolę odgrywa polityka. Zaskoczenie? Może dla niektórych, ostatnie lata to bowiem odzieranie ze złudzeń i pokuta za grzech naiwności. Na finiszu swojej prezydenckiej kadencji Joe Biden wprowadził podział, wyznaczający nową mapę technologicznej władzy. W opublikowanym 13 stycznia 2025 roku dokumencie administracja USA kreśli strategię, która nie tylko wzmacnia amerykańską dominację w dziedzinie sztucznej inteligencji, ale też de facto dokonuje geopolitycznego podziału świata na trzy strefy: Zachód, kraje aspirujące oraz wrogie reżimy.

Rozwój AI kluczowy dla świata

.Sztuczna inteligencja jest nowym polem bitwy. A rozwój AI stał się jednym z najważniejszych priorytetów współczesnych państw i określać będzie miejsce w globalnych łańcuchach w najbliższych latach. W świecie, gdzie algorytmy mają potencjał do projektowania broni masowego rażenia, przeprowadzania zaawansowanych cyberataków czy wspierania masowej inwigilacji, stawka jest wysoka. Władza nad zaawansowanymi modelami AI oznacza bowiem wpływ nie tylko na gospodarkę, ale też na bezpieczeństwo narodowe i globalną politykę; jednym słowem, na wszystko.

Co więc znajduje się w opublikowanym dokumencie? Administracja Joe Bidena po pierwsze bardzo wyraźnie stawia na dominację Stanów Zjednoczonych w tej dziedzinie, opierając się na rodzimych technologiach, co widać w serii regulacji mających na celu kontrolę eksportu zaawansowanych półprzewodników i ograniczenie dostępu do technologii AI dla krajów „wrogich”. Jednocześnie wprowadza mechanizmy wsparcia dla sojuszników oraz krajów aspirujących, które spełniają określone standardy bezpieczeństwa i współpracy, bacznie jednak pilnując, by nie wyszły ze swojej roli. Wśród tych sojuszników nie ma jednak Polski, są zaś Australia i Japonia. Zachód w rozumieniu administracji Joe Bidena kończy się na Odrze — Niemcy, Włochy i Francja nie muszą obawiać się o zaopatrzenie w najnowsze technologie. Oby nie wróżyło to nic więcej a jedynie pogłębioną współpracę i między tymi krajami. Oczywiste jest bowiem, że kraje najbliższe USA będą współpracować ze sobą w tworzeniu choćby przyszłej „superinteligencji”. Jeśli ustanowiony przez Joe Bidena podział się utrzyma, Polska znów znajdzie się w roli klienta.

Nowa mapa świata

.Podział ten to nowa geopolityczna triada Joe Bidena. Liczmy na to że nowa amerykańska administracja będzie w stanie zmienić ten stan. Podział świata na trzy strefy – Zachód, kraje aspirujące i wrogie reżimy – jest bowiem próbą uporządkowania globalnej układanki w epoce sztucznej inteligencji. Jak? Do pierwszej grupy zaliczają się kluczowi sojusznicy USA, tacy jak Unia Europejska kończąca się na Niemczech, Japonia czy Korea Południowa. Mają oni pełny dostęp do amerykańskiej technologii AI, w tym chipów firmy NVIDIA, a także preferencyjne warunki zakupu chipów i statusy „Universal Verified End User” (UVEU). Dalej są kraje aspirujące, o zmniejszonych możliwościach. W tej kategorii znalazły się państwa, które chcą dołączyć do technologicznej elity, ale jeszcze nie spełniają wszystkich wymagań. Wśród nich znalazła się niestety Polska, co rodzi pytania o jej pozycję w nowym globalnym ładzie. Ograniczony dostęp do technologii oraz konieczność spełnienia wyśrubowanych norm stawiają kraj w roli technologicznego klienta, a nie lidera regionu niwecząc oczywiście aspiracje, które wszyscy mamy po trzydziestu latach rozwoju. Aspiracyjne normy nie są bowiem jasne. A obok są też wrogie reżimy, z których niestety kilka znajduje się tuż przy polskiej granicy. To oczywiście kraje takie jak Chiny czy Rosja, które zostały objęte ostrymi restrykcjami, mającymi na celu uniemożliwienie im rozwijania zaawansowanych systemów AI o potencjale militarnym czy nadzoru. Ale znajduje się wśród nich również Białoruś, skąd w końcu pochodzi coraz więcej pracujących w Polsce programistów.

To geopolityczna porażka. To, że Polska nie została włączona do elitarnej grupy Zachodu, świadczy o niedostatkach w podejściu do nowych technologii i dyplomacji ale też o tym, jak administracja Joe Bidena patrzy na rolę Warszawy w Europie, we Wspólnocie Europejskiej i w ogóle, w świecie. Choć formalnie jesteśmy członkiem NATO i UE, Bidenowska klasyfikacja pokazuje, że Polska wciąż jest postrzegana jako partner drugiej kategorii, aspirujący i gorszy, biedny brat. Coś, co zdaje się przepracowane zostało już w głowach Polaków kompletnie nie trafiło do decydentów w Waszyngtonie. Czy to tylko kwestia braku nie tylko technologicznej infrastruktury, ale też odpowiedniego zrozumienia nowej rzeczywistości geopolitycznej, w której AI staje się kluczowym narzędziem władzy? Jakby nie odpowiedzieć na to pytanie, zmiana w Białym Domu może okazać się dla Polsko zbawienna. Donald Trump wydaje się mieć znacznie lepszy i pozytywny w stosunku do Polski ogląd sytuacji.

AI jako instrument geopolityczny

.Bo to, co znajduje się w komunikacie Białego Domu to coś więcej, niż tylko element wojny handlowej. Dokument administracji Bidena jest przede wszystkim kolejnym dowodem na to, że AI nie jest już tylko technologią – to instrument geopolityczny. W świecie, gdzie nie tyle linie na mapie ale granice technologiczne wyznaczają nowy układ sił, Polska i inne kraje aspirujące muszą szybko dostosować swoje strategie, jeśli nie chcą zostać zepchnięte na margines globalnej rywalizacji. Potrzeba też pilnego działania, aby na Warszawę z Waszyngtonu zaczęto patrzeć inaczej. I to kolejny argument za tym, aby do dyskusji tej wrócić po 20 stycznia. Uśmiechy na Xie (dawniej Twitterze) czy poklepywanie się po plecach już nie wystarczają. W świecie, w którym znów waży się przyszłość naszego kraju, polityczne wojenki wypada schować za pazuchę i wziąć się do roboty. Żebyśmy znów nie obudzili się z mocarstwami, decydującymi o nas – bez nas.

Na szczęście, nowy technologiczny podział świata, zainicjowany przez odchodzącą administrację Joe Bidena, nie musi być ostateczny. Nie tylko bowiem definiuje zasady gry w erze sztucznej inteligencji, ale też wyznacza nowe hierarchie w globalnych łańcuchach. I bez wątpienia będzie czytany dokładnie nie tylko nad Wisłą.

Michał Kłosowski

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 14 stycznia 2025