Społeczeństwo wielokulturowe, społeczeństwo wielokonfliktowe – Nathaniel GARSTECKA

Staje się coraz bardziej jasne, że polityka wielokulturowości prowadzona przez kraje zachodnie przez ostatnie 60 lat stanowi poważne zagrożenie dla naszej cywilizacji. Egzystencjalne niebezpieczeństwo najwyższej rangi. Wielokulturowość rodzi wielokonfliktowość.
.W ostatnich dniach francuskie wiadomości zdominowała polityczna i medialna wrzawa wokół śmierci malijskiego imigranta, zabitego przez imigranta bośniackiego. Lewica początkowo próbowała wykorzystać to wydarzenie dla swoich celów politycznych po opublikowaniu imienia podejrzanego: Olivier. Próbowała zmobilizować ludzi wokół idei islamofobii, każąc im wierzyć, że odpowiedzialna jest za to „francuska skrajna prawica”, a lider lewicy, Jean-Luc Mélenchon, publicznie podzielił się głębokimi emocjami. Wkrótce jednak okazało się, że podejrzany nie był francuskim skrajnie prawicowym ekstremistą, ale bośniackim imigrantem ze społeczności cygańskiej.
Dyskomfort lewicy spotęgowała sprawa morderstwa w Lycée Notre-Dame de Toutes-Aides w Nantes. Tutaj również podjęto pierwszą próbę zrzucenia winy na prawicę. Młody morderca rzeczywiście urodził się we Francji i ma francuskie imię (Justin), ale jak się okazało, jego nazwisko wskazuje na tureckie lub kurdyjskie pochodzenie. Manifest, który opublikował przed podjęciem działań, jest mieszanką zmartwień zwykle spotykanych wśród młodych ludzi zmanipulowanych przez postępowe i marksistowskie stowarzyszenia: ekologia, antykapitalizm, krytyka „systemu”. Jest to wynik wywołującego niepokój klimatu stworzonego przez media i stowarzyszenia oraz utraty celu w życiu przez młodych ludzi wykorzenionych przez lewicową walkę kulturową.
Wreszcie rabin zaatakowany w Orleanie przez „samotnego nieletniego, który przybył do Francji mniej niż rok temu”. Należy pamiętać, że we Francji to społeczność żydowska jest najczęściej ofiarą ataków fizycznych: 150 przypadków w latach 2020–2022 w porównaniu z 50 przeciwko chrześcijanom i 25 przeciwko muzułmanom. Jeśli dodamy do tego wszystkie inne rodzaje przemocy (podpalenia, uszkodzenia, kradzieże, obelgi słowne itp.), w tym okresie odnotowano łącznie 2590 aktów antychrześcijańskich, 1360 aktów antysemickich i 630 aktów antymuzułmańskich. W stosunku do wielkości każdej społeczności przemoc wobec Żydów jest najczęstsza. W zdecydowanej większości przypadków sprawcy są blisko związani ze społecznościami imigrantów i/lub muzułmanów, szczególnie jeśli chodzi o przemoc fizyczną.
Wiadomości tego rodzaju są codziennością we Francji, która w ciągu kilku dekad utraciła swoją etniczną i kulturową jednorodność. Gangi migrantów ścierają się na ulicach w biały dzień, handel narkotykami na przedmieściach eksploduje do tego stopnia, że minister spraw wewnętrznych mówi o „meksykanizacji” kraju, szerzy się islamizm, szczególnie w wyniku działalności Bractwa Muzułmańskiego… Ogólnie rzecz biorąc, zmienia się cały krajobraz demograficzny. Miasta i dzielnice, które kiedyś były chronione, również zaczynają świadczyć o „zmianie społecznej”.
Polskie media donosiły o poważnych zamieszkach, które wstrząsnęły Francją po śmierci Nahela Merzouka. Bardziej prawicowe media często mówią o braku bezpieczeństwa spowodowanym masową imigracją arabsko-muzułmańską i afrykańską. Ale to, co opisują, to tylko wierzchołek góry lodowej. Zamieszki są logiczną konsekwencją postępującej i ciągłej degradacji tkanki społecznej i tożsamości w coraz większej liczbie miejsc. Francja w swojej ślepej hojności dała imigrantom możliwość zamieszkania w pobliżu dużych miast i znalezienia tam pracy. Zbudowała im zupełnie nowe dzielnice w latach 70. i 80., wraz ze szkołami, obiektami sportowymi, usługami publicznymi itp. Jednak współżycie między francuską klasą robotniczą a nowo przybyłą populacją imigrantów szybko się skomplikowało. Nowo przybyli nie byli tacy jak Polacy, Włosi czy Portugalczycy: tamci byli europejskimi chrześcijanami. Ci byli muzułmanami z Afryki lub Bliskiego Wschodu. Wyzwanie asymilacji nie było takie samo. Co więcej, wielu z nich pochodziło z krajów wcześniej skolonizowanych przez Francję, a niektórzy od najmłodszych lat byli wychowywani na ofiary historii i na rewanżyzmie przeciwko Francji. Dotyczyło to zwłaszcza Algierczyków.
Należy podkreślić, że zdecydowana większość tych osób wjechała do Francji legalnie, dzięki wizom pracowniczym, łączeniu rodzin i polityce azylowej. Istnieje tendencja do skupiania się wyłącznie na nielegalnej imigracji, ale jest ona marginalna w porównaniu z legalną imigracją organizowaną przez władze francuskie i europejskie. Prawie wszyscy uczestnicy zamieszek na przedmieściach urodzili się we Francji, a ich rodzice byli legalnymi imigrantami lub sami urodzili się we Francji. Lewica używa tego argumentu, aby zaprzeczyć obcemu charakterowi wzrostu przemocy („oni są Francuzami, tak jak ty i ja”), a tym samym próbować przejąć ten nowy elektorat, który już jest w stanie przechylić szalę wyborów (na przykład na korzyść François Hollande’a w 2012 r.).
Nie zamierzam epatować liczbą zbrodniczych czynów popełnionych przez imigrantów lub potomków imigrantów należących do cywilizacji radykalnie przeciwnej do naszej. Musiałbym wspomnieć o licznych atakach terrorystycznych, codziennych atakach nożem, bezinteresownych napaściach „za spojrzenie” lub „za odmowę papierosa”, gwałtach itp. Francuskie społeczeństwo stało się pełne konfliktów i brutalności. Jest to niezaprzeczalny fakt. Model, który lewicowe i centroprawicowe rządy próbują nam narzucić od 60 lat, zawiódł pod każdym względem. Tym modelem jest multikulturalizm, oparty na utopijnej idei, że populacje z różnych, nawet wrogich cywilizacji, chętnie zgodzą się na pokojowe współistnienie. Nie ma jednak współczesnego przykładu społeczeństwa, któremu udało się osiągnąć tę utopię. Widzimy to na Bliskim Wschodzie, widzimy to w Afryce, widzimy to w Stanach Zjednoczonych, a teraz tutaj, w naszym własnym domu. Muzułmanie niosą ze sobą pogardę dla Żydów i chrześcijan, Hindusi konflikty z Pakistańczykami, Turcy z Kurdami, Erytrejczycy z Etiopczykami… Moglibyśmy wymieniać dalej. Społeczeństwa wielokulturowe to społeczeństwa wielokonfliktowe. Zwłaszcza gdy kultura gospodarzy jest słaba i nie chce narzucać się przybyszom.
Dzięki sieciom społecznościowym dowiedzieliśmy się, że w Polsce doszło już do ataków ze strony imigrantów. Tym, którzy w oczywisty sposób łączą imigrację z brakiem bezpieczeństwa, lewica odpowiada, że lokalna przestępczość zawsze istniała, a imigranci nie wnoszą nic szczególnego. To prawda. Ale społeczeństwa Europy Środkowej są spokojniejsze niż społeczeństwa Europy Zachodniej. Właśnie dlatego, że udało im się zachować etnokulturową homogeniczność. Fakt, że istnieje czysto rodzima lokalna przestępczość, nie oznacza, że należy importować dodatkową przestępczość zagraniczną. Wszystkie statystyki policyjne pokazują, że imigranci z Afryki i krajów muzułmańskich częściej popełniają przestępstwa niż tubylcy lub imigranci z Europy.
.I po co to wszystko? Żeby zyskać kilka punktów PKB? „Zapłacić nasze emerytury”? „Aby zapełnić miejsca pracy, które nie odpowiadają miejscowym”? Jednak ogólny koszt masowej imigracji przewyższa potencjalne korzyści. Czy warto ryzykować? Nowe technologie mogą odmienić gospodarkę. Wyleczenie społeczeństwa chorego na wielokulturowość jest praktycznie niemożliwe. Myślmy szybko, bo czas ucieka.
Nathaniel Garstecka
Tekst pochodzi z cotygodniowej kroniki, którą Autor prowadzi w jęz.francuskim i w jęz.polskim w tygodniku „Gazeta na Niedzielę” [LINK].