Sprawca zamordowania rodziny Ulmów nie poniósł konsekwencji - NordWest Zeitung Online
Historia polskiej rodziny Ulmów z Markowej jest niezwykle dramatyczna, ma też związek z położonym w Dolnej Saksonii miastem Esens. W 1944 roku żandarm Eilert Dieken w okupowanej przez hitlerowskie Niemcy Polsce wydał rozkaz, by rozstrzelać małżeństwo Józefa i Wiktorię Ulmów wraz z siedmiorgiem ich dzieci. Powodem było to, że rodzina udzieliła schronienia Żydom. Sprawca zamordowania rodziny Ulmów nie poniósł konsekwencji – przypomina portal NordWest Zeitung Online (NWZ Online).
Sprawca zamordowania rodziny Ulmów
.Sprawa tego morderstwa powróci w niedzielę 10 września, ponieważ wtedy odbędzie się „beatyfikacja całej rodziny Ulmów – rodziców oraz dzieci, w tym ich najmłodszego, jeszcze nienarodzonego. Papież Franciszek uznał tę rodzinę za męczenników – potwierdził to 17 grudnia 2022 roku, co było warunkiem beatyfikacji polskiej rodziny ze wsi Markowa” – opisuje NWZ Online. Pochodzący z Esens Eilert Dieken (1898–1960) był porucznikiem, szefem żandarmerii w Łańcucie „u podnóża Karpat w okupowanej Polsce”. To on wydał rozkaz unicestwienia rodziny Ulmów – będącej w ostatnim miesiącu ciąży Wiktorii, jej męża Józefa, oraz ich dzieci: Stanisławy (8), Barbary (7), Władysława (6), Franciszka (4), Antoniego (3), Marii (1,5 roku) i Nienarodzonego – jak przypomina NWZ Online.
Sprawiedliwi wśród Narodów Świata
.Podczas egzekucji na terenie gospodarstwa Ulmów 24 marca 1944 roku rozstrzelani zostali także ukrywani przez nich Żydzi – 70-letni Saul Goldman wraz z czterema synami, nazywani w Łańcucie „rodziną Szallów”. Śmierć poniosły także Gołda Gruenfeld i Lajka Didner z Markowej, a wraz z nimi mała dziewczynka. Instytut Yad Vashem w Jerozolimie przyznał pośmiertnie Józefowi i Wiktorii Ulmom honorowy tytuł Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.
Arcybiskup przemyski Józef Michalik odsłonił w 2014 roku poświęcony im pomnik podczas nabożeństwa z okazji 60-lecia dramatycznych wydarzeń. W Markowej, gdzie dokonano masakry, od 2016 roku działa Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów. „W placówce dostępne są wszelkiego rodzaju materiały informacyjne, dotyczące bohaterskiego czynu i zaangażowania sadownika i fotografa amatora oraz jego rodziny. Na otwarciu był obecny także Prezydent RP Andrzej Duda” – informuje niemiecki portal.
Burmistrz miasta Esens na uroczystości beatyfikacyjnej w Markowej
.W niedzielę na uroczystość beatyfikacji do Markowej uda się Harald Hinrichs – burmistrz miasta Esens, z którego pochodził Eilert Dieken – człowiek, który wydał wyrok śmierci na rodzinę Ulmów i ukrywanych przez nich Żydów. „To, co wydarzyło się tam w 1944 roku, jest niepojęte. Był to okrutny czyn, za który Eilert Dieken nigdy nie został pociągnięty do odpowiedzialności” – stwierdził Hinrichs, poproszony o komentarz przez NWZ Online.
Jak przyznał burmistrz Hinrichs, o wydarzeniach w Markowej dowiedział się dzięki prośbie o wywiad od polskiego dokumentalisty wiosną 2022 roku. Przygotowując się do rozmowy, natknął się na pierwsze informacje na temat masakry. „Te informacje i ta rozmowa pokazały mi, że trzeba dalej pracować nad tą historią. Cenna była także podróż do Markowej, którą odbyłem z żoną w październiku ubiegłego roku” – podkreślił burmistrz Esens. Jak dodał, został tam oprowadzony po muzeum, poświęconym rodzinie Ulmów, a także po miejscowym cmentarzu.
Straszne niemieckie czyny
.„Spotkanie to cechowało się wzajemnym szacunkiem i interakcją. Odniosłem wrażenie, że strona polska była wdzięczna, że przedstawiciel Esens przyjechał do Markowej i zmierzył się z historią” – ocenił burmistrz. „Film dokumentalny („Historia jednej zbrodni” – przyp. red.), na który składał się także wywiad z Haraldem Hinrichsem i jego wizyta w Markowej, można było obejrzeć do tej pory w ponad 60 kinach w całej Polsce. Reżyser zaprosił go na uroczystość beatyfikacji rodziny Ulmów” – dodał portal.
„Wizyta w Polsce pokazała mi, że takie straszne czyny mają długotrwały skutek i obciążają stosunki między Polakami i Niemcami. Można temu przeciwdziałać jedynie spotkaniami i pełną szacunku komunikacją” – podsumował burmistrz, stwierdzając, że „byłby szczęśliwy, gdyby udało się nawiązać długotrwały kontakt z Markową”. Do tej pory udało się to pomiędzy dwiema instytucjami: muzeum Ulmów w Markowej a Muzeum Żydowskim August Gottschalk Haus w Esens”.
Wyjątkowość rodziny Ulmów
.Na temat wyjątkowości tragicznej historii rodziny Ulmów, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze Mateusz SZPYTMA w tekście „Na czym polega wyjątkowość rodziny Ulmów?„. Autor zwraca w nim również uwagę na to, iż błogosławiona rodzina Ulmów ma szansę na stanie się międzynarodowym symbolem.
„Rodzina Ulmów była wyjątkowa. Józef Ulma oraz jego żona Wiktoria nie byli majętni i mieszkali na wsi. Pozostawali jednocześnie ludźmi światłymi o otwartych umysłach. Józef był człowiekiem niezwykłym, w dużej mierze samoukiem, który ukończył cztery klasy szkoły powszechnej i pół roku szkoły rolniczej, a mimo to uznać go można za przedstawiciela inteligencji chłopskiej. Był osobą oczytaną, prenumerującą czasopisma i posiadającą w domu biblioteczkę, która składała się z co najmniej trzystu pozycji. Był także znany ze swej działalności społecznej na szczeblu lokalnym – działał w kilku spółdzielniach, a jako młody człowiek w organizacjach związanych z Kościołem Katolickim oraz w Związku Młodzieży Wiejskiej RP „Wici”. Wiktoria Ulma również nie miała wyższego wykształcenia – ukończyła siedem klas szkoły powszechnej”.
”Uczęszczała jednak na kursy organizowane przez Uniwersytet Ludowy w Gaci oraz występowała w teatrze wiejskim. Ulmowie stanowili więc parę ludzi prostych, niezbyt wykształconych, lecz niezwykle światłych. Świadczą o tym również książki i zdjęcia, które po sobie zostawili. Józef Ulma był nietuzinkowym fotografem, którego zdjęcia nawet współcześnie są wysoko oceniane. W sposób nietypowy dla swej epoki starał się uchwycić otaczającą go rzeczywistość. Fotografował nie tylko uroczystości takie jak śluby czy pogrzeby, ale także swą rodzinę w codziennych sytuacjach: gdy ktoś zmywa naczynia, przygotowuje posiłek, wiesza pranie; kiedy Wiktoria uczy córeczkę pisać bądź gdy dzieci bawią się przy stole. Współcześnie, co zrozumiałe, Ulmowie znani są głównie ze swej pomocy udzielanej Żydom podczas II wojny światowej. Warto pamiętać, że nie jest to jedyna rzecz, w której można upatrywać ich wyjątkowości” – pisze Mateusz SZPYTMA.
Eilert Dieken – zbrodniarz, który uniknął sprawiedliwości
.Na temat zbrodni w Markowej i głównego jej sprawcy Eilerta Diekena dowodzącego egzekucją rodziny Ulmów, który po wojnie uniknął sprawiedliwości, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze Jan ROKITA w tekście „Zamordowani za ludzką dobroć„. Autor opisuje w nim dramatyczne szczegóły zbrodni, które ujawniają dlaczego niemieccy oprawcy postanowili również rozstrzelać małe dzieci Ulmów.
„Dziesiątego września 2023 roku polska rodzina, złożona z męża, żony i ich siedmiorga małych dzieci, zostaje ogłoszona błogosławioną. Są to Józef i Wiktoria Ulmowie, których wraz z ich wszystkimi dziećmi w marcu 1944 roku rozstrzelano na podwórku ich domu w polskiej wsi Markowa, leżącej dziś na pograniczu Polski i Ukrainy. Ich jedyną winą było to, że przez półtora roku ukrywali i żywili w swoim domu dwie rodziny żydowskie, łamiąc w ten sposób niemieckie prawo, które w okupowanej przez Niemców Polsce nakazywało każdego Żyda wydać w ręce władz, tak by te mogły niezwłocznie pozbawić go życia”.
„Nie ustalono nigdy, kto doniósł niemieckim władzom, iż rodzina Ulmów nie stosuje się do tego prawa. W każdym razie przybyli do Markowej żandarmi faktycznie stwierdzili obecność ośmiorga Żydów w polskim domu, więc na miejscu zabili obie rodziny żydowskie jako wyjęte spod prawa. Następnie rozstrzelali Józefa i Wiktorię Ulmów, po czym (jak opowiedział jeden ze świadków) chwilę zastanawiali się, co zrobić z ich licznymi dziećmi. Ponoć jednak doszli do wniosku, iż „aby wioska nie miała z nimi kłopotu”, lepiej również wszystkie je zabić. Główny oprawca – niemiecki porucznik Eilert Dieken, dowodzący egzekucją – nie był nawet członkiem partii hitlerowskiej NSDAP, więc po II wojnie światowej jako „zwykły Niemiec” służył w policji demokratycznych Niemiec Zachodnich i umarł wiele lat później, otoczony rodziną i szacunkiem swoich niemieckich sąsiadów”.
„Historyczne okoliczności tamtego wydarzenia są często zapominane albo przeinaczane. W lecie 1941 roku, po inwazji Hitlera na Sowiety, Niemcy postanowili jako pierwszych zgładzić Żydów żyjących od wieków na rozległych terenach okupowanego państwa polskiego. Masowe egzekucje całych miasteczek i wsi żydowskich rozpoczęto od wschodnich kresów państwa, by wkrótce stworzyć pierwsze obozy zagłady w Bełżcu, Sobiborze i Treblince, zlokalizowane w ówczesnym centrum okupowanego terytorium Polski. Wkrótce jednak okupanci zauważyli, że podbite narody zaczęły pojmować całą grozę nowej niemieckiej polityki, a dzięki pomocy Polaków, Białorusinów, Ukraińców – będących obywatelami okupowanego państwa polskiego – coraz liczniejszym Żydom udaje się znaleźć ocalenie” – pisze Jan ROKITA.
„Naszym obowiązkiem jest pamiętać”
.Na temat uroczystości beatyfikacyjnych rodziny Ulmów w Markowej, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze prof. Piotr GLIŃSKI w tekście „Naszym obowiązkiem jest pamiętać„. Autor opisuje w nim również inne zbrodnie Niemców dokonane na okupowanych ziemiach polskich w latach 1939-1945.
„Właśnie w tym roku okazją do zadumy nad ostatnią z podniesionych spraw będzie dla nas – Polaków, ale wierzę, że także w znacznie szerszej skali – wyjątkowa uroczystość o charakterze religijnym, która swoim znaczeniem wykracza poza ścisłe granice wyznaniowe, przemawiając wagą podnoszonych kwestii do wszystkich tych, którzy w ofierze złożonej z własnego życia w obronie drugiego człowieka znajdują wyraz najwyższego poświęcenia i odwagi. 10 września 2023 r. w Markowej odbędzie się wyniesienie do szeregu błogosławionych Kościoła katolickiego rodziny Ulmów – Polaków, którzy dali w okresie próby taki właśnie przykład skrajnego poświęcenia, którzy pomimo groźby kary śmierci nie odmówili schronienia dwóm żydowskim rodzinom, ponosząc z rąk niemieckich okupantów cenę najwyższą”.
„Wraz z rodzicami – Józefem i Wiktorią Ulmami – zabitych zostało w 1944 r. również siedmioro ich dzieci: ośmioletnia Stanisława, sześcioletnia Barbara, pięcioletni Władysław, czteroletni Franciszek, trzyletni Antoni, półtoraroczna Maria oraz nienarodzone jeszcze dziecko Wiktorii będącej w dziewiątym miesiącu ciąży”- pisze prof. Piotr GLIŃSKI.
Symboliczne znaczenie beatyfikacji rodziny Ulmów
.Na temat symbolicznego znaczenia beatyfikacji polskiej rodziny Ulmów ze wsi Markowa, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze Abp Stanisław GĄDECKI w tekście „Polonia semper fidelis – szczególna misja wierności„.
„Beatyfikacja polskiej rodziny Ulmów ze wsi Markowa, na południu Polski, ma wymiar symboliczny. Jej członkowie zostali rozstrzelani przez niemieckich żandarmów 24 marca 1944 r. za ukrywanie Żydów. W grudniu 1942 r. Ulmowie udzielili schronienia żydowskiej rodzinie z Łańcuta: Saulowi Goldmanowi z synami Baruchem, Mechelem, Joachimem i Mojżeszem oraz dwóm córkom i wnuczce Chaima Goldmana z Markowej: Gołdzie Grünfeld i Lei Didner, której towarzyszyła córka Reszla. Niemcy dowiedzieli się o tym fakcie na skutek donosu i zamordowali Józefa i Wiktorię Ulmów oraz ich dzieci: Stanisława, Barbarę, Władysława, Franciszka, Antoniego, Marię, a także ukrywanych przez nich Żydów. W sumie siedemnaście osób, w tym rodzące się dziecko. Egzekucja była częścią antyżydowskiej akcji „Reinhardt”. Akcją w Markowej dowodził porucznik Eilert Dieken. Po wojnie pracował jako policjant w Esens. Zmarł w 1960 r. jako „szanowany obywatel”, nie poniósł odpowiedzialności za swoje zbrodnie. Jego starsza córka w 2013 r. pisała: „Na podstawie listów wiadomo mi, że podczas wojny pełnił służbę w Łańcucie. Ku mojej radości wiem też, że wyświadczył ludziom wiele dobra. Zresztą niczego innego bym się nie spodziewała”.
„Józef i Wiktoria Ulmowie ukrywali Żydów pomimo wydanego przez Niemców 15 października 1941 r. rozporządzenia, zgodnie z którym kara śmierci groziła nie tylko Żydom „opuszczającym wyznaczoną im dzielnicę”, ale także wszystkim, którzy ich ukrywali. Powodem, dla którego Ulmowie zdecydowali się zaryzykować życie, była ich głęboka, tradycyjna wiara katolicka. „Nie ma [wszak] większej miłości, jak oddać życie za przyjaciół swoich” (J 15,13). W czasie II wojny światowej w akcję ukrywania Żydów zaangażowanych było – według różnych szacunków – od 300 tysięcy do miliona Polaków, z czego ponad tysiąc znanych z imienia i nazwiska zostało zamordowanych podobnie jak rodzina Ulmów. Dzięki pomocy mieszkańców Markowej wojnę przeżyło 21 spośród 120 mieszkających tam Żydów” – pisze Abp Stanisław GĄDECKI.
Kara śmierci za pomoc Żydom
.Na temat tego jak z jak wielkimi pokładami męstwa i heroizmu wiązało się udzielanie schronienia i pomocy prześladowanym przez Niemców Żydom na okupowanych ziemiach polskich, na łamach „Wszystko Co Najważniejsze” pisze Monika KRAWCZYK w tekście „Ulmowie mogliby mieć 18 wnuków i 36 prawnuków. Podobnie Goldmanowie, których ukrywali”. Autorka zwraca uwaga, iż biorąc pod uwagę to, że Józef i Wiktora Ulmowie byli doskonale świadomi tego co grozi im oraz ich dzieciom za pomoc żydowskim rodzinom, to tym bardziej należy oddać należyty szacunek ich bohaterstwu.
„Emanuel Ringelblum, twórca podziemnego Archiwum Getta Warszawskiego, w Stosunkach polsko-żydowskich w czasie II wojny światowej. Pisma z bunkra napisał, gdy ukrywał się wraz z 38 innymi osobami w kryjówce utrzymywanej przez rodzinę Wolskich na warszawskiej Ochocie: „Żywot Polaka ukrywającego Żydów nie należy do łatwych. W kraju panuje szalony terror… Najlepsza część społeczeństwa, najszlachetniejsze i najofiarniejsze jednostki są masowo wywożone do obozów koncentracyjnych czy do więzień. W kraju kwitnie szpiclostwo i denuncjatorstwo, co zawdzięczamy w dużej mierze masie prawdziwych i fałszywych volksdeutschów. Na każdym kroku areszty i obławy. W pociągach nieustanne poszukiwania za bronią i szmuglem, na ulicach miast – to samo. Masy ludowe są codziennie zatruwane jadem antysemityzmu z łam prasy, radia itd.”.
„W takiej atmosferze niepokoju i terroru, bierności i indyferentyzmu utrzymanie Żydów w mieszkaniu, gdy wszystko na około sprzysięga się przeciwko Żydom, należy do rzeczy bardzo trudnych. Żyd w mieszkaniu inteligenta, robotnika czy człowieka z ludu to dynamit, który może w każdej chwili wybuchnąć i rozsadzić całe mieszkanie… Czy są takie sumy na świecie mogące wynagrodzić ustawiczny strach przed »nakryciem«, przed sąsiadami, przed dozorcą, przed administratorem itd.? Są idealiści, którzy całe swe życie ofiarują swym żydowskim przyjaciołom, z którymi mają kłopotów co niemiara. Żyd to małe dziecko, które samo nie może zrobić kroku!… Takich idealistów, czy spośród inteligencji, czy spośród ludzi pracy, z narażeniem życia i ofiarnością bez granic, jest tysiące w Warszawie i całym kraju. Każdy Żyd wydarty z krwiożerczych łap hitlerowskiej bestii musiał mieć takiego idealistę, anioła stróża czuwającego nad jego życiem codziennym… Najpiękniejsze powieści będzie można napisać z tej galerii bohaterstwa Polaków, najszlachetniejszych idealistów, którzy nie ulękli się gróźb wroga, wyzierających z czerwonych plakatów, ani złowrogiej tępoty i głupoty faszystów i antysemitów polskich, którzy ratowanie Żydów kwalifikują jako czyn antynarodowy”.
„Jednym z rozdziałów wielkiej powieści o idealistach jest ten o poświęceniu rodziny Ulmów z Markowej. Dokładna rekonstrukcja ich postępowania, sposobów działania, motywacji, a w końcu męczeńskiej śmierci była możliwa dzięki detektywistycznej pracy historyka Mateusza Szpytmy, który pochodząc z tej samej miejscowości, nie tylko zainteresował się losem swoich krewniaków, ale poprzez zaangażowanie w śledztwo Instytutu Pamięci Narodowej, a Podkarpackiego Urzędu Wojewódzkiego w kwestie organizacyjno-techniczne doprowadził do stworzenia Muzeum Polaków Ratujących Żydów. Wyjawione fakty z życia tej skromnej, ale niezwykłej rodziny rolników mają swój dalszy ciąg, ponieważ Kościół katolicki uznał, że należy ich beatyfikować i stawiać jako wzór dla ludzi wierzących”.
.”Nie sposób myśleć, że Wiktoria i Józef Ulmowie nie znali obwieszczenia „swojego” Kreishauptmanna z Jaroslau (Jarosławia) z dnia 15.10.1941 r. Głosiło ono: „Żydzi, który bez upoważnienia opuszczają wyznaczoną im dzielnicę, podlegają karze śmierci. Tej samej karze podlegają osoby, które takim żydom świadomie dają kryjówkę”. Aby przekonać się, jak koszmarnie wyglądały niemieckie rządy w Łańcucie i okolicach, można sięgnąć po napisaną po wojnie przez Ocalałych Księgę pamięci Łańcuta. Prawie w każdej relacji pojawia się nazwisko Josepha Kokota i wymieniana jest zgraja żandarmów, do których należał. Był najniższy stopniem, najmłodszy (miał 19 lat, kiedy jako czeski volksdeutsch skierowany został na tę placówkę), ale wyróżniał się okrucieństwem i sadyzmem. To on zastrzelił najmłodsze dzieci Ulmów. W procesie po wojnie (1958 r.) Kokot został oskarżony o zamordowanie 150 osób w 49 akcjach. To znaczy, że w ciągu dwóch lat swojej haniebnej służby co cztery dni zabijał człowieka. Za swoje zbrodnie został skazany na karę śmierci, zamienioną na dożywocie (zmarł w 1980 r. w więzieniu w Bytomiu). To zaledwie jedna osoba z zastępu morderców w niemieckich mundurach”.
PAP/WszystkoCoNajważniejsze/MJ