Ian Brzezinski o tym kto nie chce szybkiego wstąpienia Ukrainy do NATO
Szczyt w Wilnie pokazał, że USA i Niemcy były samotne w swojej powściągliwej postawie wobec wyznaczenia Ukrainie ścieżki do NATO – mówi Ian Brzezinski, były przedstawiciel Pentagonu odpowiadający za Europę i NATO. Jak dodał, szczyt był „fundamentalnie” sukcesem zarówno dla samego Sojuszu, jak i Ukrainy, choć nie pełnym sukcesem.
Kto blokuje ukraińskie aspiracje?
.”Ten szczyt był bezprecedensowy, jeśli chodzi o poziom wsparcia w całym sojuszu – 31 członków zadeklarowało swoje poparcie dla aspiracji członkowskich Ukrainy. Proszę zobaczyć, jak odizolowane były na szczycie Stany Zjednoczone i Niemcy, odpierając postulaty tych sojuszników, którzy poważnie naciskali na to, by Ukraina otrzymała jasną ścieżkę do NATO” – powiedział Brzezinski.
Ekspert Atlantic Council i brat ambasadora USA w Warszawie zaznaczył, że choć zapisy w komunikacie z wileńskiego szczytu mogą przypominać te z Bukaresztu z 2008 r., kiedy Ukrainie po raz pierwszy obiecano członkostwo, to ta dynamika polityczna czyni sytuację diametralnie różną od tej sprzed 15 lat. „Więc Ukraina nie dostała wszystkiego, czego chciała, ale na pewno jest w lepszej pozycji, niż kiedy szczyt się zaczynał” – podsumował Brzezinski, były zastępca sekretarza obrony USA ds. Europy i NATO.
Trzy kryteria członkostwa w NATO
.Ekspert przyznał jednak, że oburzyło go wyrażone w komunikacie stwierdzenie, że Ukraina nie jest gotowa do członkostwa. Jak wskazał, artykuł 10. traktatu waszyngtońskiego wymienia trzy kryteria członkostwa: musi „popierać zasady” NATO, przyczyniać się do bezpieczeństwa obszaru oraz otrzymać jednomyślną zgodę pozostałych członków. Zdaniem Brzezinskiego, jako ugruntowana już demokracja i jedno z najsilniejszych wojsk w Europie spełnia dwie pierwsze warunki.
„Co do trzeciego, no to cóż, mamy jednego lub dwóch sojuszników, w tym niestety mój własny kraj, który przeciwstawił się prezentacji jasnej mapy drogowej dla członkostwa” – ocenia. Dodał jednak, że nie powinno to deprymować, lecz dopingować pozostałych sojuszników, by podwoić swoje wysiłki w tej kwestii. Ekspert sceptycznie wypowiada się też o wspólnym oświadczeniu G7 deklarującym rozpoczęcie negocjacji na temat dwustronnych zobowiązań na rzecz bezpieczeństwa Ukrainy w okresie przed jej wstąpieniem do Sojuszu. Jak stwierdził, dokument ten jest jedynie na razie „wyrażeniem intencji” wsparcia i ryzykuje stworzeniem „szarych stref bezpieczeństwa”, które tylko zachęcają Rosję do ponownej agresji.
Przełom w sprawie członkostwa Szwecji w NATO
.Jako poważne sukcesy szczytu Brzezinski wylicza jednak przełom w sprawie członkostwa Szwecji w NATO, które wzmocni bezpieczeństwo całego Sojuszu i „uczyni z Bałtyku NATO-wskie jezioro”, a także przyjęcie planów obrony państw wschodniej flanki. „To są bardzo odważne nowe plany wzmocnienia wschdoniej granicy i wzmocnienia możliwości wypełnienia misji odstraszania i obrony” – mówi ekspert. „Jest jeszcze wiele pracy do wykonania, by wypełnić te plany, ale one pokazują ciągłe zwiększenie powagi, z którą Sojusz podchodzi do swojej podstawowej misji” – dodaje.
Jak ocenia, choć sprawa potencjalnego rozmieszczenia broni jądrowej oraz sił Wagnera na Białorusi jest powodem do obaw, to Polska nie powinna się obawiać o swoje bezpieczeństwo. „Myślę, że Sojusz jest odpowiednio rozmieszczony, przynajmniej jeśli chodzi o odcinek Polski. Prawdopodobnie potrzebne będą przesunięcia w państwach bałtyckich, bo mają mniejsze wojska niż Polska, a na dodatek w Polsce jest bardzo mocna obecność amerykańska” – analizuje Brzezinski.
Szczyt NATO w Wilnie
.Na temat tego, czy szczyt NATO w Wilnie w dniach 11-12 lipca 2023 r. okazał się sukcesem, na łamach “Wszystko Co Najważniejsze” pisze Edward LUCAS w tekście “Szczyt NATO w Wilnie. Czas na kawę czy szampan?“.
“Podczas spotkania przywódców NATO w stolicy Litwy nastrój optymistyczny nie dziwi. Sojusz nie jest już „w stanie śmierci klinicznej” (prezydent Francji Emmanuel Macron, 2019) lub „przestarzały” (prezydent Donald Trump, 2016), a jego ćwiczenia wojskowe nie są „wymachiwaniem szabelką” (ówczesny minister spraw zagranicznych, a obecnie prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier, 2016). Na szczycie w Wilnie zostaną powzięte nowe plany obronne. Budżety wojskowe rosną. Krótko mówiąc, NATO wraca do gry. Kelner, jeszcze jedną butelkę szampana proszę!”.
“Ten barwny obrazek kryje jednak niewygodne prawdy. Być może NATO radzi sobie znakomicie wedle własnych standardów, lecz już nie wedle standardów świata zewnętrznego, które są nie tylko o wiele surowsze, ale przede wszystkim rzeczywiście istotne”.
“W ciągu ostatnich trzech dekad duże kraje zachodnie zarządzające NATO niezmiennie bagatelizowały zagrożenie ze strony Rosji. Nie udało im się odstraszyć Kremla przed rozpoczęciem wojny w 2014 roku ani przed inwazją na pełną skalę w lutym 2022 roku. W ciągu ostatnich 500 dni nie zapewniły Ukrainie broni w ilości i jakości niezbędnej do zwycięstwa. Kolosalne ludzkie, finansowe i środowiskowe koszty tego faktu są haniebne. To prawda, Ukraina nie jest członkiem Sojuszu. Ale czyja to wina? Kulawa dyplomacja na szczycie w Bukareszcie w 2008 roku, za którą nikt publicznie nie przeprosił, zepchnęła Ukrainę i Gruzję do strefy zagrożenia. Choć przystąpienie do Sojuszu niekoniecznie uczyniłoby ich sytuację bezpieczniejszą”.
.”Dla wschodnich członków Sojusz nadal funkcjonuje w wersji „lite”, ograniczany przez dawne tabu, zachowawczość i rozbieżne postrzeganie zagrożeń. Jest to najbardziej widoczne w Estonii, na Łotwie i Litwie, czyli w krajach, które najbardziej potrzebują obrony. Zwiększona obecność sił NATO na wschodniej granicy – około 1000 żołnierzy w każdym z państw – może co najwyżej pomóc lokalnym siłom zbrojnym spowolnić atak Rosji, ale nie go powstrzymać. Brakuje obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, a także zaopatrzenia niezbędnego do prowadzenia prawdziwych działań wojennych” – pisze Edward LUCAS.
PAP/WszystkoCoNajważniejsze/MJ