W Argentynie rozpoczął się strajk generalny przeciwko polityce prezydenta Javiera Mileia
24 stycznia w Argentynie rozpoczął się całodobowy strajk generalny przeciwko polityce nowego prezydenta kraju Javiera Mileia. To pierwszy ogólnokrajowy protest przeciwko zaprzysiężonemu w grudniu na urząd szefa państwa politykowi, forsującemu ultraliberalny program gospodarczy.
Liberalne reformy wywołują sprzeciw
.Protest, który doprowadził do chaosu komunikacyjnego w największych miastach kraju, został zwołany przez największą centralę związkową Argentyny, Główną Konfederację Pracy (CGT).
Krótko po południu pracy odmówiła m.in. część załogi argentyńskich lotnisk, kolejarzy oraz kierowców autobusów miejskich.
W centrum stolicy kraju Buenos Aires zgromadziło się kilkadziesiąt tysięcy przeciwników prezydenta Mileia, kontestując zapowiadane przez niego reformy. Najwięcej manifestantów zebrało się pod Kongresem, żądając od parlamentu odrzucenia procedowanych zmian przepisów z inicjatywy administracji prezydenta Mileia.
Na przyniesionych przez demonstrantów transparentach napisano m.in. „Ojczyzny się nie sprzedaje!”, „Powstrzymajcie cięcia!”.
Strajk generalny przeciwko prywatyzacji
.Uruchomiona w Kongresie procedura legislacyjna dotyczy kilkudziesięciu reform znacząco zmieniających funkcjonowanie gospodarki Argentyny, m.in. umożliwiających prywatyzację państwowych spółek oraz zaostrzających sankcje za paraliżowanie ruchu drogowego podczas manifestacji.
Hector Daer z kierownictwa CGT stwierdził podczas wiecu w Buenos Aires, że służby bezpieczeństwa utrudniają dotarcie licznym manifestantom na wiec organizowany pod budynkiem parlamentu, a także na drugą dużą demonstrację – pod pałacem prezydenckim.
Z kolei szefowa dyplomacji Argentyny Diana Mondino skrytykowała organizatorów protestu, twierdząc, że strajk jest nieuzasadniony w związku z krótkim okresem sprawowania władzy przez Mileia. W środowym komentarzu dodała, że za protestem nie stoją pracownicy, ale ludzie “wielkiego biznesu”.
“Ten strajk nie ma uzasadnienia. Zorganizowała go oligarchia milionerów jeżdżących opancerzonymi autami, kierowanymi przez szoferów”, napisała w sieci X minister Mondino.
Zaprzysiężony w grudniu ub.r. na prezydenta Javier Milei opowiada się za realizacją skrajnie liberalnego programu gospodarczego dla Argentyny. Jednocześnie deklaruje się jako zwolennik Kościoła katolickiego wiernego tradycji oraz dystansuje się od kontaktów z przywódcami lewicowych reżimów Ameryki Płd.
Niepokoje w Ameryce Południowej
.Strajk generalny w Argentynie to nie pierwszy raz, gdy w tym regionie społeczeństwo zwraca się przeciwko władzy. O fali sprzeciwu wobec zastanego ładu pisze na łamach Wszystko co Najważniejsze prof. Joanna GOCŁOWSKA-BOLEK, latynoamerykanistka, ekonomistka i ekspertka do spraw Ameryki Łacińskiej w Ośrodku Analiz Politologicznych (OAP) Uniwersytetu Warszawskiego.
W swoim artykule zaznacza, że nawet najwięksi sceptycy zdawali się być przekonani, że kontynent słynący ze swoich wzlotów i upadków, cykli wielkich oczekiwań i bolesnych rozczarowań, kryzysów przeplatanych okresami rozkwitu tym razem stanął przed ogromną szansą, której nie sposób nie wykorzystać. Intensywny wzrost Chin, zdrowe perspektywy fiskalne i stabilne instytucje, poprawa dostępu do opieki zdrowotnej i edukacji, systematyczne podnoszenie poziomu wykształcenia, unikalne szanse demograficzne, szeroki dostęp do internetu i nowoczesnych technologii, a także niemal powszechne rozprzestrzenianie się demokracji, uznawanej wreszcie za naturalny element latynoamerykańskiej panoramy politycznej – wszystkie te zjawiska były wymieniane jako czynniki, które miały z Ameryki Łacińskiej uczynić wschodzącą gwiazdę w nadchodzących latach.
„A jednak coś poszło nie tak” – uważa autorka.
Zamiast ogólnej prosperity, zamiast dogonienia, a przynajmniej przybliżenia się w poziomie rozwoju do gospodarek rozwiniętych, Ameryka Łacińska pozostała w tyle za resztą świata. W drugiej dekadzie obecnego stulecia region osiągnie średni wzrost nieprzekraczający 2,2 proc., czyli znacznie poniżej średniej światowej (3,8 proc.), pozostając w tyle za rynkami wschodzącymi i rozwijającymi się, takimi jak wschodzące kraje Azji (7,1 proc.), Afryki Subsaharyjskiej (4,1 proc.), a nawet za Bliskim Wschodem i Afryką Północną (3,3 proc.). W wielu krajach latynoamerykańskich odnotowano w tym czasie – mimo wzrostu gospodarczego – zauważalny wzrost poziomu ubóstwa, rozwarstwienia, bezrobocia, a ponadto niepokojący wzrost niezadowolenia z demokracji. Choć region nie jest pod tym względem jednolity i są pozytywne przykłady, to druga dekada w wielu krajach oznacza po prostu skrajne rozczarowanie (Meksyk, Peru, Kolumbia, Ekwador), upadek gospodarczy (Brazylia, Argentyna) lub wręcz katastrofę (Wenezuela).
„Dzisiejsza Ameryka Łacińska doświadcza bolesnej i spektakularnej eksplozji niezadowolenia, rozczarowania i żalu do polityków” – pisze prof. Joanna GOCŁOWSKA-BOLEK.
Zatem jej zdaniem dzisiejsza powszechna frustracja z powodu nierówności i niepewności gospodarczej, którą wielu postrzega jako konsekwencję tego systemu, oznacza, że liberalna polityka gospodarcza może być bardziej zagrożeniem dla stabilności politycznej niż sposobem jej zapewnienia. Zresztą okoliczności odpowiedzialne za wywołanie kryzysu politycznego nie są specyfiką tylko tego jednego kraju.
Według autorki wskazują na problemy, które mogą leżeć u podstaw konfliktów politycznych w całym rozwiniętym świecie. Globalizacja, wolny handel, nowe technologie, gwałtowny wzrost Chin, poważne zmiany geopolityczne i ekonomiczne nie tylko znacząco przekształciły światową gospodarkę, ale zaostrzyły podziały polityczne między tymi, którzy czerpią korzyści z obecnego systemu, a tymi, którzy tych korzyści nie odczuwają.