Weszliśmy w świat geopolityki twardej siły - Andrew Michta

Weszliśmy w świat odradzającej się geopolityki wspieranej przez twardą siłę – pisze specjalista od stosunków transatlantyckich Andrew Michta w najnowszej analizie opublikowanej w serwisie X.com. Jego zdaniem do obecnych czasów nie pasują już założenia „instytucjonalnego czy normatywnego myślenia z czasów po zimnej wojnie”, dlatego trzeba przemyśleć, czym są sojusze i co wnoszą.

Sojusze w czasach nowej geopolityki

.Sojusze w czasach nowej geopolityki wymagają przemyślenia już teraz, przed kolejnym szczytem NATO – przekonuje w swojej analizie w formie rolki na X.com Andrew Michta. Punktem wyjścia czyni obecnie obserwowaną eskalację wojny Izrael-Iran na Bliskim Wschodzie. To – przypomina – jeden z dwóch kluczowych obecnie konfliktów, po tym na linii Rosja-Ukraina. Obydwa są „wojnami zmieniającymi system” czyli próbującymi przebudować obowiązujące na świecie status quo.

„Wojny zmieniające system zdarzają się przede wszystkim nie dlatego, że państwo agresorskie uderza niespodziewanie w inną potęgę. Dochodzi do nich, gdy równowaga regionalna zaczyna słabnąć i jeśli nie zostanie wzmocniona, ostatecznie pęknie, prowadząc do większego pożaru. Właśnie w tym miejscu jesteśmy” – tłumaczy Andrew Michta.

Podaje w tym miejscu przykład II wojny światowej, która nie wybuchła dopiero w momencie ataku Niemiec i Rosji na Polskę, ale zaczęła się już wtedy, gdy po innych europejskich mniejszych konfliktach zamiast odpowiedniego odstraszania przywódcy światowi tylko „chcieli uspokajać sytuację”. W podobny sposób doprowadzono jego zdaniem obecnie do tego, że Rosja Władimira Putina zaatakowała Ukrainę na pełną skalę. „Od 2008 roku Moskwa polegała na sile militarnej, aby odnieść zwycięstwa geopolityczne: Gruzja, Krym, Syria — za każdym razem nie było żadnych konsekwencji dla Rosji. Nord Stream 1 i 2 przebiegały bez przeszkód” – zauważa Andrew Michta.

Zdaniem tego eksperta następne w kolejce do zaostrzenia są potencjalne konflikty na Półwyspie Koreańskim i w obszarze Indo-Pacyfiku, dlatego przywódcy światowi, zwłaszcza członkowie NATO, powinni już teraz przemyśleć i zaplanować odpowiednią strategię.

„Istnieje ryzyko, że te kruche równowagi regionalne załamią się, wywołując widmo konfliktu zmieniającego system, który może mieć katastrofalne koszty. Przywódcy na całym Zachodzie wydają się nadal zakładać, że zachowują środki do zarządzania konfliktem. To po prostu naiwność. Świat, w który weszliśmy, to świat odradzającej się geopolityki wspieranej przez twardą siłę, ale nasze założenia analityczne pozostają przywiązane do instytucjonalnego czy normatywnego myślenia z czasów po zimnej wojnie, które nie pasuje już do rzeczywistości na miejscu. W związku z tym jesteśmy poznawczo zahamowani i słabi” – alarmuje analityk.

Stąd Andrew Michta ma nadzieję, że na najnowszym szczycie NATO Sojusz ten „w końcu przedstawi realistyczne harmonogramy i rzeczywiste możliwości praktyczne, aby zapewnić środki do wzmocnienia kruchej równowagi regionalnej w Europie”.

„Takie strukturyzowanie regionalne powinno być uwikłane w architekturę dziedzictwa, którą USA i ich sojusznicy wprowadzili w ciągu ostatnich osiemdziesięciu lat, ale bez oczekiwania, że ​​obecność USA zwalnia z konieczności inwestowania w obronę. Trzeba przemyśleć, czym są sojusze i co wnoszą” – podkreśla Andrew Michta.

Konsekwencje rozbrojenia Europy

.Europa rozbroiła się do tego stopnia, że przywrócenie niezbędnych zdolności obronnych zajmie dekadę – pisał przed jednym z poprzednich szczytów NATO Andrew Michta na łamach „Wszystko co Najważniejsze„. „Jeśli weźmiemy pod lupę to, co stało się w zakresie wydatków na obronę w ciągu ostatnich trzydziestu lat, a nawet od czasu inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 roku, ukaże się nam niejednolity obraz. Pomimo poczucia pilności, jakie inwazja Rosji powinna wzbudzić w całym Sojuszu, wiele krajów członkowskich nadal nie spełnia uzgodnionego celu wydawania 2 proc. PKB na obronę. Podczas gdy państwa położone wzdłuż wschodniej flanki – w tym Finlandia, kraje bałtyckie, Rumunia, a zwłaszcza Polska – znacząco zwiększyły swoje wydatki na obronność, kupując broń i amunicję w bezprecedensowym tempie, Niemcy nadal pozostają w tyle, a francuskie programy zakupów tylko nieznacznie zwiększą wydolność wojskową kraju potrzebną do prowadzenia dużej wojny lądowej w Europie. Przewidywany wzrost realnego potencjału, który europejscy sojusznicy będą musieli osiągnąć w ramach nowych planów regionalnych, będzie wymagał znacznie większych nakładów finansowych na obronność, niż obecnie przewidują rządy niektórych z największych gospodarek kontynentu” – pisał Andrew Michta.

Więcej: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/andrew-a-michta-czas-przezbrojenia-europy-nato-w-wilnie/

Oprac. Anna Druś

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 17 czerwca 2025