Witold Gombrowicz honorowany w Senacie

Gombrowicz -

Pamiętajmy o Gombrowiczu, bo on jest nie tylko dla nas, ale dla nas na pewno – mówiła minister kultury Hanna Wróblewska na otwarciu wystawy „Gombrowicz. Ja. Europejczyk” w Senacie. Izba wyższa ogłosiła rok 2024 Rokiem Witolda Gombrowicza w związku z przypadającą 120. rocznicą urodzin pisarza.

Wystawa „Gombrowicz. Ja. Europejczyk”

.Marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska podczas środowego otwarcia ekspozycji podkreśliła wagę przekazywania informacji i promowania patronów roku ustanowionych przez izbę, zwłaszcza wśród młodego pokolenia, a także poza granicami kraju. „I tutaj się nam udało, dla Gombrowicza udało się zorganizować kilka naprawdę ciekawych imprez w Polsce, ale także we Francji” – powiedziała.

Wyrażając radość z otwarcia wystawy, zaznaczyła, że „nie zniknie ona z Senatu, będzie dalej docierała do odbiorców”. „Cieszy mnie także, że wczoraj odbyła się duża debata na temat Gombrowicza na Uniwersytecie Warszawskim (…). Trzeba tak jak Gombrowicz – bez kompleksów, w przyszłość, w Europę, w świat” – zaakcentowała Kidawa-Błońska.

W ocenie minister kultury i dziedzictwa narodowego Gombrowicz powinien być patronem nie tylko tego roku, „powinien być patronem nas wszystkich”. „Strasznie się cieszę, że Senat blisko współpracuje z instytucjami kultury, które mogą pokazać tu swoje wystawy (…). Pamiętajmy o Gombrowiczu, bo on jest nie tylko dla nas, ale dla nas na pewno” – wskazała Wróblewska. Podczas uroczystości odtworzono również materiał filmowy z wypowiedzią wdowy po pisarzu Rity Gombrowicz. Podziękowała ona za ustanowienie roku 2024 Rokiem Gombrowicza i przygotowanie wystawy.

Współpracownica Rity Gombrowicz Mariola Odzimkowska odczytała także jej list. „Uważam za niezwykle wzruszające i budujące, że myśl Gombrowicza jest wciąż żywa nie tylko w Polsce, ale w Europie i na całym świecie (…). Od dziesięcioleci jego dzieła wystawiane są na najważniejszych scenach świata. Dziś jego literatura istnieje w 40 językach” – zauważyła. „Urodzony w podzielonej Polsce, dorastał w wyzwolonym i wolnym kraju, gdzie zaczął tworzyć dzieła odnoszące się do wolności człowieka. Okoliczności losu sprawiły, że znalazł się po drugiej stronie Atlantyku, na wygnaniu, w Argentynie, gdzie spędził 24 lata. Tam kontynuował swoją twórczość i mógł ją publikować dzięki «Kulturze» Jerzego Giedroycia” – przypomniała Rita Gombrowicz.

„Sportowiec w dziedzinie ducha”

.Wrócił do Europy w 1963 r., ostatnie lata spędził w Berlinie, „a następnie w Vence we Francji, gdzie obecnie znajduje się – jak lubił mawiać – jego ostateczne miejsce spoczynku, a przede wszystkim wspaniałe poświęcone mu muzeum współtworzone i sfinansowane przez państwo polskie i miasto Vence. Gombrowicz spędził ostatnie lata życia we Francji, w Europie, którą tak bardzo kochał, z którą polemizował i której obywatelem się ogłosił” – napisała.

„120-lecie urodzin, które obchodzimy, nie postarzyło go, jego twórczość się nie zdezaktualizowała, wręcz przeciwnie. Współczesny człowiek musi w jeszcze większym stopniu ćwiczyć swój zmysł krytyczny, jeśli nie chce dać się zdominować wszechobecnym konwencjom i modom, utonąć w natłoku informacji. Dziś ludzie muszą jeszcze zacieklej walczyć ze zniewoleniem myśli, tak jak robił to Witold, który sam siebie określał mianem «sportowca w dziedzinie ducha»” – dodała Rita Gombrowicz. Wystawa „Gombrowicz. Ja. Europejczyk” została przygotowana przez Muzeum Witolda Gombrowicza we Wsoli, oddział Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza. Jej otwarcie poprzedziła wtorkowa debata pod tym samym tytułem w Instytucie Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego.

Witold Gombrowicz – powieściopisarz, dramaturg i eseista, autor m.in. „Ferdydurke”, „Iwony, księżniczki Burgunda”, „Trans-Atlantyku” oraz dramatów „Ślub” i „Operetka” – urodził się 4 sierpnia 1904 r. w Małoszycach (obecnie woj. świętokrzyskie). Pochodził z zamożnej rodziny ziemiańskiej. Ukończył prawo na Uniwersytecie Warszawskim i zaczął pracę w sądownictwie, ale po debiucie tomem groteskowych opowiadań „Pamiętnik z okresu dojrzewania” (1933) poświęcił się wyłącznie literaturze.

W młodości bywał częstym gościem we Wsoli, gdzie mieszkał wraz z rodziną brat Witolda – Jerzy Gombrowicz. Pisarz przyjeżdżał do Wsoli wielokrotnie, ostatni raz w 1939 r. W sierpniu 1939 r. Gombrowicz wybrał się w podróż do Argentyny, gdzie zastał go wybuch II wojny światowej. Przebywał tam do 1963 r. W tym samym roku na zaproszenie Fundacji Forda Gombrowicz wyjechał na roczny pobyt do Berlina. Później przeniósł się do Francji i osiadł na stałe w Vence koło Nicei. Zmarł w nocy z 24 na 25 lipca 1969 r.

Gombrowicz gardził intelektualnym lokajstwem

.Na temat twórczości literackiej Witolda Gombrowicza na łamach „Wszystko co Najważniejsze” pisze prof. Ewa THOMPSON w tekście „Gombrowicz gardził intelektualnym lokajstwem„.

„Gombrowicz nigdy nie był pisarzem „dla mas”, kimś w rodzaju Johna Le Carre, którego książki można kupić na lotniskach i w supermarketach. Został wylansowany nie przez czytelników, ale przez lewicujące kola uniwersyteckich humanistów, którym spodobała się jego odwaga w kwestionowaniu tradycyjnych postaw w stosunku do państwa, narodowości, rodziny, bliźnich, tożsamości osoby oraz życia seksualnego. Szczyt zainteresowania Gombrowiczem przypada na lata 60-te i 70-te ubiegłego wieku, ale i dziś można znaleźć we względnie poczytnych periodykach artykuły na jego temat (w marcu 2024 r. w „Los Angeles Review of Books” pisał o nim wykładowca literatury angielskiej na UCLA Sean Hooks). W porównaniu jednak z sytuacją w okresie szczytu, zainteresowanie Gombrowiczem jest teraz zdecydowanie słabsze. Staje się również jasne, że najchętniej czytanym tekstem są jego Dzienniki raczej niż powieści czy sztuki teatralne. W USA można zerknąć na Amazon.com i zobaczyć, że Dzienniki można jeszcze zaliczyć do książek sprzedających się względnie dobrze, podczas gdy powieści (z wyjątkiemFerdydurke) są już na milionowych miejscach w rankingu popularności. Do tego dochodzi fakt, że aluzje seksualne, których Gombrowicz tak szczodrze używał i które pół wieku temu były jeszcze szokujące, nie mają obecnie posmaku nowości i straciły artystyczną nośność”.

„Albert Camus zauważył kiedyś, że dobre teksty literackie zawierają o wiele więcej, niż świadoma autorska intencja tam włożyła. Teksty Gombrowicza potwierdzają słuszność tej opinii. Dlatego nawet czytelnik nieobeznany z polskimi realiami wciąż może czerpać wiedzę artystyczną z tekstów Gombrowicza, a przede wszystkim z trzech tomów jego Dziennika. Niestety, jego najlepsza powieśćTransatlantyk pozostaje dla takiego czytelnika niedostępna ze względu na jej „zanurzenie w polskości”. Tu notabene chciałabym zwrócić uwagę na mistrzowskie użycie języka sarmatyzmu przez Gombrowicza, języka, z którego korzystało tak wielu polskich pisarzy na czele z Henrykiem Sienkiewiczem. Transatlantyk zawdzięcza swoje powstanie twórczemu bogactwu epoki sarmackiej, tak rutynowo krytykowanej przez „oświeconą” część polskiej inteligencji”.

.”Gombrowicz został wylansowany nie przez czytelników, ale przez lewicujące kola uniwersyteckich humanistów, którym spodobała się jego odwaga w kwestionowaniu tradycyjnych postaw w stosunku do państwa, narodowości, rodziny, bliźnich, tożsamości osoby oraz życia seksualnego. Najbliższe czytelnikowi niepolskiemu są Dzienniki, czyli rejestr osobistego rozwoju Gombrowicza. Gombrowicz jest bezlitosny w obnażaniu ludzkiej – a więc swojej własnej – motywacji. Pokazuje, jak wiele naszej uwagi i wysiłku wydatkujemy na zapewnienie sobie jak najwygodniejszej pozycji w życiu. Brak mu tej hipokryzji, która tak często widzimy u zachodnich intelektualistów upozowanych na męczenników postępu, a w rzeczywistości głównie zainteresowanych swoim rankingiem na rynku próżności. Obnażanie tej hipokryzji to jedna z perełek Dzienników” – pisze prof. Ewa THOMPSON.

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MJ

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 25 września 2024