Wybory parlamentarne w Pakistanie

W czwartek 8 lutego 127 milionów obywateli Pakistanu wybierze nowy parlament. Trzy partie mają realne szanse na zdobycie miejsc w Zgromadzeniu Narodowym: Pakistańska Liga Muzułmańska Nawaz (PML-N), Pakistański Ruch na rzecz Sprawiedliwości (PTI) i Pakistańska Partia Ludowa (PPP).

.Będą to 12. wybory w 76-letniej historii Pakistanu. Czterdzieści cztery partie polityczne walczą o 266 miejsc w Zgromadzeniu Narodowym, czyli niższej izbie parlamentu; dodatkowe 70 mandatów zarezerwowano dla kobiet i przedstawicieli mniejszości etnicznych. Tylko trzy partie mają realne szanse na zdobycie miejsc w parlamencie.

Po wyborach nowy parlament wybierze premiera. Jeśli żadne ugrupowanie nie uzyska zdecydowanej większości, wówczas partia, która zdobędzie największą liczbą miejsc w Zgromadzeniu, będzie mogła utworzyć rząd koalicyjny.

Scena polityczna kraju zdominowana jest przez trzy formacje: PML-N, PTI i PPP.

Największe szanse na zwycięstwo w wyborach ma PML-N; na liście wyborczej tej partii znajduje się dwóch byłych premierów Nawaz Sharif i jego młodszy brat Shehbaz Sharif.

Koalicjant PML-N, partia PPP, kierowana przez Bilawala Bhutto-Zardariego, ma istotne poparcie na południu kraju. Chociaż jest mało prawdopodobne, by Bhutto-Zardari uzyskał wystarczającą liczbę głosów, aby objąć stanowisko premiera, nadal może wejść do rządu koalicyjnego kierowanego przez Sharifa.

Wybory mogą nie być uczciwe

.Głównym tematem publicznej debaty przedwyborczej w Pakistanie jest brak na listach wyborczych założyciela PTI Imrana Khana, przeciw któremu toczy się ponad 150 postępowań sądowych, dotyczących m.in. terroryzmu i podżegania do przemocy.

Khan kierował pakistańskim rządem w latach 2018-2022; stracił stanowisko premiera w kwietniu 2022 roku. W sierpniu 2023 roku został skazany na trzy lata więzienia za korupcję. Fakt, że nie może on wystartować w tegorocznych wyborach, rozwścieczył jego zwolenników, którzy zobowiązali się okazać mu swą lojalność przy urnach wyborczych.

Jednak nie ma gwarancji, że wyborcy PTI stawią się w wystarczającej liczbie, aby zapewnić partii zwycięstwo – lub że ich głosy zostaną uczciwie policzone. Ministerstwo Spraw Zagranicznych twierdzi, że w wyborach weźmie udział 92 międzynarodowych obserwatorów, w tym z Unii Europejskiej i zagranicznych ambasad.

Wojsko, które rządziło krajem przez połowę jego historii i ma wpływ na większość decyzji rządowych, pozostaje jedną z najważniejszych sił politycznych Pakistanu – podkreśla agencja Reutera.

Wyzwania stojące przed następnym rządem

.Według agencji następny rząd będzie miał długą listę rzeczy do załatwienia: uzdrowienie gospodarki, poprawę stosunków z sąsiednim, rządzonym przez talibów Afganistanem, naprawę rozpadającej się infrastruktury i rozwiązanie problemu przerw w dostawach prądu. Ostatnim, ale nie mniej ważnym zadaniem, będzie powstrzymanie radykalnych ugrupowań religijnych i separatystycznych.

Na przedwyborcze nastroje społeczne ma też powrót do kraju w październiku ubiegłego roku byłego premiera Nawaza Sharifa, który spędził za granicą cztery lata, aby uniknąć kary więzienia. Wydane na Sharifa wyroki zostały w ciągu kilku tygodni po jego powrocie unieważnione, a zatem były szef rządu może ubiegać się o czwartą kadencję. Pomimo lat rządów pełnych kontrowersji, Sharif cieszy się ogromną popularnością i nie można wykluczyć, że to on zostanie premierem.

Organizacje broniące praw człowieka oceniają, że wybory prawdopodobnie nie będą wolne ani uczciwe. Eksperci ostrzegają, że polityczne oszustwa popełnione od czasu obalenia Khana w 2022 roku podsyciły nastroje antyestablishmentowe, a to z kolei przekłada się na rosnącą apatię wyborców i może sprawić, że frekwencja w tych wyborach będzie bardzo niska.

W przeddzień wyborów bomby eksplodowały w dwóch biurach partii politycznych w Beludżystanie, w południowo-zachodniej części kraju, zabijając co najmniej 30 osób. Do zorganizowania ataków przyznało się jeszcze tego samego dnia Państwo Islamskie.

Problem terroryzmu nie tylko na Bliskim Wschodzie

.O problemie terroryzmu pisze we „Wszystko co Najważniejsze” prof. Oliver Roy, francuski politolog. Przypomina: „Jedenastego września 2001 r. doszło do zamachu terrorystycznego, który zmienił świat – choć inaczej, niż zakładali organizatorzy ataku na Nowy Jork i siedzibę Pentagonu w Waszyngtonie. Od tamtego zamachu zaczęła się era globalnego dżihadu. Samo zjawisko jest starsze, ale dopiero po tym, jak samoloty uderzyły w World Trade Center, co wstrząsnęło całym światem, zaczęło być o nim głośno. W konsekwencji otrzymaliśmy przede wszystkim dwie wojny: w Afganistanie i w Iraku. Obie zakończyły się porażkami, bo nie udało się osiągnąć postawionych celów”.

„Na terroryzm spod znaku Al-Kaidy patrzymy dziś przez pryzmat tych wojen. To właśnie sprawia, że zamachy z 11 września przyniosły efekt inny od zamierzonego. Ale też nie można zapomnieć, że rozpoczęły one całą serię ataków. W USA po tamtym uderzeniu doszło do jeszcze jednego dużego zamachu terrorystycznego – podczas maratonu w Bostonie w 2013 r. Ale jednocześnie doszło do wielu ataków terrorystycznych w Azji, a także w Europie.”

„Kim byli terroryści dokonujący tych zamachów? Na pierwszy rzut oka ich sposób działania oraz motywacje były bardzo podobne. Jednak gdy przyjrzymy się im bliżej, zauważymy różnice. Można mówić o trzech pokoleniach dżihadystów” – uważa autor.

„Pierwsze to ci, którzy przeprowadzali zamachy w latach 80. i 90. Pochodzili w zdecydowanej większości z Bliskiego Wschodu – i też większość ataków miała miejsce w Afryce i Azji. Niektórzy z nich przedostawali się na Zachód, żeby tam przeprowadzić zamach.”

„Druga generacja dżihadystów funkcjonowała w latach 1995–2015. Chodzi o terrorystów, którzy w dużej mierze dorastali już na Zachodzie. Symbolicznym początkiem ich działania był zamach przeprowadzony przez Khaleda Kelkala w TGV w 1995 r. Zamachowiec urodził się w Maroko, ale jeszcze jako dziecko zamieszkał we Francji. Tam się wychował i tam też próbował zdetonować bombę w pociągu. Kolejne zamachy w Europie w 95 proc. przypadków organizowali terroryści urodzeni lub wychowani w Europie. Działo się tak nie tylko we Francji, ale również w Belgii, Holandii, Niemczech, Wielkiej Brytanii. Większość zamachowców była dziećmi imigrantów zarobkowych, którzy przyjechali za pracą do Europy z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej w latach 60. i 70. Ale ok. 25 proc. ataków przeprowadzali rdzenni Europejczycy, którzy przeszli na islam i w ten sposób dołączyli do dżihadu. Wielu konwertytów z Europy wyjechało też na Bliski Wschód, by walczyć w szeregach Państwa Islamskiego.”

„Wreszcie od 2016 r. wyraźnie zaczyna dominować trzecie pokolenie dżihadystów. Niektórzy z nich przybyli do Europy w czasie kryzysu migracyjnego w 2015 r., ale większość przyłączała się do dżihadu przeciwko Zachodowi na własną rękę. Ich pochodzenie etniczne było bardzo zróżnicowane. Część z nich to Arabowie, ale także Czeczeni, Pakistańczycy, mieszkańcy Bałkanów. Istnieje między nimi duża różnica wieku; niektórzy są bardzo młodzi, niektórzy są po czterdziestce. Praktycznie nie posiadają wykształcenia religijnego. Właściwie ich jedyną cechę wspólną stanowi fakt, że działają samotnie, zwykle z prowizoryczną bronią. To sprawia, że bardzo trudno jest ich wyśledzić przed dokonaniem przez nich zamachu.”

„Po 11 września świat długo żył w rytmie wyznaczanym przez kolejne zamachy, jednak obecnie islamski terror zanika. Przede wszystkim z przyczyn naturalnych, choć Zachód przyczynił się do jego osłabienia. Ważną rolę w podkopaniu narracji o zwycięskim, globalnym dżihadzie stała się porażka Państwa Islamskiego, do której w dużej mierze doprowadził Zachód.

„Globalny dżihad tworzą ludzie, którzy w niego wierzą. On wywarł ogromny wpływ na szerokie masy muzułmanów – zwłaszcza w tych krajach, w których islam znajduje się na marginesie życia społecznego. Fascynacja tą narracją utrzymuje się tam ciągle na wysokim poziomie. To sprawia, że nie możemy mówić o końcu islamskiego radykalizmu. Ale wielka fala zamachów jest już za nami” – przekonuje profesor.

PAP/Wszystko co Najważniejsze/JT

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 8 lutego 2024