
Wybory kolejny raz pokazały podział naszego społeczeństwa
Wybory zakończyły się stosunkowo niewielką różnicą głosów. Kolejny raz pokazało to podział naszego społeczeństwa na dwie prawie równe połowy o silnie zróżnicowanych poglądach, co niestety zapowiada kontynuację gwałtownych politycznych sporów – pisze prof. Michał KLEIBER
.Po długiej, emocjonalnej i często wręcz brutalnej kampanii wyborczej zakończyła się wreszcie, przy bardzo wysokiej frekwencji wyborczej, procedura wyboru kolejnego prezydenta naszego państwa. Z wypowiedzi kandydatów i medialnych analiz dowiadywaliśmy się przez parę miesięcy o pomysłach i planach osób ubiegających się o sprawowanie najważniejszego urzędu w państwie.
Dlaczego wygrał Karol Nawrocki i przegrał Rafał Trzaskowski?
W świetle ostatecznych wyborczych wyników powiedzmy w największym skrócie o prezentowanych przez głównych kandydatów poglądach, które skłaniały obywateli do decyzji przy wrzucaniu do urn kart wyborczych. Głównymi czynnikami, które przesądziły o zwycięstwie Karola Nawrockiego, wydają się zdecydowany sprzeciw wobec budzących wielkie negatywne emocje paktu migracyjnego i Zielonego Ładu, stałość prezentowanych poglądów, krytyczny stosunek do promowanych przez konkurencję daleko idących zmian światopoglądowych i ugruntowanych tradycji oraz poparcie Donalda Trumpa, szczególnie istotne w czasach narastających zagrożeń dla naszego bezpieczeństwa.
Powody przegranej Rafała Trzaskowskiego to z kolei niedocenienie poglądów konserwatywnych u większości polskiego społeczeństwa, demonstrowanie pod wpływem chwilowych korzyści na przedwyborczych spotkaniach zmian w swych kluczowych poglądach, znacznie obniżające wiarygodność narracji, prowadzenie negatywnej kampanii zdominowanej przez krytykę swego konkurenta przy braku pozytywnego przekazu i przekonującego demonstrowania swojej sprawczości, pełna lojalność wobec szeroko krytykowanych działań rządu. Ta ostatnia sprawa okazała się być bardzo ważna dla wizerunku kandydata ze względu na dotychczasowy brak widocznych sukcesów rządzącej koalicji i niepodejmowanie przez nią działań na rzecz odbudowy wspólnoty Polaków, wyczekiwanej przez zdecydowaną większość z nas, wymęczoną trwającymi politycznymi sporami.
Zadecydowało 369 591 głosów
Trzeba jednak podkreślić, że wybory prezydenckie 2025 r. zakończyły się stosunkowo niewielką różnicą głosów. Kolejny raz pokazało to podział naszego społeczeństwa na dwie prawie równe połowy o silnie zróżnicowanych poglądach, co niestety zapowiada kontynuację gwałtownych politycznych sporów, mimo iż wybór na prezydenta kandydata wspieranego przez ugrupowania opozycyjne względem koalicji rządzącej nie powinien w dojrzałych demokracjach rozbudzać przesadnie wielkich emocji.
Kohabitacja, czyli władza prezydencka i rządowa w rękach nawet silnie różniących się politycznych ugrupowań, jest jednym ze znanych na świecie, nierzadko występujących sytuacji w demokratycznych państwach. Zasada ta niestety u nas się nie sprawdza, a głównymi powodami tego są, po pierwsze, trwająca w naszym kraju od dawna, pełna emocji i agresywnych zachowań polityczna kłótnia dominujących partii, a po drugie, spory w rządzącej koalicji, wcześniej ukrywane, a ujawnione z całą mocą po przegranych wyborach.
Oczekiwana decyzja o ważności wyborów
Sytuacja wypełniona emocjami i niepewnością będzie zapewne trwała jeszcze przez pewien czas, a sprzyjać jej będzie możliwość składnia do 16 czerwca protestów wyborczych, które do 2 lipca 2025 r. rozpatrzone muszą być przez Sąd Najwyższy, podejmujący na podstawie sprawozdania dostarczonego przez Państwową Komisję Wyborczą ostateczną decyzję o ważności wyborów – miejmy nadzieję, niewywołującą żadnych protestów obecnej władzy. To zastrzeżenie jest istotne, ponieważ Ustawa o Sądzie Najwyższym mówi, iż decyzja o ważności wyborów należy do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która od miesięcy jest obiektem krytyki i kwestionowania jej statusu. Na szczęście jednak od 2018 r. Izba ta stwierdzała ważność wszystkich przeprowadzonych wyborów, a jej decyzje nigdy nie zostały zakwestionowane.
Ciekawa, choć niestety groźna dla społecznego ładu stała się aktualna dyskusja na temat uspokojenia obecnej sytuacji w koalicji rządzącej i w istocie w całej polskiej polityce, a jeszcze większe emocje towarzyszyć nam będą zapewne niebawem przy realizacji któregoś z możliwych scenariuszy uporządkowania tej sytuacji.
Scenariusze dla Polski
Wstępne propozycje ze strony liderów dwu głównych politycznych ugrupowań już padły. Premier zaproponował sejmowe głosowanie w sprawie wotum zaufania dla rządu, lider największej partii opozycyjnej opowiedział się za powołaniem rządu technicznego.
Dalsze scenariusze rozwoju sytuacji mogą mieć różny charakter. Koalicja rządowa będzie na pewno podejmowała aktywne próby zjednoczenia sił zapewniającego sukces głosowania nad wotum, opozycja zaś będzie starała się zyskać dodatkowych zwolenników niwelujących niewielką, 12-mandatową większość sejmową rządzącej koalicji.
Niezależnie od wyniku głosowania w sprawie wotum ważna może się okazać dyskusja na temat rekonstrukcji rządu, a w szczególności znacznego jego zmniejszenia. Sprawa ta budzi duże kontrowersje, ponieważ mimo iż byłaby to ewidentna szansa na zademonstrowanie niezbędnego nowego otwarcia w sprawowaniu władzy, koalicjanci poważnie obawiają się istotnego ograniczenia swych wpływów.
Trzeba pamiętać, że mimo obaw o wetowanie ustaw przez nowego prezydenta rząd może zrobić bardzo dużo dla poprawy swego działania bez podejmowania inicjatyw ustawodawczych. Może ograniczyć ataki personalne na opozycję i skoncentrować się na budowie wizji zasobnej i bezpiecznej Polski. Może wypracować strategię obronną przekonująco tłumaczącą strukturę wydatków budżetowych, uwzględniającą takie obszary, jak ochrona zdrowia, innowacyjność gospodarki, edukacja czy nauka. Może zapewnić większą obiektywność mediów publicznych i choćby częściowo uporządkować sytuację w sądownictwie. Może zastąpić działaczy partyjnych w rządzie uznanymi ekspertami w poszczególnych dziedzinach życia, nie wykluczając refleksji nad osobą premiera.
Ta ostatnia sprawa zbiega się z propozycją powołania rządu technicznego. Oczywiście potrzebne byłoby do tego odwołanie obecnego rządu, mało chyba realne za pośrednictwem zgłoszonego obecnie bądź ewentualnie później wotum zaufania. Pamiętajmy jednak o zapominanej, ale ważnej sprawie obecnej niestety od dawna w naszej polityce – trójpodział władzy to nie tylko rozdział władzy ustawodawczej i sądowniczej, ale także, oczywiście kontrolowana, niezależność od nich władzy wykonawczej. A to oznacza, że kiedyś powinniśmy wreszcie zrealizować tę zasadę i zacząć powoływać rządy złożone z uznanych ekspertów.
.Podkreślmy na koniec znaczenie współpracy w ramach kohabitacji dotyczącej polityki międzynarodowej. Nawet jeśli zasadnicze sprawy, takie jak nasze zaangażowanie w NATO i sojusz z USA, nie wywołują kontrowersji, to wiele innych spraw, na czele z charakterem współpracy w ramach UE i wsparciem dla Ukrainy, rozbudzać będzie zapewne wiele emocji. Czeka nas z pewnością trudny czas, pełen sporów i trudnych do rozwiązania dylematów, nie traćmy jednak nadziei, że przyniesie to nam jednak już niedługo rozwiązania skutecznie służące naszej wspólnej przyszłości. Kluczowe przy tym jest, aby zarówno prezydent, jak i rząd, realizując swoje priorytety, nie zapominali, że obywatele oczekują od nich rozumienia potrzeb całego społeczeństwa, a nie tylko jego części. Może udałoby się wreszcie skończyć z tą panoszącą się w przestrzeni publicznej nienawiścią!
Michał Kleiber