Prof. Ewa THOMPSON: Okazje wykorzystane i nie

Okazje wykorzystane i nie

Photo of Prof. Ewa THOMPSON

Prof. Ewa THOMPSON

Literaturoznawca, profesor literatury porównawczej i slawistyki na Rice University w Houston. Autorka książek "Trubadurzy imperium. Literatura rosyjska i kolonializm" (2000) i „Zrozumieć Rosję. Święte szaleństwo w kulturze rosyjskiej” (1987).

Ryc.Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autorki

Polska nie jest jedyną niespełnioną narodowością Europy. Zwłaszcza w niegermańskiej Europie Środkowej i Wschodniej takich narodowości jest sporo – pisze prof. Ewa THOMPSON

.Polska jest krajem niespełnionym. Myśli i dzieła, które pojawiały się w Polsce w wiekach od XVI do XVIII, nie zostały przetrawione i spożytkowane przez kolejne pokolenia. Podczas gdy kraje sukcesu – Niemcy, Francja, Włochy, Holandia – budowały swoją potęgę militarną, ekonomiczną i kulturową na pracy poprzednich pokoleń, Polacy „zapomnieli” o wydawaniu książek i wdrażaniu w życie zawartych w nich idei – umierając w powstaniach, dogorywając na Syberii lub tracąc czas na wymyślanie sposobów przeżycia pod wrogimi rządami. Z dzieł takich jak siedemnastowieczne traktaty Andrzeja Maksymiliana Fredry nie zostały wyciągnięte wnioski. Przemyślenia Jana Ostroroga czy Stanisława Orzechowskiego nie tylko nie dotarły do filozofów w krajach sukcesu; nie zostały nawet wchłonięte przez polskich myślicieli (zob. W. Bernacki, Myśl polityczna I Rzeczpospolitej, „Arcana”, 2011, nr 14). Oświeceniowy stereotyp przekupionego szlachcica, zrywającego sejmy za pomocą liberum veto, zakorzenił się w szkolnej wersji historii, ułatwiając w ten sposób przyjęcie narzuconej przez Sowietów oceny polskiej przeszłości.

Zresztą bądźmy sprawiedliwi: pisarze polscy też nie starali się o publikacje i rozpowszechnienie swoich dzieł. Niektórzy pisali, ot tak, dla rozrywki i zabawy w gronie przyjaciół lub krewnych. Daleka im była troska o to, czy rękopisy przetrwają i do kogo dotrą i czy zostaną wcielone w życie. Tej zapobiegliwości, którą pisarze na Wyspach Brytyjskich otaczali swoje dzieła, brakowało w Polsce.

Rezultatem było m.in. to, że cała bogata literatura XVII i XVIII w. została zredukowana w pamięci dwóch pokoleń Polaków (1945–1990) do karykaturalnej postaci księdza Baki (człowieka skądinąd rozsądnego i niemającego wiele wspólnego z tą karykaturą, którą obarczyli go marksistowscy autorzy podręczników szkolnych w PRL-u). Ciągłość polskiej myśli republikańskiej nie została zachowana. Nie postarano się też, by wprowadzić tę myśl (w językach innych niż polski) do standardowych historii politycznych Europy i świata. Dzisiaj rzadko kto potrafi zacytować parę wierszy z Wojny chocimskiej Potockiego – a są tam fragmenty prawdziwie wielkie, w których piękno i historyczna wielkość Polski idą w parze.

Polska nie jest jedyną niespełnioną narodowością Europy. Zwłaszcza w niegermańskiej Europie Środkowej i Wschodniej takich narodowości jest sporo – Bułgaria, kiedyś przygotowująca się do bycia imperium; Chorwacja, która miała swój krótki moment wielkości w XI w.; Czesi… Ale wśród tych krajów Polska jest największa terytorialnie, ludnościowo i intelektualnie. Więc jej niespełnienie jest najbardziej jaskrawe.

Niespełnienie powoduje utratę poczucia powściągliwości i ogłady towarzyskiej. Urzędnik państwowy w kraju „spełnionym” posiada silne poczucie godności osobistej i nigdy by nie użył wyrażeń czy nigdy nie podejmowałby kroków, na które polscy politycy pozwalają sobie rutynowo. Nie rozumieją, że tego rodzaju przerzucanie się wulgaryzmami i pogróżkami czyni ich – w oczach obserwatorów z zagranicy – chłopczykami z czwartej klasy ze slumsowej dzielnicy wielkiego miasta. Odbiera im to polityczny prestiż, co z kolei przekłada się na całkowitą nieomal bezradność w polityce międzynarodowej. W latach 2016–2019 ambasadorem USA na Ukrainie była Amerykanka Marie Yovanovitch, osoba ukraińskiego pochodzenia, która otwarcie lobbowała na rzecz Ukrainy. Podczas gdy polskie i polonijne wpływy w Waszyngtonie – nieomal zerowe – przełożyły się na odrzucenie w roku 2024 kandydatury Jima Mazurkiewicza, znanego i obytego polonofila, na ambasadora USA w Polsce.

.Polska jest krajem zmęczonym. Ludzie są zmęczeni entym wychodzeniem na ulice, protestami, zażaleniami, po których niewiele się zmienia (w ich percepcji). „Solidarność” była olbrzymim wysiłkiem, zmobilizowała cały kraj, ale została zręcznie wykorzystana i stłumiona, a następnie sprowadzona na margines w studiach socjologicznych poza granicami Polski, chociaż była wielkim i bardzo rzadkim przejawem spontanicznej i oddolnej rewolucji (zob. L Goodwyn, Breaking the Barrier: The Rise of Solidarity in Poland, Oxford University Press 1991; pomimo pierwszorzędnego wydawnictwa oraz nieskazitelnej reputacji prof. Goodwyna książka ta została zmarginalizowana w badaniach naukowych w świecie anglojęzycznym). Ten wielki wysiłek zmęczył Polaków. A zmęczenie rodzi cynizm.

Ile jeszcze okazji do „realizacji siebie” Polska otrzyma od Opatrzności? Majowe wybory prezydenckie? Należy mieć nadzieję, że jednak jakieś otrzyma. I że Polacy ich nie przegapią.

Ewa Thompson

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 2 kwietnia 2025