
O konieczności poprawiania Rzeczypospolitej
Jeśli spojrzymy na Polskę z lotu ptaka, to zobaczymy, że wiele marzeń udaje nam się zrealizować, że Polska często z nawiązką osiąga to, o czym marzono u progu niepodległości lub w komunizmie, ale też że nasze ambicje rosną – pisze prof. Arkady RZEGOCKI
.Państwo jako wspólnota polityczna zostało uświęcone po to, żeby do jego wad i niedoskonałości podchodzić jak do ran znajdujących się na ciele ojca. A więc z należną ostrożnością i zadaniem wyleczenia, poprawy stanu zdrowia ojca. Tak twierdził Edmund Burke w swoich słynnych Rozważaniach o rewolucji we Francji. Każde państwo, w tym Rzeczpospolita, ma liczne słabości, niedoskonałości, źle funkcjonujące instytucje. Ale idąc dalej za słynnym absolwentem Trinity College w Dublinie, z powodu tych niedomagań nie powinniśmy odrąbywać poszczególnych członków doświadczonego ojca i sądzić, że z amputowanych części zrodzi się coś doskonalszego. Zajmijmy się dalszym leczeniem ran, tym bardziej że w wielu dziedzinach proces leczenia był już bardzo zaawansowany i przynosił dobre rezultaty.
Po 1989 roku w polskiej politologii, socjologii, wreszcie w publicystyce dominowała tzw. tranzycjologia. Do opisu przemian następujących od ustroju dyktatury komunistycznej i gospodarki centralnie planowanej do demokracji oraz wolnego rynku najczęściej używano pojęć tranzycja, transformacja, przekształcenie. Z jednej strony mieliśmy punkt wyjścia – skompromitowany w sferze politycznej, gospodarczej, społecznej i ideowej ustrój komunistyczny, który wraz ze słabnięciem Związku Radzieckiego tracił swoją legitymację ideologiczną, gospodarczą, polityczną, moralną, a z czasem także siłową. Z drugiej strony pożądanymi punktami dojścia miały być ustrój demokratyczny oraz gospodarka wolnorynkowa. Mówiono także o konieczności przeorientowania się ze Wschodu na Zachód, a wyznacznikiem ambicji był często przywoływany powrót do normalności.
Rzeczywiście o całym PRL-u, a szczególnie o okresie jego schyłku można wiele rzeczy powiedzieć, ale na pewno nie to, że miał coś wspólnego z normalnością. Zaprzeczanie podstawowym zasadom zdrowego rozsądku istniało na każdym kroku. Absurdalne, surrealistyczne sytuacje oraz przepisy były normą, a nie wyjątkiem. Ustrój, w którym o ilości produkcji, o cenach, zarobkach decydowali urzędnicy, przynosił wyzysk ludności na ogromną skalę. Prowadziło to do bardzo trudnego życia, pozbawionego podstawowej stabilizacji. Wyjątek stanowiła nomenklatura – osoby mniej lub bardziej związane z władzą, które miały znacznie lepszy dostęp do towarów, wyższe zarobki, relatywnie lepsze mieszkania, wreszcie dostęp do wielu udogodnień, choćby zamkniętych ośrodków wypoczynkowych, czy znacznie więcej możliwości wyjeżdżania za granicę. Społeczeństwo w teorii bezklasowe miało bardzo wyraźnie zarysowane co najmniej dwie klasy. Nic więc dziwnego, że hasło tranzycji i powrotu do normalności znalazło naturalne zrozumienie w opinii publicznej po 1989 roku.
Z perspektywy czasu coraz wyraźniej widzimy, że głównym zadaniem, jakie stanęło przed Polakami po 1989 roku, była jednak nie tranzycja, nie przekształcenie, ale budowa, a właściwie odbudowa własnego, suwerennego państwa oraz budowa jego instytucji. PRL był narzuconą dyktaturą komunistyczną, która z wykorzystaniem ideologii i ogromnej struktury represji realizowała interesy imperium – Związku Radzieckiego. W mniejszym stopniu także interesy nomenklatury – osób służących dyktaturze. Była to więc zależność kolonialna z dodatkiem ideologii, która do całego zniewolenia dodawała elementy absurdalne.
Tranzycja zakładała niemal automatyczne działanie na rzecz przejścia od PRL-u do demokracji i kapitalizmu. Nie wymagało to nadmiernego namysłu, wystarczyło przestawienie kierunku ze Wschodu na Zachód i wprowadzenie w Polsce „normalności”, czyli tego, żeby nad Wisłą było tak jak na Zachodzie. Dzisiaj widzimy, jak bardzo infantylne oraz naiwne było to podejście. Zachód mimo wielu procesów integrujących wciąż pozostaje zróżnicowany. Poszczególne państwa różnią się od siebie. Ponadto sama imitacja nie musi wcale przynosić dobrych skutków. Pewne rozwiązania, sprawdzające się w Hiszpanii czy w Holandii, nie muszą dobrze zadziałać w Polsce. Dziś dla nas wszystkich oczywiste jest, że poszczególne państwa, poszczególne narody mają swoje specyficzne cechy, swoje uwarunkowania geograficzne, historyczne, ekonomiczne, demograficzne, klimatyczne, które muszą być brane pod uwagę przy każdorazowym uchwalaniu praw czy budowaniu instytucji. To zresztą jedna z głównych tez Monteskiusza, zawartych na początku słynnych rozważań O duchu praw.
Polskim wyzwaniem po 1989 roku była budowa suwerennego, wspólnotowego państwa, a więc po odzyskaniu wpływu na polityczną rzeczywistość nie chodziło tylko o techniczne przekształcenie, o transformację ustrojową. Chodziło o zbudowanie – czy też odbudowanie – państwa Polek i Polaków, zbudowanie III Rzeczypospolitej. Nie da się byłej kolonii przetransformować w mechaniczny sposób w Rzeczpospolitą. Nie da się porównać mieszkańców więzienia o mocniejszym lub słabszym rygorze ze wspólnotą wolnych obywateli, będących podmiotami, tworzących oraz powołujących do życia inne wspólnoty i instytucje.
.Wyjście z komunizmu było tak naprawdę wyjściem ze zniewolenia, z więzienia, dodatkowo działającego według irracjonalnych zasad, mocno ograniczającego wiedzę o świecie, a nawet wiedzę o nas samych. Jednym słowem, nie da się mniej lub bardziej automatycznie przekształcić, transformować więzienia w Rzeczpospolitą, w polis – w państwo wolnych obywateli. Nie da się istniejących w więzieniu instytucji – straży więziennej, a nawet biblioteki, muzeum, kina, starych urządzeń sportowych – w automatyczny sposób przekształcić w instytucje wolnego państwa. Tym bardziej że było to więzienie komunistyczne, w którym ograniczanie wiedzy więźniów, wtłaczanie propagandy i ideologii było ważną częścią wszystkich instytucji, od szkoły, przez zakłady pracy, organizacje społeczne, aż do mediów i dyplomacji. Także osoby żyjące w izolacji, w państwie naszpikowanym agentami, donosicielstwem, w państwie zerwanych więzi, braku zaufania, wymagają przemiany.
Błąd polegający na skoncentrowaniu się na tranzycji, mechanicznych przekształceniach, był tym większy, że ruch Solidarności z lat 1980–1981 można porównać do buntu i przebudzenia obywatelskiego w więzieniu, gdzie sami więźniowie poczuli się współodpowiedzialni za całość, gdzie krok po kroku zaczęli odbudowywać wzajemne zaufanie, wspólnie działać, przełamali monopol informacji, co więcej, połączyła ich głęboko motywowana etycznie, często też religijnie, chęć i wola naprawy siebie i państwa. Postulatowi reformy państwa towarzyszył postulat odnowy moralnej. Władza komunistyczna zrobiła wiele, żeby zniszczyć odbudowywane zaufanie, przyjaźń, współpracę, bezinteresowne zaangażowanie, słowem, kapitał społeczny, najpierw poprzez propagandę, agenturę, a następnie wprowadzając stan wojenny, łamiąc ludziom życiorysy i kręgosłupy, wypychając na emigrację kilkaset tysięcy młodych ludzi, ograniczając podstawowe wolności: słowa, poruszania się etc. Pomimo to jednak po 1989 roku zabrakło mocniejszego odniesienia się do tego ważnego doświadczenia wspólnotowego, zabrakło odwołania się do ówczesnego kapitału społecznego, do owego blasku wolności, który tak mocno połączył Polaków i całkowicie podważył wszelkie ideologiczne legitymacje komunizmu. Zamiast odwołania do największego w historii Polski i świata ruchu Solidarności, zamiast odwołania do budowy I i II Rzeczypospolitej elity zafundowały nam transformację komunistycznej dyktatury, przemiany więziennych instytucji, co gorsza, dokonywanych odgórnie, z niewielką partycypacją społeczną.
W poszczególnych wyborach Polacy najczęściej dawali wyraz swojemu rozczarowaniu, zarówno poprzez stosunkowo niską frekwencję, jak i niemal każdorazową zmianę składu parlamentu, a co za tym idzie, zmianę rządu. Dość powiedzieć, że aż do dwóch kadencji rządu koalicji PO-PSL w latach 2007–2015 oraz rządów Zjednoczonej Prawicy 2015–2023 wcześniej rządy zmieniały się nawet częściej niż raz na kadencję sejmu.
Pomimo tych błędów krok po kroku świadomie lub mniej świadomie nawiązywano w Polsce do wspólnotowych tradycji, starano się poprawiać, reformować poszczególne instytucje lub też budować nowe. Częste doświadczenie było takie, że instytucje powołane do życia po 1989 roku funkcjonowały dużo lepiej od tych, które miały za sobą przeszłość w ustroju komunistycznym. Jednym ze źródeł ogromnego sukcesu Polski ostatnich 35 lat było ciągłe istnienie i powstawanie nowych środowisk zatroskanych stanem państwa lub poszczególnych instytucji. To organizowanie debat na tematy związane z poprawą, usprawnieniem, wzmocnieniem państwa. Te dyskusje doprowadziły do przeprowadzenia wielu reform, zmian w prawie, niektórych długo, zbyt długo odwlekanych. Ale jednak przynosiły one z czasem pożądane rezultaty.
Dość powiedzieć, że dzięki wysiłkowi wielu ludzi, wielu organizacji, instytucji, także polityków dziś z wielu rozwiązań możemy być dumni. Co więcej, wspierając inne państwa, np. z krajów Bałkanów Zachodnich, Partnerstwa Wschodniego, ale też z UE, przekazujemy nasze know-how. Na szczęście takich obszarów jest coraz więcej – od zaawansowania naszego systemu finansowego, poprzez uznanie polskiego rynku finansowego za 25. rozwinięty rynek na świecie (przez londyńską giełdę w 2018 roku), poprzez zwalczanie korupcji na poziomie szkół, szpitali, przetargów, czystość i wygląd naszych wsi, miast, poprzez posiadanie elastycznej gospodarki stosunkowo odpornej na kryzysy, aż po rosnącą liczbę firm technologicznych. Od paru lat następuje tzw. odwrócony drenaż mózgów – to do Polski zaczęli przyjeżdżać wysoko wykwalifikowani pracownicy, często ściągani przez najbardziej zaawansowane technologicznie firmy. Na naszych oczach następuje przejście od gospodarki imitacyjnej do innowacyjnej. Kolejnym elementem dumy wielu Polaków i zachwytów obcokrajowców jest polepszająca się infrastruktura, drogi, ale też lotniska, koleje, dworce, hotele, rosnący i bijący rekordy polski eksport, a także rosnąca liczba turystów.
Dzięki naciskowi opinii publicznej, a także aktywności wielu osób udało się w Polsce stworzyć w miarę egalitarne społeczeństwo, wyeliminować najbardziej dokuczliwą korupcję i zminimalizować rolę oligarchów. Te osiągnięcia oczywiście nie są dane raz na zawsze. Gdy przypomnimy sobie lata 90. i początek XXI wieku, to zobaczymy, że kwestie korupcji, zorganizowanej przestępczości, także przestępczości dotykającej zwykłych obywateli były na porządku dziennym. Wspomnieniem po latach 90. są na przykład kraty w oknach wielu mieszkań i domów, szczególnie warszawskich, oraz po kilka zamków i nierzadko antywłamaniowe drzwi oraz grodzone osiedla zarówno nowe, jak i stare – tak bardzo psujące tkankę miejską. Inną pamiątką po tamtych latach są płatne odcinki autostrad – zbudowanych za publiczne pieniądze i oddanych do zarządzania prywatnym firmom. Odcinki te należą do najdroższych w Europie, a np. odcinek autostrady między Krakowem a Katowicami jest przez większość koncesjonowanego czasu w mniejszym lub większym remoncie.
.W XXI wieku krok po kroku Polska wychodzi z ustroju, w którym partykularne interesy górują nad dobrem wspólnym – lokalnej społeczności czy też całego państwa. Kluczem jest tutaj coraz większe angażowanie obywateli, promowanie i wspieranie pozytywnych zmian. Ważnym zadaniem jest utrzymanie, a nawet wsparcie i wzmocnienie społeczeństwa egalitarnego, w którym wszyscy są równi wobec prawa, w którym wszyscy mają podobny dostęp do usług publicznych – edukacji, służby zdrowia, także stanowisk publicznych oraz do informacji. Konieczne jest zachowanie wolności debaty, Polskę wyróżnia bowiem na tle innych państw regionu intensywność, wzrost poziomu oraz szeroka perspektywa publicznej debaty. Polacy są coraz bardziej zainteresowani nie tylko najbliższym otoczeniem, ale także kondycją państwa polskiego oraz odniesieniami geopolitycznymi.
Naszym zadaniem jest więc dziś wzmacnianie pozytywnych trendów i zmian. Naturalnym zmianom następującym w wyniku wyborów na szczeblu samorządowym czy państwowym powinna towarzyszyć refleksja nad kontynuacją i modyfikacją dotychczasowych programów, ambitnych zamierzeń. Tym bardziej że większość pozytywnych zmian, realizacji ambitnych projektów wykracza poza jedną kadencję samorządu czy parlamentu. Błędem byłoby odrzucanie projektów, inwestycji, reform tylko dlatego, że zostały wprowadzone lub zapoczątkowane przez poprzedników. Za takie błędy płacimy potem przez lata. Do dziś pamiętamy rezygnację z budowy gazociągu norweskiego w trakcie rządów SLD-PSL, kiedy to dowodzono, że nie do wyobrażenia jest sytuacja zakręcania kurka z gazem przez Rosję, gdyż gaz ten przestałby płynąć także do zachodnich odbiorców. Tymczasem po 2001 roku Rosja wielokrotnie używała gazowego szantażu. Brak wyobraźni jest jednym z grzechów głównych polityków. Nie należy także odwracać – na złość poprzednikom – sojuszy i lekceważyć osiągnięć w polityce zagranicznej.
Zresztą, gdybyśmy radykalnego zerwania w wielu dziedzinach dokonali po 1989 roku, to byłoby to ze wszech miar pożądane. Lata 90. pokazały, że zatrute, zepsute instytucje z trudem poddają się jakimkolwiek zmianom. Jednakże dziś – po 35 latach powolnych, ewolucyjnych, w większości pozytywnych zmian – stawianie jako głównego celu wyrzucania wszystkich osób, które przez ostatnie lata angażowały się w życie publiczne, jest czymś więcej niż błędem, jest może nie zbrodnią, ale na pewno marnowaniem potencjału i niszczeniem projektów, które mają znaczenie dla Polski. To w ciągu ostatnich lat udało się w Polsce niemal wyeliminować nędzę wśród dzieci, uszczelnić system podatkowy i podwoić budżet państwa.
To w ciągu ostatnich lat Polska została uznana za 21. rozwiniętą gospodarkę świata z PKB sięgającym niemal biliona dolarów, czterokrotnie zwiększyła swoje rezerwy złota i po raz pierwszy od bodaj 200 lat stała się krajem, do którego wracają Polacy (z samej Wielkiej Brytanii ponad 400 tysięcy), krajem coraz bardziej innowacyjnym, z ambitnymi projektami, ale także krajem, w którym coraz lepiej się żyje. Krajem, który swoimi działaniami może odegrać decydującą rolę – tak było w przededniu i w pierwszych miesiącach pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę. Państwem działającym aktywnie w NATO, w UE, w ONZ, ale także promującym własne formaty współpracy międzynarodowej. Kraj, który jest w stanie zrealizować ewakuację swoich obywateli lub wesprzeć ich w każdym rejonie świata. Wreszcie to w ostatnich latach udało się jeszcze dodatkowo wzmocnić siłę polskiego paszportu, m.in. przez zniesienie wiz do Stanów Zjednoczonych, obiecywane przez wielu polityków od lat 90., a ostatnio także do Chin. Polska to wreszcie kraj, który budzi coraz większe zainteresowanie i o którym wiedza skokowo wzrosła w ostatnich latach. To także kraj coraz bardziej zaawansowany technologicznie, z coraz większą liczbą usług możliwych do załatwienia online. Polska to kraj prężnej kultury, w którym rozkwita kultura współczesna, powstaje coraz więcej instytucji i stowarzyszeń, ale także promowana jest kultura klasyczna, osiągnięcia, których często sami Polacy nie są świadomi.
Jeśli spojrzymy na Polskę z lotu ptaka, to zobaczymy, że wiele marzeń udaje nam się zrealizować, że Polska często z nawiązką osiąga to, o czym marzono u progu niepodległości lub w komunizmie, ale też że nasze ambicje rosną. Te osiągnięcia nie są przypadkowe. To ogrom pracy wielu ludzi, organizacji, instytucji, partii politycznych, parlamentu, rządów, ministerstw, urzędników, przedsiębiorstw. To wszystko tworzy się latami. Nie da się kontynuować tych wszystkich pozytywnych procesów, nie potrafiąc dostrzec pozytywów i prowadząc politykę, której głównym celem jest eliminacja wszystkich, którzy kojarzą się z ostatnimi 8 latami. Dodajmy – często w sposób nieuzasadniony, gdyż każda czystka ma to do siebie, że działania podejmowane są wedle wyobrażeń, najczęściej nie do końca prawdziwych lub wręcz fałszywych. Eliminacja wielu dobrze wyedukowanych, doświadczonych osób, dzięki którym jakiś skrawek polskiej rzeczywistości wygląda lepiej niż 8 lat temu, jest błędem. Co więcej, następcy najczęściej w ogóle nie są zainteresowani dotychczasowymi działaniami, nie chcą korzystać ze zgromadzonej wiedzy i doświadczeń. Właściwe byłoby pożegnanie się z osobami, które nie spełniają kryterium profesjonalizmu lub którym po prostu nie chce się pracować. Obecna czystka w bardzo wielu miejscach ma jednak zgoła inny charakter. Jest działaniem antywspólnotowym, antyobywatelskim i dodatkowo doprowadzi do regresu w konkretnych obszarach, np. funkcjonowaniu gospodarki, dalszej innowacyjności, realizacji ambitnych projektów, doprowadzi do osłabienia dyplomacji, spowolnienia cyfryzacji, spowolnienia zmian w służbie zdrowia. Ponadto zniechęca do angażowania się w przyszłości w działalność publiczną, a także stanowi mocny cios dla procesu powrotów wykształconych, ambitnych jednostek do Polski.
Najwyższy czas uświadomić sobie, że tak jak w przeszłości – Polska obywatelami stoi. Podważanie wspólnotowości poszczególnych instytucji państwa polskiego stoi w sprzeczności z samą istotą Rzeczypospolitej. 35 lat po odzyskaniu własnego państwa powinniśmy zadbać, aby troska o dobro wspólne była głównym kryterium doboru kadr, a eliminacji powinny ulec postkomunistyczne, partyjniackie kryteria, nepotyczne, kolesiowskie czy wręcz korupcyjne. Zbyt dużo mamy do stracenia, a z drugiej strony do zyskania, żeby tak łatwo pozbywać się profesjonalnych, oddanych państwu osób. Zbyt dużo mamy do stracenia, aby tolerować dobór kadr nie na zasadzie profesjonalizmu.
.Nasze działania muszą mieć wspólny mianownik – wspólna, suwerenna Rzeczpospolita, wolna, demokratyczna, z dobrze funkcjonującymi instytucjami, leży w naszym interesie. Umiejętność przezwyciężenia myślenia partykularnego w kategoriach interesu rodzinnego, lokalnego, korporacyjnego, partyjnego, na rzecz myślenia w kategoriach dobra wspólnego – stanowi podstawowy warunek bycia dobrym obywatelem. Optymistyczne jest to, że od 35 lat rośnie liczba wolnych obywateli zatroskanych o losy Rzeczypospolitej. Różnią ich pochodzenie, doświadczenie życiowe, majątek, światopogląd, ale łączy troska o naszą wspólnotę polityczną. Tak więc należy pokładać nadzieję w wolnych, aktywnych obywatelach, przełamujących podziały, emocjonalne bańki i uproszczenia, myślących i działających na rzecz najwspanialszego i jednocześnie najtrudniejszego dzieła ludzkich wysiłków, dzieła sztuki, jakim jest budowa dobrze funkcjonującej Rzeczypospolitej.
Tekst ukazał się w nr 69 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [PRENUMERATA: Sklep Idei LINK >>>]. Miesięcznik dostępny także w ebooku „Wszystko co Najważniejsze” [e-booki Wszystko co Najważniejsze w Legimi.pl LINK >>>].