Wyroki jury rozjeżdżają się z oceną słuchaczy. Tradycja Konkursu Chopinowskiego?

To już tradycja Konkursu Chopinowskiego, że wyroki jury rozjeżdżają się z odczuciami publiczności i zaskakują – tymi słowami poseł Szymon Szynkowski vel Sęk, były szef MSZ, skomentował wyniki XIX Konkursu Chopinowskiego, ogłoszone w nocy z 20 na 21 października 2025. Jego zdaniem na tym właśnie polega „odwieczny urok tego Konkursu”.
Tradycja Konkursu Chopinowskiego – dyskusja wokół wyników
.Rzeczywiście, uwaga byłego szefa MSZ jest trafna: werdykty Jury wielokrotnie w historii wywoływały co najmniej konsternację wśród melomanów, a tradycja Konkursu Chopinowskiego to wzbudzanie emocji wokół muzyki Fryderyka Chopina. Nie inaczej jest w 2025 r., kiedy to decyzją Jury zwycięzcą okazał się amerykański pianista Eryk LU, znajdujący się wprawdzie wśród „pewniaków” do jakiejś nagrody, ale nie będący zdecydowanym ulubieńcem publiczności.

.O swoich typach, rozczarowaniach i odczuciach poseł Szymon Szynkowski vel Sęk pisze wprost na swoim koncie na X.com, gdzie – jako były pianista – często komentował zmagania konkursowe.
Jego zdaniem Eric Lu, który wygrał Konkurs Chopinowski 2025 to „znakomity artysta, choć według powszechnej opinii, w tym mojej, nie wspiął się w finałach na wyżyny swoich możliwości. Kibicowałem mu, ale uważam, że w finałach byli lepsi”. Jego zdaniem bardziej na zwycięstwo zasłużyła 16-letnia Chinka Tianyao Lyu, która „grała cudownie”.
W jego odczuciu również Kevin Chen nie zasługiwał na II nagrodę, ponieważ „w finale byli lepsi”.
Zgadza się natomiast z werdyktem Jury odnośnie miejsca trzeciego, które zajęła chińska pianistka Zitong Wang. „Tutaj nie ma pomyłki, od co najmniej III etapu uważam, że gra genialnie, w finale zagrała przepięknie, sądzę że mogłaby być wyżej w Konkursie” – komentuje polityk i były muzyk.

.Zaskoczony jest czwartą lokatą ex aequo dla pianistek Tianyao Lyu i Shiori Kuwahary, ponieważ jego zdaniem ich gra zasługiwała na wyższe pozycje.
„Na piątym miejscu Polak Piotr Alexewicz i Vincent Ong – w przypadku Polaka oceniam, że to trafna decyzja – kibicowałem mu z całego serca, ale wykonanie finałowe nie było jego najlepszym w konkursie. Z kolei Malezyjczyk był najbardziej kontrowersyjną postacią finałów. Zagrał ciekawie. Ale czy aż na V miejsce?” – pyta Szymon Szynkowski vel Sęk.
Ocenia również, że „sporym niedopatrzeniem Jury” jest brak Williama Yanga i Davida Khrikuli na podium. „Naprawdę zachwycali w finale i trudno stwierdzić dlaczego tego nie doceniono” – pisze polityk.
Ostatecznie jednak jego wpis studzi emocje wokół decyzji Jury. „Klasyka Konkursu Chopinowskiego, decyzje Jury mocno rozjeżdżają się z odczuciami publiczności i zaskakują, to chyba cały odwieczny urok tego Konkursu. Tak czy inaczej wspaniale było spędzić te trzy tygodnie na słuchaniu znakomitych wykonań Chopina. Już za 5 lat znów na kilka tygodni zanurzymy się w pięknie chopinowskiej frazy, nie mogę się doczekać” – podsumowuje Szymon Szynkowski vel Sęk, dziękując jednocześnie użytkownikom X za dyskusje wokół Konkursu Chopinowskiego.
Burzliwa historia Konkursu Chopinowskiego
.Historia Konkursu Chopinowskiego w Warszawie zna rzeczywiście wiele przypadków niezgody publiczności konkursowej z decyzjami Jury. Co więcej, zna też przypadki, kiedy to poszczególni członkowie grupy jurorów opuszczali obrady na znak protestu przeciwko opiniom współsędziów. Było tak m.in. w 1980 r. kiedy do finału nie został zakwalifikowany chorwacki pianista Ivo Pogorelić, także ulubieniec publiczności. Wtedy jury opuściła na znak protestu Martha Argerich – pianistka z Argentyny.

.O „powstaniach muzycznych” przeciwko decyzjom Jury Konkursu pisał nawet w swojej książce „Gra o wszystko. Rzecz o konkursach chopinowskich” Jerzy Waldorff – krytyk muzyczny i obserwator Konkursu Chopinowskiego od samego początku istnienia tego wydarzenia.
„W roku 1937, kiedy ostatni finalista wykonał swój program, publiczność na sali czekała zwartym tłumem do godz. 2.30 w nocy na werdykt jury. (…) Kiedy zaś werdykt ogłoszono i ujawniło się, że wśród nagrodzonych nie ma faworytki audytorium ślicznej występującej w kimonie Japonki Chieko Hary (…) ludzie w audytorium urządzili straszną awanturę, że jurorów i sale przed najgorszymi konsekwencjami uratował dopiero obecny wśród słuchaczy bogaty przemysłowiec Stanisław Meyer, który czym prędzej — na miejscu — ufundował dla pokrzywdzonej dziewczyny „nagrodę publiczności” i w ten sposób burza została zażegnana” — pisał Jerzy Waldorff.
Co ciekawe, publiczność Konkursu Chopinowskiego była niezadowolona także wówczas, gdy zwyciężał jej faworyt, ale niższe miejsca niż zakładano zdobywali inni. Tak było w roku 1960, kiedy zwycięstwo Jury przypisało pianiście z Włoch Maurizio Polliniemu, ale publiczność była oburzona przyznaniem dopiero 10. miejsca Meksykaninowi Michelowi Blockowi. Wtedy z kolei swoją własną nagrodę dla niego ufundował spontanicznie Artur Rubinstein, wielki polski pianista pochodzenia żydowskiego, zasiadający wtedy w Jury. Zgadzał się osądem publiczności, że gra meksykańskiego pianisty zasłużyła na wyższą pozycję.
Anna Druś





