Zdumiewające malowidła z liczącego 1300 lat grobowca z Taiyuan
W trakcie wykopalisk prowadzonych na terenie wiekowego grobowca, jaki został w 2018 r. zidentyfikowany w mieście Taiyuan w prowincji Shanxi w środkowych Chinach, archeolodzy odkryli zaskakujący mural, który przedstawia białego mężczyznę o blond włosach. Pozostałe malowidła znajdujące się na ścianach grobowca przedstawiają scenki z życia codziennego zwykłych Chińczyków sprzed ponad 1000 lat. Jak wykazało przeprowadzone przez badaczy datowanie znalezisko to pochodzi z czasów dynastii Tang, które przypadały na lata od 619 do 907 r. n.e.
Odkrycie w mieście Taiyuan
.Niezwykły grobowiec pełen murali sprzed ponad tysiąca lat został odkryty w 2018 r. podczas prac drogowych realizowanych na obrzeżach Taiyuan, będącego stolicą położonej w środkowych Chinach prowincji Shanxi. Wykopaliska w tym miejscu zakończyły się jednak dopiero w czerwcu 2024 r. Jak informuje chińska państwowa agencja prasowa „Xinhua”, znalezione w grobowcu epitafium wskazuje, że to miejsce pochówku należało 63-letniego mężczyzny, który zmarł w 736 r., oraz jego żony.
Liczący 1300 lat grobowiec z Taiyuan składa się z pojedynczej ceglanej komory, drzwi i korytarza. Namalowane sceny przedstawiające życie zwykłych ludzi w czasach dynastii Tang zdobią ściany grobowca, drzwi, korytarz, a także platformę na której umieszczono trumnę. Z kolei na suficie w formie kopuły widnieją wizerunki niezwykłych stworzeń, którymi najprawdopodobniej jest smok i feniks.
Malowidła te wykonano w tradycyjnym dla prowincji Shanxi stylu „trzech postaci pod drzewem” – jak donosi portal „South China Morning Post” (SCMP) był on bardzo popularny w tym regionie w czasie wykonania tych murali. Jak sama nazwa wskazuje, styl ten przedstawia ludzi wykonujących czynności pod pięknie przedstawionymi drzewami, informuje portal „Live Science”.
Wiele postaci na muralach zidentyfikowanych w grobowcu wygląda jak jeden ten sam mężczyzna i jedna ta sama kobieta – eksperci przypuszczają, że w związku z tym najprawdopodobniej modelami na bazie, których przedstawiono wizerunki znacznej części postaci było małżeństwo pochowane w grobowcu. Na jednej ze scenek widać kobietę ubraną w kolorową suknię, która prowadzi cztery konie, a towarzyszy jej brodaty mężczyzna trzymający w ręce bat.
Zdumiewające malowidła
.Inne zidentyfikowane w grobowcu malowidła ścienne ukazują góry, drzewa i wielbłądy, a seria malowideł wokół trumny może przedstawiać chińskiego właściciela grobowca na różnych etapach jego życia, donosi „Xinhua”. Malowidła znajdujące się w grobowcu zachowały się w dobrym stanie. „Najbardziej znanym motywem przedstawionym na tych muralach są postacie ludzkie znajdujące się pod drzewami – tradycja tych obrazów sięga czasów dynastii Han (której panowanie przypadało na lata od 206 p.n.e. do 220 n.e. – przyp. red.)” – powiedział archeolog Xiong.
Podobne malowidła znaleziono w takich regionach Chin jak Xinjiang, Shandong, Shaanxi i Gansu. Naukowiec dodał, że wiele z odkrytych malowideł przedstawia codzienne obowiązki i pracę zwykłych ludzi w czasach dynastii Tang, które nigdy dotąd nie były widziane na podobnych dziełach z tego okresu.
Chińscy archeolodzy szczególną uwagę zwrócili na jedno malowidło ścienne na którym znajduje się wizerunek mężczyzny nie będącego Chińczykiem Han, a białym brodatym mężczyzną o jasnych włosach. Człowiek ten został ukazany w charakterystycznym ubraniu w trakcie prowadzenia wielbłądów. „Opierając się na jego rysach twarzy i stylu ubioru, możemy zidentyfikować go jako człowieka z Zachodu, który najprawdopodobniej był Sodyjczykiem z Azji Środkowej”- – powiedział Xiong.
Sogdianie byli ludem zamieszkującym krainę Sogdiana, która leżała na terenach dzisiejszego Tadżykistanu i Uzbekistanu. Przez ten położony w dorzeczu rzek Zarafszan, Oksos, Syr-daria region Azji Środkowej przebiegał Jedwabny Szlak biegnący z Dalekiego Wschodu do Europy – to właśnie z zachodzącego za jego sprawą dalekosiężnego handlu głównie żyli mieszkańcy tej krainy.
Zapomniane światy
.Zastępca Redaktora Naczelnego „Wszystko co Najważniejsze”, Michał KŁOSOWSKI, w tekście „Sens zapomnianych światów„, zaznacza, że: „Bo ostatecznie to tego właśnie się zawsze szuka – oznak sensu, okruchów celu, artefaktów myśli, przebłysków dążenia do czegoś więcej, nawet jeśli miałoby być to po prostu antyczne bogactwo w postaci monet czy kolejna piramida. Każda prosta linia kamieni z epoki brązu czy żelaza świadczy przecież o jakimś przebłysku myśli i celu. Biorąc to pod uwagę, nie powinno dziwić, że archeologia swoje triumfy święci w Polsce, kraju skazanym na wieczną tymczasowość, zawieszonym w historii ostatnich dwustu lat ciągle „pomiędzy”, ciągle z potrzebą odbudowy i koniecznością poszukiwania sensu”.
„Poza tym wszystkim zadajemy pytania: dlaczego neandertalczyk, chowając bliskich w irańskiej jaskini Szanidar, pozostawiał im na ostatnią drogę malunki i wonne kwiaty? Albo jak to było z koczowniczymi ludami Wielkiego Stepu? Co ciągnęło je na zachód? Dlaczego Germanie tak nienawidzili Rzymu, a Wandalowie nie mogli zostawić stolicy imperium w spokoju? Co łączy koniec złotego okresu kultury Pueblo z małą epoką lodowcową i jaki jest sens tych malunków naskalnych, odkrywanych pod każdą szerokością geograficzną? Może nie na wszystko znajduje się odpowiedzi, może nie zawsze ma się do dyspozycji najnowszy sprzęt, radary i drony. Ale jest pasja, której nie da się przecenić. I są pytania, które nie dają spokoju. Przecież egipska cywilizacja nie mogła przyjść z ciemności wnętrza kontynentu, musiała przyjść od strony światła. Życie nie bierze w końcu początku z mroku, ale z jasności” – dodaje Michał KŁOSOWSKI.
Oprac. MJ