
W obronie Rzeczypospolitej. Stanisław Kostka Potocki (1755–1821)
Należy do grona najwybitniejszych postaci Oświecenia. Znał Jeffersona, Napoleona, Aleksandra I, Goethego, Piranesiego. Portretowali go najwybitniejsi artyści. Był architektem, krytykiem sztuki, archeologiem, autorem licznych publikacji i jednym z twórców Uniwersytetu Warszawskiego. Jego olśniewająca kariera miała dramatyczny finał – pisze prof. Jerzy MIZIOŁEK
.Kim był ten elegancki arystokrata ukazany przez J.L. Davida na pięknym rumaku na obrazie będącym jednym z największych skarbów Wilanowa? Opisały go m.in. dwie kobiety – Natalia Kicka i synowa bohatera, Anna z Tyszkiewiczów Potocka. Pierwsza podkreśla jego zasługi dla Uniwersytetu Warszawskiego i dodaje, że „car Aleksander I nie lubił go, a jeszcze bardziej cała hierarchia moskiewska”. „Hrabia Stanisław – pisze Anna Potocka – odznaczał się taką znajomością sztuk pięknych, z jaką nie spotkałam się nigdy u żadnego amatora. Zawdzięczamy mu interesujące prace z tej dziedziny, a także doniosłe badania naukowe (między innymi znany powszechnie przekład wielkiego dzieła Winckelmanna). Rozmiłowany w studiach wytchnienie po trudach znajdował w doglądaniu pracy artystów i pisarzy, którym udzielał swej protekcji. Kiełkujący talent, młodzieńcze natchnienie, gdziekolwiek się objawiły, liczyć zawsze mogły na jego pomocną radę i oparcie materialne. Pod wpływem kilkakrotnych włoskich podróży rozwinęło się w nim owo szlachetne umiłowanie piękna, którego natura udziela tak skąpo, a które jest w człowieku jak gdyby jednym więcej zmysłem”.

Ścieżki życia, archeologia i polityka
.Niemal przez całe życie sprzyjało mu szczęście. Wprawdzie szybko stracił rodziców i nie posiadał wielkich majętności, ale zaopiekowała się nim bogata ciotka, Katarzyna Kossakowska, i po 10 latach nauki w Collegium Nobilium w Warszawie posłała go na studia do Turynu i zwiedzanie Europy, przede wszystkim Italii. W Wiedniu, w drodze powrotnej do kraju, nieledwie 20-letni zakochał się z wzajemnością w bardzo bogatej Aleksandrze Lubomirskiej, która okazała się doskonałą towarzyszką życia. Poślubił ją w czerwcu 1776 r.; z czasem odziedziczył wraz z nią m.in. pałace na Krakowskim Przedmieściu i w Wilanowie. Mógł sobie pozwolić na unikatowy w skali światowej projekt rekonstrukcji willi Pliniusza Młodszego pod Rzymem (1777–1778), zamówienie portretu u Davida (1779) i prowadzenie wykopalisk archeologicznych w Nola pod Neapolem (1786). Pozyskane w ich wyniku wazy greckie (zwane wówczas etruskimi) pozwoliły mu na utworzenie spektakularnego Gabinetu Etruskiego w Wilanowie. W jednym z listów do żony pisał: „Odkopałem rzeczy najciekawsze na świecie, co więcej, miałem je przyjemność wydobywać własnymi rękoma… Wyobraź sobie wielką trumnę z bloków kamiennych, szkielet zmarłego zachowany doskonale, a pomiędzy jego nogami i obok pełno waz… Jedna z nich jest wyjątkowo piękna… To wspaniałe i niekosztowne zajęcie”. Tak rodziła się polska archeologia klasyczna, która zyskała dodatkowy wymiar, gdy Potocki opublikował trzytomowe dzieło O sztuce u dawnych, czyli Winkelman polski (1815).
W latach 1778–1788 Potocki z kosmopolity powoli stawał się patriotą. Idąc śladami brata Ignacego, zainteresował się polityką i stał się niezwykle aktywnym posłem, zwłaszcza w czasach Sejmu Czteroletniego i uchwalania Konstytucji 3 maja. Wygłaszał liczne mowy, zachwycał się patriotyzmem Warszawy i powszechnym zainteresowaniem działalnością Sejmu. Nastrój optymizmu i wiara w naprawę Rzeczypospolitej osiągnęły apogeum w jego sprawozdaniu z obchodów pierwszej rocznicy Konstytucji. W jej obronie przed wojskami rosyjskimi, jako generał artylerii, nie miał sukcesów. W jednym z listów pisał: „Przyjdzie do strasznej wojny, ale nam nic nie pozostaje, jak żyć w wolności albo zginąć szlachetnie”. Podobnej tonacji nie ma już w innych listach. Nie zginął, ale został aresztowany i osadzony w więzieniu, a po uwolnieniu wyjechał z żoną do ukochanej Italii. Podobnie jak inni patrioci doszedł do wniosku, że teraz kultura ma być ojczyzną Polaków i bardzo wiele dla niej robił aż po kres swego życia. Po uzyskaniu pałacu w Wilanowie w 1799 r. kultem otoczył imię Jana III Sobieskiego, a w 1805 r., po adaptacji jednego ze skrzydeł pałacu urządził w nim muzeum dostępne dla szerokiej publiczności. W ten sposób, przynajmniej w części, zrealizował projekt Musaeum Polonicum, napisany za sprawą króla Stanisława Augusta przez Michała J.W. Mniszka w 1775 r. Kolejne muzeum utworzył w latach 1808–1817, pracując nad ufundowaniem w Warszawie uniwersytetu.
Upadek Rzeczypospolitej spowolnił, ale nie zatrzymał jego kariery politycznej. Stał się jedną z najważniejszych postaci czasów Księstwa Warszawskiego, a potem – mimo że Aleksander I (w przeciwieństwie do Napoleona) za nim nie przepadał – Królestwa Kongresowego.
Wydawało się wszakże, że klęska Napoleona przyniesie i jego upadek, tym bardziej że pozostał – jak książę Józef Poniatowski – wierny do końca cesarzowi Francuzów. W 1813 r. jego sytuacja wyglądała dramatycznie: po bitwie pod Lipskiem został aresztowany i długo przebywał w rosyjskim więzieniu. W lipcu 1814 r. powrócił do Wilanowa, a w maju następnego roku, głównie za sprawą Adama Jerzego Czartoryskiego, powierzono mu kierownictwo Wydziału Oświecenia.
Czasy Księstwa i Królestwa były okresem maksymalnej aktywności i politycznego znaczenia Potockiego. „Pan Stanisław – pisał o nim Stanisław Staszic – stał się człowiekiem instytucją”, a inni złośliwie twierdzili, że „przyzwyczaił się do władzy”. Dwa oficjalne obrazy z tej epoki dają o tym dobre wyobrażenie. W centrum pierwszego z nich, autorstwa Marcello Bacciarellego, ukazany jest Napoleon, w centrum drugiego, wykonanego przez Antoniego Brodowskiego, Aleksander I; na obydwu niejako drugą osobą jest hrabia Potocki. Mimo działalności politycznej i administracyjnej, które uprawiał jako prezes rządu i minister oświaty, znajdował czas na uczestnictwo w pracach Towarzystwa Przyjaciół Nauk, interesując się zagadnieniami sztuki, literatury i historii. Szczególne zasługi położył w dziedzinie organizacji szkolnictwa. Mimo że nie udało się mu utworzyć w czasach Księstwa Warszawskiego uniwersytetu w Warszawie, powstałe wówczas Szkoła Prawa i Szkoła Lekarska pomyślane były tak, by można je było przekształcić w uniwersytet. Ten ambitny plan zrealizował za cenę rozmaitych kompromisów, wspierany przez Staszica, w latach 1815–1818.
Twórca Uniwersytetu Warszawskiego
.Źródła pisane i ikonograficzne klarownie zaświadczają, że od momentu utworzenia w 1808 r. pierwszego wydziału (Szkoły Prawa), przyszłej pięciowydziałowej uczelni, Potocki czuwał nad procesem jej powstawania. W maju 1811 r. zapadła decyzja o umieszczeniu jej w Pałacu Kazimierzowskim i założeniu przy nim Ogrodu Botanicznego, dla kolejnego wydziału – Szkoły Lekarskiej – powołanej do życia w 1809 r. W tym samym roku za sprawą Potockiego rozpoczął się proces kupowania dla kolejnego wydziału (Nauk i Sztuk Pięknych) zbiorów Stanisława Augusta. Potockiemu udało się wykorzystać okres liberalnego nastawienia Aleksandra I i uzyskał zgodę na otwarcie uczelni. Podstawą dyplomu fundacyjnego z 19 listopada 1816 r. był Projekt do urządzenia hierarchii akademickiej w krajach Księstwa Warszawskiego (1815).
Akwarelowe i rysunkowe plany zagospodarowania terenów przy Pałacu Kazimierzowskim, które Potocki zamówił w latach 1811–1815, wskazują, że pomysł na ukształtowanie campusu przy Krakowskim Przedmieściu w takiej formie, w jakiej przetrwał do dziś, jest jego dziełem i współpracujących z nim architektów. Był wybitnym znawcą i teoretykiem architektury, polskim odpowiednikiem Lorda Burlingtona w Anglii, toteż wszystkie prace budowlane na Uniwersytecie były niemal w stu procentach inspirowane przez niego. W latach 1815–1818 wzniesiono cztery pierwsze budynki, a w następnie dwa bliźniacze: Pawilon Sztuk Pięknych i Pawilon Audytoryjny. Piękna Sala Kolumnowa w pierwszym z nich, wykonana w duchu witruwiańsko-palladiańskim, jest bez wątpienia pomysłem Potockiego. Wreszcie z jego polecenia zaczęto przebudowę Pałacu Kazimierzowskiego; jego fasada niemal perfekcyjnie nawiązuje do wzorów palladiańskich zaczerpniętych z dobrze Potockiemu znanej książki Colina Campbella Vitruvius Britannicus.
W latach 1809–1818 Potocki doprowadził do zakupu na potrzeby uczelni rycin, rysunków i odlewów gipsowych z kolekcji króla Stanisława Augusta. Wśród jej klejnotów wyróżniają się dzieła z kręgu Rafaela i Michała Anioła, akwaforty Francisca Goi, ryciny Giovanniego Battisty Piranesiego oraz rysunki francuskich mistrzów. Niezwykle cenne są też rysunki artystów polskich i zagranicznych, którzy pracowali dla króla, m.in. Jana Ch. Kamsetzera, Franciszka Smuglewicza, Zygmunta Vogla. W sumie do zbiorów uczelnianych trafiło 71 165 rycin z dawnego królewskiego Gabinetu Rycin. Pomimo niezwykłego bogactwa tej kolekcji Potocki, znając istniejące w niej luki – szczególnie pośród rycin z epok wcześniejszych – postanowił je uzupełnić, darując z własnych zbiorów przeszło 5000 rycin i 321 rysunków.
Głównym celem tej darowizny na cele publiczne (biblioteka uniwersytecka była dostępna dla wszystkich) było utworzenie w stolicy Królestwa Polskiego placówki służącej rozkwitowi sztuk pięknych. Podarowane dzieła miały przyczyniać się do rozwoju świadomości artystycznej kolejnych pokoleń studentów. W tle poczynań Potockiego była myśl – która przyświecała mu też w jego rezydencji w Wilanowie, gdy tworzył w nim muzeum – swoistego odrodzenia narodowego poprzez sztukę. Dzięki dobrze wyposażonej bibliotece (130 tys. tomów), 80 tys. rycin i rysunków oraz imponującemu zbiorowi odlewów gipsowych, które w 1821 r. trafiły do Sali Kolumnowej, w Warszawie powstał wreszcie dzięki Potockiemu Wydział Nauk i Sztuk Pięknych, a więc Uniwersytet był także Akademią Sztuk Pięknych, która wykształciła wielkie grono domorosłych artystów.
Autor wiekopomnych publikacji
.Działaniom Potockiego towarzyszyło publikowanie cennych książek. Trzy tomy jego O sztuce u dawnych, czyli Winkelman polski (historia sztuki starożytnej) wydane w 1815 r., czterotomowy podręcznik retoryki O wymowie i stylu z lat 1815–1816, dwa tomy Pochwał, mów i rozpraw zbiegły się z okresem organizowania Uniwersytetu. Te pionierskie w polskim piśmiennictwie teksty były pomyślane, podobnie jak nieukończone dzieło O sztuce u dzisiejszych (historia sztuki nowożytnej), jako lektury dla młodzieży akademickiej. Oceniając pierwsze i ostatnie z wymienionych dzieł Potockiego, należy zwrócić uwagę na ich społeczny aspekt. Autor wyraźnie zaznacza, że są one przeznaczone dla ludzi niewyrobionych w zagadnieniach sztuki i że mają być dla nich pomocą. Nabiera to specjalnego wymiaru, gdy uświadamiamy sobie, że wyszły spod pióra arystokraty i ministra. Trzeba podkreślić, że książka O sztuce u dawnych, uważana długo za rodzaj kompilacji, jest w rzeczywistości dziełem wybitnym na europejską skalę. Potocki bazuje na dziele Winckelmanna, ale jednocześnie bardzo się od niego różni, jego dzieło pulsuje wielością idei i pomysłów. Wraz z nieukończonym O sztuce u dzisiejszych stanowi niemal kompletną opowieść o sztuce od czasów starożytnego Wschodu, poprzez epokę grecko-rzymską i średniowiecze, po sztukę renesansu.
Dymisja Potockiego i pamięć o nim
.Koniec jego kariery był dramatyczny. Dwa lata po oficjalnej inauguracji Uniwersytetu minister opublikował książkę Podróż do Ciemnogrodu, która za sprawą jej antyklerykalnych akcentów stała się powodem jego dymisji w grudniu 1820 r. Potocki zmarł 14 września następnego roku w wieku 65 lat; przyczyny jego śmierci nie są znane. Ale i tym razem wartkość i nieprzewidywalność życia ludzkiego dały o sobie znać. W ostatnich latach pełnienia funkcji ministra Potocki nie cieszył się sympatią elit stolicy; wpadł, jak to ujmuje Barbara Grochulska, „w pułapkę, zastawioną na niego przez równie jak on liberalnego władcę”. Libertynizm i niekiedy serwilizm Potockiego wobec cara nie odpowiadał większej części elit Warszawy, Potocki zdążył się jednak wymknąć z tej pułapki. Zachował resztki dobrej sławy, powodując – świadomie czy nieświadomie – swoją dymisję wtedy, kiedy następnym krokiem mogło być już w pełni serwilistyczne przyznanie racji „hierarchii moskiewskiej” wbrew własnemu przekonaniu. Decyzja ta kosztowała go karierę. Niebawem okazało się jednak, że ta sama decyzja, która pozbawiła go pozycji w elicie władzy, zapewniła mu miejsce w pamięci rodaków. Młodzież, która w 1819 r. odwróciła się od niego, dwa lata później manifestowała przywiązanie do „swego ministra”, czyniąc z jego pogrzebu patriotyczną uroczystość.
Eustachy Marylski, świadek tamtych wydarzeń, pisze: „Stanisław Potocki opuścił ster oświecenia w roku 1820… Śmierć tego zacnego męża powszechną obudziła żałobę, a żal w nas wielki. Z radością też dowiedzieliśmy się, że nam wolno będzie dać publiczny dowód wdzięczności przez zasadzenie drzew w Służewie w dn. 11 grudnia 1823 r., które dziś przedstawiają widok lasu zwartego”.
Ogromny, w znacznej części nieopublikowany, dorobek pisarski Potockiego i rodzaj pogłosu niechęci do niego spowodował, że Jerzy Michalski, badacz dziejów Towarzystwa Przyjaciół Nauk, stwierdził: „Stanisław Potocki przy małej swej kulturze literackiej i estetycznej reprezentował typ amatora, kolekcjonera bawiącego się z wielką celebracją swymi raczej nieoryginalnymi, ale pionierskimi na gruncie polskim pracami nad historią sztuki”. Co gorsza, Ryszard Przybylski w swej szeroko znanej książce Klasycyzm, czyli prawdziwy koniec Królestwa Polskiego uznał Potockiego za pisarza drugorzędnego, gdyż nie zajmował się twórczością, która by spełniała przyjęte przez niego kryteria artystyczne, takie jak: prawda o klęsce, prawda o upadku państwa i artyzm w ich wyrażeniu.
.Próba oceny całego ogromnego dzieła życia Potockiego prowadzi do wniosku, że był postacią wybitną nie tylko na polskim, ale i na ogólnoeuropejskim gruncie. Świadczą o tym nie tylko dzieła architektury, jak kościół św. Anny, zespół zabytkowy Uniwersytetu Warszawskiego przy Krakowskim Przedmieściu, zwłaszcza Sala Kolumnowa, czy utworzenie muzeum w Wilanowie, ale też unikatowa, rysunkowa rekonstrukcja willi Pliniusza pod Rzymem. Nie podejmując dyskusji z historykami nauki i literatury, stwierdzić można, że nie tylko O sztuce u dawnych, ale również takie pisma jak Rozprawa o zasadach krytyki i potrzebie wprowadzania jej u nas i Rozprawa o medalach zasługują na najwyższą ocenę i wielkie uznanie.
Jerzy Miziołek