Zełenski popełnił błąd atakując Polskę - Bogumiła Berdychowska

Trzy lata po rosyjskiej napaści na Ukrainę można mówić o sukcesie w stosunkach polsko-ukraińskich - podkreśliła w rozmowie z Biełsatem publicystka specjalizująca się w sprawach ukraińskich, Bogumiła Berdychowska. Zaznaczyła jednocześnie, że zniknięcie hurraoptymizmu z przestrzeni publicznej po tak długim czasie jest normalne.

Trzy lata po rosyjskiej napaści na Ukrainę można mówić o sukcesie w stosunkach polsko-ukraińskich – podkreśliła w rozmowie z Biełsatem publicystka specjalizująca się w sprawach ukraińskich, Bogumiła Berdychowska. Zaznaczyła jednocześnie, że zniknięcie hurraoptymizmu z przestrzeni publicznej po tak długim czasie jest normalne.

Wojna znika z pierwszych stron gazet

.”Nie ma sensu porównywanie stanu świadomości społeczeństwa w 2022 roku i teraz – i w Polsce, i w Ukrainie” – zaznaczyła publicystka. Jak podkreśliła, „po pierwsze, zupełnie inaczej podchodzi się do sytuacji, kiedy pojawiają się absolutnie fundamentalne zmiany czy dramaty, które mogą zagrozić istnieniu państwa, a w zupełnie inny sposób, kiedy wojna trwa już trzy lata i w gruncie rzeczy nie wiemy, czy się zakończy, kiedy się zakończy i z jakim skutkiem”.

„To normalne po tak długim czasie, że ten hurraoptymizm znika z przestrzeni publicznej” – wyjaśniła Berdychowska.

Zwróciła też uwagę na pojawiające się zmęczenie. „W pierwszej kolejności mówię oczywiście o społeczeństwie ukraińskim, które dzień po dniu przeżywa straszną tragedię. Ale to nie zmienia faktu, że zmęczenie narasta również poza Ukrainą” – powiedziała dziennikarka.

Według niej w kwestii pomocy „wysiłek – w szczególności społeczeństwa polskiego – był absolutnie bezprecedensowy”. Zauważyła, że „psycholodzy społeczni mówili wtedy, że trzeba się przygotować na moment, kiedy skończy się prosty zasób rezerw, który uruchomił ten optymizm i dynamizm, a wojna przestanie być krótkotrwałym incydentem i na trwałe wejdzie w obieg”. Te zasoby już się skończyły – dodała.

Przyznała też, że – jak to bywa w przypadku długotrwałych wojen – coraz trudniej postrzegać ją jako tragedię. „Wojna znika z pierwszych stron gazet, bo musi się wydarzyć coś bardzo spektakularnego, żeby przyciągnąć uwagę opinii publicznej. A w czasie tej wojny wydarzyło się już tyle tragedii, że trudno wyobrazić sobie sytuację, która na nowo zogniskuje emocje i uwagę społeczności międzynarodowej – w tym, nie ma co ukrywać, również polskiej” – kontynuowała ekspertka.

Bogumiła Berdychowska odpowiada, czy Rosji udało się skłócić Polaków i Ukraińców

.Zwróciła uwagę, że na pogorszenie wzajemnych relacji wpływ mają błędy polityków. Według niej jedną z najbardziej błędnych decyzji, które miały bardzo daleko idące konsekwencje, było wystąpienie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego na forum ONZ, „kiedy nie wymieniając z imienia i nazwiska, ale w gruncie rzeczy zaatakował Polskę jako tajnego sojusznika Rosji„.

„Jednak nawet biorąc pod uwagę to, że politycy robią złe rzeczy, trzeba powiedzieć, że politycy są też jedną z dróg odbudowy bardzo prężnych relacji. Cokolwiek by się działo, to wszystkie podstawowe funkcje, które Polska spełniała jako taka głębia strategiczna Ukrainy, są nadal wykonywane. To w żaden sposób nie ucierpiało. Mimo tego, że poziom entuzjazmu opadł” – oceniła publicystka.

Pytana o to, czy Rosji udało się skłócić Polaków i Ukraińców przez trzy lata wojny na pełną skalę, przyznała, że „doszło do napięć”, jednak jej zdaniem były one „w dużej mierze generowane przez krótkowzroczną politykę czy stanowisko tego czy innego polityka”.

Zaznaczyła, że co najmniej od 2014 roku istnieje stała narracja rosyjska w kwestiach polsko-ukraińskich, przede wszystkim koncentrująca się wokół tematu Wołynia. „Uważam, że w sprawie Wołynia jesteśmy w takiej sytuacji, że w najlepiej pojętym interesie Ukrainy i Polski jest tę sprawę zakończyć. Przynajmniej doprowadzić do takiej sytuacji, kiedy kwestie kolejnych poszukiwań czy ekshumacji będą kwestią administracyjną, a nie polityczną” – powiedziała Berdychowska. Jak dodała, „zamykając tę sprawę, odbieramy Rosjanom ich ulubioną zabawkę”.

Berdychowska podkreśliła, że Rosja próbowała też forsować narrację przedstawiającą napływ Ukraińców do Polski jako źródło przestępczości czy jako zagrożenie dla rynku pracy, ale to nie zadziałało i według ekspertki nie zadziała, dopóki Polska jest w dobrej sytuacji ekonomicznej. „Natomiast kwestia Wołynia działa na emocje. Szczególnie, że niektórzy politycy ukraińscy zachowują się w tej kwestii jak słonie w składzie porcelany” – dodała specjalistka od stosunków polsko-ukraińskich.

Wyniki badań nad stosunkiem Polaków do Ukraińców

.Zwielu prowadzonych badań społecznych w ostatnich miesiącach można wnioskować, iż stosunek do Ukraińców się pogorszył. Z sondaży CBOS wynika, iż na początku wybuchu wojny na Ukrainie 94 proc. Polaków było za przyjmowaniem ukraińskich uchodźców z terenów objętych konfliktem, a jesienią 2024 r. odsetek ten spadł do 53 proc. Obniżenie się poparcia aż o 41 punktów procentowych jest znaczącym wskaźnikiem odwrócenia się proukraińskich sympatii w polskim społeczeństwie. Z badań Roberta Staniszewskiego wynika, iż wartość pozytywnej percepcji wskaźnika dotycząca uchodźców z Ukrainy spadła o 67 punktów procentowych.

Z wielu innych badań prowadzonych przez różne agencje i organizacje płyną podobne wnioski. Po „miodowym okresie” stosunków między obiema grupami nastał czas „prozy życia”, oparty na codziennych kontaktach międzyludzkich w różnych sytuacjach społecznych. Doświadczenia wyniesione z owych interakcji mogą modyfikować początkowe pozytywne nastawienie i kształtować postawy wobec wschodniego sąsiada. We wzajemnych kontaktach mogą się aktualizować stereotypy, może się pojawić styczność z inną kulturą oraz uprzedzenia wynikające z jej odmienności.

Potwierdzenie powyższych słów znajdziemy w badaniach empirycznych prowadzonych wśród młodzieży. W sondażach realizowanych w 2019 r., a zatem przed wybuchem wojny na Ukrainie, niechęć do Ukraińców wyraziło 38 proc. badanych w Przemyślu, a 15 proc. w Krakowie. Z kolei pomiar zrealizowany za pomocą identycznego pytania na początku 2024 r. pokazał, że niechęć do Ukraińców okazało 42 proc. młodzieży ze wschodniego pogranicza Polski oraz 32 proc. w Krakowie.

Prawdopodobnie wraz z napływem Ukraińców do Krakowa zwiększyła się niechęć do nich wśród młodzieży. Badania przeprowadzane na całej populacji Polaków pokazują podobne trendy. W sondażu przeprowadzonym w styczniu 2023 r. 1/3 respondentów negatywnie oceniła wpływ uchodźców z Ukrainy na funkcjonowanie polskiego państwa. W pomiarze z października 2024 r. liczba niezadowolonych wzrosła do 50 proc. Uzyskane dane pokazują więc, iż wraz z dłuższym przebywaniem Ukraińców w Polsce rośnie do nich niechęć. Wydaje się, że na ten stosunek mają wpływ czynniki historyczne (trauma Wołynia), relacje między państwami oraz codzienne kontakty w trakcie zakupów, pracy, podróży, dojazdów do szkół, spędzania czasu wolnego.

Artykuł dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-piotr-dlugosz-dlaczego-mlode-polki-nie-lubia-ukraincow/

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 25 lutego 2025