Wyobraź sobie świat, w którym nie ma pośredników, wydawców, szefów, kadrowców — nikogo, kto mówiłby Ci, czego nie możesz robić.
Gdybyś żył w takim świecie, co byś zrobił?
A więc dalej. Zrób to.
Założę się, że w Chinach istnieje jakaś fabryka, która wytwarza te same produkty co Twoja firma — za jedną dziesiątą ceny.
Być może na Twojej ulicy działa restauracja, która czerpie pomysły z Twojego menu i listy win, a do tego oferuje ceny o 20 procent niższe od Twoich.
Agenci biur podróży nie mają co robić. Wydawcy czasopism przekazali pałeczkę autorom blogów. Wikipedia nie musiała walczyć o palmę pierwszeństwa z Encyklopedią Britannicą; wystarczyło po prostu, że jej autorzy dobrze wykonali swoją pracę. W tym samym czasie pracownicy Britanniki po prostu siedzieli i patrzyli.
Pośrednicy, autorzy programów i inwestorzy odgrywają dużo mniej istotną rolę niż kiedykolwiek. W zeszłym roku sfinansowano 67 przedsięwzięć internetowych w San Francisco i Nowym Jorku. Za te same pieniądze Dolina Krzemowa byłaby w stanie zrealizować tylko jedną trzecią tych projektów.
Skoro zatem pieniądze, dostęp i siła organizacyjna nie stanowią już fundamentów zjednoczonej gospodarki, to co nimi jest?
Inicjatywa.
* * *
To jest manifest o rozpoczynaniu
O rozpoczynaniu nowych projektów, prowadzeniu dyskusji i podejmowaniu działań, które wydają się ryzykowne.
Nie wystarczy zwykłe: „Przemyślę to” albo: „Porozmawiamy na ten temat” ani nawet: „Złożyłem wniosek o patent…”.
Nie — tu chodzi o rozpoczęcie.
O zrobienie kroku, którego już nie da się cofnąć.
O wykonanie skoku.
O zaangażowanie się.
O podjęcie rzeczywistych działań.
* * *
Pierwszy imperatyw mówi o świadomości — musisz być świadomy rynku, możliwości oraz tego, kim jesteś.
Drugi imperatyw mówi o wykształceniu — musisz rozumieć to, co się wokół Ciebie dzieje.
Trzeci imperatyw mówi o kontaktach — musisz zdobyć zaufanie innych ludzi.
Czwarty imperatyw mówi o konsekwencji — system musi wiedzieć, czego oczekiwać.
Piąty imperatyw mówi o gromadzeniu aktywów — tak abyś miał coś, co możesz sprzedać.
Szósty imperatyw mówi o produktywności — tak aby Twoje wynagrodzenie było odpowiednie do Twojej wartości.
Nawet jeśli postąpisz zgodnie z tymi zaleceniami, możesz ponieść porażkę. Sama praca już nie wystarcza. Produkcja nie wystarcza. Handel nie wystarcza. Kiedyś tak było, ale czasy się zmieniły.
Świat zmienia się zbyt szybko. Bez iskry w postaci inicjatywy nie mamy żadnego wyboru — po prostu reagujemy na otaczający nas świat. Jeśli nie potrafisz inspirować i nie jesteś skłonny do eksperymentów, jedyne, co Ci pozostaje, to płynąć z prądem i patrzeć, jak inni Cię wyprzedzają.
Na temat pierwszych sześciu imperatyw napisano tysiące książek i miliony notatek. Nauczyciele wpajali Ci je w szkole, a Ty wytrwale rozwijałeś te umiejętności na studiach i w życiu zawodowym. Jeśli siódmy imperatyw jest zupełnie inny — tutaj musisz radzić sobie sam.
Siódmy imperatyw jest przerażający — dlatego łatwo go przeoczyć lub zignorować. Siódmy imperatyw mówi o tym, że trzeba mieć odwagę, serce i pasję, żeby cokolwiek osiągnąć.
* * *
Kluczowa różnica. Jest jedna prosta rzecz, która odróżnia ludzi sukcesu od tych, którzy niczego nie osiągnęli, a także wspaniałe, rozwijające się firmy od przedsiębiorstw, które popadają w stagnację i upadają.
Zwycięzcy umieją przemienić inicjatywę w pasję i praktykę. No dalej, zrób listę. Wypisz ludzi i firmy, które podziwiasz. To właśnie siódmy imperatyw jest tym, co je wyróżnia.
Okazuje się, że największym wyzwaniem wcale nie jest to, żeby wiedzieć, kiedy należy działać, a kiedy usunąć się na bok. Cała sztuka polega na tym, żeby wyrobić w sobie nawyk rozpoczynania.
* * *
Craig Ventner kontra doktor Frankenstein. Mężczyzna, który dokonał podziału ludzkiego genomu, wymyślił, jak z wykorzystaniem komputera stworzyć pełny kod genetyczny organizmu. On oraz członkowie jego zespołu umieją majstrować przy genach z niemal taką samą łatwością, z jaką Ty redagujesz swój esej w Wordzie.
A mimo to…
Mimo to, gdy człowiek stworzy nić kodu w naczyniu laboratoryjnym i przekształci ją w organiczną materię, nic się nie dzieje. Materia nie ożywa.
Brakuje siły motywującej — tej jednej iskry, która daje życie. Ventner musi dodać jakąś tkankę organiczną, coś żywego, aby jego projekt stał się czymś więcej niż tylko bezwładną masą genów.
Co dziwne, to właśnie tutaj masz pole do popisu.
Oczywiście nie mówię, że masz kupić sprzęt laboratoryjny i zacząć zbierać materiały organiczne. Masz dużo ważniejsze zadanie — musisz rozejrzeć się dookoła i dostrzec platformy, okazje i całe organizacje, które nabiorą życia, gdy tylko będziesz wystarczająco zdeterminowany i odważny, żeby wykazać się inicjatywą, której im brakuje.
* * *
Gdy urodził się mój kuzyn, wujek (który miał doktorat z nauk ścisłych) zmontował dla niego brzęczyk. Było to ciężkie metalowe ustrojstwo, z którego wystawał gruby, czarny kabel podłączony do kontaktu w ścianie. Wyglądało to jak jakiś przyrząd z elektrowni atomowej, a nie dziecięca zabawka, ale to nie zniechęciło mojego wujka. Urządzenie wylądowało w kołysce.
Miało dwa przełączniki, kilka światełek i kontrolek. Po naciśnięciu jednego z przycisków zapalało się światełko. Jeśli nacisnęło się oba przyciski, urządzenie zaczynało brzęczeć. Wszystko to było bardzo przerażające — na szczęście maluchowi bardzo się podobało.
Kiedy dziecko widzi nieznane pudełko, zaczyna nim potrząsać. Jak robię tak, to dzieje się to!
Matematycy nazywają to funkcją. Podaj jedną zmienną, a dostaniesz wynik. Akcja — reakcja.
Życie to brzęczyk. Potrząśnij nim.
* * *
Oto, co jest potrzebne, aby stworzyć coś nowego:
w pomysł,
w ludzie, którzy będą nad nim pracować,
w miejsce na jego realizację,
w materiały,
w dystrybucja,
w pieniądze,
w marketing.
To są nakłady, które trzeba ponieść — ekonomiści wiedzą to od dawna. Każda szkoła biznesowa oferuje kursy na temat każdego z tych elementów. A na Wall Street znajdziesz całą branżę poświęconą tylko jednemu z nich.
Cała praca może jednak pójść na marne, jeśli zabraknie jednego elementu — tego, który najmniej rozumiemy, ale którego najbardziej potrzebujemy. Jeżeli nikt nie powie: „Startujemy”, projekt upadnie. Jeżeli nikt nie będzie nalegać, tworzyć, popychać do przodu i nakłaniać, nie powstanie nic. Wszystko pójdzie na marne.
Moja teza jest taka: wszystkie pozostałe elementy są tańsze i łatwiejsze do zdobycia niż kiedykolwiek. To właśnie dlatego siła motywująca ma dziś kluczowe znaczenie.
Zbudowaliśmy największy silnik ekonomiczny w historii. Mamy wszystkie narzędzia i są one tak tanie, jak nigdy dotąd. Rynek czeka, kapitał czeka, fabryki czekają, a nawet sklepy — one też czekają.
Wszyscy czekają, aż ktoś powie: „Startujemy”.
* * *
Dr Jan Souman z Instytutu Biologicznej Cybernetyki Maksa Plancka badał, co się z nami dzieje, gdy nie mamy mapy, kompasu ani nic innego, co umożliwiłoby nam orientację w terenie. Nie używam tu przenośni — ten naukowiec faktycznie badał, jak zachowują się ludzie, którzy zgubią się w lesie albo utkną gdzieś na Saharze i nie mogą orientować się w terenie na podstawie położenia Słońca czy Gwiazdy Polarnej.
Okazuje się, że w takiej sytuacji ludzie chodzą w kółko. Oczywiście próbują chodzić po prostej linii, ponieważ chcą wydostać się z lasu albo pustyni, ale w końcu lądują w tym samym miejscu, z którego wyszli. Jak powiedział dr Souman: „Nie ufaj swoim zmysłom, ponieważ nawet gdy sądzisz, że chodzisz po prostej linii, w rzeczywistości jest inaczej”.
Człowiek jest tak skonstruowany, że potrzebuje mapy. Jeśli będziesz miał dość odwagi, żeby samemu ją nakreślić, inni zaczną podążać za Tobą.
* * *
„Co ty tutaj robisz?”.
Często zadaję to pytanie ludziom zatrudnionym w różnych firmach. To ciekawe, jak opisują swoje role, stanowiska i zadania, które wykonują. Niektórzy ludzie sami się ograniczają („Sortuję raporty TPS w każdy czwartek”), a inni wyolbrzymiają funkcję, jaką pełnią w organizacji („Jestem odpowiedzialny za naszą kulturę”).
Rzadko zdarza się, żeby ktoś powiedział: „Rozpoczynam projekty”.
Jak się nad tym zastanowić, to naprawdę zadziwiające. Jeśli nikt nie rozpoczyna projektów w firmie, to skąd bierze się innowacja? Nie pytam o pomysły — ich zawsze jest mnóstwo. Chodzi o uruchomienie machiny. Jeśli jedyną rzeczą, której nam brakuje, jest ta mała iskierka, siła motywująca, to dlaczego tego nie dostrzegamy?
Dlaczego nie ma stanowiska „wiceprezes do spraw rozpoczynania”? Ile razy musisz usłyszeć „nie”, zanim wreszcie ktoś powie Ci „tak”? W każdej firmie znajdziesz kogoś, kto jest odpowiedzialny za produkcję, dział sprzedaży albo finanse. Ale kto odpowiada za mówienie „tak”?
* * *
W jaki sposób programiści komputerowi nabywają swoje umiejętności? Czy istnieją jakieś wytyczne, których przestrzeganie daje gwarancję, że osiągną doskonałość w swojej dziedzinie?
Wszyscy najlepsi programiści przeszli tę samą drogę. Potrząsali pudełkiem. Tworzyli kod i patrzyli, co zrobi komputer. Następnie zmieniali kod i obserwowali reakcję komputera. Powtarzali ten proces wiele razy, aż wreszcie dogłębnie poznali mechanizm pudełka.
Tym pudełkiem może być komputer albo rynek; może to być klient albo Twój szef. To zagadka, którą można rozwiązać tylko w jeden sposób: potrząsając pudełkiem.
Kiedy robisz to, co się dzieje? A gdy robisz tamto, co się dzieje? Pudełko odkrywa przed Tobą swoje tajemnice za każdym razem, gdy nim potrząśniesz; im lepiej Ci to idzie, tym mądrzejszy się stajesz. Oprócz tego zyskujesz prawo własności. Nie mam tu na myśli udziałów w firmie ani nawet kontroli nad nią. Własność bierze się ze zrozumienia, a także z umiejętności wprawiania rzeczy w ruch.
Doug Rushkoff i Mark Frauenfelder opisali nowy trend polegający na przekazywaniu kontroli różnym obiektom i organizacjom. Jeżeli ślepo i bez namysłu akceptujemy to, co inni nam dają, tracimy całą władzę. Aby naprawdę coś posiadać, aby móc wpływać na innych, musimy stale potrząsać pudełkiem, przeprowadzać testy i dokonywać niezbędnych modyfikacji.
Nie zdobędziesz wpływu i kontroli, jeśli nie zrozumiesz, co trzeba robić, żeby inicjować zmiany, i nie nauczysz się przewidywać, jak zareaguje pudełko.
Seth Godin
Tekst ukazał się w wyd.2 kwartalnika opinii “Nowe Media”