Wojciech KWIATKOWSKI: Donalda Trumpa „nowa” polityka wizowa

Donalda Trumpa „nowa” polityka wizowa

Photo of Wojciech KWIATKOWSKI

Wojciech KWIATKOWSKI

Doktor nauk prawnych, autor licznych opracowań z zakresu prawa i polityki Stanów Zjednoczonych, m.in. pierwszej w Polsce monografii na temat Systemu Rezerwy Federalnej.

Dlaczego władze amerykańskie chcą mieć nieskrępowany dostęp do aktywności online aplikujących? Jest to naturalną i logiczną konsekwencją tego, że codzienne życie milionów ludzi przeniosło się do Internetu, a aparat władzy ma narzędzia do tego, by usprawnić swoją pracę – pisze Wojciech KWIATKOWSKI

.W ostatnim czasie proces ubiegania się o amerykańską wizę nieimigracyjną w celu podjęcia nauki w Stanach Zjednoczonych – zarówno w ramach akademickiego programu studiów (wiza F), nieakademickiego kursu kształcenia (wiza M), jak i w ramach aplikowania o wizę nieimigracyjną w związku z udziałem w zatwierdzonym przez rząd USA programie wymiany akademickiej, naukowej lub kulturalnej (wiza J) został rozszerzony o wymóg udostępnienia informacji o aktywności w Internecie Wprowadzono wymóg zmiany ustawień prywatności kont w mediach społecznościowych na „publiczne” i choć padła zapowiedź, że żaden pojedynczy post w mediach społecznościowych nie decyduje o wyniku postępowania wizowego, a kluczowa jest rozmowa z konsulem, to działanie takie spotkało się, także w Polsce, że zdziwieniem, a niektórzy wskazali nawet na zagrożenie dla wolności słowa. Pytanie, które się pojawia, brzmi: dlaczego obecna administracja postępuje w ten sposób oraz czy jej działania są praworządne i racjonalne?

Jak wynika z oświadczenia Departamentu Stanu podstawowym powodem, dla którego władze USA kontrolują internetową aktywność osób ubiegających się o te kategorie wiz, jest troska o bezpieczeństwo narodowe. Argument ten znajduje uzasadnienie w kontekście obecnej aktywności USA w wielu zapalnych miejscach na świecie oraz rosnących zagrożeń terrorystycznych i tzw. zagrożeń hybrydowych przez wrogów USA przy logicznym założeniu, że potencjalni sprawcy przemocy, cyberataków czy aktów terrorystycznych mogą próbować dostać się do Stanów Zjednoczonych także jako turyści lub studenci czy nawet naukowcy. Nowe zasady nie zmieniają przy tym zasad wjazdu do USA na podstawie ESTA (Elektronicznego Systemu Autoryzacji Podróży). System ten pozwala obywatelom krajów uczestniczących w programie bezwizowym na podróżowanie w celach turystycznych do Stanów Zjednoczonych bez konieczności ubiegania się o tradycyjną wizę. Wszyscy aplikujący poddawani są tu weryfikacji, która obejmuje także aktywność w sieci, choć nie ma tam wymogu zmiany ustawienia prywatności kont w mediach społecznościowych na „publiczne”

Osobnym problemem niezwiązanym bezpośrednio z bezpieczeństwem narodowym są osoby mające zamiar nielegalnego osiedlenia się w USA czy oszuści  wizowi. Chodzi tu np. o osoby, które ubiegają się o wizę w celu podjęcia nauki, podczas gdy ich posty w Internecie sugerują zamiar pracy „na czarno” albo uczestnictwo w niedozwolonych działaniach, jak np. blokowaniu budowy ropociągów. Ta działalność nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego USA, ale jest zapowiedzią łamania przez cudzoziemca obowiązującego w USA prawa. Amerykanie głosujący w 2024 r. na Donalda Trumpa głosowali za wyeliminowaniem sytuacji, w której „gość w domu” gospodarza nie przestrzega obowiązujących u niego zasad i nadużywa zaproszenia bądź łamie regulamin domu i nie spotyka go z tego tytułu żadna kara.

.Dlaczego jednak władze amerykańskie chcą mieć nieskrępowany dostęp do aktywności online aplikujących? Jest to naturalną i logiczną konsekwencją tego, że codzienne życie milionów ludzi przeniosło się do Internetu, a aparat władzy ma narzędzia do tego, by usprawnić swoją pracę. Racjonalnie myślący aplikant, który ma złe intencje, nie napisze przecież we wniosku wizowym, dlaczego naprawdę chce przybyć do USA. Niemniej, nie będzie miał pełnej kontroli nad swoją internetową aktywnością, która może zawierać wskazówki dotyczące jego rzeczywistych zamiarów.

Należy przy tym podkreślić, że samo prawo imigracyjne nie zostało przez obecną administrację zmienione, natomiast zmieniono sposób jego egzekwowania, dostosowując go do dzisiejszego poziomu technologii i realiów współczesnego świata. Kompetencje dla władzy federalnej w tym zakresie wynikają z ustaw imigracyjnych obowiązujących od dziesięcioleci, ale też i ustawy Patriot Act z 2001 r. Na ich mocy władze amerykańskie mogą odmówić wjazdu cudzoziemcom, którzy są zaangażowani w działalność stanowiącą zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego USA, osobom nawołującym do łamania obowiązującego w USA prawa, skazanym za poważne przestępstwa kryminalne lub stanowiącym zagrożenie dla porządku publicznego. Ustawa Patriot Act od momentu jej przyjęcia umożliwia szerszą weryfikację osób wjeżdżających do Stanów Zjednoczonych, co ułatwia identyfikację osób niepożądanych jeszcze przed ich przybyciem do USA.

Od każdej kolejnej administracji natomiast zależy, w jaki sposób i przy użyciu jakich narzędzi egzekwowane będą obowiązujące ustawy. Poprzednia administracja wykazywała się dość permisywnym podejściem do kwestii wjazdu do USA. Tak należy odczytywać sytuację, w której aktywnymi uczestnikami bądź nawet inicjatorami wielu protestów na uczelniach amerykańskich byli cudzoziemcy, którzy przybyli do USA jako studenci czy doktoranci. Takie działania „gości” nierzadko prowadziły do wielodniowych przerw w zajęciach, a w skrajnych przypadkach do zamieszek, które wykraczały poza teren kampusów. Oprócz zniszczeń materialnych i rannych policjantów (co przypominało rozruchy wywoływane przez przybyszów z Bliskiego Wschodu i Afryki w Niemczech czy Francji), te zamieszki były szczególnie frustrujące dla amerykańskich studentów, którzy płacą wysokie czesne za studia i oczekują, że za swoje pieniądze otrzymają wartościową edukację, a nie wielodniowy chaos i „zapach palących się opon”. Widząc to większość społeczeństwa amerykańskiego była zgodna, że mieszanie się osób „z zewnątrz” w wewnętrzne sprawy kraju, w którym przebywają na zasadzie gościa i wykorzystywanie przez nich przywilejów wizy studenckiej w sposób niezgodny z jej pierwotnym celem nie przystoi i to niezależnie od motywów samego protestu. I obecna władza chce dopilnować, aby sytuacje te się nie powtórzyły.

.Należy jasno podkreślić, że omawiana praktyka władz federalnych w USA nie jest wymierzona w Polskę i Polaków – nowe reguły stosuje się jednolicie we wszystkich rozpatrywanych w konsulatach sprawach. Bez wątpienia działanie obecnej administracji jest elementem szerszej dyskusji w USA dotyczącej tego, czy wjazd do USA jest szeroko rozumianym „prawem człowieka” – tj. przysługuje każdemu aplikującemu cudzoziemcowi chcącemu zdobyć wykształcenie w USA, czy też jest, jak podkreślał podczas niedawnych przesłuchań w Kongresie sekretarz stanu Marco Rubio, „przywilejem” – dostępnym dla tych, których Ameryka chce u siebie widzieć. Jest to sprawa wewnętrzna Amerykanów, ale dyskusję w tym zakresie można zacząć od oczywistej uwagi, że każde państwo ma suwerenne prawo decydować, kogo i na jakich zasadach wpuszcza na swoje terytorium – także osoby z szeroko rozumianego świata nauki. Zasada ta jest podstawą polityki imigracyjnej każdego cywilizowanego państwa i wynika zarówno z prawa międzynarodowego (które uznaje jurysdykcję państwa w sprawach kontroli granic), jak i z tradycji konstytucyjnej USA. Stany Zjednoczone niejednokrotnie w swojej historii korzystały z tego prawa, wprowadzając ograniczenia wjazdu dla określonych grup cudzoziemców z powodów społecznych, ekonomicznych czy politycznych.

Warto zauważyć, że działania obecnej administracji nie tylko są oparte na prawie stanowionym, ale też są zbieżne z orzecznictwem Sądu Najwyższego USA. Wielokrotnie potwierdzał on szerokie uprawnienia władz federalnych w zakresie kontroli wjazdu do USA. W sprawie United States ex rel. Turner v. Williams z 1904 r. Sąd Najwyższy oddalił skargę brytyjskiego anarchisty, któremu odmówiono wjazdu do USA z powodu jego poglądów politycznych. Turner argumentował, że odmowa narusza jego wolność słowa, gwarantowaną przez I Nowelę do Konstytucji. Sąd uznał jednak, że wolność słowa nie daje cudzoziemcowi prawa żądania wjazdu do kraju, jeśli jego poglądy mogą stanowić zagrożenie dla porządku publicznego czy bezpieczeństwa narodowego. Podobnie, w sprawie Harisiades v. Shaughnessy z 1952 r. Sąd Najwyższy orzekł, że cudzoziemiec będący członkiem Komunistycznej Partii USA może zostać deportowany, nawet jeśli jego działalność polityczna w przypadku obywatela byłaby chroniona przez I Nowelę. Sąd uznał, że państwo ma prawo chronić swoje bezpieczeństwo narodowe, co pozwala na deportację osób, których poglądy mogą stanowić zagrożenie. Przykład sprawy Kleindienst v. Mandel z 1972 r. podkreślił, że władze USA mogą odmówić cudzoziemcom wjazdu na podstawie ich przekonań ideologicznych, jeśli decyzja ta opiera się na „ważnym i dobrym powodzie”. Sąd stwierdził, że odmowa wjazdu nie jest naruszeniem wolności słowa, jeśli ma na celu ochronę interesu narodowego. Wszystkie te orzeczenia wskazują, że władze USA mają szerokie uprawnienia w zakresie decyzji imigracyjnych, mogących obejmować odmowy wjazdu lub deportacje cudzoziemców, których działania są uznawane za niepożądane z punktu widzenia bezpieczeństwa USA.

.Podsumowując, działania obecnej administracji USA w zakresie kontroli imigracji oraz wymagania dotyczące udostępniania informacji o aktywności w Internecie są w pełni uzasadnione zarówno w kontekście istniejących zagrożeń bezpieczeństwa narodowego, jak i w świetle prawa i dorobku orzeczniczego Sądu Najwyższego. Choć te środki mogą budzić kontrowersje (brak jest bowiem choćby jasnej deklaracji, jak głęboko w przeszłość władza będzie się cofała w ocenie działalności aplikującego), stanowią one część szerszej strategii ochrony interesów państwa i zapobiegania wrogiemu wpływowi obcych ideologii. Władze USA mają prawo i obowiązek dbać o bezpieczeństwo swoich obywateli, a przestrzeganie suwerennych zasad imigracyjnych, łącznie z weryfikacją potencjalnych zagrożeń, nie stanowi naruszenia fundamentów konstytucyjnych. Choć nie eliminują one całkowicie ryzyka działań wrogich wobec USA, to przyczyniają się do jego znacznego utrudnienia – co w obecnych czasach jest niezbędne.

Wojciech Kwiatkowski

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 27 czerwca 2025