Samochody elektryczne mogą już wkrótce stanowić ponad 40 proc. światowego rynku

W 2024 r. na świecie sprzedano 17 mln samochodów elektrycznych, czyli ponad 20 proc. całkowitej sprzedaży nowych pojazdów – wynika z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE). W 2030 r. samochody elektryczne mają szanse stanowić 40 proc. światowego rynku – wskazali analitycy.
Rozwój elektromobilności jest szczególnie widoczny w państwach Azji i Pacyfiku
.Powołując się na prognozy Międzynarodowej Agencji Energetycznej (MAE) Instytut podał, że globalna sprzedaż samochodów elektrycznych w 2025 r. wyniesie 20 mln sztuk, a udział samochodów elektrycznych w całkowitej sprzedaży przewyższy 25 proc. Zdaniem analityków udział aut elektrycznych w rynku może przekroczyć 40 proc. w 2030 r.
W informacji zwrócono uwagę, że liderem sprzedaży pojazdów elektrycznych pozostają Chiny, w których sprzedano prawie połowę globalnej produkcji samochodów w 2024 r. „W tym samym roku niemal połowę (48 proc.) nowych samochodów rejestrowanych w Państwie Środka stanowiły pojazdy elektryczne” – podkreślił Instytut. Dodał, że w Stanach Zjednoczonych odnotowano w 2024 r. wzrost sprzedaży samochodów elektrycznych o około 10 proc. w ujęciu rocznym; w tym samym roku co dziesiąty samochód sprzedany w USA był wyposażony w napęd elektryczny.
„W Europie w latach 2022-2024 zaobserwowano stagnację sprzedaży pojazdów elektrycznych w związku z ograniczeniem wsparcia publicznego do ich zakupu, choć udział rejestracji samochodów elektrycznych w ogóle rejestrowanych pojazdów utrzymał się w 2024 r. na dość wysokim poziomie 22 proc.” – podał PIE.
Autorzy raportu zwrócili uwagę, że rozwój elektromobilności jest szczególnie widoczny w państwach Azji i Pacyfiku – poza Chinami, w 2024 r. w azjatyckich gospodarkach rozwijających się sprzedaż samochodów elektrycznych wzrosła o 40 proc. względem roku poprzedniego. Największymi rynkami pojazdów elektrycznych są: Tajlandia, Indonezja i Wietnam, na których dominują mniejsze i bardziej przystępne cenowo samochody elektryczne.
„Pomimo szansy, jaką mógłby stanowić wzrost popytu na pojazdy elektryczne w nastawionym na eksport europejskim sektorze motoryzacji, branża ta obecnie zmaga się z problemami związanymi z jej transformacją w kierunku produkcji pojazdów zeroemisyjnych. Wyzwaniem staje się nie tyle osiągnięcie przewagi konkurencyjnej w eksporcie, lecz także utrzymanie pozycji na rynku wewnętrznym UE” – podkreślili autorzy raportu.
Instytut, powołując się na dane Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów (ACEA) wskazał, że w 2023 r. wartość importu samochodów elektrycznych do UE wyniosła 9,7 mld euro, a wartość eksportu do Chin – 0,9 mld euro. W 2022 r. przemysł motoryzacyjny zapewniał 3,5 mln miejsc pracy i odpowiadał za 1,7 proc. całkowitej wartości dodanej brutto w UE. W 2022 r. eksport produktów motoryzacyjnych z UE do krajów spoza UE osiągnął wartość 235,6 mld euro, co stanowiło 7,2 proc. całkowitego eksportu UE (3291 mld euro).
Polski Instytut Ekonomiczny to publiczny think tank ekonomiczny; przygotowuje raporty, analizy i rekomendacje dotyczące kluczowych obszarów gospodarki oraz życia społecznego w Polsce.
Elektryczne auta będą stanowiły 40 proc. światowego rynku – najbardziej skorzysta na tym Azja
.Nie ma dzisiaj wątpliwości, że sygnalizowane przez coraz liczniejsze grupy ekspertów problemy z innowacyjnością i w konsekwencji konkurencyjnością unijnych firm w globalnym kontekście rozwoju społeczno-gospodarczego są w pełni zasadne – pisze prof. Michał KLEIBER.
Nie ma dzisiaj wątpliwości, że sygnalizowane przez coraz liczniejsze grupy ekspertów problemy z innowacyjnością i w konsekwencji konkurencyjnością unijnych firm w globalnym kontekście rozwoju społeczno-gospodarczego są w pełni zasadne – pisze prof. Michał KLEIBER
Wydaje się pewne, że bez daleko idących udoskonaleń w funkcjonowaniu prorozwojowych sektorów Unia Europejska będzie coraz wyraźniej przegrywać globalną rywalizację gospodarczą, co będzie szczególnie widoczne w odniesieniu do Stanów Zjednoczonych i Chin.
Aktualne dane dotyczące dominacji USA i szybko rosnącej potęgi Chin oraz słabej pozycji Europy na światowych, najszybciej rozwijających się rynkach są prawdziwie niepokojące. Nie ma bowiem lepszego gwaranta stabilnego, długoterminowego wzrostu gospodarczego, zapewniającego trwale rosnący dobrostan obywateli państw i całych regionów, od aktywnego stawiania przez nie na rozwój innowacyjnych usług i produktów umożliwiających globalną konkurencyjność.
W ogólnym ujęciu główne powody przegrywania tej rywalizacji przez państwa Europy to:
brak społecznej kultury powszechnego wspierania innowacyjności i promocji jej znaczenia dla rozwoju,
przeregulowanie unijnej gospodarki skutkujące niższą zdolnością do wdrażania przez firmy technologicznych nowości,
znacznie niższe niż w USA i Chinach oraz nieoptymalnie ukierunkowane wydatki na badania i rozwój (B+R).
Kultura szacunku dla innowacyjności, czyli przemyślane poglądy społeczeństwa na rolę innowacyjnego angażowania się przedsiębiorców i badaczy, a w konsekwencji na konkurencyjność biznesu są w demokratycznych państwach bardzo ważne, przekładają się bowiem bezpośrednio na legislacyjne działania polityków w sprawach finansowania badań i wspierania innowatorów. Wielką rolę do odegrania mają media, w których aktywne i stałe analizowanie znaczenia skomplikowanego dzisiaj podłoża szybkiego gospodarczego rozwoju jest istotnym elementem promocji kultury mądrego wspierania naszej przyszłości. Wobec złożoności dzisiejszych osiągnięć technologicznych jest to z pewnością niełatwe zadanie, a polskie media mają w tej sprawie szczególnie dużo do zrobienia.
Dyskusje o przeregulowaniu działań gospodarczych w Unii Europejskiej trwają od dawna. Niezaprzeczalnym faktem jest, że jesteśmy liderem światowych regulacji w przeróżnych obszarach życia publicznego. Troska o wysoką jakość produktów i usług, ochronę środowiska naturalnego czy dbałość o wysoki standard warunków pracy budzi wprawdzie szacunek, ale często staje się niestety także poważną przeszkodą w zdobywaniu na rynkach światowych konkurencyjnych przewag przez firmy i wchodzeniu na światowe rynki unijnych startupów. Dobitnym przykładem tej sytuacji jest bardzo ograniczona możliwość budżetowego wspierania prywatnych przedsiębiorców w krajach Unii i odmienna pod tym względem polityka państw takich jak USA, Chiny czy Korea Południowa, przekazujących firmom subsydia w wysokości setek miliardów dolarów. Dobrym przykładem problemu z regulacjami może być także procedura wprowadzania na rynek nowych leków. Amerykański urząd Food and Drug Administration (FDA) jest znacznie szybszy w wydawaniu zgody na nowe leki od Europejskiej Agencji Medycznej, co oczywiście obniża możliwości wprowadzania na światowe rynki nowych leków przez europejskie firmy. Istotną zachętą do opracowywania nowych leków przez firmy amerykańskie jest w dodatku ich prawo do ustalania znacznie wyższych cen, niż mogą to robić firmy we wszystkich pozostałych państwach OECD. Podobnie łatwiejsze i korzystniejsze jest wprowadzanie na własny rynek wielu innych produktów, co jest oczywiście wielką zachętą dla firm amerykańskich, ale także zagranicznych do ich wytwarzania na terenie USA. W UE mówi się wprawdzie dużo o konieczności łagodzenia regulacji komplikujących funkcjonowanie innowacyjnych firm, ale nie przyniosło to jak dotychczas żadnych konkretnych efektów.
Sondażowe badania wykazują jednoznacznie, że Europejczycy są mniej mobilni od Amerykanów w poszukiwaniu atrakcyjnego zatrudnienia, są bardziej skłonni działać na rzecz niwelowania nierówności społecznych, mają znacznie ostrożniejsze podejście do podejmowania działań obarczonych ryzykiem niepowodzenia. Konsekwencją tego jest z jednej strony np. wyższa w UE przeciętna długość życia, mniejsze społeczne zróżnicowanie i większa aktywność na rzecz ochrony środowiska naturalnego, ale z drugiej strony istotnie gorsze są niż w USA wskaźniki ekonomiczne. To sytuacja trudna do zmiany, ale mogąca przynieść wszystkim korzyści, pod warunkiem jednak jeszcze silniejszej współpracy tych dwu kluczowych dla przyszłości świata gospodarczych mocarstw, czyli USA i UE. Połączenie olbrzymiego potencjału nowych technologii w USA z europejskim naciskiem na regulacje ich wykorzystywania może bowiem doprowadzić do większej przejrzystości podejmowanych prorozwojowych inicjatyw i nie zakłócając tempa obiecujących wdrożeń, chronić obywateli przed nadużyciami.
Jeśli przyjrzymy się dominującym w najbliższych latach trendom technologicznym, to rola B+R jawi się jako absolutnie kluczowy element tworzenia w dzisiejszym świecie firm globalnie konkurencyjnych. Trendy te to z pewnością tzw. generatywna sztuczna inteligencja, cyberbezpieczeństwo, internet rzeczy, zastosowania tzw. wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistości, robotyka, produkcja chipów, technologie kosmiczne, biomedycyna i bioinżynieria, militarne zastosowania nowych technologii, odpowiedź na potrzeby zielonej gospodarki czy rosnąca złożoność coraz bardziej holistycznych systemów innowacyjnych.
Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-michal-kleiber-high-tech-szanse-europy/
PAP/MB