Rząd w Berlinie sprowokował Polaków i naraża europejską jedność [Der Spiegel]

„Der Spiegel” jest kolejną niemiecką gazetą, która krytykuje politykę migracyjną kanclerza Niemiec Friedricha Merza. Tygodnik zarzuca, że to rząd Berlinie sprowokował polskie kontrole graniczne i naraził na szwank europejską jedność.
Rząd w Berlinie krytykowany przez „Der Spiegel”
„Friedrich Merz chciał wzmocnić relacje polsko-niemieckie, ale swoją polityką na granicy wywołał wściekłość u sąsiada. Partia CDU powinna się opamiętać” – pisze gazeta w komentarzu opublikowanym na swoim portalu, krytykując rząd w Berlinie.
Polityka zawracania cudzoziemców z granicy zdenerwowała stronę polską – podkreśla. Konserwatywna partia opozycyjna PiS i siły skrajnie prawicowe wykorzystują ten temat do nastawiania opinii publicznej przeciwko migrantom i podsycania antyniemieckich uprzedzeń.
„Proeuropejski rząd Donalda Tuska znalazł się pod presją i został zmuszony do wysłania na granicę policjantów i żołnierzy” – tłumaczy „Der Spiegel”. Jak zaznacza, władze w Warszawie szorstko odrzuciły propozycję szefa MSW Niemiec Alexandra Dobrindta w sprawie wspólnych kontroli granicznych. „Nie będzie nam pan minister z Niemiec mówić, co mamy robić w Polsce” – cytuje redakcja wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza.
„Zamiast przyjaźni między sąsiadami jest spór. Zamiast otwartych granic znów panuje izolacja. CDU, która uważa się za partię proeuropejską, narusza jedność UE” – pisze tygodnik.
Przypomina, że Merz rozpoczął urzędowanie od wielkiego gestu pod adresem Polski – dzień po zaprzysiężeniu (7 maja) udał się z symboliczną wizytą do Warszawy, zapowiadając, że zamierza pogłębić partnerstwo polsko-niemieckie.
Relacje Polska-Niemcy
Zamiast jednak realizować tę zapowiedź, Merz naraża na szwank relacje z jednym z ważnych sąsiadów Niemiec. To „zastanawiająca postawa” w przypadku lidera partii, której przewodzili w przeszłości Konrad Adenauer i Helmut Kohl – ocenia „Der Spiegel”. Jak pisze, z punktu widzenia polityki wewnętrznej postawa Merza jest zrozumiała. „Dzięki zaostrzeniu polityki migracyjnej chce odzyskać wyborców (którzy głosowali na antymigrancką partię – PAP) Alternatywa dla Niemiec (AfD)”.
„Cena jest wysoka. Niemiecki rząd nie tylko wkurza sąsiadów, lecz prawdopodobnie narusza także prawo europejskie” – ostrzega gazeta, dodając, że jeśli do sprawy włączy się Trybunał Sprawiedliwości UE, niemieckiemu rządowi grozi porażka.
Sytuacja nie jest przy tym tak dramatyczna jak w przeszłości. W pierwszej połowie br. wnioski o azyl w Niemczech złożyło 61 tys. osób, o połowę mniej niż przed rokiem. Zdaniem „Spiegla” jednym z powodów jest zakończenie wojny domowej w Syrii. Jak podkreśla „Der Spiegel” w komentarzu, w maju i czerwcu niemieckie służby zawróciły z granicy 6,2 tys. osób, z których 285 sygnalizowało zamiar złożenia wniosku o azyl. „I dla tak niewielkiej liczby rząd ryzykuje polityczne szkody?” – dziwi się tygodnik.
„Merz i Dobrindt powinni zrozumieć, że znaleźli się na manowcach. Sygnał skierowany do emocji wyborców dotarł do nich. Teraz Berlin powinien znów włączyć myślenie. Rząd musi powrócić do polityki, która ograniczy nielegalną migrację i doprowadzi do bardziej sprawiedliwego rozdziału osób poszukujących ochrony, bez narażania na szwank europejskiej jedności” – pisze w konkluzji „Der Spiegel”.
Problemy multikulturalizmu
.Na temat problemów wiążących się z multikulturalizmem oraz masową migracją do krajów europejskich na łamach “Wszystko Co Najważniejsze” pisze Éric ZEMMOUR w tekście “Francuska rekonkwista“. Autor zwraca w nim również uwagę na problem wzrostu przestępczości we Francji, którą interpretuje jako “wojnę cywilizacyjną”.
“Demografia jest naszym losem. Dajmy Francji i jej narodowi środki pozwalające na wzięcie swojego losu we własne ręce. Nasz lud powinien w referendum zdecydować, jak ma wyglądać jego skład i przyszłość. Powinien zdecydować o położeniu kresu zasadzie łączenia rodzin oraz prawu ziemi. Powinien wprowadzić ścisłe uregulowanie prawa azylu, tak aby francuska i europejska oligarchia sędziowska nie mogła go w tym powstrzymać. Tylko w ten sposób przywrócimy porządek i pokój społeczny. Bezpieczeństwo nie jest wyłącznie kwestią sił i środków. Jest przede wszystkim kwestią stanu ducha i filozofii. Musimy przestać powtarzać za nieprzyjaciółmi Francji, że policja „przekracza swoje uprawnienia”, „stosuje dyskryminację”, „legitymuje wyłącznie ze względu na kolor skóry”. Przeciwnie, musimy zrozumieć, że policjanci atakowani na naszych ulicach powinni móc powoływać się na zasadę domniemania obrony koniecznej. To nie oni mają się bać”.
”Musimy przywrócić moc prawu. Ale to nie wystarczy. Musimy przemyśleć głęboki sens przemocy, której doświadczamy. Nie są to przestępstwa pospolite; nie jest to także bunt nastolatków pozbawionych psychologicznej więzi z ojcem, nie jest to tym bardziej chciwość nędzarzy. Dilerzy narkotykowi i sprawcy rozbojów na starszych ludziach mają określone pochodzenie etniczne i wyznaniowe. Ich zdziczenie jest przejawem powrotu „barbarzyńców” na naszą ziemię. To, co nazywamy eufemistycznie „przestępczością”, jest coraz wyraźniejszym śladem wojny cywilizacyjnej. Ci, co kradną telefony komórkowe, handlują narkotykami, mordują ludzi w teatrze Bataclan, odcinają głowę Samuelowi Paty’emu lub podrzynają gardło księdzu w czasie mszy, są tymi samymi „młodymi”, tymi samymi bandami, mają te same motywacje, tę samą nienawiść do Francji i niewiernych, tę samą ochotę przemienić „świat wojny” w „świat islamu”. Prowadzą ten sam dżihad” – pisze Éric ZEMMOUR – cały tekst [LINK].
PAP/ Jacek Lepiarz/ LW