Słowenia zaakceptowała eutanazję

Parlament Słowenii przyjął w dniu 18 lipca ustawę o wspomaganym samobójstwie. W 2024 roku w ogólnokrajowym referendum w tej sprawie 55 proc. jego uczestników opowiedziało się za przyjęciem stosownych przepisów. Frekwencja wyniosła niespełna 41,5 proc.
Słowenia zaakceptowała eutanazję
.W liczącej 90 miejsc niższej izbie słoweńskiego parlamentu 50 deputowanych głosowało „za”, a 34 „przeciw”; trzy osoby wstrzymały się od głosu. Za przyjęciem ustawy opowiedzieli się posłowie rządzącego liberalnego Ruchu Wolności Roberta Goloba oraz ich koalicjanci z ugrupowań lewicowych; przeciw była Słoweńska Partia Demokratyczna byłego premiera Janeza Janszy oraz chadecka Nowa Słowenia.
Zgodnie z ustawą ci pacjenci, w przypadku których lekarze stwierdzą, że są nieuleczalnie chorzy, będą mieli prawo do przerwania życia. Przepisy obejmują też sytuacje, w których leczenie nie daje „uzasadnionych nadziei na wyzdrowienie lub poprawę stanu zdrowia pacjenta”. Regulacja nie obejmuje natomiast chorób psychicznych. Przeciwnicy przyjętego 18 lipca projektu ustawy zapowiedzieli, że podejmą próbę zorganizowania kolejnego referendum w tej sprawie.
W Europie przepisy o eutanazji, czyli prawnej dopuszczalności podania śmiertelnej dawki substancji przez personel medyczny, przyjęto w Belgii, Hiszpanii, Holandii, Luksemburgu i Portugalii. W Austrii i Szwajcarii obowiązują przepisy o wspomaganym samobójstwie, zgodnie z którymi placówka medyczna zapewnia niezbędne środki, a pacjent samodzielnie przyjmuje substancję powodującą zgon. W 2025 roku niższe izby parlamentów Francji i Wielkiej Brytanii przyjęły ustawę o „pomocy w umieraniu”, w obu wypadkach projekty regulacji trafiły do izb wyższych.
Eutanazja i samobójstwo wspomagane uczynią nas ludźmi bez sumienia?
,Wielka fala uderza dziś w podstawowe zasady konstytuujące dotychczas naszą cywilizację – pisze prof. Chantal DELSOL na łamach „Wszystko co Najważniejsze”.
Działania podejmowana w celu zalegalizowania eutanazji i samobójstwa rozszerzonego są następstwem zmiany kulturowej dokonującej się na naszych oczach od ponad półwiecza i odpowiadającej za stopniowe wymazywanie żydowskiej i chrześcijańskiej moralności.
Jak wiemy, starożytni Grecy i Rzymianie usprawiedliwiali samobójstwo, a wręcz je gloryfikowali, w tym także to wspomagane. Nieprzydatny starzec mógł zejść ze sceny, zanim stał się zbytnim obciążeniem, a pokonany wojownik prosił, aby go dobić, gdyż życie ze splamionym honorem nie przedstawiało dlań już żadnej wartości. Dopiero judaizm – „Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz?” (Ps 8,5) – a za nim chrześcijaństwo przyniosły radykalną zmianę. W cywilizacji Zachodu człowiek otrzymuje namaszczenie od swojego Stwórcy, stąd jego śmierć do niego nie należy.
Naturalną koleją rzeczy ogromny kryzys wiary w naszych społeczeństwach wiąże się z odejściem od towarzyszących jej praktyk. Dlaczego mam odrzucać samobójstwo i eutanazję, skoro moje życie należy do mnie? Skoro suwerenna jednostka ludzka nie może pokonać śmierci, niech przynajmniej ma prawo wybrać sobie jej sposób i datę. Domaganie się legalizacji eutanazji czynnej oznacza powrót do sytuacji, w jakiej znajdowali się nasi dalecy przodkowie: uzasadnia ją fakt, że człowiek współczesny nie wierzy już w godność przyrodzoną, będącą odpowiedzią na transcendencję – godność jest odtąd definiowana społecznie bądź indywidualnie. To głębokie pęknięcie w naszej antropologii kulturowej znajduje wyrażające się na różne sposoby odbicie we wszystkich dziedzinach życia. Samobójstwo wspomagane jest tylko jednym z aspektów tego zjawiska.
Przykazanie „Nie zabijaj” jest równie stare, jak ludzkość. Jest obecne we wszystkich kulturach, a różnice między nimi wynikają z uznawanych przez nie wyjątków od tej zasady. Zabijać można po to, żeby obronić swoje terytorium (wojna), żeby ukarać zbrodniarza, w imię wiary. Zawsze ludzie godzą się z zabijaniem w imię tego, co dana epoka sakralizuje. Dziś sakralizuje się wolę jednostki: mamy więc aborcję i będziemy mieli eutanazję.
Jesteśmy świadkami gwałtownych przemian kulturowych. Symbole zawłaszczane są po to, żeby łatwiej można było opanować umysły i obalić dawny świat. Trzeba próbować patrzeć na tę transformację chłodnym okiem: w jaki sposób i dlaczego mielibyśmy chcieć sprzeciwiać się ustawie o samobójstwie wspomaganym i eutanazji, skoro większość współobywateli odeszło od praktykowania wiary, która czyniła takie prawo niemożliwym? Tym bardziej że nie chodzi tylko o bierne porzucenie dawnych wierzeń: zapiekłość, a wręcz zawziętość zwolenników nowego prawa, tak we Francji, jak i w krajach ościennych, dowodzi nieprzejednanej woli wykorzenienia zasad dawnego świata oraz zamanifestowania tego wszem wobec. Teatralizacja śmierci z wyboru (co widać choćby w filmie reżysera z Quebeku Denysa Arcanda Inwazja barbarzyńców) jest prawdopodobnie sposobem na prowokowanie dawnej kultury i hałaśliwym obwieszczaniem – rozgłaszajmy, zapowiadajmy, publikujmy! – że jej kres nastał.
LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-chantal-delsol-eutanazja-samobojstwo-wspomagane/
Eutanazja – żadnych ograniczeń
.Francja zrywa z dawną moralnością i jest to zerwanie świadome i pożądane, zapalczywe i wrogie – pisze prof. Chantal DELSOL
Wustawie o końcu życia najbardziej zdumiewa pośpiech, z jakim wprowadza się nowe rozwiązania, o czym mogliśmy się przekonać, śledząc liczne debaty na ten temat. Komisja Obywatelska, która rozpoczęła prace w zeszłym roku, początkowo wydawała się raczej umiarkowana i pokładała zaufanie w opiece paliatywnej. Doszła jednak do wniosku, że istnieje konieczność usankcjonowania pod pewnymi warunkami samobójstwa wspomaganego. Projekt ustawy o opiece nad chorymi i o końcu życia wprowadza wiele nowych możliwości, nie odwołując się wszakże do pojęć, które mogłoby budzić lęk. Jeśli chodzi natomiast o ostatnie debaty w Zgromadzeniu Parlamentarnym, to wynika z nich, że wszystko dosłownie jest możliwe, gdyż zaciera się granice bliskości kresu życia.
W krajach ościennych nowe ustawodawstwo w tej materii było początkowo rygorystyczne, dopiero później wyparowały z niego rozmaite ograniczenia. Ustawodawca francuski chce podejmować decyzje sam, gdyż to on, z braku religii dominującej, dekretuje, co jest moralne, a co nie jest. To on także ustala, że nowe rozwiązania nie będą wprowadzane w sposób ewolucyjny i stopniowy, ale już, tu i teraz, w pełnym wachlarzu możliwości. Żadnych ograniczeń. Każdy może wykonać zastrzyk śmierci. Znika klauzula sumienia. Przeciwnie, wprowadza się przestępstwo polegające na „uniemożliwieniu pomocy w zakończeniu życia”, które podobnie jak ma to miejsce w przypadku ustawy o przerywaniu ciąży, penalizuje nawet samą możliwość sprzeciwu.
W działaniach ustawodawcy w tej materii dostrzec można podobny pośpiech jak przy procedowaniu wpisania do konstytucji prawa do aborcji. Chodzi o jak najszybsze, radykalne i definitywne odejście od dawnej moralności, która potępiała samobójstwo. O to, aby zdecydowanie i bez możliwości powrotu do stanu poprzedniego zaprzeczyć sytuacji, w której jednostki zależne są od heteronomicznych praw moralnych, według których zorganizowane jest ich życie. Innymi słowy, za tym pospiesznym działaniem kryje się silne pragnienie obalenia dawnych przekonań, ich zanegowania po wsze czasy, bezdyskusyjnego i bezlitosnego ich unicestwienia. Znaleźliśmy się w sytuacji, która przywodzi na myśl, choć à rebours, moment, w którym wiara chrześcijańska postanowiła bezlitośnie i na zawsze obalić zwyczaje starożytnego pogaństwa: „Musimy zwalczać uprzedzenia, instytucje, przodków, autorytet rzeczy ustalonej, prawa rządzących, rozumowanie mędrców; starożytność i obyczaje, przykłady i cuda, które wzmacniały owe cudzołożne bóstwa” (Tertulian, II w.).
Żyjemy więc w czasie, w którym dawny i przestarzały (lub przynajmniej postrzegany jako taki przez znaczną część opinii publicznej) kontekst moralny – uznawany za nieznośny i niepozbawiony winy rygoryzm – ma zostać unicestwiony manu militari ze względu na swoją potencjalną zdolność do dalszego szkodzenia czy wręcz do odrodzenia się z popiołów. Dyskusja nad końcem życia nie jest zwykłą debatą demokratyczną, ale raczej wyrazem odwetu, żeby nie powiedzieć zemsty na starym, znienawidzonym systemie – w każdym razie tak można odczytywać owo niepohamowanie, ową przesadę czy frenetyczność działań. A przemoc w pozbyciu się starego świata jest we Francji, kraju roku 1793, jeszcze większa niż gdziekolwiek indziej: obserwatorzy zwracają uwagę, że to ustawodawstwo od razu i bez uwzględnienia środków ostrożności idzie dalej niż prawa przyjmowane we wszystkich krajach sąsiednich: „Écrasons l’infâme!” („Zniszczmy tę hańbę!”).
Ważne, byśmy spróbowali zrozumieć, jak to przekłada się na społeczeństwo i cywilizację. Jest to przede wszystkim zerwanie z dawną moralnością, zerwanie świadome i pożądane, zapalczywe i wrogie. Jean Leonetti słusznie mówi o „przemianie antropologicznej”. Niemniej należy być ostrożnym i nadawać precyzyjne znaczenia stosowanym pojęciom.
LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-chantal-delsol-eutanazja-zadnych-ograniczen/
Cywilizacja, która legalizuje eutanazję, traci wszelkie prawo do szacunku
.Gdy jakiś kraj – społeczeństwo, cywilizacja – legalizuje eutanazję, traci w moich oczach jakiekolwiek prawo do szacunku. Wolno nam wtedy, a nawet powinniśmy ten kraj zniszczyć. Po to, aby mogło nastać coś innego – inny kraj, inne społeczeństwo, inna cywilizacja – pisze Michel HOUELLEBECQ.
Założenie numer jeden: nikt nie chce umierać. Gdy mamy wybierać między życiem umniejszonym a brakiem życia w ogóle, zasadniczo wybieramy to pierwsze. Zawsze bowiem istnieją jakieś małe radości. A zresztą, czy życie nie jest, niemal z definicji, procesem umniejszania? I czy są jakieś inne radości w życiu niż właśnie te małe (temat zasługuje na zgłębienie)?
Założenie numer dwa: nikt nie chce cierpieć. Chodzi mi o cierpienie fizyczne, bo cierpienie moralne ma swoje uroki i można z niego wręcz uczynić materię estetyczną (z czego skrzętnie nieraz korzystałem). Cierpienie fizyczne nie jest niczym innym jak piekłem w czystej postaci, to coś bezsensownego, z czego nie da się wyciągnąć żadnej lekcji. Życie próbowano skrótowo (i błędnie) opisywać jako poszukiwanie przyjemności. Jest ono jednak dużo bardziej ucieczką przed cierpieniem niż czymkolwiek innym i niemal każdy człowiek postawiony przed alternatywą: cierpienie nie do zniesienia bądź śmierć, wybierze śmierć.
Założenie numer trzy, najważniejsze: cierpienie fizyczne można wyeliminować. Początek XIX wieku to odkrycie morfiny. Na jej bazie powstało bardzo wiele leków, stosowanych do dziś. Koniec XIX wieku to ponowne odkrycie hipnozy. Ta niestety jest we Francji mało stosowana.
Pomijanie tych faktów skutkuje przerażającymi sondażami: 96 proc. ankietowanych, jeśli czegoś nie przekręcam, popiera eutanazję! 96 proc. ludzi, gdy słyszy pytanie o eutanazję, tak naprawdę rozumie: „Czy chcesz przeżyć resztę życia w nieopisanych cierpieniach, czy wolisz może, aby przyspieszono twoją śmierć?”. Wychodzi więc na to, że tylko 4 proc. ludzi słyszało o morfinie i hipnozie. To całkiem prawdopodobne.
..Nie skorzystam z okazji i nie zamienię mojego tekstu w apel o depenalizację wszystkich narkotyków (a nie tylko narkotyków „miękkich”). To zupełnie odrębny temat, pozwolę sobie jedynie odesłać czytelników do niesłychanie mądrych wypowiedzi wspaniałego Patricka Eudeline’a.
LINK DO TEKSTU: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/michel-houellebecq-cywilizacja-ktora-legalizuje-eutanazje-traci-wszelkie-prawo-do-szacunku/
PAP/MJ