Kanclerz Merkel namawiała Ukraińców, aby się poddali [Die Welt]

Były głównodowodzący sił zbrojnych Litwy Jonas Vytautas Zukas ujawnił, że była niemiecka kanclerz Angela Merkel miała naciskać w 2014 roku na władze w Kijowie, by ukraińska armia nie broniła gmachu parlamentu na Krymie. O sprawie szerzej pisze w piątek „Die Welt”.

Kanclerz Angela Merkel wpływała na ukraińska armię?

.O tym, że kanclerz Angela Merkel miała wpływać na ukraińskie władze Zukas, który w latach 2014–2019 dowodził litewskimi siłami zbrojnymi, napisał w swojej książce. Dopytywany przez „Die Welt”, litewski generał zrelacjonował, że w 2014 przebywał w Kijowie, gdzie rozmawiał z Ołeksandrem Turczynowem, od 23 lutego do 7 czerwca 2014 pełniącym obowiązki prezydenta Ukrainy. Ten miał mu przekazać, że ukraińskie wojsko nie stawiło oporu wobec zajęcia przez Rosjan budynku parlamentu na Krymie, bo „w rozmowie telefonicznej było takie zalecenie Merkel”.

„Die Welt” nazywa to „niesłychanym stwierdzeniem”. Gazeta zwróciła się o komentarz do wypowiedzi Zukasa do biura Merkel. Otrzymała odpowiedź: „Nie komentujemy pojedynczych opinii” i odesłanie do poprzednich wypowiedzi byłej kanclerz oraz jej wspomnień.

W artykule „Die Welt” przytacza także cytaty z polskich polityków. M.in. europosła PiS Adama Bielana, że była kanclerz „ma krew na rękach i powinna milczeć”, oraz szefa MSZ Radosława Sikorskiego, że dorobek Merkel z każdym rokiem wygląda gorzej.

Dla gazety wypowiedział się przewodniczący Rady ds. Współpracy z Ukrainą Paweł Kowal, który stwierdził: „Kanclerz Merkel powinna szczegółowo wytłumaczyć się przed całą Europą, dlaczego popierała budowę Nord Stream”. „Die Welt” odnotowuje, że Merkel nigdy nie była „w Polsce ani w krajach bałtyckich postacią bez kontrowersji”, m.in. właśnie z powodu forsowania budowy gazociągu Nord Stream 2 po bezprawnej aneksji Krymu przez Rosję.

Reputacja „została całkowicie zrujnowana”

.Po rosyjskim ataku na Ukrainę w lutym 2022 roku reputacja Merkel w Europie Środkowo-Wschodniej „została całkowicie zrujnowana” i „wydaje się, że wyprzedziła Gerharda Schroedera w rankingu najmniej lubianych niemieckich polityków współczesnej historii”.

Za negatywną oceną Merkel odpowiadają według gazety trzy obszary. Pierwszym jest polityka energetyczna, która „utorowała drogę do uzależnienia od rosyjskich surowców”. Drugim – „naiwne podejście do Rosji” i ignorowanie ostrzeżeń płynących z Europy Środkowo-Wschodniej.

Za trzeci obszar „Die Welt” uznaje politykę migracyjną byłej kanclerz, której skutkiem są „napięcia kulturowe i społeczne oraz wzrost poparcia dla radykalnych, często prorosyjskich partii”. Ten ostatni ma dla Polski i krajów bałtyckich – według gazety – szczególne znaczenie ze względu na używanie „migracji jako broni” przeciwko tym państwom przez reżim Alaksandra Łukaszenki.

Doktryna Żółkiewskiego, czyli jak Polska i Europa powinny odpowiedzieć na rosyjską agresję

.Europa doszła do punktu, z którego nie ma odwrotu. Rosja nie zamierza kończyć wojny – od pierwszego dnia inwazji Putin nie zrobił ani jednego kroku w stronę pokoju. Musimy przygotować się na długi marsz. Temu właśnie służy Doktryna Żółkiewskiego – pisze Mateusz MORAWIECKI.

Historia zapamięta noc z 9 na 10 września 2025 roku. Dziewiętnaście rosyjskich dronów naruszyło polską przestrzeń powietrzną. To nie był incydent. To był akt agresji wobec Polski, NATO i całego wolnego świata. Kolejny dowód, że imperialne instynkty Rosji są niezmienne.

To wydarzenie musi mieć konsekwencje. Potrzebujemy natychmiastowej odpowiedzi, ale przede wszystkim długofalowej strategii. Dlatego przedstawiam Doktrynę Żółkiewskiego – plan kompleksowej odpowiedzi na rosyjską agresję. Plan dla Polski i dla całej Europy. Bo jeśli będziemy działać razem, problem agresywnej Rosji może zostać raz na zawsze rozwiązany.

Jeśli najpierw nie zrozumiemy mechanizmu działania Rosji, nasza odpowiedź będzie nieskuteczna. Dlatego musimy przyswoić trzy fundamentalne prawdy o Rosji.

Po pierwsze – Rosja jest więźniem wojny. Konflikt, przemoc, szantaż i ekspansja terytorialna to jej sposób istnienia. Prowokuje, wysyła agentów, prowadzi dywersję i antagonizuje społeczeństwa. Posuwa się krok po kroku i zatrzymuje dopiero, gdy natrafi na mur. Ustępstwa traktuje jako słabość i zaproszenie do ataku.

Po drugie – Rosja się nie zmienia. Trafnie ujął to Oscar Wilde: „W Rosji wszystko jest możliwe, poza zmianą na lepsze”. Od Iwana III Srogiego po Putina mechanizm władzy jest ten sam: tyran na tronie, zastraszeni poddani u jego stóp. Kostiumy się zmieniają, ale istota władzy pozostaje wciąż ta sama.

Po trzecie – Rosja to państwo służb. Jej siłą nie są zasoby, lecz gargantuicznych rozmiarów aparat kontroli. Opricznina, Ochrana, NKWD, KGB, dziś FSB i GRU – historia Rosji to historia tajnych policji. Od ćwierćwiecza państwem rządzi oficer KGB, dla którego polityka to teatr służb i gra pozorów, w którą Zachód wciąż daje się wciągać.

Dlatego musimy wyciągnąć wnioski – i zamiast liczyć na cudowną przemianę Kremla, trzeba negocjować z nim w jedynym języku, jaki rozumie – w języku siły. Wtedy się cofa. Jak po klęskach 1856, 1905, 1920 czy 1989.  

Niestety, Rosja od wieków pozostaje kłamstwem, w które Europa wierzy. Spójrzmy tylko: od „wiosek Potiomkina”, przez sowiecką wizję „państwa robotników i chłopów”, aż po złudzenia lat 90., gdy Jelcyn i młody Putin mieli rzekomo prowadzić kraj ku demokracji. Tymczasem dekady uzależnienia od rosyjskich surowców przełożyły się na realne wpływy w kasie Kremla: kupując gaz i ropę, Zachód w praktyce finansował odbudowę rosyjskiego imperium.

Cenę tej naiwności płaci dziś cała Europa, a najbardziej Ukraina. Prezydent Lech Kaczyński ostrzegał: „Dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze Państwa Bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę!” Siedemnaście lat później ta wizja spełnia się punkt po punkcie. Rosja znów atakuje – tym razem świadomie i wielokrotnie naruszając polską przestrzeń powietrzną.

Mimo to iluzje wciąż trwają. Trzy lata po wybuchu wojny import rosyjskiego LNG do Unii osiągnął rekord. W pierwszej połowie 2025 roku Unia Europejska sprowadziła gaz za 4,48 mld euro – o 29% więcej niż rok wcześniej. Od lutego 2022 UE zapłaciła Rosji 105,6 mld dolarów – równowartość 75% budżetu wojskowego Kremla z 2024 roku. 87% tego gazu trafiło do Hiszpanii, Francji i Belgii, a potem popłynęło dalej – także do Niemiec. Do sztambucha wszystkim, którzy sławią dzisiejszą postawę Zachodniej Europy 3.5 roku po słynnych „pięciu tysiącach hełmów”, które kanclerz Scholz chciał wysłać jako pomoc dla Kijowa. 

Podobnie jest z ropą. Indie kupują tani rosyjski surowiec, przerabiają go i sprzedają jako własny produkt. Rafineria w Schwedt korzysta z „kazachskiej” ropy tłoczonej tym samym rurociągiem „Przyjaźń”, którym płynie ropa rosyjska. Tak to właśnie wygląda: różne etykiety, a w środku ruskie paliwo.

Jeszcze groźniejsze są furtki handlowe. Brazylia – największy członek Mercosur – importuje z Rosji paliwa i nawozy za ponad 11 mld dolarów rocznie, a następnie sprzedaje Europie żywność wyprodukowaną na ich bazie. W praktyce oznacza to jedno: finansujemy wojnę Putina w zamian za tani import. A mimo to Europa rozważa dziś umowę, która tę zależność tylko pogłębi. Nie ma wątpliwości: Mercosur musi zostać zablokowany.

Stawka „derusyfikacji” europejskiej gospodarki nigdy nie była wyższa. Donald Trump postawił sprawę jasno: Ameryka nałoży realne sankcje tylko wtedy, gdy NATO całkowicie odetnie się od rosyjskich surowców. To ostateczny test wiarygodności Zachodu.

Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejszehttps://wszystkoconajwazniejsze.pl/mateusz-morawiecki-doktryna-zolkiewskiego-czyli-jak-polska-i-europa-powinny-odpowiedziec-na-rosyjska-agresje/

PAP/ Mateusz Obremski/ LW

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 25 października 2025