Czym jest Betlejemskie Światło Pokoju

Prezydent Karol Nawrocki odebrał od harcerzy Betlejemskie Światło Pokoju. Za tym światłem idą wartości bardzo ważne dla naszej ojczyzny, dla Polski – wartości chrześcijańskie, a więc miłość, miłosierdzie, szukanie pokoju, którego potrzebujemy dzisiaj na świecie – powiedział prezydent.

„Za tym światłem idą te wartości, które też są bardzo ważne dla naszej ukochanej ojczyzny”

.Prezydent Karol Nawrocki wraz z małżonką Martą Nawrocką przyjęli od harcerzy Związku Harcerstwa Polskiego Betlejemskie Światło Pokoju. W spotkaniu w Pałacu Prezydenckim wzięli udział przedstawiciele organizacji harcerskich i skautowych, których honorowym patronem jest prezydent.

– Po rocznej przerwie spowodowanej zawieruchą wojenną, światło ponownie zostało zapalone w Betlejem – powiedział przewodniczący ZHP harcmistrz Krzysztof Jerzy Pater, przekazując wraz dwójką druhów zapaloną świecę.

Zapowiedział, że przyjęte od skautów słowackich światło pokoju, w tym roku popłynie na Zawiszy Czarnym – flagowym żaglowcu Związku Harcerstwa Polskiego, do skautów ze Szwecji.

W tym roku akcja odbywa się pod hasłem „Pielęgnuj dobro w sobie”. – Wierzymy, że tylko transmitując dobro do naszych przyjaciół, znajomych, ale także lokalnych społeczności, będziemy rzeczywiście rozprzestrzeniać myśli i idee skautowe – dodał Pater.

– Za tym światłem idą te wartości, które też są bardzo ważne dla naszej ukochanej ojczyzny, dla Polski – wartości chrześcijańskie, a więc miłość, miłosierdzie, szukanie pokoju, którego potrzebujemy dzisiaj na świecie, a sytuacja na Ziemi Świętej mówi o tym najbardziej – powiedział prezydent Karol Nawrocki.

Podkreślił, że dla niego jako prezydenta Polski „jednym z zadań jest zachowanie pokoju w granicach Rzeczpospolitej”. – To światło będzie mi w najbliższych dniach o tym przypominać – dodał.

Składając świąteczno-noworoczne życzenia prezydent powiedział, że z wielkim szacunkiem i uznaniem, patrzy, jak harcerze dbają o poszukiwanie dobra w sobie.

– Walka o dobro w samym sobie, o miłość, o miłosierdzie, o szacunek do drugiego człowieka jest tą walką, którą musimy toczyć każdego dnia. Znajdując dobro w sobie, możemy dzielić się nim także na zewnątrz i za to wam serdecznie dziękuję. Jesteście dowodem na to, że zwyciężając nad samym sobą, wygrywając ze złem, możemy tworzyć lepszy świat, pełen pokoju, zrozumienia i wartości chrześcijańskich – powiedział Karol Nawrocki.

Harcerze przewożą Betlejemskie Światło Pokoju od 1987 roku

.Betlejemskie Światło Pokoju w tym roku dotarło do Polski 7 grudnia. Harcerki i harcerze należący do ZHP odebrali je od słowackich skautów. Uroczyste przekazanie odbyło się w sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Zakopanem-Krzeptówkach.

Idea przekazywania Betlejemskiego Światła Pokoju sięga 1986 r. Akcji od 1987 r. patronują austriaccy skauci, którzy przewożą do swojego kraju płomień z Groty Betlejemskiej – miejsca narodzin Chrystusa. W Wiedniu odbywa się ekumeniczna uroczystość, podczas której płomień jest przekazywany mieszkańcom miasta i przedstawicielom organizacji skautowych z wielu krajów europejskich.

Związek Harcerstwa Polskiego uczestniczy w przekazywaniu Betlejemskiego Światła Pokoju od 1991 r. Harcerki i harcerze przekazują je dalej na wschód: do Rosji, Litwy, Ukrainy i Białorusi, na zachód do Niemiec, a także na północ – do Szwecji.

O porozumienie ponad Świętami

.Słucham ostatnich wypowiedzi nowego arcybiskupa warszawskiego i jestem pełen nadziei. Rozumienie służby, dobra wspólnego i polityki abp. Adriana GALBASA SAC to coś, czego potrzeba nie tylko w Kościele. To myślenie warto przenieść dalej – pisze Michał KŁOSOWSKI.

Nie tylko w sensie geograficznym, społecznym czy gospodarczym, ale przede wszystkim w sensie politycznym Polska jest rzeczywiście trudnym krajem. Wiemy to nie od dzisiaj, nie tylko przez porównanie. Kraj, w którym polaryzacja społeczna i ideologiczna, a także głęboki podział polityczny stały się normą, a nie wyjątkiem, to chyba najprostszy opis współczesnej Polski. W kontekście Świąt Bożego Narodzenia, kiedy to na całym świecie podkreślamy wartość pokoju, pojednania i miłości, warto więc sięgnąć po refleksję, która dziś wydaje się konieczna: jak w naszym, polskim świecie społeczno-politycznym znaleźć przestrzeń na porozumienie, które wykracza poza partyjne spory i personalne animozje? I to nie tylko przy wigilijnym stole, ale szerzej, w codzienności? I czy jest to w ogóle możliwe?

Aby odpowiedzieć na te kwestie, trzeba najpierw zadać sobie inne pytanie, które przed politykami w Sejmie postawił nowy metropolita warszawski abp Adrian Galbas SAC, a które wydaje się fundamentalne dla pomyślności Polski w 2025 roku: czym jest „dobro wspólne” i jak je zrozumieć, aby przezwyciężyć dzielące nas mury? Ta refleksja jest niezbędna, zwłaszcza w obliczu słów Jana Pawła II, który wskazywał na konieczność innego „rozumienia polityki”, w której centralnym punktem jest dobro człowieka – każdego człowieka, nie tylko tego, który znajduje się po jednej stronie politycznej barykady.

Jan Paweł II, nie tylko jako papież, ale także jako filozof, przez całe swoje życie podkreślał, że polityka to nie tylko techniczne zarządzanie państwem, ale przede wszystkim służba dobru wspólnemu. Mało jednak dzisiaj mówi się o tym pojęciu, nawet w kontekście rozgrywającej się już kampanii prezydenckiej. A w nauce społecznej Kościoła polityka nie jest celem samym w sobie, ale środkiem, który ma służyć realizacji dobra wspólnego. W tym sensie polityka staje się bardziej misją niż zawodem. To misja, która wymaga odpowiedzialności za innych – za swoich wyborców i za wszystkich obywateli. A to z kolei wymaga od polityków odwagi, by podejmować trudne decyzje, ale również zdolności do słuchania, szanowania drugiego człowieka, do wchodzenia w dialog ponad podziałami. W tym kontekście „dobro wspólne” może więc jawić się jako przestrzeń dla wszystkich, pozostawianie symbolicznego pustego talerza na stole, przy którym odbywa się debata publiczna.

Karol Wojtyła przypominał też o najważniejszym: że polityka powinna być narzędziem, które służy miłości – miłości do kraju, do obywateli, do człowieka. To personalizm w czystej postaci. Bo nawet jeśli ten drugi ma inne poglądy czy po prostu się myli, nie trzeba na niego patrzeć przez pryzmat rywalizacji, ale przez pryzmat wspólnoty, która ma w swoim centrum wspólne dobro i w ten sposób nabiera sensu.

Dobro wspólne w ujęciu katolickim to w końcu koncepcja, która wykracza poza indywidualne interesy i obejmuje całe społeczeństwo, jego rozwój moralny i duchowy. Benedykt XVI, szczególnie w encyklice Caritas in veritate, podkreślał, że dobro wspólne nie jest jedynie sumą interesów jednostek, lecz odnosi się do pełni dobra, które obejmuje również sfery duchowe i transcendentne. Dobro w polityce? Tak. W tym sensie bowiem dobro wspólne to troska o integrację wartości moralnych w życiu społecznym: sprawiedliwości, solidarności i szacunku dla godności ludzkiej.

Josemaría Escrivá, który na początku XX wieku zreformował rozumienie zaangażowania świeckich w Kościół i świat, uznawał, że dobro wspólne jest związane z uświęceniem pracy i codziennych działań. Escrivá przekonywał bowiem, że każdy człowiek, bez względu na swoją profesję, ma moralną odpowiedzialność za budowanie społeczeństwa opartego na wartościach chrześcijańskich. Jego nauka o „świętości codziennego życia” sugeruje, że dobro wspólne realizuje się w dążeniu do prawdziwej sprawiedliwości i miłości w każdym aspekcie życia; w rodzinie, pracy czy życiu publicznym.

Dobro wspólne to więc troska o integrację ludzi w jeden spójny organizm społeczny, w którym każda jednostka znajduje się w relacji z innymi, a więc wspólna odpowiedzialność za wszystkich, szczególnie tych najbardziej potrzebujących, staje się fundamentem prawdziwego dobra, a cnoty indywidualne, wplecione w społeczny łańcuch, nadają mu kształt i dają energię.

Polska zmaga się z kryzysem politycznym, który dotyczy dzielenia się władzą i przede wszystkim objawia się w żądzy władzy i braku wzajemnego szacunku i zrozumienia. Już nie tylko dla młodego pokolenia wygląda na to, że polityka, szczególnie w okresach wyborczych, stała się areną bezwzględnej walki o dominację ideologiczną, a nie szukaniem rozwiązań, które zaspokajają rzeczywiste potrzeby społeczne. Jeśli dodać do tego rozbuchany marketing, powstaje pytanie nie o to „jak”, ale „czy” możemy tak dalej funkcjonować. Jak długo jeszcze będziemy tkwić w podziałach, które zamiast zbliżać nas do siebie, pogłębiają tylko wzajemną nieufność i osłabiają solidarność? A to wszystko w tak niespokojnych czasach.

Tekst dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/michal-klosowski-porozumienie-ponad-swietami/

PAP/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 8 grudnia 2025