Anna DRUŚ: Piękna, czysta Polska. I jakże sympatyczni Polacy!

Piękna, czysta Polska. I jakże sympatyczni Polacy!

Photo of Anna DRUŚ

Anna DRUŚ

Dziennikarka i redaktor. Pracowała w „Pulsie Biznesu”, „Newsweeku” i Katolickiej Agencji Informacyjnej.

Patrząc na Polskę oczami przybyszów z Ukrainy, ale też innych krajów, uzmysławiamy sobie, że niejednokrotnie wciąż nie doceniamy skoku, jakiego dokonaliśmy w ciągu ostatnich dekad – pisze Anna DRUŚ

Polacy w oczach innych

.Lera jest Ukrainką z Mariupola, od dwóch lat mieszkającą w Polsce. Od początku oswaja pobyt u nas poprzez prowadzenie kanału na YouTube, gdzie w regularnie publikowanych filmach pokazuje swoje spostrzeżenia i zdziwienia dotyczące codzienności życia w Polsce.

A dziwiło ją u nas wiele rzeczy: to, że Polacy nie zabudowują swoich balkonów (w przeciwieństwie do Ukraińców); że polskie małe miasteczka są znakomicie rozwinięte, mają przedszkola, ośrodki zdrowia i dobrą komunikację publiczną z większymi miastami; że polskie wsie są zadbane, a drogi w nich proste i równe. Że w tramwajach jest czysto, że nawet stare, pokomunistyczne bloki są odnowione.

Lara nie jest jedyną Ukrainką, która zdziwienie polskim rozwojem uczyniła tematem swoich vlogów. Nie jest nawet jedynym obcokrajowcem, który takie treści publikuje w sieci – Polska jest wszak domem dla tysięcy przybyszów ze Wschodu i Zachodu, którzy właśnie tu albo znaleźli swoje miejsce na stałe, albo chwilowo zamieszkali, korzystając z dobrodziejstw naszej edukacji i rynku pracy.

Na wszystkich tego typu vlogach, które obejrzałam – a było ich kilkadziesiąt – uwagę przykuwa nie tylko to, co dziwi czy zaskakuje obcokrajowców w Polsce, ale również to, jak ich zdziwienie komentują sami Polacy. A Polacy, jak to Polacy: są oczywiście zachwyceni, że ktoś chwali ich kraj, spieszą, żeby wyjaśniać kulturowe oryginalności tym, którzy jeszcze ich nie pojmują, ale – co najciekawsze – uderzają się w piersi za to, że potrzebowali tych wszystkich Ukraińców, Białorusinów, Rosjan czy Azerów, żeby docenić to, co jako społeczeństwu i narodowi udało się im osiągnąć. Piszą: „Dziękujemy, że nam pokazujesz piękno naszego kraju!”, „Dzięki Twoim filmom zrozumiałem, że nie jest z Polską tak źle, jak wszyscy myślimy!”, „Dlaczego potrzebujemy Ukraińców, żeby docenić to, co mamy?”. Szczególnie to ostatnie pytanie zasługuje na głębszą refleksję. Podobnie jak to, co zadziwia obcokrajowców w naszym kraju.

Co dziwi obcokrajowców w Polsce

.Różnice kulturowe występują na całym świecie i z pewnością każdy emigrant, dokądkolwiek przyjedzie, zauważa, co go zadziwia czy zaskakuje w codzienności życia w nowym miejscu. Sposób bycia mieszkańców, ich styl ubierania się, nawiązywania kontaktów, wygląd miast, kuchnia, zwyczaje w firmach – w każdej z tych dziedzin coś jest dla nowo przybyłych inne lub niezrozumiałe, nieważne, czy są to Polacy emigrujący do innego kraju, czy obcokrajowcy przybywający nad Wisłę.

Jednak nie wszystkie zdziwienia cudzoziemców mieszkających w Polsce wynikają z prostych różnic kulturowych. Wiele z nich wynika ze stereotypów dotyczących Polski za granicą oraz mitów utrwalanych świadomie lub nieświadomie w kulturze popularnej.

Treści vlogów publikowanych w internecie pozwalają stwierdzić, że obcokrajowcy z szeroko pojętego Zachodu są najczęściej zdziwieni wysokim poziomem rozwoju cywilizacyjnego naszego kraju. Zaskakuje ich jakość zorganizowania komunikacji publicznej (pewien Włoch nagrał nawet odcinek, w którym zdumiony pokazuje punktualność warszawskich autobusów, analizując ich zgodność z rozkładem na kolejnych przystankach), piękno polskich miast, w tym liczba nowoczesnych budynków; wszystkich zachwyca i dziwi polska kuchnia – niby słyszeli o „pierogies” czy o pączkach, ale zachęceni opiniami lubią próbować innych rzeczy, szczególnie w barach mlecznych.

Są również zaskoczeni cenami towarów i usług w naszym kraju w stosunku do ich jakości; w oczach zachodnich turystów jesteśmy niemal rajską wyspą za niewielkie pieniądze.

No i przyroda – całe odcinki vlogów nagrywanych przez Amerykanów, Włochów czy Francuzów poświęcone są pięknu polskiego Wybrzeża, Tatr czy jezior.

Czy Polacy są narodem ponuraków?

.Tym, co budzi zwykle ich niezrozumienie, są ponure twarze Polaków mijanych na ulicach oraz nieuprzejmość obsługi w sklepach czy innych miejscach. Okazuje się, że to, co my bierzemy za obojętny wyraz twarzy, świadczący o dyskrecji wobec obcych na ulicy, przybysze biorą za ponuractwo. Możliwe, że to pozostałość po latach trudnych doświadczeń, które kazały nie ufać obcym? Miejmy nadzieję, że to z czasem minie.

Nieco inne jest doświadczenie współczesnej Polski dla przybyszów ze Wschodu, szczególnie krajów byłego ZSRR. Oni również zwracają uwagę na wysoki poziom rozwoju Polski, który nie tyle nazywają skokiem cywilizacyjnym, ile po prostu „Europą”. – Gdy tylko przekroczyłem granicę Polski od razu poczułem, że jestem w innym świecie niż ten, który znam jako mieszkaniec Rosji. Wszystko było tak schludne, uporządkowane i zadbane, jakby Polska przygotowała się na mój przyjazd. Ale wiedziałem przecież, że to nie jest żadna fasada. Tu po prostu tak jest – wspominał swój pierwszy dzień w naszym kraju Wiaczesław Zarutski, Rosjanin, który – jak mówi – uciekł z Rosji, aby opowiadać prawdę o tym kraju.

Na podobne kwestie zwracają uwagę również inni przybysze ze Wschodu – są zdziwieni nie tylko równymi drogami i trawą skoszoną wzdłuż autostrad, ale też czystością w środkach transportu, zadbanymi przestrzeniami wspólnymi no i przede wszystkim Polakami. Często powtarzają – i to zarówno Rosjanie, jak i Ukraińcy – że zaskoczyły ich sympatia i gościnność Polaków, ale też w ogóle ich stosunek do ludzi. Przyznają (zwłaszcza Rosjanie), że mieszkając w swoich krajach, wyobrażali sobie Polaków jako raczej niezamożnych, nieufnych wobec obcych, zadufanych w sobie i aroganckich sąsiadów. – Jestem zdziwiony nawet tym, że sprzedawca w sklepie mówi do mnie „Dzień dobry”, bo w moim kraju nie ma czegoś takiego. Jestem zaskoczony, gdy obcy ludzie są gotowi mi pomóc, wskazać drogę, odpowiedzieć na pytanie, wykazać się cierpliwością, gdy czegoś nie rozumiem. U mnie w kraju tego nie ma. Ma się wrażenie, że wszyscy dokoła nienawidzą świata, nienawidzą wszystkiego wokół, a szczególnie obcych ludzi. I nie tyle jest to kwestia kultury, ile tego, że poza Europą ludziom żyje się znacznie gorzej – mówi Azer Elszad z kanału „Azerczik PL”.

Opinie o Polsce, także o polskiej gospodarce

.Podobnie jak przybysze z Zachodu, nasi goście ze Wschodu chwalą Polskę za ceny w sklepach, jednak w nieco innym rozumieniu. Gdy wspomniany Azer Elszad zwrócił uwagę, że u nich również są chipsy Pringles albo coca-cola – lecz w cenach zaporowych, przypomniałam sobie pierwszy rok po upadku komunizmu, gdy także u nas pojawiły się zachodnie towary, ale kosztem odcinały zwykłych ludzi od możliwości ich zakupu.

Zresztą nie tylko ta różnica uświadamia nam, że ledwie 35 lat temu Polska należała do świata, jaki dla tych ludzi w ich ojczyznach jest codziennością. Sporo miejsca temu zjawisku poświęcił w swoich vlogach popularny na polskim YouTube Roman Maksimow, znany jako Roman Fan Polszy. Gdy opowiadał o swoich pierwszych zachwytach Polską i porównywał ją do rodzinnego Naddniestrza – od polskich widzów słyszał najczęściej: „Roman, ale u nas było to samo!”.

Sama zresztą miałam ochotę napisać taki komentarz pod filmami Rosjanina Wiaczesława i Azera Elszada. Gdy wymieniali swoje spostrzeżenia dotyczące różnic między naszym krajem a ich ojczyznami, obaj zwrócili uwagę, że u nas człowiek po prostu czuje się wolny. Dlaczego? Z powodu stosunku szeroko rozumianej władzy do obywateli. Elszad określił to wprost słowami: „U was nawet policjanci są mili!”. Zestawiał to z towarzyszącym mu w jego kraju poczuciem bycia podejrzanym na każdym kroku, gdzie zawsze można być wylegitymowanym bez powodu i poddanym niemiłej kontroli.

Wzory i cele swoich marzeń, gdy wrócą do swoich krajów

.W tej opowieści o Polsce widzianej oczami cudzoziemców, szczególnie tych zza wschodniej granicy, jest jeszcze jeden ważny aspekt. To, co my przechodziliśmy 30 lat temu, po wojnie będą przechodzić również Ukraińcy, a kto wie, może i inne narody, zbyt długo niewolone imperializmem Rosji. Przyjeżdżając dziś do nas – w poszukiwaniu bezpieczeństwa czy po prostu za chlebem – siłą rzeczy uczą się od Polski, widzą, co się nam udało, a także jakie popełniliśmy błędy. Dzisiaj podziwiają nasze równe drogi, schludne chodniki i ukwiecone balkony, ale niedługo zawiozą je w pamięci do swoich krajów jako wzory i cele swoich marzeń.

Jak ujęła to trafnie jedna z Polek komentujących film Lery z Mariupola: „Skoro nam się udało, wam również się uda”.

Anna Druś

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 30 marca 2023