

Ukraina inaczej patrzy dziś na Polskę
Na Ukrainie istnieje poważne zapotrzebowanie społeczeństwa na „polską” tematykę. To już nie są dyskusje w wąskich kręgach zawodowych historyków, ale zainteresowania szerokich kręgów publiczności – pisze Anatol OLICH
.Trwająca od 2014 r. wojna na terytorium Ukrainy uległa zmianie w lutym 2022 r. Zmieniło się też jej postrzeganie – zarówno na Zachodzie, jak i na samej Ukrainie. Choć agresor nie ustaje w próbach mącenia w głowach, w kółko przekonując o „obronie praw ludności republik ludowych” i „walce z faszyzmem”, tylko tendencyjni obserwatorzy mogą nie dostrzec zafałszowania i nikczemności rosyjskiej narracji. O ile zachodnia taktyka nieprowokowania, powściągliwości i ostrożności nadal blokuje i hamuje wiele decyzji, które dla Ukrainy tak naprawdę są sprawą życia i śmierci, o tyle bardziej adekwatny i zdecydowany stosunek do sytuacji wykazują państwa, które na własnej skórze doświadczyły ucisku sowieckiej tyranii: kraje bałtyckie jako byłe republiki ZSRR, a także kraje należące do tzw. bloku socjalistycznego. Logika i gorzkie doświadczenie podpowiadają im, że w przypadku klęski Ukrainy to one będą kolejnymi ofiarami rosyjskiej agresji, a Siły Zbrojne Ukrainy bronią teraz m.in. także ich niepodległości i życia. Państwa te jako pierwsze udzieliły i nadal udzielają narodowi ukraińskiemu pomocy, bez której dalsza walka z tak potężnym wrogiem byłaby wprost niemożliwa.
Największy udział w pomocy dla Ukrainy ma Polska. Jest ona bezprecedensowa. Już w pierwszych godzinach po rozpoczęciu otwartej agresji rosyjskiej Polska otworzyła swoje granice dla uchodźców. Dziś Polska pozostaje de facto drugą ojczyzną dla milionów ukraińskich kobiet i dzieci, które otrzymują praktycznie pełny pakiet praw i świadczeń obywatelskich. Do tego należy dodać niekończące się transporty leków, produktów, odzieży, środków higienicznych, ostatnio generatorów, latarek, materiałów budowlanych itp., zbieranych przez zwykłych Polaków i wysyłanych na Ukrainę.
Na Wołyniu, gdzie mieszkam, dla większości obywateli jeszcze przed 24 lutego ubiegłego roku Polska była przede wszystkim krajem, w którym można zarobić na życie; dla młodych ludzi była szansą na zdobycie wysokiej jakości europejskiego wykształcenia; dla podróżujących była hubem, z którego można polecieć w inny zakątek świata za uczciwą cenę; dla przedsiębiorców było to miejsce, gdzie się kupuje towary i produkty wysokiej jakości. O ile w dziedzinie praktycznej nasze stosunki można było określić mianem neutralnych, tak w dziedzinie pamięci historycznej były one znacznie bardziej skomplikowane. Zarówno na poziomie międzynarodowym, jak i międzyludzkim. Nastąpiły jednak zmiany w obu tych aspektach sąsiedzkich relacji.
Wiosną 2022 roku, w okresie Świąt Wielkanocnych, w kilku miejscowościach w obwodzie wołyńskim, rówieńskim i tarnopolskim mieszkańcy porządkowali polskie cmentarze. Co roku angażowały się w to głównie polskie organizacje, które w 2022 r. ze względu na wojnę nie mogły przybyć, więc Ukraińcy postanowili samodzielnie posprzątać groby w dowód wdzięczności dla Polski za wsparcie. W naszej gazecie „Monitor Wołyński” ukazał się szereg publikacji dotyczących tej inicjatywy. Obserwując reakcje polskich czytelników na nie, zauważyliśmy, że często w komentarzach wyrażali wątpliwości, czy to naprawdę Ukraińcy sprzątają polskie cmentarze, sugerując, że były to pewnie miejscowe polskie organizacje.
Jako uczestnik takich akcji mogę potwierdzić, że rzeczywiście była to inicjatywa zwykłych mieszkańców ukraińskich wsi i miasteczek. Czasem pomagali samorządowcy, np. dostarczając sprzęt, ale najczęściej cała praca była wykonywana przez Ukraińców. Ponieważ na co dzień nikt się takimi cmentarzami nie opiekuje, pracy jest na nich bardzo dużo. Częstokroć sprzątanie trwało kilka dni. Następnie zapalano znicze na wysprzątanych grobach, a mieszkańcy niektórych wsi zwracali się do Stowarzyszenia Kultury Polskiej im. Ewy Felińskiej na Wołyniu z prośbą o przekazanie im polskich flag do umieszczenia na tych cmentarzach.
W ostatnich miesiącach na Ukrainie trwa proces derusyfikacji nazw miejscowych. W Łucku jedna z ulic zostanie nazwana imieniem polskiego pisarza Józefa Łobodowskiego, który przez pewien czas mieszkał w naszym mieście, a w innej dzielnicy jeden ze skwerów został nazwany imieniem generała Władysława Andersa. Nazwiska wybitnych Polaków coraz częściej pojawiają się w innych ukraińskich miastach. Inicjatywa ta jest również wyrazem wdzięczności dla narodu polskiego i Polski.
Na popularnym ukraińskim kanale YouTube „Historia bez mitów”, obserwowanym przez setki tysięcy widzów, pojawia się coraz więcej filmów poświęconych Polsce i Polakom. Są to nie tylko opowieści o wspólnych kartach historii (Kozacy, wydarzenia II wojny światowej) czy o wspólnych postaciach historycznych (takich jak polski malarz Wilhelm Kotarbiński, mieszkający i tworzący w Kijowie). To także filmy o tematyce ściśle polskiej, np.: „Polska 1981. Junta wojskowa przeciwko »Solidarności«” czy „Powstanie styczniowe. Jak Polska walczyła z imperium rosyjskim”. W cyklu tym pojawił się m.in. film pt. „Rzeczpospolita. Rujnujemy rosyjsko-imperialne narracje”. Zgodnie z tytułem ukraińska historyczka Natalia Starczenko burzy w nim stereotypy, które ukraińska historia odziedziczyła po rosyjsko-sowieckiej historiografii i które wciąż można znaleźć nawet w podręcznikach szkolnych i literaturze naukowej. Film ma podtytuł „Nasze państwo”. Rzeczpospolita jest w nim eksponowana nie jako kolejny zaborca i ciemiężca, ale jako państwo, które Ukraińcy tworzyli wspólnie z Polakami, Litwinami, Białorusinami, Żydami i innymi narodami.
Tematy dla historyków na tym kanale są proponowane przez widzów. Wnioskując po obecnym ich doborze, można stwierdzić, że na Ukrainie istnieje poważne zapotrzebowanie społeczeństwa na „polską” tematykę. To już nie są dyskusje w wąskich kręgach zawodowych historyków, ale zainteresowania szerokich kręgów publiczności. Coraz częściej pojawiają się też pytania typu: „Co polecilibyście przeczytać z polskiej literatury, obejrzeć z polskich filmów, posłuchać z polskiej muzyki?”. Liczba chętnych do nauki języka polskiego też się powiększyła.
Wydaje się jednak, że nie należy oczekiwać, że wszystkie te niewątpliwe zmiany w nastawieniu Ukraińców do Polski i Polaków pomogą rozwiązać wszystkie dotychczasowe problemy w naszych relacjach. O przykład też nie jest trudno. Stowarzyszenie Kultury Polskiej im. Ewy Felińskiej na Wołyniu od momentu powstania, czyli od około 30 lat, zabiega o pozwolenie na wzniesienie pamiątkowego krzyża na dawnym łuckim cmentarzu katolickim, gdzie władze sowieckie wybudowały memoriał „Wieczna Sława”. Lokalne władze nie śpieszą się jednak z wydaniem zezwolenia na uczczenie pamięci kilkunastu tysięcy łuckich Polaków, pochowanych na tej nekropolii.
Z pewnością ważnym wyznacznikiem realnych zmian we wzajemnym zrozumieniu Ukraińców i Polaków może być 80. rocznica rzezi wołyńskiej, którą będziemy obchodzić w tym roku.
Czy te transformacje są chwilowe, czy fundamentalne, pokaże czas.
Anatol Olich
Tekst ukazał się w nr 50 miesięcznika opinii „Wszystko co Najważniejsze” [PRENUMERATA: Sklep Idei >>>] ; pierwotnie został opublikowany w projekcie www.DlaPolonii.pl