"Za kim kroczyć na #Twitterze?"
To był czwartek 4 czerwca 2009 r. – moje pierwsze ćwierknięcie na Twitterze. Co mnie podkusiło i co wtedy napisałem nie pamiętam. Dzisiaj po około 4 latach od tamtego dnia wiem jedno – było warto. Dzisiaj to już prawie 25 tysięcy tweetów (jak pisałem na Twitterze lepszych i słabszych), ponad 1 800 osób które obserwują i komentują moje wypowiedzi. Śledzę ok 1800 innych twitterowiczów. W niniejszej notce chciałbym skupić się właśnie nad tym ostatnim aspekcie – za kim kroczyć i kogo śledzić. Jednym słowem, kogo followować na Twitterze.
Po tym jak zarejestrujecie się już Państwo na Twitterze musicie zadać sobie pytanie: po co chcę tutaj być? Zabawa, praca, polityka, plotki? Na czym chcę się skupić?
Moje wybory na Twitterze, kogo śledzić i z kim utrzymywać kontakt dzielę na grupy. Są to politycy, dziennikarze, prawnicy i last but not least ludzie o podobnych poglądach i zapatrywaniu na świat.
Jako radny z warszawskiej Pragi Południe ale również jako osoba żywo zainteresowana polityką krajową i międzynarodową śledzę wypowiedzi polityków na Twitterze. W drugą stronę kontaktuję się jako lokalny działacz z mieszkańcami mojej dzielnicy. Twitter staje się coraz bardziej popularny wśród polskich polityków. Tu nie ma bariery. Tu możesz zadać niewygodne pytanie, zagadnąć o szczegółowe rozwiązanie legislacyjne czy nawet złożyć wniosek lub skargę. To tu bardzo często politycy sondują swoje pomysły czy też szukają aprobaty dla już zrealizowanych. Na Twitterze polityk jest bliżej, na wyciągnięcie … tweeta.
Kolejna grupa to dziennikarze. Dla nich, a równocześnie i dla mnie Twitter to żywy odbiorca ich codziennej pracy, komentujący już od rana lub bardzo rana ;) najnowsze artykuły i newsy. To tutaj dziennikarze a za ich przyczyną także osoby je śledzące mogą dowiedzieć się z pierwszej ręki o tym co w politycznym świecie piszczy. Oczywiście polski Twitter raczej nie pobije amerykańskiego i nie będzie to narzędzie do „wypuszczania” w dziennikarski świat afer czy też narzędzie brutalnej walki politycznej z jaką mamy do czynienia chociażby w serialu „House of Cards” z Kevinem Spacey w roli głównej. Grany przez Spacey’ego bohater podsuwa co lepsze kąski z politycznej kuchni Kapitolu młodej nieopierzonej dziennikarce a ta myśląc, że właśnie „ma temat” realizuje z góry założony plan autora. Wracając jednak do dziennikarzy na polskim Twitterze, można śmiało stwierdzić, że są tutaj już prawie wszyscy. Prawdziwą będzie także teza, że dziennikarz, który nie używa Twittera już nie pracuje… albo wybrał się na dłuuuuugie wakacje.
Juryści! Wbrew pozorom jako grupa „dosyć” mocno zajęta radzimy sobie także i na Twitterze.
Pomaga dobry smartphone albo tablet. W przerwach pomiędzy rozprawami w sądzie, można skonsultować z kolegami ciekawą sprawę, podzielić się wiadomością o wygranej lub ponarzekać na Temidę, że tym razem znowu … Cenię sobie bardzo prawników na Twitterze. To osoby kreatywne, rzutkie i – co ważne – znajdujące zawsze chwilę (wywołane tweetem do tablicy) na rozmowę. Wielokrotnie rozgryzaliśmy zawiłe sprawy, spieraliśmy się. Znamy się też w realu. To dobre znajomości.
Ostatnia grupa ale dla mnie chyba najsympatyczniejsza (prawnicy wybaczą;)) to zwykli Twitterianie ;). Ani politycy, ani dziennikarze ani też prawnicy. Są, piszą, wrzucają zdjęcia, muzykę, złote a czasami zwykłe myśli. Na zadane w przestrzeń pytanie – jak zrobić dobry sernik dostajesz od nich przepisy. Na zagadnięcie o wczasy w Grecji otrzymasz dobrą ofertę. Na #dzieńdobry o 05:10 w sobotę, bo córeczce „idą ząbki” odezwie się ktoś kto też już nie śpi… A tak między nami – Twitter nigdy nie śpi ;)
Twittera w dużej większości tworzą zwykli ludzie. Wiem, że to określenie z gumy i nigdy nie zdefiniowane, ale każdy z nas pod skórą czuje, że to tacy jak Ty i Ty i także ja. Ich warto śledzić. Mają różne zainteresowania. Słuchają ciekawej muzyki z Mongolii, zachwycają się nieznanym autorem książki, jedli w nowej knajpie w mieści. Przyzwyczailiśmy się, przy braku czasu i zagonieniu, że każda informacja musi nieść ze sobą treść. Treść ta musi być użyteczna, wyceniana, zbywalna, zamienialna na towar. A może właśnie nie! A może Twitter dla wielu powinien być miejscem dobrego spotkania. Miejscem do głoszenia i zamanifestowania siebie. Także miejscem do słuchania innych. Nie wszyscy są politykami, dziennikarzami, prawnikami, ekonomistami czy bankierami. Twitter nie jest elitarny. Chyba że uznamy, że ten czas który na nim spędzamy znamionuje nas i określa jako elitę. Twitter jest egalitarny. Dla wszystkich, o wszystkim, o każdej porze, zawsze. Jedno na koniec nie może nam umknąć – musisz być gorący. Na Twitterze musisz zainteresować. Musisz pokazać coś nowego, dostarczyć nowych wrażeń. Tajmlajn nie lubi obojętności. Tajmlajn biegnie, skacze, pędzi… Zdążysz?
Kogo śledzę? Kogo warto czytać? Pomijam dzisiaj polityków, bo tych śledzę, czytam, analizuję i chyba zbyt często używam @AszDziennik aby opisać to co robią ;). Wskażę – i nie jest to zaznaczam katalog ani zupełny, ani też zamknięty – kilka osób, które poznałem na i poprzez Twittera, a które lubię po prostu czytać i mieć na swoim tajmlajnie. Jest was 1867 ale pragnę wskazać choć kilka z nich, które warto śledzić. Zestaw ten nie jest ułożony w hierarchii ważności, proszę więc nie poddawać tego zbyt głębokiej analizie: @czerniakowianka, @pobozy, @mliskiewicz, @p_hudini, @iszafranska, @katarzynapawlak, @zabiegana, @A_Pawlikowski, @P_S_Milano, @Marcinek_Sz, @MaciejGnyszka . . .
#Do_zobaczenia na #Twitter
@Dariusz_Lasocki