Jan ŚLIWA: Polska Czarnodziura

Polska Czarnodziura

Photo of Jan ŚLIWA

Jan ŚLIWA

Pasjonat języków i kultury. Informatyk. Publikuje na tematy związane z ochroną danych, badaniami medycznymi, etyką i społecznymi aspektami technologii. Mieszka i pracuje w Szwajcarii.

Ryc.Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

„Rzecz dzieje się w Polsce, czyli nigdzie”.
Alfred Jarry, „Ubu Król”

.W mediach zachodnich Polska jawi się często jako dzika kraina, oznaczona na mapach przez „hic sunt leones”. Ponieważ dostać się tam trudno, a język jest niezrozumiały, relacje opierają się na informacjach z nielicznych zaprzyjaźnionych źródeł. Ta nieznajomość ma długą tradycję i występuje w wielu aspektach.

Piszę ten tekst w pierwszej osobie, ponieważ opiera się na moich osobistych przeżyciach i odczuciach. Nie cytuję naukowych opracowań ani statystyk, prezentuję jednak kilka charakterystycznych, dających do myślenia eksponatów.

Eksponat 1. Tam przecież niczego nie ma!

Po raz pierwszy poczułem się jak Jeździec znikąd w 1976 roku na praktyce w Reading, w UK. Rozmowa z kolegą Turkiem wyglądała tak:

– Where are you from?
– From Poland.
– Poland?
– It’s between Germany and Russia.
– Is there something between Germany and Russia?

Gdy w latach osiemdziesiątych już byłem w Szwajcarii, wśród celów weekendowych wycieczek zaczęły się pojawiać miasta Europy Środkowej i Wschodniej: Praga, Budapeszt, nawet Moskwa i Leningrad. I tyle. Jak gdyby poznawano tę Europę od wybrzeży, lecz Karpaty i Odra przedstawiały barierę nie do przebycia. Po zmianach roku 1989, których symbolem stał się mur berliński, oraz w czasie rozszerzenia Unii w 2004 roku zaczęto o tych krajach pisać, o Polsce też. Czytając te teksty, czułem się jak Indianin z Karaibów, właśnie odkryty przez cywilizację. Rozbawiło mnie, gdy szwajcarski dziennikarz wyraził się o Polsce „mały kraj”. Mały?

Eksponat 2. 23 języki, polskiego nie ma

Ten eksponat jest stosunkowo trywialny. W serii wagonów szwajcarskich kolejek podmiejskich jakiś lingwista umieścił na stolikach pod oknem kilka tekstów w różnych językach. Z urzędu są cztery języki Konfederacji. Są trzy prawie identyczne języki skandynawskie i podobny holenderski. Dla nowych przybyszów jest chorwacki, albański, turecki i tamilski. W zgodnym sąsiedztwie leżą arabski i hebrajski. Jest węgierski i czeski. Polskiego nie ma. Dla pocieszenia – nie ma również chińskiego (jest japoński) ani hindi, co wyklucza ponad 1/3 ludzkości.

Eksponat 3. Czy Żydom się dobrze żyło wśród Aborygenów?

Gdy oglądam zachodnie filmy dokumentalne dotyczące terenów Polski, odnoszę wrażenie, że opowiadają historię Żydów żyjących wśród dziwnego ludu, trochę przypominającego hordy Indian, strzelających z łuków do pociągów na Dzikim Zachodzie. W starych westernach nie mają oni twarzy ani osobowości, trzeba się tylko od nich opędzać. I tak dla wielu największym dokonaniem tysiąclecia jest w tym kraju obóz Auschwitz-Birkenau. Oczywiście jest on ważny, ale są też Wawel i kolumna Zygmunta. Charakterystyczne to było podczas wizyty prezydenta Trumpa w Warszawie, który zorganizował uroczystość pod pomnikiem Powstania Warszawskiego, a do pomnika Bohaterów Getta oddelegował Ivankę z mężem. Wywołało to oburzenie, bo wszyscy goście się dotąd koncentrowali na tym drugim.

To przyzwyczajenie odezwało się również w procesie przeciw ZDF dotyczącym „polskich obozów koncentracyjnych”. Jednym z argumentów obrony było to, że „dotąd się nikt o to nie upominał”. Czyli że nowy, nacjonalistyczny rząd przekręca historię dla własnej propagandy.

Eksponat 4. Wszędzie partyzanci, w Polsce cisza

Max Hastings, „The Secret War: Spies, Codes and Guerillas 1939-1945”

550 stron o szpiegach i partyzantach w czasie II wojny. Armia Krajowa się nie załapała. Przynajmniej wojna wybuchła w 1939 roku, co nie jest oczywiste.

Eksponat 5. Wszyscy cierpią oprócz Polaków

David Korn-Brzoza i Olivier Wieviorka „Après Hitler”

W tekście poniżej kursywą zaznaczone są cytaty z oryginalnego komentarza.

Ciekawy film dokumentalny, pokazujący rzadkie i dość brutalne zdjęcie z tego okresu. Droga do prawdziwego pokoju nie była łatwa. Najbardziej cierpią Niemcy. Polacy mszczą się na swoich opresorach i wypędzają ich. Jest ich tyle, że są przetrzymywani w dawnych obozach, „jak Majdanek w Polsce, wczoraj przeznaczony do zniszczenia Żydów” (comme Majdanek en Pologne, hier voué à la destruction des Juifs). Wersja hiszpańska w sieci mówi mocniej: antiguos campos polacos destinados al exterminio de Judíos, como él de Majdanek.

Mapka po lewej pokazuje ich strumienie płynące przez całą Europę. Ironia losu – tą samą drogą Żydzi uciekają przed pogromami. Granice są już powojenne. Ale jakoś wciąż są Prusy Wschodnie, a i wschodnia granica Węgier nie taka. Osobliwością jest mapka po prawej. W ramach czystek etnicznych polskie milicje nacjonalistyczne dziesiątkują Ukraińców. W rewanżu fanatycy ukraińscy masakrują i wypędzają mniejszość polską. Pomijając te dziwne fakty, Ukraina nie leży na Podlasiu.

Nie mam więcej uwag.

Eksponat 6. Zwycięski blitzkrieg przeciw Polsce, czyli happy end

Éric-Emmanuel Schmitt – popularny francuski pisarz. Uczestniczyłem w spotkaniu z nim zorganizowanym przez Alliance Française. Zachwycił mnie pięknymi zdaniami i miękkim, łagodnym głosem. Na jego najnowszej książce otrzymałem autograf. Wypożyczyłem kilka innych z biblioteki, w tym La part de l’autre, równoległą historię dwóch Adolfów H., z których jeden – jak to było w historii – zostaje odrzucony przez komisję egzaminacyjną wiedeńskiej szkoły sztuk pięknych, a drugi zostaje przyjęty. Pod koniec lektury doznałem szoku. Pojawia się konflikt z Polską. Jaki będzie wariant optymistyczny? Niegodna Polska, rządzona przez wojowniczego Becka, która w ramach traktatu wersalskiego zagarnęła niemieckie terytoria, po krótkim blitzkriegu musi je zwrócić. Wszyscy żyją długo i szczęśliwie, a w latach 60. pierwszym astronautą na Księżycu jest Niemiec.

Dla niedowiarków przytaczam oryginalny tekst.

Nie mam więcej komentarzy. Książki Schmitta oddałem do biblioteki.

Eksponat 7. Alkoholizm i antysemityzm

Wobec takiego kraju można sobie na wiele pozwolić. Celują w tym niemieckie kabarety, prezentujące koszarowe poczucie humoru, tak różne od kabaretu Starszych Panów. W szwajcarskiej Weltwoche urodzony w Katowicach Henryk M. Broder pisze felietony zatytułowane Die Deutschen. Pewnego razu z samozadowoleniem oznajmił, że istotą polskiej kultury jest alkoholizm i antysemityzm. Ironizował dalej na temat swoich polskich znajomych, których doprowadza to do furii. Gdy swojego czasu ukazał się osławiony paszkwil o Dwóch kartoflach (braciach Kaczyńskich), dodał do polskich cech jeszcze brak poczucia humoru. Spora część felietonu była dosłownie skopiowana z poprzedniej wersji, co sugeruje, że tekst ten ma na podorędziu, gotowy do użycia.

Eksponat 8. Ile było powstań?

Kilka lat temu spojrzałem 1 sierpnia, czy o Polsce coś piszą francuskie gazety. Zarówno Le Monde, jak i Figaro miały artykuły o Powstaniu Warszawskim, ale z tekstu wynikało, że mylą je z Powstaniem w Getcie.

Niby im to wszystko wolno – Polska leży z dala od wybrzeży, w borach, po których buszują wilki i niedźwiedzie. Z ręką na sercu: kto z nas wie, gdzie leży Oklahoma i kim byli Wilhelm Zdobywca, Tomás de Torquemada czy Ieyasu Tokugawa? Ale jednak gdy przyjmuje się pozę mistrza pouczającego prymitywnych pachołków, wypada coś o temacie wiedzieć.

Co z tym zrobić oprócz narzekania? Na razie nie wiem, wykręcę się ograniczoną długością felietonu.

Jan Śliwa

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 3 grudnia 2017