Jerzy GRZYBOWSKI: Białoruski ruch niepodległościowy w czasie II wojny światowej

Białoruski ruch niepodległościowy w czasie II wojny światowej

Photo of Jerzy GRZYBOWSKI

Jerzy GRZYBOWSKI

Doktor habilitowany. Pracuje w Katedrze Studiów Interkulturowych Europy Środkowo-Wschodniej Wydziału Lingwistyki Stosowanej Uniwersytetu Warszawskiego. Autor blisko 250 publikacji naukowych w kraju i za granicą, w tym 10 monografii.

Należy podkreślić, że zainteresowanie współpracą z podziemiem polskim przejawiała nie tylko partia Iwanowskiego-Stankiewicza, lecz również inni działacze białoruscy – pisze Jerzy GRZYBOWSKI

.Dnia 21 października 1942  r. w Warszawie doszło do spotkania kierownika referatu spraw narodowościowych BIP KG AK, Władysława Tomkiewicza „Krzysztofa”, z Radosławem Ostrowskim, który  pracował wówczas w administracji cywilnej w okręgu smoleńskim.

Zaoferował on współpracę z Polakami, która miała zaowocować powstaniem   federacji polsko-białoruskiej.  Zapewniał, że ma upoważnienia do rozmów z Polakami od tajnej organizacji niepodległościowej (tzw. Centrum), skupiającej działaczy białoruskich w Berlinie i Warszawie , a także przekazał opinię, że politycy białoruscy są rozczarowani działaniami Niemców i szukają porozumienia z Polską, gdyż ufają, że Polacy wyciągnęli wnioski z przedwojennej polityki względem ludności białoruskiej i dokonali rewizji stanowiska w tej sprawie.

Warto zauważyć, że w rozmowie z przedstawicielem AK Ostrowski nie ukrywał słabych stron ruchu białoruskiego.   Podkreślał, że Białorusini nie posiadają tradycji inteligenckich, dlatego zabiegał o pomoc Polaków w kształtowaniu przyszłej  warstwy wykształconych elit białoruskich. Dawał do zrozumienia, że w odróżnieniu od „marzycieli” z PBN nie owładnęła nim wizja Białorusi w etnicznych granicach od Białegostoku do Smoleńska. Tym samym zasugerował, że nie przywiązuje większej wagi do kwestii terytorialnej. Zastrzegał, że nie przybył, by omawiać szczegóły, lecz  przeprowadzić rozmowę sondażową i tym samym unikał poruszania  tematów dotyczących sytuacji bieżącej, m.in. konfliktu polsko-białoruskiego o stanowiska w administracji i policji. Powołując się na czujność Niemców, zaproponował zachowanie w tajemnicy rozmów polsko-białoruskich, a więc w tym względzie nie różnił się niczym od działaczy PBN, którzy też nie chcieli zrywać kontaktów z Niemcami. Bardzo lekceważąco wypowiadał się na temat PBN, ks. Godlewskiego, Jermaczenki i Akinczyca, jako swego pełnomocnika wskazał natomiast Mikołaja Szczorsa i zaproponował, by to za jego pośrednictwem prowadzić dalsze  rozmowy.

Tomkiewicz nie miał dobrych odczuć  ze spotkań z Ostrowskim. Zaważyła na tym kontrowersyjna reputacja Ostrowskiego  z czasu międzywojnia, kiedy pracował jednocześnie dla agentury polskiej i radzieckiej. Największe obawy budziło jednak powiązanie Ostrowskiego z działaczami białoruskimi w Warszawie i Berlinie (przede wszystkim ze Szczorsem i Szkielonkiem), którzy nie bez powodu byli postrzegani przez Polaków jako skompromitowani nadgorliwą współpracą z Niemcami. Tomkiewicz nie mógł więc zrozumieć, o co chodzi. Czy jest to celowa prowokacja SD? Czy naiwna postawa Ostrowskiego, który nie zdaje sobie sprawy, że Szczors jest na usługach SD? A  może też obaj działacze białoruscy stracili wiarę w zwycięstwo III Rzeszy i gorączkowo rozglądają się za nowym sprzymierzeńcem? W związku z powyższym wywiad polski uznał za stosowne nie  przeciągać tych rokowań. Później Ostrowski wspominał, że w Warszawie kontaktował się z łączniczką AK Jadwigą Krasicką, przez którą przekazywał Londynowi poufne informacje na temat dyslokacji i ruchów wojsk niemieckich na froncie wschodnim. Informacja ta nie znajduje jednak potwierdzenia w źródłach. Możliwe, że w ten sposób działacz białoruski chciał uwiarygodnić się w oczach Polaków.

Kolejną próbę nawiązania kontaktów z podziemiem polskim Ostrowski podjął już w 1944 r., kiedy sprawował funkcję  prezydenta BCR. W obliczu nieuniknionej klęski III Rzeszy wykazywał coraz większą skłonność do rozmów z Polakami. W styczniu 1944  r. wezwał mniejszości narodowe do wspólnej walki z komunizmem. Liczył się z tym, że lojalność wobec okupantów zobowiązuje go do zachowania pozorów postawy antypolskiej, właśnie dlatego nie był w stanie całkowicie unikać wypowiedzi pośrednio lub bezpośrednio wymierzonych w Polaków.

Podczas przemówienia do żołnierzy BKA w czerwcu 1944  r. podkreślił np., że formacja ta jest powołana do zwalczania „moskiewsko-polskiego panowania”. Wbrew pozorom nie dowodzi to dwulicowości działacza białoruskiego, okupacyjna rzeczywistość nie powstrzymała go przed podjęciem kolejnych prób rozmów z Polakami. W kwietniu 1944  r. z polecenia Ostrowskiego do Warszawy  przybył jego zaufany współpracownik – Adam Demidecki-Demidowicz „Maśluk”.  Idealnie sprawdził się on w czasie rozmów z Polakami, odgrywając  rolę łącznika między podziemiem polskim  a Ostrowskim, na co wskazuje jego jednoczesna przynależność do podziemia AK i BCR . Wywiad AK sporządził charakterystykę tego działacza: „Demidecki uchodzi w Mińsku za Białorusina, rodzina jego w Wilnie jest rzekomo polska, aczkolwiek zdradza bliskie stosunki z naczelnymi nacjonalistami białoruskimi. Ta druga okoliczność zwraca uwagę ze względu na to, że Demidowicz w Wilnie utrzymuje jakoby stosunki z przedstawicielami polskiej siły zbrojnej, o czym głośno mówi rodzina w Wilnie”. Celem podróży Demideckiego było przedstawienie stronie polskiej propozycji dotyczących współpracy, m.in. utworzenia w Londynie przedstawicielstwa białoruskiego przy rządzie RP oraz   zawiązania federacji polsko-białoruskiej. Wywiad AK w czerwcu 1944  r. donosił o zakończeniu antypolskiej retoryki na łamach prasy białoruskiej w Wilnie, co wiązano m.in. z wizytą  Demideckiego w Warszawie.

Polacy bardzo ostrożnie podchodzili jednak do propozycji Ostrowskiego. Jego współpraca z Niemcami spowodowała, że wielu działaczy  Państwa Podziemnego nie miało wątpliwości, że wybór na reprezentantów właśnie tej grupy – znanej z postawy germanofilskiej i nie mającej żadnych wpływów w społeczeństwie białoruskim – byłby  błędem. Z pewnością jednak KG AK liczyła na to, że uda się wykorzystać Ostrowskiego do celów operacyjnych, brano pod uwagę to, że  on i reprezentowany przez niego BCR byli   poważniejszymi  graczami politycznymi niż istniejąca niemal tylko na papierze PBN. Warto zauważyć, że za sprawą BCR wiosną 1944  r. Niemcy powołali BKA liczącą około 25 tys. osób , a już sam fakt istnienia takiej formacji wojskowej dodawał powagi Ostrowskiemu w oczach podziemia polskiego.

Urzeczywistnienie współpracy  z tym działaczem wymagało jednak aprobaty władz politycznych. Ostrowski usiłował więc przekonać negocjatorów polskich, że współpracuje z Niemcami jedynie ze względów taktycznych, lecz nadal upatruje   niezbędnego partnera politycznego upatruje w Polakach. Jego intencje znakomicie rozumiała KG AK, która dokładała wszelkich starań, by nie dopuścić do zerwania relacji z prezydentem BCR. Wymownie dowodzi tego raport KG AK z 20 maja 1944 r., w którym wyrażano zrozumienie dla działań prezydenta BCR z uwagi na bezcelowość jego lojalności wobec mocarstw zachodnich, które „o Białorusinach nic nie wiedzą ani sprawa białoruska nie jest dla nich problemem”.

Osobnym torem toczyły się próby nawiązania kontaktów z podziemiem polskim, które podejmował członek BCR, Wsiewołod Rodźka. Według jego zeznań w kwietniu 1944  r. z polecenia Ostrowskiego  spotkał się on z pułkownikiem ze sztabu gen. Władysława Andersa w  okolicy jeziora Narocz.

Strona białoruska wysunęła propozycję zawarcia porozumienia polsko-białoruskiego o rozgraniczeniu stref wpływów, proponując przystąpienie do opracowania projektu utworzenia wspólnego państwa, którego Białoruś byłaby autonomiczną częścią, z własnym samorządem, parlamentem i siłami zbrojnymi. Kwestię granicy polsko-białoruskiej  chciano rozstrzygnąć w drodze plebiscytu, zaś linię Curzona  zaakceptować jako granicę tymczasową. Przedstawiciel Polski uprzedzał, że nie posiada odpowiednich uprawnień, by wypowiadać się na ten temat w imieniu władz polskich.

Niewątpliwie niepodległościowcy białoruscy mieli nadzieję, że rozmawiając z Polakami, nawiążą kontakty z Wielką Brytanią, czego potwierdzeniem jest fakt, że w tym samym czasie Rodźka próbował na własną rękę dotrzeć do Anglików. W tym celu zamierzał wysłać na Zachód swego przedstawiciela, Wsiewołoda Korola.   nie wiadomo dlaczego, ale do tej akcji nie doszło.

https://ipn.gov.pl/dokumenty/zalaczniki/1/1-646931.jpg

.Ostatnią próbę porozumienia z Polakami prezydent BCR podjął po kapitulacji Niemiec. 30 maja i 6 sierpnia 1945 r. Ostrowski wystosował dwa memoriały do prezydenta RP, proponując podjęcie wspólnej antysowieckiej akcji dyplomatycznej w zamian za rezygnację władz polskich z granicy ryskiej. Nie spotkało się to jednak z odzewem Polaków.

Jerzy Grzybowski

Fragment książki „Białoruski ruch niepodległościowy w czasie II wojny światowej„, wyd. Instytut Pamięci Narodowej [LINK]

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 4 maja 2022