Juliusz BRAUN: Kapitał społeczny w czasach wrogich plemion

Kapitał społeczny w czasach wrogich plemion

Photo of Juliusz BRAUN

Juliusz BRAUN

Politolog, wykładowca w Collegium Civitas. W latach 1989 - 1999 poseł na Sejm; 1999-2005 członek KRRiT; 2011 - 2015 r. prezes TVP. Od 2016 r. członek Rady Mediów Narodowych. Autor m.in. „Potęga czwartej władzy - Media, rynek, społeczeństwo” oraz „Telewizja publiczna w czasach transformacji".

Ryc.: Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Trudno jakby nigdy nic dywagować o dialogu i sile wspólnoty, gdy obserwujemy odrębne plemiona korzystające wyłącznie ze swoich mediów, słuchające swoich profesorów, a nawet swoich piosenkarzy. Osobno – i przeciw sobie – świętujące nawet wspólne podobno święta – pisze Juliusz BRAUN

Spośród wielu tekstów, które napisano na temat kapitału społecznego, szczególnie przemawia do mnie wyjaśnienie Roberta Putnama zawarte już w tytule jego książki Bowling alone, czyli po polsku Samotna gra w kręgle. Przez dziesięciolecia – tłumaczy Putnam – rozwijały się w Stanach Zjednoczonych kluby graczy w kręgle. Ich członkowie doskonalili swoje umiejętności, ale spotkania pozwalały też – i to było w gruncie rzeczy najważniejsze – na budowanie więzi społecznych. Gracze tworzyli społeczność, realizowali wspólne inicjatywy, utrzymywali kontakty towarzyskie. Aż przyszedł moment, gdy na tory do gry w kręgle wkroczyła mechanizacja. Maszyna ustawia kręgle, zlicza punkty. Nie trzeba tracić czasu, można cały czas poświęcić na doskonalenie techniki gry. Rosną kompetencje graczy: kapitał ludzki rośnie. Ale do samotnej gry w kręgle nie potrzeba już partnerów, nie ma okazji, by poznać ludzi z sąsiedniej ulicy, wspólnie poplotkować o burmistrzu, a może nawet pomyśleć o jego zmianie w najbliższych wyborach. Nawet piwo można już wypić samemu. Nie ma relacji między ludźmi, więzi społecznych. Kapitał społeczny maleje.

Kapitał społeczny – można powiedzieć, używając modnych obecnie pojęć – to wartość istniejąca tylko wówczas, gdy istnieje sieć powiązań.

Dawno już zauważono, że ma on także wymiar ekonomiczny. Wysoki poziom kapitału społecznego, którego miernikiem jest m.in. poziom zaufania do innych osób, obniża koszty funkcjonowania gospodarki. Znane od dawna jest pojęcie dobrych obyczajów kupieckich. Jeśli mamy uzasadnione przekonanie, że obie strony umowy przestrzegają tych dobrych obyczajów, mają do siebie zaufanie, nie trzeba rozbudowanego systemu kontroli. Mniejsze są też koszty funkcjonowania administracji, sprawniej funkcjonować może samorząd terytorialny, a nawet rada rodziców w klasie szkolnej.

Rośnie liczba publikacji poświęconych kapitałowi społecznemu. Kilka lat temu pojęcie to zapisane zostało również w polskim systemie prawnym, gdy w 2013 r. rząd podjął uchwałę w sprawie przyjęcia Strategii Rozwoju Kapitału Społecznego 2020 jako jednej z dziewięciu strategii rozwoju. Strategia 2020 powstawała w latach 2009–2012 przy udziale wielu ekspertów, redaktorem naukowym była ówczesna wiceminister kultury, dr Monika Smoleń. Jako pracownik MKiDN byłem w gronie autorów opracowania.

Przyjęto na potrzeby tamtej Strategii definicję określającą kapitał społeczny jako „wynikającą z zaufania oraz obowiązujących norm i wzorów postępowania zdolność obywateli do mobilizacji i łączenia zasobów, która sprzyja kreatywności oraz wzmacnia wolę współpracy i porozumienia w osiąganiu wspólnych celów”. Główny cel, określony jako wzmocnienie udziału kapitału społecznego w rozwoju społeczno‐gospodarczym Polski, miał być osiągany przez cztery cele szczegółowe:

  • kształtowanie postaw sprzyjających kooperacji, kreatywności oraz komunikacji;
  • poprawa mechanizmów partycypacji społecznej i wpływu obywateli na życie publiczne;
  • usprawnienie procesów komunikacji społecznej oraz wymiany wiedzy;
  • rozwój i efektywne wykorzystanie potencjału kulturowego i kreatywnego.

Rząd Prawa i Sprawiedliwości szybko uznał tamtą Strategię za nieaktualną i choć formalnie wciąż obowiązywała uchwała Rady Ministrów z 2013 roku, zaprzestano publikowania informacji o jej realizacji. Dość szybko rozpoczęto natomiast prace nad nowym dokumentem, który wpisać się miał w ogólną Strategię Odpowiedzialnego Rozwoju Mateusza Morawieckiego. Nowa strategia, choć pierwotny termin jej uchwalenia planowany był na III kwartał 2019 roku, przyjęta została przez rząd dopiero w listopadzie 2020 r., a więc – co już w tym miejscu warto podkreślić – w kompletnie zmienionej rzeczywistości społecznej.

Główne cele nowej strategii zaplanowano do osiągnięcia nie w czterech, jak wcześniej, ale w trzech zasadniczych obszarach:

  • współdziałanie – społeczeństwo obywatelskie;
  • kultura – tożsamość i postawy obywatelskie;
  • kreatywność – potencjał kulturowy i kreatywny.

Te trzy hasła zastąpiły więc dotychczasowe „3K”, czyli kooperację kreatywność oraz komunikację. Zastąpienie obco brzmiącej „kooperacji” polskim słowem „współdziałanie” nie ma większego znaczenia dla merytorycznej treści. Problemy kultury i poprzednio miały w strategii swoje ważne miejsce, więc i ta zmiana nie wnosi nic szczególnie nowego. Bardzo istotny jest natomiast brak słowa „komunikacja”. Problemy związane z komunikacją (chodzi oczywiście o komunikację społeczną i jej narzędzia), rolą mediów publicznych w budowie wspólnoty społecznej, zagadnieniami edukacji medialnej czy wreszcie korzystaniem z internetu jako przestrzeni kontaktów między ludźmi i nowej platformy aktywności kulturalnej stanowiły ważną część Strategii 2020. Ich wyłączenie poza obszar kapitału społecznego jest całkowicie niezrozumiałe. Zwłaszcza obecnie, gdy – jak trafnie zauważają autorzy niedawnego raportu CBOS – „w dobie zagrożenia epidemicznego oraz wprowadzania kolejnych faz ograniczeń w bezpośrednich kontaktach międzyludzkich media nabrały szczególnego znaczenia nie tylko jako źródło informacji, lecz także dla wielu ludzi stały się swego rodzaju namiastką kontaktów społecznych”.

Gra w kręgle – z cytowanego na początku określenia Putnama – może dziś odbywać się wyłącznie samotnie, a kontakty budujące kapitał społeczny mogą odbywać się tylko za pośrednictwem mediów. Tymczasem na ponad stu stronach Strategii Rozwoju Kapitału Społecznego 2030 słowo „telewizja” pojawia się tylko raz. Słowo „internet” nieco częściej, ale głównie w kontekście archiwizacji jego zasobów. Nie ma więc okazji, by zastanowić się poważnie choćby nad przyczyną, a zwłaszcza społecznymi konsekwencjami dramatycznego załamania zaufania do mediów publicznych, dokumentowanego choćby wspomnianym raportem CBOS Opinie o stacjach telewizyjnych i radiowych.

Budowanie kapitału społecznego bez sprawnego systemu komunikacji społecznej jest niemożliwe.

Diagnoza stanowiąca punkt wyjścia Strategii Rozwoju Kapitału Społecznego 2030 (SKRS 2030) zawiera niestety wiele danych nieaktualnych. To zapewne efekt długiego okresu przygotowywania, nic nie stało jednak na przeszkodzie, by przed uchwaleniem dokumentu dane zaktualizować. Co ważniejsze, brak w diagnozie, stanowiącej punkt wyjścia dla formułowanych celów, bardziej konkretnego odniesienia do poprzedniej Strategii 2020. Często przyjmowane są inne kryteria oceny. Trudno więc powiedzieć, w jakim stopniu zrealizowane zostały zadania założone w dokumencie sprzed kilku lat. Brak też możliwości oceny, na ile sprawdziły się przyjęte założenia. Ogólnikowo i bez jakiegokolwiek uzasadnienia sformułowano zarzut „braku należytego oraz wystarczająco ścisłego powiązania między dotychczasowymi celami strategicznymi i kierunkami interwencji a warstwą aksjologiczną towarzyszącą rządowym postulatom i działaniami w sferze umacniania i kształtowania kapitału społecznego”. Deklaracja, iż Strategia 2030 ma na celu „zapewnienie obywatelom oraz całemu polskiemu społeczeństwu stabilnych ram aksjologicznych” niepokojąco przypomina pochodzące sprzed wielu lat deklaracje o „ideowo-politycznej jedności narodu”.

Jeden z najważniejszych wskaźników przywoływanych w obu dokumentach, czyli poziom zaufania w stosunku do innych ludzi, niestety nie tylko nie doczekał się założonej poprawy, ale w ostatnich latach nawet nieco się pogorszył. Zaledwie 22 proc. Polaków uważa, że większości ludzi można ufać. Dlaczego tak się stało? Aktualna diagnoza nawet nie próbuje, niestety, szukać odpowiedzi na to pytanie.

O ile temat wzajemnego zaufania pomiędzy ludźmi pojawia się w obu dokumentach, to z pola widzenia autorów nowej Strategii 2030 całkowicie zniknął temat zaufania obywateli do instytucji państwowych i politycznych. Można się jedynie domyślać, że z tym właśnie powinna się wiązać działalność zapowiadanej Rady Dialogu Obywatelskiego. Działa już – jak wiadomo – nadzorowany bezpośrednio przez rząd Instytut Wolności (jakżeby inaczej: Narodowy). Natomiast powołanie Rady Dialogu Obywatelskiego, która miała powstać w wyniku przekształcenia Rady Działalności Pożytku Publicznego, wciąż się odwleka, choć swego czasu planowano nawet, że odpowiednia ustawa będzie przyjęta w 2018 r. Swoją drogą, deklaracje dotyczące dialogu obywatelskiego uchwalane przez rząd akurat 19 listopada 2020 roku, gdy „dialog obywatelski” odbywał się na ulicach w formie radykalnej i gwałtownej, brzmią wyjątkowo niewiarygodnie.

Oderwany od realiów wydaje się przyjęty w Strategii 2030 wskaźnik „odsetka osób, które uważają, że Polaków więcej łączy, niż dzieli, lub tyle samo łączy, co dzieli, który odnosi się do siły wspólnoty”. W obecnej sytuacji wyjątkowej polaryzacji i zaostrzenia konfliktów społecznych oczekiwanie, że w roku 2025 taki pogląd będzie wyrażać 75 proc., a w 2030 r. nawet 80 proc., wydaje się należeć do kategorii wishful thinking.

Trudno jakby nigdy nic dywagować o dialogu i sile wspólnoty, gdy obserwujemy odrębne plemiona korzystające wyłącznie ze swoich mediów, słuchające swoich profesorów, a nawet swoich piosenkarzy. Osobno – i przeciw sobie – świętujące nawet wspólne podobno święta.

Oczywiście wiele jest w dokumencie spostrzeżeń trafnych i słusznych postulatów, zwłaszcza w sprawach bezpośrednio podległych ministrowi kultury. Takie zdania wytrychy, jak „konieczna jest dalsza optymalizacja koordynacji działań”, nie wzbudzają jednak zaufania do przedstawionych planów.

Juliusz Braun

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 1 grudnia 2020