Katarzyna DOMAŃSKA: Wszystko badajcie, a to, co najlepsze – zachowujcie. W 128. rocznicę urodzin Edyty Stein

Wszystko badajcie, a to, co najlepsze – zachowujcie.
W 128. rocznicę urodzin Edyty Stein

Photo of Katarzyna DOMAŃSKA

Katarzyna DOMAŃSKA

Absolwentka filozofii na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz London School of Public Relations. Dyplomowany coach chrześcijański i doradca filozoficzny. Wykładowca akademicki. Ekspert w dziedzinie zarządzania, marketingu i PR. Członkini Towarzystwa im. Edyty Stein we Wrocławiu oraz Fundacji Komisariat Ziemi Świętej.

zobacz inne teksty Autorki

„Bóg jest prawdą, kto szuka prawdy, szuka Boga, choćby o tym nie wiedział” – powie Stein. Te słowa wstrząsają. Pochodzą z ust osoby, która przecież przez pewien czas była zadeklarowaną ateistką. Wypowiada je kobieta naukowiec, która operuje faktami i rozumie prawa działania ludzkiej percepcji. Ale może właśnie to logiczne rozumowanie upewniło Stein w przekonaniu, że sam rozum nie wystarczy. Obarczony brzemieniem wiedzy nie jest w stanie wznieść myśli ku wyższej rzeczywistości, myśli, która przekracza człowieka.

Stein chciała dotrzeć do prawdy, która wytrzyma próbę czasu, jest wieczna. Do prawdy, która nie będzie efektowną syntezą, ale będzie obiektywna i głęboka.

Czy dotarcie do prawdy jest w ogóle możliwe? Czy też raczej nigdy nie będzie można poznać jej do końca, gdyż – jak twierdzi Heidegger – „pełna prawda nie jest osiągalna dla ludzkiej myśli, […] myśl dochodząca do sensu, do prawdy, jest zawsze w drodze, nigdy u celu”.

Edyta miała jednak nadzieję, że przybliży się do prawdy, inaczej wszelkie myślenie nie miałoby sensu.

Jej droga poznania była wyboista, prowadziła przez różne ścieżki i zwątpienia. Była pełna pokory i ufności, że doprowadzi ją do celu.

Jakże wymowne w tym momencie stają się słowa św. Jana Pawła II: „Im bardziej człowiek poznaje rzeczywistość i świat, tym lepiej zna siebie jako istotę jedyną w swoim rodzaju, a zarazem coraz bardziej naglące staje się dla niego pytanie o sens rzeczy i własnego istnienia […]. Przyrodzone ograniczenia rozumu i niestałość serca często zaciemniają ludzkie poszukiwania i sprowadzają je na błędne drogi. Różne inne dążenia mogą okazać się silniejsze niż prawda. Zdarza się, że człowiek ucieka wręcz przed prawdą, gdy tylko dostrzeże ją z oddali, gdyż lęka się jej konsekwencji” (Fides et ratio).

To dla tej prawdy, o której mówi nasz święty, Stein porzuca filozofię swojego mistrza Husserla i podąża w kierunku, gdzie szukanie prawdy nie jest zamknięte w ramach samej filozofii: „Pragnie iść dzielnie, jak to nazywa, do korzeni rzeczy. Pasja prawdy prowadzi ją przez filozofię do wiary. Niezwykłe roszczenie do prawdy odsłania się jako droga do Boga, a jej miłowanie – do umiłowania Chrystusa jako Oblubieńca”.

.Jednak w swoich poszukiwaniach Edyta do końca pozostaje fenomenologiem, nie żegna się z filozofią i nadal posługuje się regułami metodologii naukowej. Jest przekonana, że dojście do prawdy jest możliwe dzięki działaniu rozumu naturalnego i nadprzyrodzonego, oświeconego łaską wiary. Jeśli bowiem dzięki wierze możemy dojść do prawd, które dla filozofii są niedostępne, to trzeba je przyjąć – mówi Stein.

Poszukiwania Stein zaczęły się od najmłodszych lat. Jako piętnastolatka podjęła świadomie i z własnej woli decyzję o odejściu od religijnej praktyki i zarzuceniu osobistej modlitwy. To był wyraz nie tyle buntu, ile zagubienia, rozczarowania. Ale właśnie to zagubienie zwiększyło poszukiwania. W końcu każdy, kto się gubi, szuka wyjścia. Następnie Stein szukała prawdy na gruncie nauki, najpierw w psychologii, historii potem w refleksji filozoficznej. To ważny przystanek na tej drodze. Poszukiwanie prawdy nabrało tempa w szkole Husserla. Edyta była zafascynowana metodą mistrza. W fenomenologii dostrzegła system zdolny – jak się jej wówczas wydawało – utwierdzić ją w drodze poszukiwania prawdy. Ale nadal w tej przestrzeni intelektualnej była jakaś luka. Stein nie znalazła tu metafizycznej podstawy, gdzie wszystko ma w sobie właściwy sens. Drogę, którą można dojść do Absolutu, do Boga, dzięki której można odnaleźć sens rzeczywistości, odnalazła dopiero u św. Tomasza z Akwinu. Ale Stein poszła dalej niż św. Tomasz. Ona nie tylko jak on doszła do Boga, ale wprowadziła do filozofii takie pojęcie, jak „filozofia z wiary”. Chciała, by zagadnienia teologiczne wzięte z Objawienia w ściślejszy sposób weszły do słownika pojęć filozoficznych i pomagały je tłumaczyć .

Trzeba wspomnieć także o Maxie Schelerze z fenomenologicznego kręgu w Getyndze, który dla swoich idei katolickich umiał zjednywać „blaskiem swego ducha i potęgą wymowy” – jak powie potem o nim Stein. Jego postawa może nie doprowadziła jej do wiary, ale otworzyła „pewien zakres fenomenu”, obok którego nie mogła przejść obojętnie. Jak mówiła: „Nie na darmo wpajano nam stale zasadę, abyśmy do każdej rzeczy podchodzili bez uprzedzeń, odrzucając wszelkie obawy”. To wyniesione z czasów uniwersyteckich przekonanie znajduje dopełnienie w późniejszym jej dziele Byt skończony a byt wieczny, w którym napisze: „Wszystko badajcie, a to, co najlepsze – zachowujcie […]. Nie ma żadnego rzeczowego powodu traktować nieufnie wyniki naturalnego toku myślenia z tej tylko racji, że uzgadnia się je nie tylko z najwyższymi prawdami rozumu, ale także z prawdą wiary”.

Edyta uważała, że jeśli ktoś jest wolny od uprzedzeń, otwarty, pokorny, świadomy własnych ograniczeń, to nie cofnie się przed podjęciem takiej próby.

Nie bez znaczenia w procesie dochodzenia do prawdy były jej kontakty ze środowiskiem naukowym. Pewne zdarzenia, pewni ludzie uwalniali ją z dotychczasowych przekonań i wpływali na jej wewnętrzny rozwój. Nie tyle chodziło o dysputy filozoficzne, ile o przebywanie wśród osób, które swoim życiem zaświadczały o wierze. Fenomenolog Adolf Reinach był jedną z nich. Religia według niego wykraczała poza obszar poznania filozoficznego, ukazywała niedefiniowalną przestrzeń, w której można zawierzyć się Bogu. Tę ufność w Opatrzność Bożą zapewne zobaczyła Edyta także w postawie żony profesora, gdy ta na wieść o śmierci małżonka zachowywała niezachwiany spokój.

Tak wspomina to wydarzenie: „[…] Było to moje pierwsze spotkanie z Krzyżem i boską mocą. Był to moment, w którym moja wiara załamała się, judaizm zbladł, a Chrystus zajaśniał: Chrystus w tajemnicy Krzyża”.

Dla Stein stało się jasne, że ból i cierpienie przeżywane w blasku prawdy mogą stać się umocnieniem i napełnić nadzieją.

I wreszcie nastąpił ten szczególny moment dotknięcia łaską i odkrycia, że Bóg jest prawdą. Nadszedł za sprawą książki. Po całonocnej lekturze Życia św. Teresy z Avila Edyta wypowiedziała słowa: „To jest prawda”.

Stein była pewna, że ta prawda pochodzi od Boga i ma moc przemieniania duszy i serca. Poszukiwana do tej pory prawda w świecie nauki objawiła się jej w mocy Chrystusa i Jego miłości. To odkrycie zaowocowało przyjęciem chrztu, który wprowadził ją do Kościoła, w nowe środowisko, w którym wzrastała i oczekiwała na wstąpienie do Karmelu. Ta prawda stała się drogowskazem na dalszej drodze życia, aż po jego kres.

Stein rozumiała, że zasiane ziarno poszukiwania prawdy musi zaowocować. Dla każdego jednak ten okres wzrostu jest inny. Bóg każdego prowadzi jego własną drogą, a wszystko, co mamy uczynić, by ją rozpoznać, to modlić się o poznanie tej drogi. A gdy się ją dostrzeże, iść bez oporów.

W liście do kolegi fenomenologa pisała: „Proces dochodzenia do wiary, o którym wspominałam, zaczął się już wcześniej, ulegał przemianom i ciągnął się przez kilka lat, wreszcie doprowadził do miejsca, gdzie każde niespokojne serce znajduje uciszenie i pokój”.

Będąc przekonaną, że Bogu nie wolno wyznaczać terminów, ufała, że poszukiwania prawdy, także wśród tych, którzy byli jej najbliżsi, zakończą się pomyślnie.

Pisała do Ingardena:

„Kiedy pewnego dnia dokona się już w Panu ten przełom – pisała w liście z dnia 1 stycznia 1928 roku – to wszystko, co mogłam Panu teraz powiedzieć, sam Pan będzie mógł prawdopodobnie wytłumaczyć sobie dużo lepiej. Jeśli rzeczywiście na serio traktuje Pan sprawę poszukiwania prawdy religijnej, tzn. sprawę poszukiwania Boga, nie zaś dowodu prawomocności doświadczenia religijnego, to bez wątpienia znajdzie Pan drogę”.

Stein pokazała, że prawdę można znaleźć, gdy poszukiwanie jej odbywa się bez kompromisu, gdy mówi się Bogu „tak”.

Katarzyna Domańska

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 12 października 2019