Wołodymyr JERMOŁENKO
Polska ma swoje wielkie opowieści. Dajemy je światu
Polska opowieść jest piękna. Zarówno na poziomie wielkiej historii, wybijania się na niepodległość, walki o wolność, prawdę i dobro, jak i na poziomie opowieści milionów zwykłych Polaków, w kraju i za granicą, którzy w losach Witolda Pileckiego czy św. Maksymiliana Kolbego odnajdują części historii własnych rodzin, własnych przodków. Odnajdują wartości dla każdego Polaka najważniejsze – pisze Michał KŁOSOWSKI
Polska jest piękna, ale opowiadanie Polski nie należy do łatwych zadań. Kto bowiem zrozumie inny naród bez znajomości jego kultury i historii? A w historii Polski wiele jest rozdziałów, które zasługują na opowiedzenie. Z tym mamy problem, bo poza granicami Polski z rzadka tylko dostępne są podstawowe dzieła literatury czy rodzimej historiozofii, tak oczywiste dla nas w kraju. Nie chodzi tylko o książki, ale teksty kultury w ogóle, filmy i muzykę także, oddające kształt polskiej duszy. Brak jest języka opisu, który byłby zrozumiały dla Francuza czy Niemca i pomagał dziś mówić o Polsce, o tym, co nas ukształtowało i co jest dla nas ważne dziś, we wspólnej Europie; bez tego nie sposób mówić, jaką chcielibyśmy widzieć przyszłość.
Język jest podstawą, ale jest też problemem. Każda dobra opowieść zakorzeniona jest w końcu w pewnej grupie motywów i symboli, znaczeniowo oczywistych dla tych, o których się opowiada – którzy często na poziomie narodowym sami tworzą ten zbiór – jednakże atrakcyjnych także dla odbiorców, słuchaczy.
Rozbiory? Generalna Gubernia? Polska Ludowa? Bez kontekstu te tragiczne karty naszej historii są nieczytelne, nie należą bowiem do słownika słuchających.
Wielokrotnie spotykałem się z niezrozumieniem, kiedy poza granicami kraju mówiłem o wyjątkowości polskiego losu w XX wieku, o wyjątkowości polskiej historii. Wymienione symbole są dla odbiorców spoza Polski absolutnie nieczytelne. A bez nich Polska w świadomości świata staje się terra incognita, ziemią nieznaną, strefą zgniotu między Niemcami a Rosją.
Brak języka i czytelnych opowieści zastępują stereotypy. Dziś różnie mówi się o nas w świecie, powielając klisze tworzone przez innych. Skoro bowiem nie potrafimy opowiedzieć o sobie sami, robią to za nas inni, niekoniecznie życzliwi, wpisując nas w ich własną narrację. Czemu mieliby tego nie robić? Suwerenność narracyjna jest w końcu we współczesnym świecie, świecie opowieści, jedną z podstaw soft power każdego organizmu, nie tylko państwa.
Jednak polska opowieść jest piękna. Zarówno na poziomie wielkiej historii, wybijania się na niepodległość, walki o wolność, prawdę i dobro, jak i na poziomie opowieści milionów zwykłych Polaków, w kraju i za granicą, którzy w losach Witolda Pileckiego czy św. Maksymiliana Kolbego odnajdują części historii własnych rodzin, własnych przodków. Odnajdują wartości dla każdego Polaka najważniejsze.
Wielka opowieść potrzebuje jednak ambasadorów. Jak przez lata ambasadorem naszej opowieści na świecie był św. Jan Paweł II, wcześniej Ignacy J. Paderewski, a przed nim na przykład Fryderyk Chopin, tak dziś, kiedy tych postaci brak, polska opowieść na arenie międzynarodowej przestała istnieć. A w końcu jest w świecie rachunek krzywd i ran, który musi zostać wyrównany, choćby na poziomie symbolicznym. Są też zwycięstwa, te orężne i te moralne, które zasługują na to, aby je świętować.
Potrzeba narzędzi i mozolnej pracy. Te pierwsze przedstawiamy w weekend 30.08 – 01.09 w największych gazetach świata, przypominając i krzycząc: Polska ma swoje wielkie opowieści! W bardzo popularnym dziś trendzie mikronarracji wychodzimy do świata z historiami rodziny Ulmów, rotmistrza Witolda Pileckiego, genialnych polskich matematyków, znanych z rozkodowania Enigmy, św. Maksymiliana Kolbego, Polaków z plaży Normandii, polskich wojskowych z lasu w Katyniu, polskiej inteligencji świadomie niszczonej przez okupantów…
.Przedstawiamy historie walki i zwycięstwa, zapomnienia i wyrywania się z niewoli, wielkich snów i ciężkiej pracy nad odbudową. Pamiętajmy o tym nie tylko dziś, pamiętajmy każdego dnia.
Michał Kłosowski