Marcin PAWLIK: Pokolenie obejrzanych

Pokolenie obejrzanych

Photo of Marcin PAWLIK

Marcin PAWLIK

Specjalista ds. PR Kampanii "Kilometry Dobra", były redaktor Jagielloński24.pl, współpracownik krakowskich mediów. Pracownik Polskiego Instytut Filantropii.

W erze globalnego obiegu informacji, zaawansowanych algorytmów wytwarzania dowolnego rodzaju propagandy, armii botów siejących ferment zostawiamy młodzież samą sobie – pisze Marcin PAWLIK

.Dzisiejszy świat kreowany jest przez media społecznościowe, a to, jaki będzie w przyszłości, można obserwować, śledząc trendy na YouTube. Każdy ma prawo do własnej opinii. To proste zdanie, ale mimo to od wieków kolejne pokolenia zastanawiają się nad sensem życia, rolą w świecie, w którym przyszło im żyć. Jest jeszcze kilka innych kluczowych zagadnień, na które nie ma jednej odpowiedzi i nigdy nie było. Mimo to świat wolnych mediów, wolnej opinii generuje tysiące, setki tysięcy i miliony znaków, sylab, słów. Na końcu jest zawsze opinia.

Od lat borykamy się w przestrzeni publicznej z czymś, co w najlepszym razie można by uznać za światopogląd, ale tak naprawdę nazwać można „oglądnięciem”, ew. „obejrzaniem”. Każdy z nas jest w jakimś sensie specjalistą od mentalności młodych ludzi (mówiąc o młodych, mam na myśli tych, którzy mają dziś 14 – 17 lat) –myślimy, że wiemy kim są, jak rozumieją to, czego od świata oczekują, i to, czego świat oczekuje od nich. Jedna z najbardziej cenionych w młodym wieku wartości – niezależność opinii – jest tylko pustą deklaracją.

Co buduje dziś świadomość polityczną, wiedzę o świecie wśród młodzieży?

100 milionów wyświetleń filmów Mariusza Maxa Kolonki, ponad 45 milionów wyświetleń Marcina Roli czy wreszcie ponad 150 milionów wyświetleń Krzysztofa „Atora” Woźniaka to tylko kilka przykładów. To główni przedstawiciele nurtu i jeśli ktoś nie ma pojęcia kim są (przynajmniej dwaj ostatni), to wystarczy wpisać te nazwiska w przeglądarkę. Wszystko jasne? Nie o same przytoczone postaci tu chodzi, ale o ich sposób opowiadania o świecie. Prawda – jeśli jakaś jest – jest ukryta. Władze – są zakłamane. Społeczeństwo to w ich oczach masa łatwa w sterowaniu.

Mimo że postaci do „obejrzenia” na YouTube jest wiele, to są niesłychanie jednolite w swoich wyobrażeniach o świecie. Serwują tydzień w tydzień odpowiednią dla swojego odbiorcy papkę poglądów ulepionych z fobii i przekonań (znamy to skądś?). Dlaczego tak się stało? Po pierwsze, chodzi o język, i po drugie, chodzi o medium, którym posługują się nowe autorytety.

Poważnych kanałów o tematyce polityczno-społecznej w youtube’owej przestrzeni zwyczajnie nie ma.

Do dyspozycji oglądających są albo samozwańcze autorytety wyrosłe na ostrych tezach, albo hity „masakrowania” lub „zaorania” przeciwnika politycznego. Przykładowo jeśli mowa o islamie – to  niemal tylko filmy dotyczące zalewającej Europę masy ludzi. Jeśli mowa o lewicy – to tylko podanej jako zidiociałe lewactwo. Proste odpowiedzi na każde pytanie. Co najważniejsze, mówiąc tego rodzaju banały, ich twórcy kreują się na niezależnych, myślących poza nurtem. To musi przyciągać i rzeczywiście przyciąga. Gdzie znajdziemy potwierdzenie?

W 2017 roku na stronie Rzecznika Praw Obywatelskich ukazał się raport pt. „Różnić się nie oznacza nienawidzić się. Mniej wrogości poprzez wiedzę o prawach człowieka i dialog”. W badaniu wzięło udział 396 osób, w tym 145 dziewcząt. Autorzy raportu odwiedzili sześć liceów ogólnokształcących, sześć techników i cztery szkoły zawodowe. Wyniki badania w skrócie:

  • Postawa zamknięcia się na osobę odmienną bądź obcą (kulturowo, etnicznie, religijnie)
  • UE tylko jako projekt „ekonomiczny”
  • Lepsza sytuacja ekonomiczna rodzin uczniów
  • Przekonani i praktykujący indywidualiści
  • W większości postawa bierna społecznie i politycznie
  • Dość bezkrytyczne podejście do treści serwowanych w sieci
  • Niska religijność i małe znaczenie Kościoła

Uczniowie wiedzę o Polsce i świecie chętnie czerpią z nowych mediów. Nie ufają mediom tradycyjnym i odczuwają w stosunku do nich wyraźną wrogość. Można domyślać się, dlaczego młodzi nie chcą iść za głosem Jacka Żakowskiego czy Moniki Olejnik. Taki sam los spotyka dziennikarzy „drugiej strony” stołu. Prawda jest bardzo bolesna: młodzi często nie mają pojęcia o istnieniu zarówno jednych, jak i drugich. Znają tylko Zbigniewa Stonogę i Maxa Kolonkę. Dlaczego tak jest, tłumaczyłem już wcześniej.

To Zbigniew Stonoga i Max Kolonko są obecnymi „nauczycielami państwa”, życie nie znosi bowiem próżni.

Dlaczego 15-letni Polak miałby przeczytać jeden z tekstów programowych aktualnej „Wyborczej”? Co tam znajdzie? Czy dowie się czegoś więcej niż z przeciętnego filmiku mówiącego, że ten czy tamten jest zły? Odpowiedź brzmi: niekoniecznie.

Uczniowie są przekonani, że w Polsce nie ma wolnych mediów (tych w tradycyjnym rozumieniu). Nie są w stanie wymienić ani jednego dziennikarza tradycyjnych mediów, któremu ufają.

Mamy chyba coraz większy problem ze stworzeniem atrakcyjnej i jednocześnie poważnej opowieści o coraz bardziej złożonej polityce, społeczeństwie i jego przyszłości w coraz bardziej złożonym świecie. Jaką narrację otrzymują osoby w wieku 13 – 17 lat? Prostą i szybką. Taką jak najpopularniejsze filmy na YouTube. Ktoś powie, że dawniej wcale nie było lepiej, a młodzi też szukali prostych i szybkich odpowiedzi. Tak, ale trudniej było je znaleźć. Aby odszukać te prostsze, trzeba było często przejść przez te trudne, a to wiele zmieniało.

Jak może wyglądać dziś świadomość dorastającej osoby u progu praw wyborczych? Rozstrojony fortepian idei, wspierany przez tamburyn poglądów. Nie da się słuchać. Ideowa kakofonia.

Kakofonia, którą młodym zaserwowały elity. Nieodwracalne zmiany, jakie zaszły w tygodnikach opinii i na portalach – czyli na pierwszej linii frontu kreowania poglądów, postaw, wartości i idei – sprawiły, iż media te nie są już w stanie niczego „nowym” czytelnikom zaoferować. Krzyczą wciąż tym samym zdartym głosem do wciąż tych samych ludzi o tym samym. Nie zapomnę, jak kilka lat temu Jarosław Kaczyński (o czym szerzej pisał w „Czasie wrzeszczących staruszków” Rafał Ziemkiewicz) w jednym z przemówień do protestujących pielęgniarek użył następującej frazy z chorału Konrada Ujejskiego: „Inni szatani są tam czynni”. Swoją drogą, chorał ten rozpoczynał audycję radia londyńskiego dla Powstania Warszawskiego. Większość mediów natychmiast podjęła temat, rozpoczynając od, jak przenikliwy czytelnik się domyśla, stanu psychicznego premiera. Liczne artykuły mówiące o wierze Kaczyńskiego w dziwne moce, demony (silniejsze być może nawet od mitycznego układu) przebijały się z dzienników i tygodników. Znowu ten Kaczyński, zakała postępowego świata, ośmiesza nas, już nie tylko w kraju, ale jako premier także i za granicą. Dziś znajdziemy takich przykładów dziesiątki każdego roku. Mentalność ani trochę się dziś nie zmieniła, a rozwój narzędzi dezinformacji i masowych „fejków” tylko dopomógł w dorabianiu gęby. Gonimy się tak w koło przestrzeni publicznej. Zmienia się tylko nazwisko osoby z „gębą”, reszta mechanizmu jest identyczna.

Bo jakby się tak szczerze zastanowić, jaką rzeczywistość medialną serwujemy? Trzeba by wówczas powiedzieć: Jesteś zmuszany, żeby naginać swoje widzenie rzeczywistości do tego, którego oczekuje jedna ze stron odwiecznego sporu. Będziesz podśmiechiwał się z jednego lidera przerobionego na generała Jaruzelskiego, a może bardziej trafi do ciebie ten drugi – Stalin. Wszystko jedno, obie strony są takie same. Wiesz przecież, że każda jest nieudolna i w żadnym stopniu nie reprezentuje ciebie i twojego pokolenia. Słuchasz więc ludowych trybunów, którzy prezentują swoją prawdę w formie audio-wideo. Mówią przynajmniej twoim językiem.

Taka jest rzeczywistość, którą zastaje dorastający obywatel. Czy można to zmienić?

Może drogą jest reforma edukacji – przystosowująca wreszcie szkołę i nauczycieli do nowych czasów i kształtowania świadomych obywateli. Wydaje się, że to właśnie na tym polu jest najwięcej do zrobienia.

Na pewno potrzebujemy dziś głębokiego rachunku sumienia: jaki świat kreujemy?

Lewa strona politycznego sporu grzmi o końcu demokracji, a prawa zachwycona jest wszystkim, co płynie z narodowo-patriotycznych wynurzeń. Nic ponad to. Nic ponad to już od naprawdę bardzo długiego czasu. Są oczywiście środowiska, które proponują coś więcej, ale ich zasięg jest ograniczony.

W erze globalnego obiegu informacji, zaawansowanych algorytmów wytwarzania dowolnego rodzaju propagandy, armii botów siejących ferment zostawiamy młodzież samą sobie. Nie jesteśmy w stanie mieć mocy sprawczej w narracji „na zewnątrz” i nie mamy jej także wewnątrz. Będziemy mieć za chwilę ogromną masę obywateli niezdolnych do samodzielności w myśleniu o państwie. Cóż z tego, że jest duża liczba mądrej młodzieży. Jeśli ktoś dziś jest zmęczony codzienną publiczną młócką, to mam złe informacje – w przyszłości będzie się młócić bardziej.

.Kanał „Idź pod prąd”, prowadzony przez pastora Chojeckiego, domagającego się przyłączenia do Polski nie tylko Lwowa i Kijowa, ale także Smoleńska i Moskwy. Łącznie 4,5 miliona wyświetleń przy filmach. I to, że wielu nie traktuje go poważnie, oglądając „ironicznie” nie ma znaczenia. Równie wielu słucha i ogląda z uwagą.

Może być gorzej. Niestety.

Marcin Pawlik

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 26 marca 2018