Giovanni Falcone. Samotny bohater
Minęło już dwadzieścia lat od tego straszliwego 23 maja 1992, ale dla mnie czas się jakby zatrzymał i za każdym razem, kiedy mam wspominać – całe moje życie z Giovannim przewija mi się przed oczami – piszą Maria FALCONE i Francesa BARRA
.Życie normalne, złożone z chwil szczęśliwych i smutnych, ale w sumie byłoby to życie jak każde inne, gdyby nie zostało zdeptane przez okrutny zamach.
W istocie dla mnie zmieniło się wszystko już w ciągu tych dziesięciu lat, kiedy Giovanni pracował w Palermo. Był to czas wielkiego napięcia, nie tylko z powodu obawy o jego życie, ale i o życie moich dzieci, wówczas maleńkich, które mogłyby stać się niewinnymi ofiarami jakiejś zabłąkanej wendety. Ale nigdy nie obciążałam tym niepokojem Giovanniego, który już był udręczony tyloma problemami, a i on nie dawał mi poznać swojego zatroskania, z wyjątkiem pewnego momentu, o którym opowiem później.
Opowieść o działalności publicznej Giovanniego, do której historycznych chwil w walce z mafią odnoszą się te zapiski – jest dla mnie wspomnieniem bolesnym, które w codziennym życiu staram się usunąć. Niemniej postanowiłam przekazywać te wspomnienia – i robię to od wielu lat – w szkołach całych Włoch, ponieważ sądzę, że jest to dziedzictwo o wielkim znaczeniu dla formacji obywatelskiej młodych, a ich żywe zainteresowanie wynagradza mi to poświęcenie.
Krew, potem trucizna
.W początkach lat osiemdziesiątych sędziowie w Palermo pracowali bez najmniejszej przerwy.
Na pewno nie można było powiedzieć, że sezon morti eccellenti – zabójstw osób wybitnych, już się zakończył. Ginęli dziennikarze, politycy, sędziowie, przedstawiciele państwa. Mafia nie miała bynajmniej zamiaru się maskować. Jej strategią było uderzać w swoje cele, słać komunikaty niczym z pola bitwy. Zabijali nawet w biały dzień, w centrum miasta.
Rok 1982 był jednym z najdramatyczniejszych w walce z mafią. W pierwszych miesiącach zarejestrowano prawie dwadzieścia morderstw, dwakroć tyle, ile w odpowiednich okresach poprzednich lat.
.Trzydziestego kwietnia tego roku został zamordowany także Pio La Torre, sekretarz regionalny partii komunistycznej, któremu należy zawdzięczać prawo Rognoni – La Torre, przewidujące ściganie przestępstw związanych z działalnością ugrupowań mafijnych. Trzeciego września we własnym samochodzie został zamordowany generał Carlo Alberto Dalla Chiesa50 wraz ze swoją młodą żoną Emanuelą Setti Carraro. Giovanni powtarzał wielokrotnie, że chociaż Dalla Chiesa sprawował funkcję tak ważną i delikatną, nie był odpowiednio strzeżony. Że był osamotniony. Otoczono go podejrzliwością, izolowano. Żeby tylko jego.
Wówczas stracił również życie Domenico Russo, agent ochrony, znajdujący się w samochodzie jadącym za generałem. W dniu pogrzebu jakaś kobieta, zwracając się do dzieci generała, odwożonych do domu taksówką, krzyknęła: „Dzieci, nie my to zrobiliśmy!”. Tak wyraziła myślenie społeczeństwa obywatelskiego, przyzwoitego, tego, co i dziś jeszcze nie chce być łączone z mafią.
.Tego, które chciało iść za takimi ludźmi jak Dalla Chiesa czy mój brat i wspierać ich. I było zmęczone patrzeniem na rozlew krwi i niemożnością położenia kresu fenomenowi mafii.
Niecały rok później, 9 lipca 1983, Giovanni, we współpracy z Chinnicim, wydał czternaście nakazów zatrzymania za zabójstwo generała Dalla Chiesy, jego żony i ochroniarza. Wśród zatrzymanych byli Totò Riina, Bernardo Provenzano, Pippo Calò, Nenè Geraci, Bernardo Brusca i Michele Greco.
Aby uświadomić sobie dramatyzm tej sytuacji – to nie była tylko mattanza, ale też zawiść, jaką zionęły korytarze Sądu. Właśnie tam, gdzie należało pracować w zgodzie, z maksymalną powagą, ludzie żywili do siebie awersję. W swoim dzienniku Rocco Chinnici zaczął odnotowywać ze szczegółami każdy dzień pracy. Właśnie na tych stronicach wypłynęły pierwsze znamienne oznaki trucizn, które musiał znosić Giovanni.
.Chinnici opisał na przykład, jak ówczesny prezes Sądu Apelacyjnego i prokurator generalny Palermo Giovanni Pizzillo był niebywale zmartwiony skutkami, jakie mogła przynieść działalność Giovanniego, „młodego sędziego z Trapani, który zaczyna rujnować ekonomię sycylijską”. W tym samym dzienniku 18 maja 1982 zostało opisane dezorganizujące pracę starcie z Pizzillem. Giovanni miał zostać powstrzymany. „Rozdrażniał” banki.
Idę do Pizzilla. Nawymyślał mi, jakobyśmy w Biurze Śledczym rujnowali ekonomię palermitańską, odwołując się do przesłuchań i certyfikatów Straży Skarbowej. Powiedział mi jasno, że mam zamknąć procesy Falconego w ten oto sposób, że „niby nie usiłuje nic wykryć, jako że sędziowie śledczy nigdy nic nie wykryli”. Zauważyłem, że nie jest to ścisłe, ponieważ właśnie sędziowie śledczy z Palermo nieomylnie wykryli kanały narkotykowe pomiędzy Palermo a USA i wiele innych rzeczy o znaczącej wadze. Usiłował opanować gniew, ale mu się nie udało. Oświadczył, że dokona inspekcji w Biurze (do czego zaprosiłem); […] człowiek, który nigdy nic nie zrobił w Palermo, aby uderzyć w mafię, a którego relacje z wielkimi bossami mafii bardzo się rozwinęły […] Pizzillo chował do szuflady wszelkie procesy, które implikowały udział mafii. Nie potrafił już ukryć własnych reakcji i swojego prawdziwego oblicza. Oznajmił mi, że musimy z tym skończyć, że nie będzie nam już wolno dysponować dokumentami bankowymi.
Przez całe cztery lata ścisła współpraca mojego brata z Chinnicim układała się jak najlepiej. Byli obaj poważni, uparci i osiągali nie tylko efekty konkretne, ale i – by tak rzec – rewolucyjne, o czym świadczy zastosowanie metody, która doprowadziła do procesu Spatoli.
Od tamtej pory aż do Maksiprocesu Giovanni pracował intensywnie i rozszerzał zasięg swoich śledztw, badając przepływy pieniędzy. W tamtej fazie miał zawsze u boku policjanta Antonina Cassarà, zwanego Ninnim57. Poznali się w Trapani, ale stali się nierozłączni, odkąd odnaleźli się w Palermo. Cassarà był o kilka lat młodszy od Giovanniego, ale zdawało się, że są ze sobą związani od zawsze. Jednoczyły ich przede wszystkim śledztwa i ścieżki, którymi podążali, choć pełnili odmienne role. Również dzięki „Raportowi 162”* – mapie przestępczości, sporządzonej przez Cassarà przy udziale karabinierów, Giovanni i Paolo Borsellino mieli wystarczający materiał do uruchomienia Maksiprocesu.
Giovanni mówił zawsze – i napisał to również w książce Cose di Cosa Nostra – że Ninni był jego najlepszym przyjacielem i „wspaniałym śledczym, poza tym głębokim znawcą mafii”.
Niemniej jednak w tym tak owocnym dla śledztw okresie mafia postanowiła zaatakować, dając jednoznaczny sygnał i uderzając właśnie w tego, kto stworzył sztab. Dwudziestego dziewiątego lipca 1983 o ósmej rano Rocco Chinnici wyszedł z domu przy via Pipitone Federico. Zbliżał się do swego służbowego auta, gdy znajdujący się nieopodal Antonino Madonia58 uruchomił detonator, sprawiając, że fiat 126, naładowany materiałami wybuchowymi, wyleciał w powietrze.
Maria Falcone
Francesa Barra
Fragment książki Giovanni Falcone. Samotny bohater wyd. Volumen, pod patronatem „Wszystko Co Najważniejsze”. Przełożyła Elżbieta Morawiec. [LINK].