Małgorzata WANKE-JAKUBOWSKA: "Polskie ślady w Argentynie"

"Polskie ślady w Argentynie"

Photo of Małgorzata WANKE-JAKUBOWSKA

Małgorzata WANKE-JAKUBOWSKA

Absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, z wykształcenia matematyk teoretyk, specjalista PR, przez 18 lat rzecznik prasowy Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Współtworzyła pierwszy „Raport o stanie nauki w Polsce”. Współautorka kilkunastu już książek o bohaterach „Solidarności”. Odznaczona Medalem „Niezłomni” (2013) i Medalem „Zasłużony dla Wrocławia – Merito de Wratislavia” (2016).

Ryc.: Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autorki

Po polsku nie sposób się tu porozumieć. Nawet osoby pochodzenia polskiego rzadko już dziś mówią w ojczystym języku. – Wszystko zapomniałem. Dobra droga – tylko tyle potrafił powiedzieć Polak zamieszkały w Apostoles, jednym z miast w prowincji Misiones, założonym przez polskich osadników. Ale polskich śladów tu nie brakuje.

.Buenos Aires to po hiszpańsku „dobre powietrze” albo „pomyślne wiatry”. Przylatujemy do stolicy kraju i równocześnie największej prowincji o tej samej nazwie. To blisko trzymilionowe miasto, największe w Argentynie i drugie co wielkości w Ameryce Południowej. W prowincji Buenos Aires mieszka jedna trzecia 40-milionowego kraju, ósmego co do powierzchni na świecie. Z lotniska jedziemy do centrum miasta nowoczesną arterią komunikacyjną, mijając luksusowe osiedla położone wśród parków i lasów. Za luksus, niestety, trzeba płacić. Co jakiś czas zatrzymujemy się przy bramkach z napisem „Peaje”, gdzie trzeba zostawić kilka peso. A na ulicach obok nowoczesnych, wielkie, stare, zdezelowane samochody, a nawet wózki ze złomem ciągnięte przez konie. Bogactwo sąsiaduje tu z biedą, a tej nie brakuje. Na północy i zachodzie miasta widzimy wielkie skupiska biedoty, tzw. villas miserias, w których żyje blisko 800 tys. osób. Przypominają zaniedbane kurniki. Aż dziw, że w takich warunkach mieszkają ludzie. Lepiej się do nich nie zbliżać i nie robić zdjęć – ostrzega się nas.

Zatańczyć tango w dzielnicy Boca

.Wygląda jak morska zatoka, ale ma słodką, brunatną wodę i płynie do oceanu. To najszersza rzeka świata – Rio de La Plata. U jej brzegów powstał port, do którego przybijały statki i przywoziły od lat osiemdziesiątych XIX wieku emigrantów z Europy, głównie Niemców i Włochów. Tutaj także przybywali osadnicy z polskich ziem. Większość z nich pozostawała w stolicy lub innych miastach środkowej Argentyny. Pracowali jako robotnicy w porcie, w chłodniach czy też przy budowie linii kolejowych. We współczesnym Buenos Aires ślady tych pierwszych przybyszów prawie nie istnieją. Dzielnica Boca, w której zachowały się jeszcze charakterystyczne domy z falistej blachy, zmieniła się w turystyczną atrakcję stolicy. Domy pomalowano w jaskrawe kolory farbą, która została z malowania statków, a portowe bary zamieniono na sklepy z pamiątkami. Tutaj turyści mogą pozować do zdjęć w efektownych pozach z tancerzami, udając, że tańczą tango – najsłynniejszy taniec świata, który narodził się w Argentynie.

Tango w Boca

Polscy osadnicy w Argentynie

.Pierwsi Polacy pojawili się w Argentynie po klęsce powstania listopadowego, a później styczniowego. Pod koniec XIX wieku pojawiła się emigracja zarobkowa. Byli to przede wszystkim chłopi, przeważnie z Galicji Wschodniej. To właśnie oni założyli miasta Apóstoles, Posadas, Obera w pólnocno-wschodniej prowincji Misiones. Dość duża grupa Polaków przybyła do Argentyny po zakończeniu II wojny światowej. Zdemobilizowani żołnierze polscy walczący na Zachodzie, nie mogli wyjechać wówczas do Stanów Zjednoczonych, ani też wrócić do kraju. Udali się więc do Argentyny. Jedni z nich, dla uczczenia córki Józefa Piłsudskiego, nazwali założoną przez siebie osadę po prostu Wanda.

Wanda_witamy

.Gdy jedziemy na północ w stronę słynnych wodospadów Iguazu, wita nas duża drewniana konstrukcja z napisem „Wanda – WITAMY!” Zatrzymujemy się tu na nocleg. Okazuje się, że planszę zaprojektowała mieszkająca tu Polka, pani Alicja. Cieszy się, że ma okazję rozmawiać z gośćmi z Polski i że doceniają oni jej pomysł. Rozmawiamy z nią po polsku. Jej rodzice kupili tu ziemię pod uprawę, ale okazało się, że są tu złoża kamieni półszlachetnych. Teraz ktoś inny je wydobywa i przetwarza, a ona prowadzi sklep z wyrobami z kamieni. Zwiedzamy kopalnię kamieni, wchodzimy do miejsc, gdzie się je wydobywa, bo w niedzielę robotnicy nie pracują. Po drodze zatrzymują nas małe, kilkuletnie dzieci, które usiłują sprzedać nam tzw. drzewka szczęścia. Dorośli ich nie pilnują. W Wandzie jest polski kościół pw. Matki Boskiej Częstochowskiej, ale tylko raz w miesiącu odprawiana jest tu Msza św. po polsku. My uczestniczymy w hiszpańskiej liturgii, a po nabożeństwie niektórzy wierni rozmawiają z nami po polsku. Cieszą się z naszej wizyty, a na prośbę księdza wpisujemy do księgi pamiątkowej.

Wanda kościół

Organizacje polonijne

.Trudno oszacować, ilu Polaków mieszka w Argentynie. Apostoles– Jest ich około 400 tysięcy – mówi nam pan Henryk, pracownik administracyjny w Domu Polskim, mieszczącym się w Buenos Aires przy ulicy Jorge L. Borges 2076. Dom jest własnością Związku Polaków i ostatnio został gruntownie wyremontowany, dzięki dotacji Senatu RP. Mieszczą się tu biura Związku Polaków, sala widowiskowa, księgarnia polska, siedziba redakcji „Głosu Polskiego” oraz restauracja. Chlubą Domu Polskiego jest Biblioteka Polska im. Ignacego Domeyki, największy polski księgozbiór w Ameryce Łacińskiej, założony przez emigrantów dla upamiętnienia Tysiąclecia Chrztu Polski. W ramach Związku Polaków działają 34 różne organizacje, m.in. harcerstwo i Polska Macierz Szkolna. Ukazuje się tu kilka tytułów prasowych, m.in. „Głos Polski”, wydawany nieprzerwanie od 1922 roku. Spotykamy tu młodą dziewczynę, która miesiąc temu przyjechała z Krakowa. Skończyła iberystykę na Uniwersytecie Jagiellońskim i zaczęła pracę w Domu Polskim w Buenos Aires. Podoba jej się tu i chciałaby na stałe zamieszkać w Argentynie.

Kult Gauchito Gila

.W prowincjach na północ od Buenos Aires, a zwłaszcza w Corrientes i Formoza, upowszechnił się kult Gauchito Gila. Mijamy kapliczki i stragany przystrojone na czerwono z wyrobami ozdobionymi jego wizerunkiem. Prawdziwe nazwisko Gauchito Gila brzmi Antonio Mamerto Gil Núñez. Legenda głosi, że gdy powrócił z wojny secesyjnej, policjanci złapali go w lesie. Torturowali i powiesili za nogi do drzewa. Kiedy policjant miał go zabić, Gauchito Gil powiedział mu: „Twój syn jest bardzo chory. Jeśli będziecie się modlić i prosić mnie, aby uzdrowić dziecko, obiecuję wam, że będzie żył. Jeśli nie, to umrze.” Policjant jednak zabił go przez poderżnięcie gardła. Było to w styczniu 1878 roku. Po powrocie do wioski, dowiedział się, że jego syn jest naprawdę bardzo chory. Przestraszony zaczął modlić się do Gauchito Gila za syna, a gdy ten wyzdrowiał, pochował Gauchito i zbudował mu kapliczkę, a także rozpowszechnił wieść o cudzie. Dziś Gauchito Gil czczony jest jako ludowy święty. Upowszechniło się przekonanie, że gdy wstążka z jego nazwiskiem zawiązana na przegubie zerwie się, to Gauchito spełni zanoszona do niego prośbę. Kościół za świętego go nie uznaje. Do miejscowości Mercedes, gdzie Gauchito został stracony, ściągają pielgrzymki. Tam odbywają się festyny ludowe, połączone z piknikiem. Uczestniczymy w jednym z nich i jemy tam tradycyjne asado, popijając znanym w całej Argentynie piwem Quilmes. To nazwa miejscowości w pobliżu Buenos Aires, gdzie się go produkuje.

Asado, dorado i yerba mate

.Najlepsza wołowina na świecie jest w Argentynie. – To dlatego, że hoduje się tu specjalne, mięsne rasy krów i pasą się one przez cały rok na łące, zażywając ruchu – słyszymy. Mięsa je się tu dużo i smakuje ono wyjątkowo. Przyrządza się je na różne sposoby, a najpopularniejsze jest asado. Doskonałe są też ryby, zwłaszcza dorado i surubi. Ale nic nie jet tu tak popularne jak oryginalny argentyński napój yerba mate. To rodzaj ziół, które zalewa się wodą o temperaturze 65–80 stopni i sączy powoli ze specjalnego naczynia zwanego guampa przez rurkę o nazwie bombilla, dolewając wodę z termosu. Zwiedzamy plantację i wytwórnię yerba mate San Marias w miejscowości Virasoro. Przewodniczka obwozi nas busem po rozległym terenie, widzimy jak rosną sadzonki maty i herbaty, zwiedzamy pola z uprawami tych roślin i przetwórnię. Zadziwia znakomita organizacja pracy i dbałość o pracowników. Udostępnia im się mieszkania za darmo, aby szybciej zaoszczędzili na własne. Zakłada im się i prowadzi szkoły, udostępnia obiekty sportowe – korty tenisowe, basen. To tworzy szczególną więź z firmą.

Sanktuaria maryjne

.W Argentynie, podobnie jak w całej Ameryce Południowej, odnajdujemy liczne dowody kultu maryjnego. Kapliczki z figurkami Marki Bożej z Itati, San Nicolas czy największego sanktuarium w Luján rozsiane są po całym kraju, na rondach, przy drogach. – Luján to nasza argentyńska Jasna Góra – mówi Walenty Mrozowicz, który mieszka tu od wojny. – Polscy księża organizują tu co roku w grudniu pielgrzymki, w 2010 odbyła po raz 101. – dodaje. Matka Boska z Luján jest patronką Argentyny. Jej wizerunek znajduje się w Basílica de Nuestra Seńora de Luján. Koronacji cudownej rzeźby dokonał w 1887 roku papież Leon XII. Budowę obecnej, neogotyckiej bazyliki ukończono w roku 1935. W jej podziemiach umieszczono kopie wizerunków Matki Bożej, czczonych na całym świecie, a wśród nich obraz Jasnogórskiej Madonny. Jan Paweł II odwiedził sanktuarium w Luján dwukrotnie: w 1982 roku, kiedy to wyprosił u Lujańskiej Pani zakończenie wojny o Falklandy, i w 1997. Obiekty sakralne w Argentynie świadczą o tym, że wiara była tu kiedyś żywa i powszechna. Dziś więcej jest obojętności. W miejscach kultu tłumów nie widać. Podobnie na niedzielnych Mszach św.

Lujan

Uprzejmy jak Argentyńczyk

.Całują się w policzek na przywitanie, radośnie pozdrawiają przejeżdżających turystów, spieszą z pomocą w razie potrzeby i chętnie pozują do wspólnych fotografii.

Argentyńczycy znani są z uprzejmości, także wobec obcokrajowców. Ich życzliwość, uczynność, przyjazne nastawienie i wrodzony optymizm są zupełnie wyjątkowe. Na słowo „Polonia” rozpromieniają im się twarze. A Polaków kojarzą przede wszystkim z Papieżem. A wizerunków Jana Pawła II tu nie brakuje.

Małgorzata Wanke-Jakubowska

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 27 czerwca 2015
Fot.Autorki