Michał KŁOSOWSKI: Co pozostało ze Światowych Dni Młodzieży?

Co pozostało ze Światowych Dni Młodzieży?

Photo of Michał KŁOSOWSKI

Michał KŁOSOWSKI

Zastępca Redaktora Naczelnego „Wszystko co Najważniejsze”, szef działu projektów międzynarodowych Instytutu Nowych Mediów, publikuje w prasie polskiej i zagranicznej. Autor programów radiowych i telewizyjnych. Stypendysta Departamentu Stanu USA oraz rzymskiego Angelicum. Ukończył studia na Uniwersytecie Jagiellońskim, Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie i London University of Arts.

Ryc.Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

W lipcu 2016 roku odbyły się w Krakowie Światowe Dni Młodzieży. Wydarzenie to było okazją do pokazania Polski grupom liczącym 2,5 miliona pielgrzymów z całego świata. Było też okazją do budowy pokoleniowego doświadczenia, tworzącego i spajającego wspólnotę młodych Polaków – pisze Michał KŁOSOWSKI

.Często narzeka się na polską młodzież. A to że niewychowani, a to że bez tożsamości i świadomości swojego pochodzenia, a to że nic ich nie obchodzi. Socjologowie twierdzą, że generacji urodzonej po roku 1989 brak kształcącego doświadczenia pokoleniowego, które spowodowałoby stworzenie wspólnoty i ukierunkowałoby energię pokolenia — wydarzenia na miarę Solidarności, Woodstocku w latach 60. czy I pielgrzymki Jana Pawła II. Jednak rok 2016 mógł być przełomowy — spotkanie młodych z Franciszkiem w Krakowie miało szansę stać się takim właśnie doświadczeniem, dzięki któremu młodzi Polacy mogli nauczyć się samych siebie, a dzięki 2,5 miliona pielgrzymów z całego świata poznać różnorodną kulturę, odnajdując to, co łączy, i równocześnie dowiedzieć się, dlaczego się różnimy. Czy faktycznie tak się stało?

Podczas pierwszych, organizowanych w Polsce, ŚDM w 1991 roku na Jasnej Górze papież Jan Paweł II mówił do zgromadzonych na Błoniach: „Trzeba, abyście wchodzili na wielkie drogi historii nie tylko tu, w Europie, ale na wszystkich kontynentach i wszędzie stawali się świadkami Chrystusowych błogosławieństw (…)”. Słowa te stały się dla wielu drogowskazem w życiu. Zmarły w grudniu 2015 roku dominikanin, twórca spotkań młodych na Lednicy, o. Jan Góra, często mówił, że to między innymi te słowa skierowały go na drogę pracy z młodzieżą.

Po śmierci Jana Pawła II wielu wieszczyło, że teraz „pokolenie JP2” zacznie działać, że uczestniczący w pielgrzymach papieża ówcześni 20- i 30-latkowie poczują siłę zobowiązania i wypełnią testament pozostawiony przez Wojtyłę. Tak się jednak nie stało.

Zmarnowaliśmy okazję. Wielu próbowało odpowiedzieć na pytanie: dlaczego? Jednoznacznej odpowiedzi pewnie nie da się sformułować, pewne jest natomiast, że zamiast przesłaniem JP2 zajęliśmy się „estetyczną” i „konsumpcyjną” stroną jego obecności: spróbujmy zliczyć ronda, hotele czy pomniki nazwane jego imieniem, a zaraz potem podzielić to wszystko przez liczbę inicjatyw, które organizują chociażby krakowskie i warszawskie centra Jana Pawła II.

W 2016 roku w Krakowie z pielgrzymami z całego świata spotkał się papież Franciszek, bardzo często odwołujący się do pontyfikatu papieża Polaka, jakże jednak od niego inny. Na pierwszej stronie swojej encykliki Laudato si, w punkcie 5., Franciszek odwołuje się do nauczania Jana Pawła II, pisząc, że „wszelka troska i dążenie do polepszenia świata wymaga zmian stylów życia, modeli produkcji i konsumpcji, utrwalonych struktur władzy (…)”. Franciszek, powołując się na swoich poprzedników, nie obawia się krytykować współczesnego świata, prosząc młodych, by zrobili raban. Dał temu wyraz także w homilii, wygłoszonej podczas bożonarodzeniowej Mszy Świętej oraz w orędziu na XXIX ŚDM, gdzie czytamy: „Nieście płomień miłosiernej miłości Chrystusa — o którym mówił św. Jan Paweł II — w środowiska waszego codziennego życia i aż na krańce ziemi (…)”. Papież jeszcze raz prosi, by płomień miłosierdzia bożego odmienił nasze serca i pomógł w naprawie świata. Nawołuje do stworzenia wojtyłowskiej cywilizacji miłości. Słowa te połączyć trzeba z prośbą papieża Franciszka, który podczas Światowych Dni Młodzieży w Krakowie przypominał młodym, zgromadzonym w Krakowie, że trzeba być odważnym w walce o przyszłość, a przy tym pamiętać o przeszłości, by na niej budować jutro. I za tą prośbą Franciszka kryje się coś więcej niż tylko konieczność przypomnienia przyswojonego w młodości Katechizmu Kościoła katolickiego. To ponowne wezwanie do zmiany świata, ponowne odwołanie się do przesłania Jana Pawła II, który podczas jednego ze spotkań z młodzieżą powiedział, że aby zmienić świat, trzeba zacząć od siebie. I takie jest główne przesłanie Światowych Dni Młodzieży w Krakowie: mieć odwagę, by w obliczu świata walczyć o przyszłość.

Gdy ogląda się zdjęcia i wideo z pielgrzymek Jana Pawła II do Polski, widać ogromnie emocjonalny związek Głowy Kościoła z Narodem. Traktowaliśmy go jak swojego, jak kogoś, kto doskonale wie, co gra w polskiej duszy. Ksiądz Józef Tischner napisał kiedyś, że nie zrozumie Polski i Polaków ten, kto nigdy nie klęczał w tłumie pielgrzymów na Jasnej Górze. Karol Wojtyła wielokrotnie pielgrzymował do częstochowskiego sanktuarium i może też z tego powodu rozumiał Polskę i Polaków jak nikt inny. Z drugiej jednak strony w trakcie wizyt papieża Polaka, a także później, na jedynkach głównych wydań gazet znaleźć można było niewiele z jego słów, niewiele z jego przesłania — przeważała wspomniana warstwa estetyczno-konsumpcyjna, a wiele ówczesnych autorytetów (z Kołakowskim i Miłoszem na czele) poddawało w wątpliwość to, co papież głosił.

W 2016 roku Kraków gościł papieża Franciszka, kontynuatora dzieła Wojtyły, duszpasterza w ogromnym stopniu podobnego do Jana Pawła II, który jednak „myśli po hiszpańsku, a mówi po włosku”. Franciszek doskonale czuje i rozumie nie tylko świat latynoamerykański, ale także problemy całego współczesnego świata — ubóstwo, niesprawiedliwość i brak zakorzenienia, zanik tożsamości i potrzebę dialogu. Między innymi o tym pisał w swojej pierwszej encyklice, o potrzebie dbania o świat i o konieczności wzięcia za niego odpowiedzialności. Tuż po zakończeniu Światowych Dni Młodzieży w Krakowie hiszpański instytut GAD3, przeprowadził wśród młodych sondę, pytając o „fenomen Franciszka”. Okazało się, że niezwykle istotną rolę odgrywa zdaniem młodych bardzo bezpośredni sposób, w jaki papież Argentyńczyk komunikuje wiarę. Ten aspekt bezpośredniości i wspólnotowości jest bardzo charakterystyczny dla latynoamerykańskiej duchowości.

Światowe Dni Młodzieży jako wydarzenie duchowe spowodowały, że w ich organizację włączyły się dziesiątki tysięcy wolontariuszy na terenie całej Polski — wierzący i niewierzący, muzycy, bezrobotni, początkujący dziennikarze. Licealiści i studenci wspólnie przygotowywali swoje diecezje i parafie na przyjęcie pielgrzymów podczas Dni w diecezjach, spotkania, które poprzedziło tydzień Światowych Dni Młodzieży i Wydarzenia Centralne w Krakowie. Podczas Dni w całej Polsce spotkać można było wiernych z całego świata, posługujących się różnymi językami: Francuzów, Koreańczyków, Amerykanów, Etiopczyków czy Australijczyków i Chińczyków. Ramię w ramię z nimi spotkać można było wolontariuszy i młodych ludzi, którzy później pomagali w komunikacji i dotarciu pod koniec lipca do Krakowa. Młodzi w całej Polsce pokazywali naszą kulturę, naszą tożsamość. Najpierw jednak, by dobrze wypełniać swoją rolę, musieli postarać się ją zrozumieć i „przetłumaczyć” na swoje. Czy tak się faktycznie stało? Proces ten, jeśli się dokonał, powinien mieć miejsce w głowach i sercach, a jeśli się wydarzył — był prawdziwym wydarzeniem pokoleniowym, które może czekać jeszcze na swoje odkrycie i czas.

Rodzi się oczywiście pytanie: czy w ogóle jest to możliwe? Wydaje się, mając na uwadze skalę przedsięwzięcia i ogromne zainteresowanie, jakim się cieszyło, że tak. Ogromny odsetek zarejestrowanych na Światowe Dni Młodzieży pielgrzymów stanowili Polacy. Biorąc pod uwagę strukturę polskiego społeczeństwa, w którym młodzież (15 – 25 lat) stanowi około 20%, to wcale niemało. A mówimy tu wyłącznie o osobach zarejestrowanych, nie można bowiem zapominać, że z powodu różnorakich problemów wielu młodych, także w Polsce, śledziło spotkanie z Franciszkiem za pośrednictwem mediów, głównie społecznościowych. W tym miejscu pojawia się pytanie: jak? Myśląc bowiem o wydarzeniu pokoleniowym, wiele osób widzi spotkanie tłumów ludzi zgromadzonych w jednym miejscu. I przypominając sobie obrazki z lipca 2016 roku, trzeba przyznać, że bardzo wielu młodych dotarło na Błonia i Campus Misericordiae. Jednakże w świecie rozszerzonej rzeczywistości doświadczenie pokoleniowe ma szansę pojawić się również za pośrednictwem mediów. Biorąc pod uwagę, że na takie wydarzenie pokoleniowe, łączące ludzi z różnych środowisk, miejsc, o różnej zasobności portfela składać się muszą trzy podstawowe elementy, tj. cel, wspólnota i emocja (łącznik pomiędzy celem i wspólnotą; jednocześnie niezbywalny element transmisyjny, dzięki któremu tłum pod wpływem celu staje się wspólnotą). Współczesne media, zwłaszcza te, w których odbiorca jednocześnie zaangażowany jest w ich tworzenie, są w stanie przekazać wymienione trzy elementy.

Rok po Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie trzeba przyznać, że było to największe wydarzenie medialne, które dotychczas przeżyła Polska.

Przewyższało skalą wszystkie imprezy masowe, które do tej pory miały miejsce nad Wisłą; przewyższyło zasięgiem również Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie. W sieci i mediach tradycyjnych Światowe Dni Młodzieży były obecne niemalże non stop.

Krakowskie obchody Światowych Dni Młodzieży przyciągnęły do Krakowa prawie dwa miliony osób z całego świata. W lipcu 2016 roku okazało się bowiem, że nie jesteśmy tylko Kościołem Polskim, z jego licznymi wadami, ale Kościołem Powszechnym, który mieni się wszelkimi barwami świata, pełen darów Ducha Świętego, mówi językami. Nie jesteśmy wyłącznie Polakami, ale jesteśmy chrześcijanami, którzy otworzyli przybyszom swoje serca i domy, świadcząc o polskiej gościnności i dobroci.

Podczas jednego ze wspomnianych już spotkań Franciszek mówił do młodych: musicie mieć pamięć i odwagę. Te dwa czynniki są niezbędne, by budować przyszłość opartą na wierze, przyszłość dla wszystkich, po prostu lepszy świat.

Nie wiem, czy tak się stało, czy słowa Franciszka weszły w nasz krwiobieg i konstytuują codzienność. Wydaje się jednak, że trzeba próbować i wciąż szukać, stale odświeżać pamięć o lipcowym spotkaniu w Krakowie. Jeśli będziemy szukać w sobie odpowiedzi na pytania, które poprzez Światowe Dni Młodzieży postawił przed młodymi papież Franciszek, to mocno wierzę, że zachęcimy do tego też tych, który mają skłonność do zapominania. A wtedy Światowe Dni Młodzieży Kraków 2016 nie będą wyłącznie jednorazowym wydarzeniem, eventem, największym katolickim festiwalem na świecie. Staną się pokoleniowym doświadczeniem, tak ważnym w budowaniu wspólnoty, będącej podstawą każdego społeczeństwa. A stąd już tylko krok do tego, by w codzienności móc naprawiać świat.

Jedną z konkluzji wywiadu z Krzysztofem Szczerskim, podsekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta RP, przeprowadzonego przed rozpoczęciem ŚDM 2016, było stwierdzenie, że jeśli spotkanie to stanie się wydarzeniem pokoleniowym, to może odmienić młode pokolenie. Trzeba mieć nadzieję, że tak się stało, bo organizowane było przez młodych ludzi, pokolenie, które przed ćwierćwieczem Jan Paweł II wezwał do wzięcia odpowiedzialności za los swój i całego świata.

.Światowe Dni Młodzieży są dziełem pontyfikatu Jana Pawła II. To kolejne z zadań, które nam pozostawił — na bazie różnic w obchodzeniu naszej wiary, na bazie różnic kulturowych i językowych zbudować cywilizację miłości opartą na nowym porządku społecznym i ekonomicznym. Zacząć jednak musimy od siebie, od własnego podwórka — dobrze przyjęliśmy naszych gości, poczuliśmy się gospodarzami we własnym domu i pokazaliśmy go światu. Rok po Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie warto o tym pamiętać.

Michał Kłosowski

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 30 lipca 2017