Z księgi życia św. Jana Pawła II
Jan Paweł II był pierwszym papieżem, który w imieniu Kościoła katolickiego z szacunkiem pochylił głowę przed wszystkimi, którzy pamiętali o krzywdach doznanych ze strony katolików, i prosił ich o przebaczenie. Dał nowy impuls również polsko-ukraińskiemu pojednaniu – pisze Myrosław MARYNOWYCZ
.Czas płynie nieubłaganie: 18 maja tego roku św. Jan Paweł II miałby sto lat. Jego pontyfikat trwał 26 lat (to trzeci tak długi pontyfikat w historii Kościoła katolickiego po św. Piotrze i bł. Piusie IX); wyrosło całe pokolenie nieznające innego papieża. Mówiliśmy „papież”, a rozumieliśmy „Jan Paweł II”. Dzięki środkom masowego przekazu wszedł do każdego domu jako dobry samarytanin, z którego obecności cieszyli się i do którego pomocy przyzwyczaili się wszyscy. Dzisiaj wspominamy go w modlitwach, prosząc o wstawiennictwo.
W kwietniowe dni 2005 roku, w czasie pożegnania z kochanym papieżem, nie tylko plac św. Piotra w Watykanie, lecz cały katolicki świat skandował: Santo subito. Dlatego procedura oficjalnego uznania jego świętości nie trwała długo: w 2011 roku Jan Paweł II był beatyfikowany, a w 2014 – kanonizowany.
Zostawił po sobie wyraźny ślad, którego nie mogą zetrzeć lata. Wiadomość o wyborze krakowskiego biskupa Karola Wojtyły na papieża otrzymałem w obozie Kuczyno-36 na Uralu. Trudno opisać entuzjazm, który ogarnął wszystkich więźniów breżniewowskiego reżimu.
Od razu zrozumieliśmy, że ten człowiek, który zna reżim komunistyczny i uświadamia sobie jego zbrodnie, nie będzie z nim paktował. Z ust do ust więźniów przechodziło zdanie: „To koniec komunizmu!”. Już wtedy jego imię stało się synonimem nadziei.
I naprawdę jako odpowiedź na płomienne zawołanie świętego papieża „Nie lękajcie się” zapłonął ogień polskiej „Solidarności”, od którego zapaliły swoje pochodnie wyzwoleńcze ruchy Europy Wschodniej.
Tak sprawdziło się proroctwo Juliusza Słowackiego, który pisał, że za słowiańskim papieżem „rosnące pójdą plemiona w światło, gdzie Bóg”.
Energia tej sztafety wyzwolenia dotarła i do wspomnianych obozów pracy w ZSRR. Kiedy na Wielkanoc 1982 roku nas, grupę więźniów w obozie Kuczyno-36, wrzucono do karceru za organizowanie wspólnej modlitwy paschalnej, jednogłośnie zdecydowaliśmy, by zwrócić się z pismem właśnie do tego papieża. Udało się nam tajemnymi sposobami przekazać ten list do Watykanu, gdzie papież odprawił mszę, wspominając imiona wszystkich podpisanych. Tak Jan Paweł II wprowadził w życie słowa: „Byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie” (Mt 25,36). Święty papież dał nam niewiarygodny impuls duchowy, żeby w końcu wyrwać się z komunistycznego domu niewoli.
Spełniło się proroctwo również w życiu ukraińskich grekokatolików, dla których ten papież, przeprowadziwszy w 1989 roku pomyślne negocjacje z Michaiłem Gorbaczowem, otworzył drzwi do wyjścia z podziemia. Zasada swobody religijnej była dla niego absolutną wartością, której nie wolno było uzależniać od koniunktury politycznej. Tak samo delikatny był styl Jana Pawła II w relacjach z innymi „mocnymi tego świata”: życzliwy i otwarty, ale absolutnie twardy, kiedy chodziło o chrześcijańskie zasady. Przypominam sobie, jak Ukraińcy cierpieli, kiedy w 1988 roku 1000-lecie chrztu Rusi Kijowskiej oficjalnie było świętowane w Moskwie, na której miejscu w czasie chrztu, 1000 lat temu, były jeszcze pradawne błota. Jan Paweł II bezkompromisowo uszanował prawdę historii: w Watykanie tego roku świętowano ten jubileusz, eksponując Kijów.
Papież bez ogródek podkreślał ewangelizacyjną moc tradycji kijowskiej, którą on sam osobiście umiłował: „Kijów odegrał zatem w pewnym sensie rolę »poprzednika Pana« wśród licznych ludów, do których orędzie zbawienia dotarło właśnie stąd”. Jan Paweł II nie zastępował jej tradycją moskiewską, jak to zazwyczaj robią na Zachodzie.
To pełne szacunku spojrzenie na Wschód nie było przypadkowe, co potwierdzają jego pisma „Idźcie w świat” (1988), „Wielki dar Chrztu” (1988) i „Światło Wschodu” (1995). W 2001 roku ukraińscy chrześcijanie otrzymali jeszcze jedno potwierdzenie tego szacunku, kiedy wobec zdecydowanych protestów patriarchatu moskiewskiego papież przybył na błogosławioną ziemię Kijowa, z którego wzgórz świeciło ku niemu światło słowiańskiego Wschodu.
Ale uznanie przez papieża cywilizacyjnej roli tradycji kijowskiej nie popchnęło go do poniżania tradycji moskiewskiej. Tu przejawiała się ta jego cecha, którą można było dostrzec w wielu innych sytuacjach: Jan Paweł II miał niezwykłą zdolność darzenia szacunkiem jednych, nie patrząc z pogardą na innych.
Ten papież pielgrzym dostrzegał nie tylko dawną chwałę Kijowa, ale i przyszłą. Właśnie o tym powiedział na kijowskich wzgórzach: „Jednakże wizja apostoła [św. Andrzeja] nie dotyczy tylko waszej przeszłości, ale rzuca światło także na przyszłość kraju. Oczyma duszy widzę bowiem jakby nowe światło opromieniające waszą błogosławioną ziemię”.
Ta prorocza wizja zaczęła się urzeczywistniać niemal natychmiast, kiedy w stolicy Ukrainy wybuchły dwie rewolucje: pomarańczowa, a później rewolucja godności (Euromajdan). W tym duchowym zrywie Kijowa było także błogosławieństwo Jana Pawła II – na Majdanie wzeszło ziarno prawdy chrześcijańskiej, które papież tak obficie siał za życia. W czasie jego pontyfikatu uczczono męczeństwo Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. Jan Paweł II oficjalnie uznał lwowski pseudosobór z 1946 roku za pozbawiony legitymacji, okazał szacunek Josyfowi Slipyjowi, uznał Ukraiński Kościół Greckokatolicki, co przejawiło się między innymi w zwołaniu w 1980 roku Nadzwyczajnego Synodu Biskupów Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego.
Podczas pielgrzymki na Ukrainę Jan Paweł II beatyfikował pierwszą grupę nowych męczenników Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego i w ten sposób pokazał przykład nowego teologicznego rozumienia ekumenicznej wagi męczeństwa.
„Wraz z nimi [męczennikami greckokatolickimi] byli prześladowani i zabijani ze względu na Chrystusa także chrześcijanie innych wyznań. Ich wspólne męczeństwo jest doniosłym wezwaniem do pojednania i jedności. Na tym polega ekumenizm męczenników i świadków wiary, wskazujący drogę jedności chrześcijanom XXI wieku”.
Papież oficjalnie stwierdził, że nie ma żadnych przeszkód dla uznania tego Kościoła. Tych słów już nie będzie można skreślić z pamięci Kościoła i nastąpi dzień, kiedy któryś z kolejnych rzymskich pontyfików przychylnie odczyta znaki czasu i uzna, że ukraińscy chrześcijanie są godni, by podnieść ich Kościół do rangi patriarchatu.
Jan Paweł II prowadził żywy dialog nie tylko z katolikami, ale z całą ludzkością – dialog przyjazny, lecz czasem też ostry. Tutaj można wspomnieć na przykład nieustanne przekonywanie latynoamerykańskich katolików o zwodniczości popularnej wśród nich „teologii wyzwolenia” albo jego aktywny sprzeciw wobec lewicy europejskiej, która pragnęła zastąpić filary chrześcijańskiej cywilizacji „etyką globalną”. Taka postawa dużo kosztowała papieża – jego oponentom z lewicy udało się nie dopuścić do przyznania mu Pokojowej Nagrody Nobla. Lecz czymże jest ta nagroda w porównaniu ze światowym uznaniem, które papież zyskał i które nie słabnie także po jego śmierci?
Jan Paweł II był pierwszym papieżem, który w imieniu Kościoła katolickiego z szacunkiem pochylił głowę przed wszystkimi, którzy pamiętali o krzywdach doznanych ze strony katolików, i prosił ich o przebaczenie. Gdy przybył na Ukrainę, powiedział na lotnisku Boryspol: „Prosząc o przebaczenie błędów popełnionych w odległej i niedawnej przeszłości, zapewniamy z naszej strony o wybaczeniu wycierpianego przez nas zła”.
Ta formuła wyrażana przez Jana Pawła II była modelem dla całego Kościoła katolickiego. Nic dziwnego, że 27 czerwca 2001 roku powtórzył ją ówczesny zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego Lubomyr Huzar: „W Twojej obecności, Ojcze Święty, i w imieniu Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego pragnę za nich wszystkich prosić o przebaczenie Boga, Stwórcę i Ojca nas wszystkich, oraz tych, których my, synowie i córki tego Kościoła, w jakikolwiek sposób skrzywdziliśmy. Aby nie ciążyła na nas straszliwa przeszłość i nie zatruwała naszego życia, chętnie przebaczamy tym, którzy w jakikolwiek sposób skrzywdzili nas”.
Ten papież pielgrzym dał nowy impuls również polsko-ukraińskiemu pojednaniu. Jego słowa, wygłoszone w 2001 roku we Lwowie, były apoteozą tej idei: „Czas już oderwać się od bolesnej przeszłości! Chrześcijanie obydwu narodów muszą iść razem w imię jedynego Chrystusa, ku jednemu Ojcu, prowadzeni przez tego samego Ducha, który jest źródłem i zasadą jedności. Niech przebaczenie – udzielone i uzyskane – rozleje się niczym dobroczynny balsam w każdym sercu. Niech dzięki oczyszczeniu pamięci historycznej wszyscy gotowi będą stawiać wyżej to, co jednoczy, niż to, co dzieli, ażeby razem budować przyszłość opartą na wzajemnym szacunku, braterskiej współpracy i autentycznej solidarności”.
.Rzecz jasna, poruszona tutaj tematyka związana z pontyfikatem Jana Pawła II to zaledwie fragment księgi jego życia, która ma wiele pięknych stron i do której ludzkość nie raz jeszcze będzie zaglądała w poszukiwaniu odpowiedzi chrześcijaństwa na różne pytania. Z biegiem czasu będą zmieniały się społeczno-polityczne dekoracje, w których przyjdzie nam żyć, ale jego płomienne zawołanie „Nie lękajcie się!” pozostanie aktualne na wieki.
Myrosław Marynowicz
Tekst publikujemy we współpracy z ukraińskim serwisem RISU