Amerykanie zwiększają swoje wpływy na Pomorzu - BlackRock przejmie port w Gdyni

Gdyński terminal GCT już wkrótce zmieni właścicieli. Amerykański fundusz BlackRock przejmie kontrolowany przez Chiny podmiot CK Hutchinson, który jest operatorem portów na całym świecie, w tym także gdyńskiego terminalu.

BlackRock nowym zarządcą portu w Gdyni

.Kwestia tego, kto zarządza Gdyńską insfastrukturą po raz pierwszy stała się tematem debaty publicznej w 2023 roku, kiedy to Hutchison Ports Gdynia odmówił możliwości zacumowania amerykańskiemu okrętowi wojennemu MV Cape Ducato. Media donosiły wtedy, że w porcie było miejsce na tą jednostkę.

To m.in. to wydarzenie sprawiło, że chińska spółka trafiła na listę wykazu obiektów infrastruktury krytycznej Rządowego Centrum Bezpieczeństwa.

Wszystko wskazuje na to, że Chińczyków w Gdyni już wkrótce zastąpią Amerykanie. Ich działania na Pomorzu to element globalnej gry administracji Donalda Trumpa, który chce odzyskać infrastrukturę krytyczną Pekinowi.

Fundusz BlackRock poinformował, że uzgodniono już zakup udziałów większościowych w portach nad Kanałem Panamskim. Tym samym prezydent USA realizował swoją obietnicę wyborczą – przejęcie kontroli nad portami w Panamie było jednym z głównych postulatów podczas kampanii wyborczej, która zapewniła mu reelekcje.

BlackRock, Inc. to amerykańskie międzynarodowe przedsiębiorstwo inwestycyjne z siedzibą w Nowym Jorku. W styczniu 2022 było największym przedsiębiorstwem zarządzającym aktywami na świecie o wartości 10 bilionów dolarów. Wraz z Vanguard i State Street, BlackRock uważany jest za jednego z trzech największych menedżerów funduszy indeksowych, które dominują w USA.

Czego potrzebuje zachodni świat potrzebuje w obliczu rosnącej rywalizacji z Globalnym Południem?

.Michał KŁOSOWSKI opisuje na łamach Wszystko co Najważniejsze, że powrót Donalda Trumpa na scenę polityczną jest jak ponowne zaproszenie kapryśnego i nieprzewidywalnego bohatera do spektaklu, którego scenariusz wydaje się napisany na kolanie – pełen zwrotów akcji, nieoczekiwanych decyzji i politycznych turbulencji. I może jest właśnie tym, czego nasz dzisiejszy, przeregulowany zachodni świat potrzebuje w obliczu rosnącej rywalizacji z Globalnym Południem pod przewodnictwem Chin, Rosji i Iranu. Bo rozpoczynająca się właśnie druga kadencja Donalda Trumpa niesie ze sobą widmo fundamentalnych przemian w porządku międzynarodowym i społecznym. Donald Trump to symbol epoki, w której populizm, interes narodowy i spektakularne gesty, ale i niezgoda na narzucane z zewnątrz bogate ideologie często górują nad wielostronnymi negocjacjami i kompromisami; górują zaś przede wszystkim nad wszystkim tym, co znane i dotychczasowe.

Jedno jest więc pewne: powrót Donalda Trumpa to jakby rzucenie światowej polityki w wir chaosu, który z jednej strony mobilizuje do działania, a z drugiej – zmusza do zastanowienia się, jak wiele zmieniło się od czasów, gdy ład międzynarodowy, oparty na wieloletnich instytucjach, jeszcze nieprzeżartych korupcją i zewnętrznymi interesami, był gwarantem spokoju i pokoju.

Dla nas zaś, naszej części świata, Europy i globu oznacza jedno – proszę zapiąć pasy, lecimy na Marsa. Co prawda w przenośni, ale wizja polityki kosmicznej z hasłem „America First” mogłaby równie dobrze stać się metaforą dla działań Trumpa na Ziemi. Eksploracja Czerwonej Planety mogłaby stanowić odskocznię od trudnych pytań o Ukrainę, NATO czy globalne zmiany klimatyczne. Mars wobec tych wyzwań zdaje się jednak czymś więcej niż metaforą. Bo jeśli Ameryka naprawdę leci na Marsa, to podróż ta będzie spektakularna – pełna wielkich słów, genialnych pomysłów, niezrealizowanych obietnic i absolutnego braku instrukcji powrotu. Jednak jak to zazwyczaj bywa, zapewne zmieni wszystko, co do tej pory uznawaliśmy za pewnik.

Artykuł dostępny na łamach Wszystko co Najważniejsze: https://wszystkoconajwazniejsze.pl/michal-klosowski-powrot-donalda-trumpa/

PAP/WszystkocoNajważniejsze/MB

Materiał chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie wyłącznie za zgodą wydawcy. 5 marca 2025