„Anselm” Wina Wendersa w polskich kinach

Spotkali się niespodziewanie na początku lat 90. Wim Wenders przyznał, że jest niedoszłym malarzem, Anselm Kiefer – że zawsze chciał być filmowcem. Teraz do kin wchodzi immersyjny dokument „Anselm”, w którym Wenders zabiera widzów do pracowni Kiefera, pełnej obrazów i wielkoformatowych rzeźb.
Premiera filmu „Anselm” w Polsce
.Wim Wenders doskonale pamięta swoje pierwsze zetknięcie z twórczością Anselma Kiefera. Doszło do niego pod koniec lat 70. na wystawie sztuki współczesnej Documenta w niemieckim Kassel. Choć było dla niego jasne, że malarz jest uczniem Josepha Beuysa, docenił odwagę, z jaką ten zboczył z drogi wytyczonej przez mistrza. Poczuł, że wiele ich łączy. Obaj urodzili się tuż po wojnie, w 1945 r. – Wim w Dusseldorfie, a Anselm w miasteczku Donaueschingen. Dorastali w okresie, gdy w Niemczech nie mówiło się w ogóle o wojnie i Holokauście, a cały wysiłek państwa był skierowany na odbudowę gospodarczą i stworzenie nowego porządku politycznego.
„Anselm i ja wychowywaliśmy się w kraju, który próbował wymyślić siebie na nowo, a to wymyślanie opierało się na założeniu, że przeszłość nie istnieje. Mieliśmy takie same doświadczenia ze szkoły związane z nauczycielami, którzy byli nazistami. Moim pierwszym odruchem było obrzydzenie. Po prostu chciałem oddalić się od tego tak bardzo jak to tylko możliwe. Anselm poczuł impuls, by dotknąć palcem przeszłości, zagłębić się w nią, ujawnić, uświadomić ludziom kłamstwa i przeciwstawić się postawie zapomnienia” – zwrócił uwagę Wenders w wywiadzie dla portalu Artnet.
Produkcja konfrontującą Niemców z ich przeszłością
.Ów impuls zaowocował serią prac nawiązujących do historii III Rzeszy. W dokumencie „Anselm” Wenders kieruje uwagę widzów na serię szokujących na pierwszy rzut oka fotografii ukazujących Kiefera w mundurze Wehrmachtu. W latach 80. te prace wywołały ogromne oburzenie, a artyście zarzucono promowanie nazizmu. Reżyser zestawia je z komentarzem Anselma, który po raz kolejny zapewnia, że jego celem nie jest gloryfikowanie ideologii nazistowskiej, lecz skonfrontowanie Niemców z ich przeszłością. W filmie oglądamy również obrazy i wielkoformatowe rzeźby Anselma, sztukę inspirowaną poezją Paula Celana, starożytną architekturą i motywami biblijnymi. Podróż do świata sztuki Kiefera wzbogacają fabularyzowane sceny, w których uznany artysta spotyka się z młodym sobą (tę rolę Wenders powierzył swojemu kuzynowi Antonowi Wendersowi i synowi Anselma Danielowi Kieferowi).
Być może nie byłoby tego dokumentu, gdyby drogi Kiefera i Wendersa nigdy nie przecięły się. Mężczyźni spotkali się przypadkowo w 1991 r. w nieistniejącej już restauracji Exile na berlińskim Kreuzbergu. Wenders siedział przy stole sam, a pozostałe stoliki były zajęte. Nie mogąc zająć innego miejsca, Kiefer dosiadł się do niego. „Minęło trochę czasu i zrobił się bardziej towarzyski. W pewnym momencie nareszcie się otworzył. Powiedziałem mu, że chciałem zostać malarzem, ale jestem filmowcem. On natomiast ujawnił się jako malarz, który w głębi serca zawsze pragnął być filmowcem. Oboje doszliśmy do wniosku, że z połączenia tego, kim oboje byliśmy, okresu naszego dorastania i miłości do malarstwa mogłoby powstać coś takiego” – wspomniał reżyser w wideo opublikowanym na profilu Curzon na YouTube.
Bogaty krajobraz artystyczny w 3D
.Musiało minąć wiele lat, zanim Wim poczuł gotowość, by zrealizować film o Kieferze. Ośmieliły go dopiero wizyty w jego ogromnym studiu w Barjac na południu Francji i w atelier w podparyskim Croissy. Wtedy też uznał, że bogaty krajobraz artystyczny Anselma najlepiej byłoby ukazać w technologii 3D, którą oczarował publiczność w „Pinie”. „Poczułem, że dzięki technologii 3D widzowie doświadczą tego miejsca w taki sam sposób jak ja. Oglądanie prac artysty na płaskim ekranie przypomina przeglądanie katalogu. Dzięki 3D czujesz, że masz je przed sobą. To ogromna różnica, zwłaszcza jeśli mówimy o sztuce tak wielowymiarowej i gęstej jak dzieła Anselma. Kiedy oglądasz film trójwymiarowy, poszerzasz swoją wizję. Potrzebowałem tego, żeby nabrać odwagi do sfilmowania wszechświata Anselma” – przyznał twórca.
Dnia 19 kwietnia film „Anselm” trafił do polskich kin. Dystrybutorem obrazu jest Stowarzyszenie Nowe Horyzonty. Natomiast wcześniej na wielkim ekranie zadebiutował film fabularny Wendersa „Perfect Days”, dystrybuowany przez Gutek Film. Głównym bohaterem tej opowieści jest małomówny mieszkaniec Tokio Hirayama, który z ogromnym zaangażowaniem oddaje się codziennym rytuałom. Oprócz opowieści, która w piękny sposób ukazuje magię codzienności, na uwagę zasługuje również ścieżka dźwiękowa do filmu zawierająca utwory m.in. Patti Smith, Lou Reeda i The Velvet Underground. „Zdjęcia do «Anselma» trwały ponad dwa lata i cieszyłem się każdą ich sekundą. «Perfect Days» powstał bardzo spontanicznie, ponieważ miałem okienko w trakcie postprodukcji dokumentu. Trudno wyobrazić sobie dwa bardziej różne filmy, ale oba biorą się z jednego źródła: mojej miłości do sztuki i miejsc. Pragnę lepiej rozumieć sztukę” – podsumował Wenders w rozmowie opublikowanej na stronie festiwalu w Cannes.
Filmy nominowane do Oscarów – kryteria wyboru
.Na temat tego jakie kryteria kreatywne, fabularne musi spełniać obecnie dany film, aby Amerykańska Akademia Filmowa rozpatrywała jego nominację do Oscara na łamach “Wszystko Co Najważniejsze” pisze Wiesław KOT w tekście “Oscarowe schematy. Jak dostać nagrodę za najlepszy film?“.
“Tu warto przypomnieć, co wiadomo od pierwszych edycji Oscarów. Na jurorów z Amerykańskiej Akademii Filmowej ciągle działa najsilniej ten sam zestaw impulsów. Przede wszystkim – kluczowa postać filmu. Najlepiej, jeżeli jest to osoba uciemiężona, która zmaga się z uprzedzeniami i stereotypami oraz ogólną życiową niedolą. Dobrze, gdy taki znękany bohater jest czarny lub pochodzi z kręgów mniejszości narodowościowych. Ostatnio modne są mniejszości seksualne. Dobrze widziane są też choroby – od zawsze alkoholizm, ostatnio preferowany jest alzheimer. Atutem jest też bycie kaleką lub kobietą poddaną opresji (jurorzy chętnie widzą kobiety na ekranie, ale na czerwonym dywanie – już nie”.
„Pierwsza kobieta – Kathryn Bigelow – nagrodę za reżyserię dostała od tych panów dopiero w roku 2009). To filmowe cierpienie powinno zostać odpowiednio uwznioślone, na przykład poprzez rozmieszczone w fabule aluzje do wielkich dzieł literatury czy do klasyków filmowych. I względy ściśle taktyczne – dobrze, żeby film miał premierę pod koniec roku, za który przydziela się Oscary, bo wtedy jurorzy do stycznia czy lutego roku następnego (ustalenie nominacji) lepiej go zapamiętają”.
.”A wszystko zostało oddane potokiem wizualnych metafor. W filmach Jane Campion – w tym, ale też w słynnym Fortepianie (1993) – strona wizualna obrazu opowiada na równi z fabułą o specyficznych aspiracjach, planach i wyborach kobiet. A te, w imię podkreślania własnej natury, nie boją się podejmować życiowego ryzyka, nawet jeżeli prowadzi ono ku niejasnej przyszłości. Ilustrowała to metafora wizualna, którą kończył się Fortepian: ciało kobiety zanurzone w morskich głębinach, uwięzione na linie przytwierdzonej do jej ulubionego instrumentu opadającego na dno. Z kolei ostatnia sekwencja Portretu damy (1996), utrzymana w tonacji czarno-białej, przypominająca szkic czekający na wypełnienie kolorami, staje się wizualną metaforą kobiecości gotowej na przyjęcie rozmaitych możliwości” – pisze Wiesław KOT.
PAP/Daria Porycka/WszystkocoNajważniejsze/MJ